środa, 30 stycznia 2013

"Rok, który zmienił wszystko"- Georgia Bockoven

Autor: Georgia Bockoven
Tytuł: Rok, który wszystko zmienił
Liczba stron: 502
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Z wyborem książki ze styczniowych propozycji wydawnictwa Prószyński i S-ka miałam problem. Od początku wiedziałam, że chcę przeczytać "Kobiety Kaddafiego" (i to się nie zmieniło, recenzja na blogu pojawi się w późniejszym terminie). Za to nie wiedziałam co wybrać jako drugą pozycję. Ostatecznie zdecydowałam, że "Drugi przekręt Natalii" zakupie, a do recenzji poprosiłam właśnie o "Rok, który wszystko zmienił".
Nie żałuję, ba, bardzo się cieszę, że wybrałam właśnie tą książkę. Jest niesamowicie wciągająca. Po prostu nie można się od niej odebrać. Wątki w niej poruszane są bardzo ciekawe. jakby taka sytuacja mnie spotkała nie wiedziałabym co zrobić.
Akcja rozpoczyna się w momencie gdy cztery kobiety otrzymują list od prawnika. Prawniczka Lucy (a jednocześnie przyjaciółka) ich ojca prosi aby przyjechały bo on umiera, nie ma wiele czasu, a przed śmiercią chciałby z nimi się spotkać, porozmawiać. Sęk w tym, że one w ogóle nie znały taty, wiedziały tylko, że istnieje, nie kontaktował się z nimi. Nie wiedziały również o sobie. Spotkanie było dla tych czterech kobiet było szokiem, nagle dowiadują się, że gdzieś mieszkają siostry. Początkowo nie zamierzały ze sobą rozmawiać, ale śmierć Jessego wszystko zmienia. Odczytanie testamentu, a potem comiesięczne spotkania , aby wysłuchać taśm pozostawionych przez Jesego sprawiają, że ich stosunki zaczynają się zmieniać.
Jest jednak coś, co mnie nie ciekawiło.  To właśnie taśmy Jessego, nie wiem dlaczego, ale w ogóle mi się nie podobał ten wątek, być może dlatego, że akcja była bardziej statyczna niż w pozostałej części książki.
Bardzo ciekawiły mnie to, jak nasze bohaterki rozwiążą problemy swoje i swojej rodziny.
A ich jest dużo- Ginger spotyka się z żonatym mężczyzną, Rachel zdradził mąż, Elizabeth chce pójść na studia , Christine zostać producentem filmowym.  Czy wszystko się dobrze skończy?
Tak jak pisałam książka jest niesamowicie wciągająca i na pewno gdy trafię na inne książki Georgie Bockoven na pewno będę chciała je przeczytać.
Polecam!

sobota, 26 stycznia 2013

"Mama, smoczek!"- Magda Fres

Autor: Magda Fres
Tytuł: Mama, smoczek
Liczba stron: 255
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Gdy pierwszy raz zobaczyłam książkę pomyślałam sobie: muszę ją mieć. Po jakimś czasie ochota kupna mi przeszła, ale nadal twierdziłam, że muszę ją przeczytać. No i udało mi się. Jednak dobrze, że jej nie kupiłam.
Ale to nie dlatego, że mi się nie podobała, przeciwnie, bardzo przyjemnie się ją czytało. Na początku nawet miała Wam napisać, że to obowiązkowa propozycja do przeczytania dla każdej świeżo upieczonej mamy, ale tu również zmieniam zdanie. Myślałam, że książka jest o takiej zwykłej mamie, a tutaj Małgosia, nasza główna bohaterka jest nastawiona na wszystko co eko. Co dziwne przed ciążą nie zwracała tak uwagi na to co ekologiczne. Nie ma nic dziwnego w tym, że daje się dziecku zupki własnej roboty bo są lepsze niż słoiczkowe, ale już czytanie wszystkich etykiet, rozpamiętywanie czy każdej szczepionce, każdym kosmetyku nie znajduje się coś, co może zaszkodzić to przesada. Nie podobało mi się też, że w książce ani razu nie zostało użyte imię jej dziecka, tylko nazywane  jest pieszczotliwie Rumpelek. Ok, dobrze chociaż że Rumpelek, ale nie np gnojek, ale ja na przykład byłam ciekawa jak on ma na imię.
Kolejna sprawa: z tyłu na okładce, jak zawsze znajduje się notka o czym można przeczytać w książce. Pisze tam np, że Małgosia podejrzewa męża o romans, jednak jest to tylko epizod, a ona stara się mu wierzyć, ufać, zresztą nie daje jej powodów do takich rozmyślań.
Za to bardzo podoba mi się okładka i zdanie na niej zawarte: "ta historia dowodzi, że energia wszystkich ludzi pochodzi od kobiet. Tylko i wyłącznie".

piątek, 25 stycznia 2013

"Irańska córka. Sekretne życie mojej matki"- Jasmine Darznik

Autor: Jasmine Darznik
Tytuł: Irańska córka. Sekretne życie mojej matki
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

"Irańską córkę..." wybrałam do przeczytania bo lubię literaturę arabską.
Główną bohaterką jest Lili, ale opisane są też losy całej jej rodziny. Można się spodziewać, że to nudne, bo sama nie mówi o sobie- ale jest to relacja jej córki. Nic podobnego. Książkę bardzo dobrze się czyta, a determinacja naszej bohaterki w osiągnięciu założonych sobie celów jest godna podziwu. Ja czytając wczuwałam się i odczuwałam emocje- złość i irytację na przymus zawierania małżeństw w wieku 13 lat. Ja wiem, że to inna kultura, ale przecież 13-latka to nie dorosły, powinna chodzić do szkoły i bawić się z koleżankami, a nie usługiwać mężowi i rodzić dzieci. Niestety książka jest troszkę przewidywalna, ja, gdy była mowa o małżeństwie z Kazemem od razu przeczuwałam, że nic dobreg z tego nie będzie, że będzie tyranem, a Lili nie będzie z nim szczęśliwa. No i nie pomyliłam się, niestety...
Za to do drugiego męża bohaterki od razu poczułam sympatię i bardzo go polubiłam.
Książka pokazuje nie tylko to, jak ważna jest rodzina, ale też ile trzeba znieść aby osiągnąć to, co się założyło, spełnić swoje marzenia.  Druga nauka płynąca z "Irańskiej córki..." to to, że choćbyśmy mieszkali za granicą wiele lat to i tak nie zapomnimy, kim jesteśmy i skąd przybywamy (a nie jak twierdzili bliscy Lili). Tak właśnie było tym w przypadku- mimo że w Ameryce mieszkały wiele lat to Lili nie do końca przyjęła amerykańską kulturę i nie popierała np tego, że jej córka spotyka się z chłopcami zamiast od razu wyjść za niego, jak nakazuje arabska kultura. I nie zmienił tego fakt, że pierwszym bliższym znajomym był z tego samego kręgu co one. Jednak Lili popierała inne wybory córki- nie oponowała np w sprawie wyboru kierunku kształcenia, jak pisane- irańskie dziewcząeta szkoliły się głównie w medycynie, nie w anglistyce, która byłaby dla mieszkanek Iranu całkiem nieprzydatna.
Bardzo podoba mi się to, jak opowiedziana została historia życia Lili-wysłała do córki listy z nagraną na kasetę magnetofonową swoją historią.

sobota, 19 stycznia 2013

"Ostrożnie z marzeniami"- Maja Kotarska

Autor: Maja Kotarska
Tytuł: Ostrożnie z marzeniami
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ktoś obserwując mojego bloga mógłby pomyśleć, że jak pojawia się u mnie opinia o książce wydanej przez wydawnictwo Prószyński i S-ka to nie napiszę o niej niczego złego. To nieprawda, aczkolwiek chyba jeszcze nie przeczytałam czegoś co wydało to wydawnictwo, a co mi się zupełnie nie podobał. Ba, nawet przyznam się, że jest to moje ulubione wydawnictwo.
Tak też było z książką "Ostrożnie z marzeniami". Czytałam ją z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Dla mnie to książka, która posiada wszystko co mi się podoba w literaturze: miłość, emocje, wzruszenie. Różnorodność wątków sprawiała, że czyta się ją bardzo przyjemnie, a każdy znajdzie coś dla siebie bo jest np wątek miłosny (i co może zaskoczyć, nie jest to wcale główny), wątek kryminalny, no i troszkę miejsca poświęca się przyjaźni oraz nienawiści. Podczas czytania targały mną różne emocje, nie wiedziałam co myśleć o Sabinie- aż podnosiło mi się ciśnienie na myśl jakie pomysły wcielała w życie, aby pozbyć się Agnieszki, a jednocześnie było mi jej troszkę żal- bo chyba była osobą samotną
Główna bohaterka to Agnieszka, młoda dziewczyna, która w spadku po wuju dostaje dom. Ale, żeby nie było za prosto to druga połowa domu należy do Sabiny, jego teściowej. Staruszka upatruje sobie, że to właśnie Agnieszka jest przyczyną dla której ona nie otrzymała całej posiadłości. Co więc robi nasza urocza staruszka? Z całych sił stara się uprzykrzyć życie naszej bohaterce. Jestem pod wrażeniem pomysłów, które wcieliła w życie, a które skutecznie Agnieszce  obrzydzają domek i mieszkanie z Sabiną. Tylko dlaczego cierpi na tym młoda dziewczyna, która nic nie zawiniła? Domyślam się, skąd wziął się tytuł: trzeba uważać o czym się marzy, bo może się spełnić, a wcale nie będzie tak różowo jak się wydaje. W tym przypadku chodzi o to, że Agnieszka bardzo cieszyła się z nowego, pięknego mieszkania
(a choćby i z lokatorką!),ale nie przeczuwała, co ją czeka. Oj, pewnie gdyby wiedziała nie cieszyłaby się tak bardzo.
Polecam, warto przeczytać, ja na pewno sięgnę po jakieś inne książki tej autorki.

środa, 16 stycznia 2013

"Mariola, moje krople..."- Małgorzata Gutowska- Adamczyk

Autor: Małgorzata Gutowska- Adamczyk
Tytuł: Mariola, moje krople...
Liczba stron: 303
Wydawnictwo: Świat książki

Tę książkę mogę z całym sercem polecić do przeczytania. Wprawdzie nie stanie się moją ulubioną, ale na pewno jest jedną z ciekawszych, które czytałam.
Książkę czytałam z przyjemnością, ale i wielką ciekawością. Autorka opisuje czasy, które były stosunkowo niedawno, a których nie miałam okazji poznać- akcja dzieje się w ciągu dwóch miesięcy 1981 roku ( ja urodziłam się w 1988 ;-)).
Z zainteresowaniem czytałam o kolejkach, bibułach i innych znakach tych czasów.
Ta pozycja jest wyjątkowa w swoim rodzaju. Niewiele jest bowiem książek, które pokazują teatr i pracę aktorów "od kuchni".
Miejsce akcji to teatr, a bohaterów jest dużo. Tytułowa Mariola to sekretarka dyrektora w teatrze. Od razu zyskała moją sympatię, po prostu od początku wiedziałam że jest bohaterem pozytywnym. W tym teatrze dzieje się bardzo dużo- czy to dobrze nie wiem, ale przy lekturze trzeba uważać, żeby czegoś nie pominąć, bo jak wspomniałam nie ma chwili, w której nie byłoby jakiegoś problemu w teatrze- jeden zostaje zażegnany, ale od razu, jak torpeda, pojawiają kolejne, które trzeba rozwiązać.
Książkę polecam, warto przeczytać.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

"Spisany na straty"- Mark Johnson

Autor: Mark Johnson
Tytuł: Spisany na straty
Liczba stron: 422
Wydawnictwo: Hachette

"Spisany na straty" to kolejna książka z serii "Pisane przez życie" wydawanej przez wydawnictwo Hachette. Ogólnie to bardzo wzruszam się przy takiej literaturze. Na dodate czya się jednym tchem.
Dla mnie książka jest przewidywalna, ale w tym momencie cieszę się, że Markowi udało pokonać się nałóg i wrócić do "świata żywych".
To co opisuje książka jest smutne, do czego nałóg popycha człowieka, do jakich czynów jes zdolny aby tylko zdobyć działkę.
Tak jak w poprzedniej książce z tej serii ("Pokochaj mnie mamo"), tak i w tej to problemy z domu były niejao przyczyną tego co przeżywają bohaterzy, tego co się później dzieje.
Książkę polecam przede wszystkim tym, którzy znają osobę, która jest uzależniona od narkotyków albo po prostu podejrzewają, że ktoś bliski ma problemy z narkotykami. Na końcu książki możemy znaleźć przydane adresy instytucji do których można się zgłosić gdy uświadomimy sobie, że mamy lub ktoś bliski jest uzależniony od narkotyków.

sobota, 12 stycznia 2013

"W cieniu drzewa banianu"- Vaddey Ratner

Autor: Vaddey Ratner
Tytuł: W cieniu drzewa banianu
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Chyba pierwszy raz mam problem z wyrażeniem opinii o książce przysłanej mi do recenzji przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Owszem, "W cieniu..." podobało mi się, przyjemnie czytało,
ale gdyby ktoś poprosił mnie o polecenie czegoś, co mi się szczególnie podobało, to na pewno nie byłaby pozycja autorstwa Vaddey Ratner. Poniżej wyjaśnię dlaczego.
Bardzo lubię kraje Azji, fascynują mnie, a moim marzeniem jest kiedyś pojechać do któregoś z nich. Dlatego z zadowoleniem przyjęłam fakt, że mogłam wybrać tę książkę z oferty dla blogerów. Pomyślałam sobie, że zachwyci mnie tak jak "Serce tygrysicy". Niestety się zawiodłam. Tak jak pisałam wyżej. mimo iż czyta się prawie jednym tchem to jednak jest trochę nieścisłości.
Główną bohaterką jest Rami, mała dziewczynka, która przed wybuchem rewolucji w Kambodży, któr przeprowadzili Czerwoni Khmerzy, miała 7 lat. To córka księcia. Początkowo bardzo mi się podobało, ale w miarę czytania zauważałam coraz więcej nieścisłości. Pierwszą z nich, pierwszą na którą miałam zamiar zwrócić uwagę było mówienie np "Tata używała, Tata zrobiła". Myślałam, że to błąd, ale dopiero później zorientowałam się, że jest to po prostu zwrot do kobiety. Tatę Rami nazywano po prostu papą. Po lekturze innych książek spodziewałam się, że będzie bardzo wzruszające, a akcja bardzo szybka. Tymczasem wszystko toczyło się wolno, ale mimo to ciekawie. Jednak właśnie bardzo brakowało mi tej wartkości akcji. Książka w sumie była wzruszająca, ale na pewno mniej niż inne tego typu. Kolejną rzeczą, na którą czekałam było troszkę historii rewolucji, ale o samej rewolucji i życiu podczas niej było niewiele, większa część książki to duchowe przeżycia.
Na końcu książek jest posłowie od autorki. I tu jestem troszkę zdziwiona. Vaddey pisze że jest to historia jej rodziny, a jednocześnie przyznaje się, że niektóre rzeczy to fikcja literacka. A na dodatek jeszcze później są podziękowania, których nie wiem kto jest autorem. Ogólnie wiadomo, że to autor dziękuje tym, którym chce podziękować, ale tutaj mam wątpliwości- w tej części książki wymienione są podziękowania dla sióstr (a Rami to jedynaczka) i ojca (ojciec ma zupełnie inaczej na imię). Przychodzi  mi na myśl, że podziękowania napisał tłumacz. Ale jakoś nie składa mi się to do kupy. Ciekawi mnie, dlaczego pisze się, że w książce zawarto to, co przeżyła autorka. Tylko czemu miałaby służyć zmiana imion?
Ale żeby nie było, że większa część recenzji to krytyka to powiem, że bardzo, ale to bardzo podoba mi się okładka. Dla mnie jest po prostu przepiękna.


piątek, 4 stycznia 2013

"Przewrotność dobra"- Jolanta Kwiatkowska

Autor: Jolanta Kwiatkowska
Tytuł: Przewrotność dobra
Liczba stron: 273
Wydawnictwo: Dobra Literatura

Na początku, gdy tylko zaczęłam czytać pomyślałam sobie, że moja opinia o tej książce nie będzie dobra.
Nie wiedziałam po co autorka opisuje jedną rzecz, osobę, a potem nagle milknie, nie ciągnie tematu. Dobrze, że nie zraziłam się od razu i nie odłożyłam bo potem zostało wyjaśnione dlaczego wprowadzony został notariusz i jakie ma znaczenie w tej książce
No i muszę przyznać, że mało która książka sprawia, że nie potrafię się zdecydować jednoznacznie powiedzieć czy i się podoba czy nie. 
Bohaterką jest Dorota, na początku to mała dziewczynka, później, po kilku latach dorosła kobieta. Mi bardziej przypadła do gustu część, w której opisane jest jej dzieciństwo.
Książka wywołuje mocne emocje- czytając o jej rodzinie, zwłaszcza o bracie ma się ochotę zrobić u coś złego. Jak można robić takie rzeczy, jak on i jeszcze mówić, że to dla czyjegoś dobra, że to wyraz troski? Nie rozumiem tego (jak by powiedziały dzisiejsze nastolatki: po prostu nie ogarniam). Dziwi mnie też fakt, dlaczego nikt nie zareagował wiedząc, że dzieje jej się krzywda i dlaczego rodzice byli tak zaślepieni miłością do syna, że córkę traktowali jak nie wiadomo co, otwarcie mówiąc, że jej nie kochają.
Dorosłe lata Doroty to czas, w którym robi co chce i nikt jej nie przeszkadza- każdy kto jej podpadł nie żyje (aż ciarki przechodzą!). Nasza bohaterka to taka osoba, która wie czego chce i wszelkimi siłami osiągnie to. To mądra kobieta, która wie jak walczyć,żeby osiągnąć cel. Jednocześnie nie myśli tylko o sobie, stara się też robić dobre uczynki dla innych.
W trakcie czytania książki pomyślałam sobie, że Dorota powinna pójść do jakiegoś psychologa, poddać się terapii. To co przeżyła w dzieciństwie pozostawiło w niej trwały ślad. Myślę, że to co przeżywa może być  spowodowana DDA- Syndrom Dorosłego Dziecka Alkoholika, a przecież dochodzi jeszcze to, co przeżyła przez brata.

wtorek, 1 stycznia 2013

"Mama ma zawsze rację"- Sylwia Chutnik

Autor: Sylwia Chutnik
Tytuł: Mama ma zawsze rację
Liczba stron: 125
Wydawnictwo: Mamania

"Dzidzia" Sylwii Chutnik nie przypadła mi do gustu, ale obiecałam sobie, że dam jeszcze jedną (albo dwie szansę autorce. Nie zawiodłam się. O ileż przyjemniej czytało się "Mama...". Trafne i ciekawe spostrzeżenia na temat macierzyństwa były pisane tak, że po prostu chciało się czytać. Myślę, że ta książka powinna być lekturą obowiązkową dla przyszłej matki lub też kobiety, która dzieci ma. O czym jest? Ukazuje życie matek, które nie myśli o sobie, tylko  dzieciach. Pokazuje też, że gdy już się ma dziecko nie jest ono tylko rodziców, ale też innych. Bliższych i dalszych znajomych (a czasem i obcych ludzi) interesuje to czy karmi się dziecko piersią, czy nie, kiedy będzie rodzeństwo i inne sprawy które powinny być prywatną sprawą rodziców, a jak jest? No cóż, niestety zupełnie inaczej.
Sylwia Chutnik zwróciła też uwagę na ważny problem- karmienie piersią obraża uczucia, ale erotyka na bannerach reklamowych już nie. Zgadzam się z autorką i jednocześnie zastanawiam się, dlaczego tak jest.
Bardzo podoba mi się okładka książki oraz jej ilustracje. Z notek w książce możemy dowiedzieć się, ze to kolaże wykonane przez Sylwię Chutnik.