sobota, 30 marca 2013

"Sekretne żyie CeeCee Wilkes"- Diane Chamberlain

Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Sekretne życie CeeCee Wilkes
Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

"Sekretne życie CeeCee Wilkes" to druga książka Diane Chamberlain z którą miałam styczność. Pierwszą była "Tajemnica Noelle" i już wtedy wiedziałam, że nie będzie to ostatnia. Z przyjemnością sięgnę po pozostałe.
Opisana w książce historia jest wzruszająca, a jednocześnie pokazuje, że czasem może nam się wydawać, że kogoś znamy, a nie jest tak. Smutne natomiast jest to, że ludzie tak potrafią manipulować innymi. Powinno się potępiać to, co zrobiła CeeCee, ja jednak od początku jej współczuję- została wykorzystana przez Tima. Po prostu przedstawił jej fakty, tylko szkoda, że się troszkę różniły od tego co było naprawdę.
Pokrótce opiszę o czym jest książka: CeeCee zostaje poproszona o pomoc Timowi, to, o co ją poprosił nie jest zgodne z prawem, ale naiwna dziewczyna zrobiłaby wszystko dla niego. Mężczyzna wymyślił wspaniały plan uwolnienia siostry z więzienia (a nie zostało dużo czasu ponieważ Andrea została skazana i niebawem mają wykonać na niej karę śmierci).
Tak więc jak już wspominałam Tim wpadł na wspaniały pomysł, że cel może osiągnąć porywając żonę gubernatora, który może wyrazić zgodę na ułaskawienie. No dobrze, porwaniem zajął się on z bratem, więc gdzie tu rola CeeCee? Już mówię, musiała się ona zająć porwaną dopóki bracia nie nie uzyskają tego co chcą. Ale życie nie jest łatwe, pisze różne scenariusze. CeeCee już na początku  dowiedziała się, że Genevievve jest w ciąży, już w 37 tygodniu. Wiem, że gdyby nie zostało to przed nią zatajone na tewno nie zgodziłaby się na ten plan.
Jak w życiu, tracimy czasem nad wszystkim kontrolę. Podziwiam naszą bohaterkę za zimą krew i próby w opanowaniu się trudnej sytuacji- niejeden dorosły nie wiedziałby co zrobić gdy ktoś zaczyna rodzić, więc co musiała czuć szesnastolatka?
To jest historia CeeCee Wilkes.
Drugim ważnym członem książki jest relacja Eve Bailey. To nasza CeeCee, ale po tragicznych wydarzeniach tamtych dni musiała zmienić tożsamość. Teraz ma dwie córki, kochającego męża, ale czasem wydarzenia z przeszłości sprawiają, że zastanawia się co zrobić, czy wyznać prawdę i skrzywdzić swoja rodzinę czy zataić to co wie i sprawić, że Tim zostanie niesłusznie skazany. Nie ma dobrego wyboru- czegokolwiek by nie zrobiła będzie ktoś kogo zrani.
Książka jest niesamowicie wciągająca, ja po prostu nie mogłam się od niej oderwać, Bardzo mi się podobała.
Polecam.



niedziela, 24 marca 2013

"Dzidek"- Stefan Wroński

Autor: Stefan Wroński
Tytuł: Dzidek
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Książka Stefana Wrońskiego dostarczyła mi wielu zaskoczeń. Przede wszystkim, gdy wybierałam pozycje do zrecenzowania nie spojrzałam na opis książki. Spodziewałam się, że opowieść będzie o starszym panu, coś podobnego do "Cudowne życie Staśka i innych aniołów". Dlaczego tak myślałam, nie wiem. Ważne, że się pomyliłam, i to bardzo.
"Dzidek" to książka, której akcja dotyczy czasów nam odległych- lat trzydziestych ubiegłego wieku. Głównym bohaterem jest tytułowy Dzidek, choć tak na prawdę ma na imię Marian. W chwili gdy go poznajemy ma kilka lat i w głowie mu tylko żarty. Niestety nadejście wojny sprawia, że musi szybko dorosnąć- jak zresztą każdy, prawda? Dzidek mimo swych szesnastu lat jest bohaterem ( a przynajmniej dla mnie)- narażał przecież swoje życie.
Książka już od samego początku trzymała poziom- bardzo ciekawa, szybko się ją czytało. Dosttrzegam tylko jeden minus, a może nawet nie minus tylko coś, czego nie rozumiem. Mianowicie, na samym początku przedstawiono sytuację gdy Jola była dorosła, a doktorowi i jego żonie przybyło lat i zmartwień.
W tym rozdziale wspomniano też o śmierci Epifaniusza Jabłuszko, ale jakoś nie drążono dlaczego zginął. Nie wyjaśniono kto zabił, kto był winny jego śmierci. Można się tylko domyślać, że może mieć to związek z "profesją", z tym, kim był wcześniej.
Jednym z wątków, który podobał mi się było istnienie szkoły uczącej złodziejskiego fachu. Tam właśnie nauki pobierał Epifaniusz i trzeba przyznać, że był jednym z lepszych, a jednocześnie przebiegłych (co zdarzyło mu się udowodnić).
Nauczyciele w tej szkole nie przypadli mi do gustu, Pesa i Szarszyk byli małżeństwem, które parało się złodziejstwem. Nie potrafię powiedzieć dlaczego- po prostu od razu wydał mi się jakiś antypatyczny.
Książka może spodoba się szczególnie osobom starszym- sprawi, że powrócą wspomnienia z dawnych lat, ale też powinni sięgnąć po nią młodzi ludzie- powinni dowiedzieć się jak się żyło dawniej. 
O "Dzidku" powiedziałabym, że jest pozycją łączącą pokolenia. Zachęcam do podrzucenia książki babci albo dziadkowi (ja zamierzam tak zrobić), a gdy przeczytają porozmawiać o niej.
No i na końcu słówko o okładce- idealnie dobrana do książki, wprowadzająca w klimat i wzruszająca (zresztą jak książka).



niedziela, 17 marca 2013

"Islamski bękart"- Aleksander Khan

Autor: AleksanderKhan
Tytuł: Islamski bękart
Liczba stron: 312
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Już sam tytuł wskazuje, że będziemy mieć do czynienia z książką wywołującą skrajne emocje. Jest też wyjątkowa.  Czytam dużo literatury arabskiej, ale chyba nie zdarzyło się, żebym tak powiedziała o jakiejś. O wyjątkowości świadczy fakt, że swoją historię opowiada mężczyzna- Mohamad.
Chociaż mieszka w Anglii to jednak wychowywany jest w miasteczku, gdzie przeważa kultura arabska, którego mieszkańcy to w przeważającej większości Pakistańczycy. Nasz bohater jest rozdarty między tymi dwiema kulturami- nie wie co ma robić.
Samo słowo bękart ma negatywny wydźwięk, a osoba, która go używa robi to w celu zranienia kogoś.
Już sam początek obfituje we wzruszenia, a ciekawość nie pozwoliła mi nawet na chwilę odłożyć książki. Wydaje mi się, że przyjeżdżając do jakiegoś kraju powinno się w miarę możliwości przyjąć jego zasady i kulturę (chociaż w minimalnym stopniu), a niestety, to co napisano w książce świadczy o czym zupełnie odwrotnym. Przykładem jest chociażby porwanie Mohamada przez własnego ojca. Takie czyny powinny być potępiane, a tymczasem rodzina jego ojca cieszy się, że dzieci zostały uwolnione z "brudu" angielskiej kultury. Trzymałam kciuki, aby udało mu się odnaleźć matkę. Czekałam na wyjaśnienia co w ogóle się wydarzyło.
Mohamad przeżył wiele po śmierci ojca zostaje wywieziony do Pakistanu. Jest to kara- chociaż ja nawet największego wrogowi nie życzyłabym takich przeżyć. Rodzina cieszy się, że to co robi robi tylko dla jego dobra, ale ja dziękuję za takie traktowanie. Czy naprawdę to, że ROZMAWIAŁ z angielkami, białymi dziewczętami upoważnia jego rodzinę aby skazać go na poniewierkę i wysyłać do pakistańskiej szkoły, która szkoli młodych chłopców do umierania za wiarę, jak to rzekł Mohamad- po prostu pierze mózgi. Chłopak nie chce tak żyć i dzięki swojej determinacji ucieka.
Bardzo dziwnie czytało mi się jak o bohaterach mówiono "Azjaci". Oczywiście wiem, że Pakistan leży w Azji, ale czytając "Azjata" miałam przed oczyma chińczyka. Wiem, myślę stereotypowo.
Poza tym, dopiero gdy odwiedziłam stronę wydawnictwa Prószyński i S-ka szukając materiałów do recenzji zorientowałam się, że jest to książka oparta na faktach, opisuje to co przeżył autor.
Książka bardzo mi się podobała i na pewno jeśli ktoś poprosi abym poleciła coś z literatury o świecie arabskim na pewno ją polecę. Przy niej nie czuje się upływu czasu.



czwartek, 14 marca 2013

"W pułapce dziecciństwa"- Joselito Mauchad

Autor: Joselito Mauchad
Tytuł: W pułapce dzieciństwa
Liczba stron: 283
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Czasami zdarza się sytuacja, że nie wiem co napisać o danej książce. Tak też było w przypadku książki "W pułapce dzieciństwa". Początkowo byłam zadowolona, że szybko się czyta, a rozdziały są krótkie (co jest ewidentnym plusem) bo jakoś niezbyt mnie wciągnęło. Na pewno przyczynił się do tego fakt, że nie ma tam dialogów, a niestety gdy w książce jest ich brak to więcej iż pewne, że nie zyska mojej przychylności.
Kolejnym plusem jest okładka, wydaje się być idealna dla tej książki.
Książka zaczęła mnie wciągać dopiero na sam koniec, jakieś 30- 40 stron przed zakończeniem. Ja staram się czytać do końca, ale wiem, że niektórzy robią test- jeśli przeczytają 100 stron i im się nie spodoba to po prostu odkładają książkę.
Akcja rozpoczyna się gdy Olivier ma 5 lat. Życie go nie pieściło- mieszka w sierocińcu, a później trafia do rodziny zastępczej. Niestety nie trafia dobrze- a właściwie to bardzo źle- jego opiekun znęca się psychicznie nie tylko nad nim, ale też nad własną rodziną. Szczęście w nieszczęściu, że Olivier zdecydował się zaufać komuś i opowiedzieć o tym. Dzięki temu nikt nie doznał  już krzywdy, a nasz bohater otrzymał szansę na nowe życie w nowej rodzinie zastępczej. Ale, ale, gdy już wydaje się, że będzie dobrze następuje tragiczne wydarzenie, czego skutkiem jest to, że dzieci, które przebywają w rodzinie zastępczej prowadzonej przez państwa Rivard muszą znaleźć inną rodzinę.
Czy Olivier wreszcie znajdzie swoje miejsce na ziemi i nową rodzinę?
Jak ułoży się jej życie?

niedziela, 10 marca 2013

"Arabska perła"- Maha Gargash

Autor: Maha Gargash
Tytuł: Arabska perła
Liczba stron: 402
Wydawnictwo: Remi

Okładka "Arabskiej perły" jest przepiękna, zauroczyła mnie. Chciałabym też powiedzieć, że reszta jest równie wspaniała i ciekawa. No ale niestety nie mogę. Przeczytałam wiele książek o świecie arabskim i tylko jeszcze "Zakazana żona" nie podobała się mi się.
Wracając- "Arabska perła" wcale nie podbiła mojego serca, może dopiero pod koniec książki pojawiło się coś ciekawego. W ogóle- zwyczaje arabskie zostały ukazane tutaj jako złe i irytujące, a przecież to nie do końca tak jest. Przeraziła mnie niewiedza tych kobiet o ciąży i wiara w zabobony.
Bohaterką jest Noora, dziewczyna która mieszkała w górach, uważana jest za dzikuskę. To brat zdecydował o tym, że ma zostać wydana za mąż. Trafia do człowieka, który ma już dwie żony, ona ma być trzecią. Wiem, że to sprawa kultury, ale trudno mi sobie wyobrazić co te kobiety muszą czuć gdy przyjdzie im mieszkać z innymi żonami tego samego mężczyzny.
Postać Noory mi się nie podobała. Została przedstawiona jako osoba szybko zakochująca się i łatwo odkochująca się. Często dziewczęta arabskie nie mają ochoty na zamążpójście (przecież tyle książek jest o tym), ale przynajmniej po jakimś czasie pokochają męża, oczywiście o ile są przez niego szanowane, nie bije ich. Historia miłości Noory przedstawia się tak: najpierw zakochuje się w Raszidzie, potem wychodzi za mąż za Jassego, a potem zakochała się w Hamidzie. Mogę jeszcze zrozumieć, że nie chciała rozbijać związku Raszida, ale dziwi mnie fakt dlaczego nie chciała zawalczyć o miłość tylko pozostała zimna jak lód i nie chciała opuścić męża. W podobnej literaturze dziewczęta potrafią zrobić wiele aby być z kimś, kogo kochają.
Kolejna rzecz, która mi się nie podobała- długa prezentacja sylwetki autorki czy miejsca w Emiratach. Jaki to miało cel?
Także książka mnie nie zachwyciła, są ciekawsze perełki literatury arabskiej.

piątek, 8 marca 2013

"Hinduskie zaślubiny"- Sharon Maas

Autor: Sharon Maas
Tytuł: Hinduskie zaślubiny
Liczba stron: 776
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

"Hinduskie zaślubiny" to niesamowite doznanie. Oprócz opisu Indii i zwyczajów indyjskich możemy spodziewać się wielu wzruszeń i emocji. Gdy zaczęłam czytać pomyślałam sobie "Może być ciekawie". Najpierw należy wspomnieć o ważnej rzeczy: nie ma jednego narratora, swoją historię opowiadają trzy osoby: Nat, Saroj oraz Savitri. Nie widać, żeby z nimi były jakieś powiązania, podczas czytania stwierdziłam, że to po prostu historia trzech osób całkowicie obcych dla siebie. Tym razem nie miałam intuicji, pomyliłam się (wybaczcie, że nie powiem dlaczego, ale po prostu nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów- powiem tylko jedno: naprawdę warto przeczytać tę książkę).
Każda z osób jest inna, początkowo też nie jest zdradzone zbyt wiele szczegółów- np co do czasu akcji. Wydaje się, że relacje naszych bohaterów odbywają się w tym samym czasie, dopiero potem przypadkiem dowiadujemy się, że to co opisuje Savitri działo się dużo wcześniej niż to o czym mówią Nat i Saroj.
Wypadało by ich przedstawić, prawda?
Historia Nata zaczyna się w momencie gdy był on małym chłopcem. Początkowo to jego hitoria podobała mi się najbardziej- później tak się wciągnęłam, że gdyby ktoś mnie zapytał czyje losy najbardziej mnie wzruszyły nie potrafiłabym udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nat- jego historia rozpoczyna się w sierocińcu, ale jako mały chłopiec zostaje adoptowany i pomaga indyjskiemu lekarzowi.
Sarojlini- buntowniczka. Za wszelką cenę nie chce wyjść za mąż. Aby uzyskać ten cel może poświęcić wiele, nawet życie. Ucieka w naukę- wie, że ucząc się może osiągnąć wiele.
Savitri- przeżyła bardzo wiele. Wdowa. Od dziecięcych lat jej serce należy do Davida mimo kilku małżeństw kocha tylko jego.
Można dostrzec tylko jeden minus- objętość. Nie, że za dużo do czytania tylko po prostu ciężka do trzymania.
Polecam!

niedziela, 3 marca 2013

"Chłopiec, którego nikt nie kochał"- Casey Watson

Autor: Casey Watson
Tytuł: Chłopiec, którego nikt nie kochał
Liczba stron: 302
Wydawnictwo: Amber

Czy matka może zrobić dziecku krzywdę, nawet kiedy jej przy nim nie ma? Okazuje się, że tak.
Justin w swoim krótkim, dwunastoletnim życiu przeżył wiele. Na jego barki zrzucono zbyt wiele, np w wieku 5 lat musiał opiekować się młodszymi dziećmi gdyż jego matkę nie obchodziło co robią i czy mają coś do jedzenia. Po tym jak celowo podpalił dom (czemu to zrobił nie wiadomo, nikt nie zna powodów)  przebywał w naprawdę wielu rodzinach zastępczych, w kilku domach dziecka. Co dziwne, jego bracia nadal przebywali z matką.
Gdy poznajemy Justina trafia do rodziny Casey Watson. Z pozoru normalny chłopak, ale przeżycia w dzieciństwie odcisnęły na nim wielkie piętno. Gdy czytałam z jaką agresją reaguje na sytuacje stresowe kilka razy przez myśl przeszło mi pytanie, czy on nie potrzebuje pomocy lekarza zwykłego lub psychiatrii. Zrozumieć można, że nie wie jak sobie poradzić ze stresem, ale nie powinno się przy tym krzywdzić innych osób.
To pouczająca książka. Pokazuje, że czasem to rodzice ranią. I że rodziny zastępcze są potrzebne i to dobry pomysł.  To właśnie w rodzinie zastępczej Justin otrzymał wiele miłości  i zrozumienia.
Nie potrafię zrozumieć zachowania jego matki- i jedyną osobą do której podczas czytania odczuwałam złość to była właśnie ona. Jak ona mogła tak grać uczuciami dziecka? Justin ją kochał, a ona najpierw się go pozbyła (podczas gdy dwoje innych dzieci zostało przy niej) a potem spotykała się z nim i na nim wyładowywała złość np na to, że Casey zgłosiła do opieki społecznej, że dzieci były, a może nadal są molestowane seksualnie.
Muszę powiedzieć, że okładkę do tej książki dobrano idealnie. Bardzo przejmujący jest widok małego smutnego chłopca.