niedziela, 31 stycznia 2016

"Ekspozycja"- Remigiusz Mróz

Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Ekspozycja
Liczba stron: 480
Data wydania: 12 sierpnia 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Źródło: egzemplarz recenzencki  (księgarnia Tania Książka )


„Remigiusz Mróz to gorące nazwisko na mapie młodego polskiego kryminału. Zapamiętajcie je!”
Mariusz Czubaj

Trudno nie zgodzić się z powyższym stwierdzeniem - na Facebooku bombardowały mnie pochwalne, pełne zachwytu wpisy związane z twórczością Remigiusza Mroza. Długo się opierałam, jednak przyszła kolej i na mnie. Byłam ciekawa czy i ja poczuję "to coś" podczas lektury.
Dziś już mogę powiedzieć, że pewno przeczytam kolejne książki tego autora, nie poprzestanę na tej jednej. W kolejce czeka "Przewieszenie" (drugi tom) oraz "Zaginięcie", nadzieja na "Kasację"-jest.
Akcja książki zaczyna się w momencie gdy na Giewoncie zostaje znalezione zawieszone na krzyżu ciało mężczyzny. Na miejscu zbrodni pojawiają się policjanci oraz Wiktor Forst i Edmund Ciosek. Przed nimi trudne śledztwo-pojawiają się kolejni zabici, a jedynym punktem zaczepienia są monety znajdowane w ustach zmarłych. Razem z Olgą Szrebst przemierzają kraje by rozwiązać tę trudną zagadkę.
Czy przy kryminale można się śmiać? Nie przypuszczałam, ale-tak! Remigiusz Mróz stworzył powieść skrzącą humorem, zabawnymi dialogami między Forstem, a innymi. Jednak nie zawsze było wesoło. Forst jest nader odważny, nie raz i nie dwa ryzykuje życie.
Tło powieści to nie tylko zbrodnia, ale też historia, numizmatyka oraz.. KGB. Autor opisuje nam trudną drogę, jaką przebyli bohaterowie by na jaw wyszły niecne występki. Jestem pełna podziwu- jaką wielką pracę musiał wykonać by napisać tę książkę, jak wiele informacji zdobyć.
Zakończenie mnie zaskoczyło... Czy to, o czym myślę wydarzyło się naprawdę?

"Ekspozycja" to pierwszy tom trylogii o komisarzu Forście. 14 stycznia swoją premierę miało
"Przewieszenie".



sobota, 30 stycznia 2016

"Venla"- J.K Johansson

Autor: J. K Johansson
Tytuł: Venla
Liczba stron: 208
Data wydania: styczeń 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Źródło: egzemplarz recenzencki


Długo trzeba było czekać na ostatni tom opowieści  o tajemniczych zaginięciach w fińskim miasteczku Palokaski.
Serię tę doceniłam tak naprawdę dopiero przed chwilą, właśnie przy "Venli". Muszę przyznać, że nawet się wciągnęłam. Skandynawskie kryminały to coś co lubię: miałam już okazję poznać szwedzkie, norweskie, dlaczego więc nie fińskie?
Trudno uwierzyć, że książka została napisana nie przez jedną, ale kilka osób. Jej autorzy na codzień tworzą scenariusze dla dużych światowych stacji telewizyjnych.
Miia jest byłą policjantką, pracuje w szkole jako pedagog. Zmaga się z problemami osobistymi: jest uzależniona od internetu .Jest też byłą policjantką. Dlatego, gdy znika pierwsza uczennica z jej szkoły, postanawia wesprzeć dawnych współpracowników.
Opowieść jest ciekawa i złożona, w toku śledztwa pojawiają się wciąż nowe fakty. Trzeba przyznać, że nie można się nudzić. Nie należy też narzekać na brak emocji: w książce poruszane są nie tylko tematy związane ze śledztwem policyjnym, ale też, jak już wspomniałam- uzależnienia od internetu, bezpłodności, zdrady małżeńskiej.
Myślę, że mogę Wam polecić tę książkę, jednak w moim odczuciu jest to pozycja tylko ciekawa. Są takie kryminały (pojedyncza książka lub seria) przy których pojawia się gęsia skórka  i drżenie z niecierpliwości w oczekiwaniu na rozwiązanie zagadki.

piątek, 29 stycznia 2016

"Spełnienia marzeń!"- Katarzyna Michalak [recenzja przedpremierowa]

Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Spełnienia marzeń!
Liczba stron: 320
Data wydania: 4 lutego 2016 r. [recenzja przedpremierowa]
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Źródło: egzemplarz recenzencki


Przeglądając recenzje pisane przez blogerów można zauważyć, że zdania na temat powieści Katarzyny Michalak są podzielone. Jedni zachwycają się, inni wręcz odwrotnie- nie pozostawiają na autorce suchej nitki. Na początku należałam do pierwszej grupy, w książkach pisanych przez panią Michalak nie dostrzegałam mankamentów, jednak lektura pewnego forum otworzyła mi oczy.
To nie tak, że ślepo wierzę słowu pisanemu, swój rozum mam. Wystarczyło zagłębić się w powieść, "poświęcić" się jej, a zaczyna się dostrzegać to, na co wcześniej nie zwróciło się uwagi.
Najpierw była opinia, że pielęgniarze to robole bez studiów, później- rozmijanie się z prawdą w "Nie oddam dzieci".
W "Spełnienia marzeń!" również nie brakuje kwiatków. Bohaterką jest Klaudia, młoda dziewczyna, która w wieku 18 lat postanawia opuścić dom. Ucieka od ojca, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Dopuszczał się molestowania. Gdzieś już to słyszałam. Wychodzi na to, że autorka powiela schematy, sytuacje, zmienia tylko bohaterów. Jednak o tym za chwilę.
Klaudia po swojej ucieczce trafia na ogłoszenie mówiące, że poszukiwana jest opieka do niepełnosprawnego. Kamil, bo to o nim mowa- dwa lata wcześniej stracił wzrok. Jest zgorzkniały, niechętny rehabilitacji, pogrąża się w rozpaczy. W takim wypadku rozumny opiekun ( a akurat nim zajmowała się ciotka) umówiłby go na wizytę, nie pozwolił pogrążać się w rozpaczy.
Kolejna sprawa- wynagrodzenie, jakie zostało zaproponowane Klaudii za opiekę, poświęcenie czasu Kamilowi to.. 300 złotych. No ja przepraszam, to chyba jakieś żarty? Z opisu dowiedzieliśmy się, że nasza bohaterka to osoba stawiająca się przeciwnościom, silna, a więc na pewno zyskałaby pracę na dobrych warunkach, dzięki którym mogłaby żyć na lepszym poziomie.
Katarzyna Michalak przechodzi od entuzjastycznych opisów zachwytów śpiewem Klaudii i Kamila do molestowania. Powiela schematy.
Potencjał powieści był duży, można było stworzyć coś ciekawego, ważnego społecznie. 
Coś, co mnie mierzi w tej książce (i co, niestety, zauważyłam już w poprzednich pozycjach) to czarny charakter. Jest nim zwykle kobieta, która ma dużo pieniędzy, pracuje. Staje się zazwyczaj manipulatorką, wygłasza   seksistowskie komentarze. I koniecznie ma ochotę na seks z głównym bohaterem. By osiągnąć swój cel używa swoich wpływów, pieniędzy, sączy jad, miesza.
Jednak coś w tych książkach jest. Coś co przyciąga czytelników, sprawia, że zachwycają się i sięgają po kolejne pozycje. Ja również- mimo powyższych argumentów lubię sięgnąć po taką powieść.
Na szczęście tym razem narrator nie zdradzał wielu tajemnic, nie uprzedzał faktów. Niestety- dało znaleźć się przykłady błędnie użytych słów. Napisano "Klaudia pokraśniała"- w domyśle miało być: zdenerwowała się.

A Wy, moi czytelnicy, czy lubicie powieści Kasi Michalak?

środa, 27 stycznia 2016

"Beki, smarki, pierdy, czyli co się dzieje w moim ciele"- Emma Dodson [recenzja przedpremierowa]

Autor: Emma Dodson
Tytuł: Beki, smarki, pierdy, czyli co się dzieje w moim ciele
Liczba stron: 16
Data wydania: 17 lutego 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza SA
Źródło: Egzemplarz recenzencki

Odbiór tej książki tak naprawdę zależy od naszego poczucia humoru czy estetyki oraz od tego czy potrafimy bez ogródek mówić o wszystkim. Nie raz i nie dwa spotkałam się z ludźmi, którzy sprawy związane z ciałem uważają za temat tabu, taki, którego w ogóle nie można poruszać. Nie podoba mi się takie podejście, uważam, że z dzieckiem warto rozmawiać o wszystkim oraz cierpliwie i w miarę możliwości odpowiadać na wszystkie pytania. To procentuje późniejszym zaufaniem oraz pewnością, że można na nas liczyć.
"Beki, smarki..." to pięknie wydana książka. W środku młody czytelnik znajdzie modele 3D, elementy, które można wysunąć lub otworzyć, czy przekręcić oraz wiele informacji na tematy, które bardzo interesują małego człowieka. W jednej z recenzji zdążyłam już wspomnieć, że ulubionym tematem wielu dzieciaków tematy związane z czynnościami fizjologicznymi, a często używane słowa to "kupa, g...o, dupa i ich wszelkie pochodne". Na szczęście taka "fascynacja" trwa krótko.
Emma Dodson swoją książkę podzieliła na rozdziały. Jest ich siedem: gile, smarki, gluty; bo zwymiotuję!, bąki, pruki, pierdy; wydzielina: pot i ślina; ekstrementy czyli kupa; krwawa jatka, moz, siuku, siuśki.
Jak widać: autorka nie pominęła niczego. Oto przykładowe zagadnienia z recenzowanej przeze mnie pozycji: kto dłubie w nosie, ile trwał najdłuższy atak kichania; co mówią naukowcy na temat puszczania bąków, po co człowiekowi ślina? - oraz wiele innych.
Myślę, że mogę polecić tę pozycję.
Wcześniej nie wspomniałam o tym, ale książka jest droga- cena okładkowa to 49,99, w księgarniach internetowych można zakupić ją za niższą cenę (np. na stronie muza.com.pl cena to 32,44 zł). To tak naprawdę jedyny minus.





wtorek, 26 stycznia 2016

"A potem przyszła wiosna"- Agnieszka Olejnik

Autor: Agnieszka Olejnik
Tytuł: A potem przyszła wiosna
Liczba stron: 389
Data wydania: 21 października 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czwarta Strona
Źródło: egzemplarz recenzencki


Nowa powieść, nowe wydawnictwo i nowe doznania czytelnicze. Tak w skrócie mogę opisać tę powieść. Z książkami Agnieszki Olejnik miałam styczność już wcześniej. Byłam zachwycona jej opowieściami wydanymi przez Wydawnictwo Literackie.
"A potem przyszła wiosna" to druga powieść tej autorki, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona (dla mnie jest pierwszą, którą miałam okazję czytać i recenzować). Nie od razu wciągnęłam się, na początku nie spodobała mi się. Być może to przesyt tematem: to ostatnimi czasy kolejna powieść, której bohaterką jest aktorka.
Paula Gajda zyskała popularność grając w serialu. Wydaje się też, że ma poukładane życie: pracę, partnera, mieszkanie. Nie spodziewa się tego, co dla niej naszykowało życie. Ogromnym zaskoczeniem jest, że Grzegorz porzuca ją dla innej kobiety. Sposób, w który aktorka się o tym dowiedziała też pozostawia wiele do życzenia: news, artykuł na portalu plotkarskim.
Pola jest odrobinę zdziwiona swoją reakcją: po tym wszystkim postanowiła rozstać się z życiem. Znalazła się jednak osoba, która podała jej pomocną dłoń. Był to paparazzi, który miał za zadanie ją śledzić, czatować na jak najlepsze zdjęcia.
Konrad, bo tak ma na imię jej wybawiciel, zabiera ją na wieś, pozwala u siebie mieszkać. Dba o nią. Dopiero w towarzystwie mężczyzny i jego ojca Pola odżywa, godzi się z losem. Kolejne dni sprawiają, że kobieta dochodzi do wniosku, że to właśnie na wsi jest jej miejsce.
Czytając książkę nasuwają się następujące pytania: jaki cel w śledzeniu ma Kondrad? Jakie tajemnice skrywa Pola, a właściwie Kasia.
"A potem przyszła wiosna" to powieść zaskakująca, ale ciepła i wzruszająca. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, a wyjawienie tajemnicy ma zbawienny wpływ na bohaterów. Takie zbawienne oczyszczenie.
Chciałabym spotkać takiego mężczyznę, jak nasz bohater- dlatego dziwiłam się jego związkowi z twardą i zasadniczą Anetą- kobietą twardą i zasadniczą, skupioną na pracy.
Polecam- pozycja warta zakupu. Podoba mi się również okładka- idealnie pasuje do tej historii.





poniedziałek, 25 stycznia 2016

"Dom i dalekie ścieżki"- Wanda Majer- Pietraszak

Autor: Wanda Majer- Pietraszak
Tytuł: Dom i dalekie ścieżki
Liczba stron: 400
Data wydania: 21 października 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Źródło: egzemplarz recenzencki


Gdy w zapowiedziach Wydawnictwa Muza zobaczyłam książkę Wandy Majer- Pietraszak moje serce mocniej zabiło. Ogromnie podobała mi się wcześniejsza książka tej autorki pt "Kwitnący krzew tamaryszku", byłam pewna, że i tym razem czytelnik nie będzie zawiedziony.
Spodziewałam się podobnej tematyki, jak w poprzedniej powieści czyli współczesnej historii miłosnej, opowieści o przyjaźni (nie czytałam opisu, nie potrzebowałam skoro wiem, że autorka to solidna firma).
Zaskoczeniem więc dla mnie był temat. Hanna to starsza kobieta  mieszkająca w Domu Aktora. Dawniej- grywała w teatrze, dziś- pozostały jej tylko wspomnienia.
Nasza bohaterka początkowo jest skupiona tylko na sobie. Pisze o swojej samotności, o najważniejszej osobie w swoim życiu. I o nieudanym małżeństwie- takim, w którym miłość była jednostronna.
"Dom i dalekie ścieżki" to nie jest książka dla każdego. By tak naprawdę czuć przyjemność z czytania trzeba się w lekturze po prostu zanurzyć, o niczym innym nie myśleć.
Ja takim czytelnikiem nie jestem- ostatnio sięgam po powieści, w których ciągle się coś dzieje.
Mimo to moja ocena jest pozytywna- nawet przyjemna historia.
Pragnę uprzedzić, że nie należy zrażać się po kilkudziesięciu stronach- dopiero później staje się ciekawiej, zaczynamy rozumieć o co chodzi.
Podsumowując, myślę, że mogę polecić tę książkę (jednak miejcie na uwadze to o czym pisałam). Mam też wrażenie, że w głównej bohaterce i jej historii  można odnaleźć  co nieco z autorki.


niedziela, 24 stycznia 2016

"Wiedziałam, że tak będzie!"- Kasia Pisarska

Autor: Kasia Pisarska
Tytuł: Wiedziałam, że tak będzie!
Liczba stron:  320
Data wydania: 19 listopada 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza SA
Źródło: egzemplarz recenzencki


"Wiedziałam, że tak będzie!" to pierwsza książką autorki. Moim zdaniem jest to udany debiut. Przeczytałam wiele powieści, których akcja dzieje się między innymi we Włoszech. W tle wyjątkowo sztuka, a nie pachnące włoskie jedzenie.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak to byłoby gdybyście wygrali w loterii mnóstwo pieniędzy? Nasze bohaterki- Weronika i Laura nie musiały się zastanawiać- im się udało! Weronika postanowiła wziąć życie w swoje ręce i udowodnić mężowi, że nie jest z nią szczery, że ją zdradza. W tym celu śledzi go i trafia między innymi właśnie do Włoch. Tam... bierze udział w loterii. Jak wielkie było jej zdziwienie gdy okazało się, że wygrała... siedemnaście milionów czterysta osiemdziesiąt trzy tysiące dwieście dwadzieścia cztery EURO. Wystarczającą sumę pieniędzy by przez całe życie nic nie robić.
Przyjaciółki wybierają się w podróż, jak się okazuje, swojego życia. Początkowo planują tylko odebrać wygraną i zwiedzić trochę kraju. Wszystko zmienia się gdy Laura poznaje przystojnego Allessandro. Czterdziestolatka (a więc jak pisałam, dojrzała kobieta nie miała nadziei, że w życiu spotka ją coś dobrego, przecież takie osoby jak ona nazywa się starymi pannami).
Jest to jedna z takich książek, które na długo nie pozostają w pamięci, lecz ich lektura jest przyjemnością. Dodam, że mimo, że wydarzenia dało się przewidzieć (zawsze byłam krok przed) to jednak nie bardzo mi to przeszkadzało.
Czy będzie kolejna część? Jak nasze bohaterki spożytkują wygraną?
Ostatnim punktem mojej recenzji będzie okładka. Jak widzicie- koloru są nasycone, jednak spotkałam się z opinią, że jeśli jest na niej kobieta i krajobraz nazywany widoczkiem to robi się krzywdę książce. Jakie jest Wasze zdanie?

"Moje córki krowy"- Kinga Dębska

Autor: Kinga Dębska
Tytuł: Moje córki krowy
Liczba stron:  254
Data wydania: 13 stycznia 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Świat Książki
Źródło: egzemplarz recenzencki (księgarnia Tania Książka)


Najpierw był zwiastun. Przynajmniej w moim przypadku. Gdzieś w czeluściach internetu udostępniono krótki spot reklamowy filmu, który niebawem miał wejść do kin. W rolach głównych obsadzono Agatę Kuleszę, Garbielę Muskałę i Mariana Dziędziela.  Co dziwne (w sieci)- zbierał same pozytywne opinie. Zgłębiając temat dowiedziałam się, że jest to ekranizacja książki. Tego mól książkowy przepuścić nie może- powieść musi być naprawdę dobra jeśli zdecydowano się przenieść ją na ekran.
"Moje córki krowy" to książka, którą od dziś będę polecać każdemu.
Bohaterkami są dwie siostry- dojrzałe już kobiety. Jednak są zupełnie inne. Na jednym z forów, na które czasami zaglądam ktoś zadał pytanie: czy lubicie swoje rodzeństwo. Wiele z odpowiadających odpowiedziało twierdząco, zaznaczając jednak, że gdyby nie pokrewieństwo- nie polubili by swojej siostry czy brata. Taka sytuacja ma też miejsce tutaj.
Marta jest aktorką rozpoznawaną na ulicy, gra w popularnym serialu. Samotna matka. Kasia pracuje jako nauczycielka, zajmuje się rodzicami, którzy mają 70 lat, ma syna i męża, który nie pracuje. Po ciężkim dniu lubi znieczulić się drinkami, alkoholem. O tym wszystkim dowiadujemy się na kolejnych kartach książki. Bohaterów poznajemy w momencie gdy zachodzi potrzeba zawiezienia mamy do szpitala. Takimi sprawami zajmuje się Kasia, jest na bieżąco z chorobą rodzicielki, z rokowaniami w związku z rakiem. Zachodzi jednak potrzeba by na chwilę obowiązek przejęła jej siostra.
Tak naprawdę ta słodko- gorzka, prowadzona na dwa głosy opowieść zaczyna się dopiero teraz- gdy w szpitalu następuje pogorszenie stanu zdrowia mamy. To wtedy gdy rodzina powinna się wspierać, czasie gdy nie ma już nadziei na poprawę, Kłopoty zdają się nie omijać tej rodziny- również u ojca diagnozują chorobę- nie mniej groźną i wymagającą natychmiastowej operacji- guza mózgu. Do codziennych wizyt w szpitalu dochodzi opieka nad dorosłym mężczyzną, który nie kontroluje swojego zachowania, przeklina, ucieka.
I Kasi i Marcie wydaje się, że ta druga ma lepiej. Mimo, że się kochają to żadna nie pochwala tego, co robi druga. Ich zach  owanie wywołuje w czytelniku złość, naprzemiennie. Katarzynie wydaje się, że jej siostrę nic nie obchodzi, że się wywyższa, zazdrości jej również miłości rodziców. Marta zaś- czuje się samotna, nierozumiana, skazana na udawanie osoby silnej, która nie może pozwolić sobie na łzy, słabość, chciałaby też założyć rodzinę, poznać kogoś.
Książka "Moje córki krowy" to pozycja, która wzrusza, wywołuje łzy. Jest życiowa- kto wie co dla nas szykuje życie. To sprawdzian dla rodziny. Czy nasze bohaterki "zdadzą go"?
Polecam!

piątek, 22 stycznia 2016

"Nie daj się gnębić"- Nick Vujicic

Autor: Nick Vujicic
Tytuł: Nie daj się gnębić
Liczba stron:  240
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Aetos Media
Źródło: egzemplarz recenzencki (księgarnia Tania Książka).


"Nie daj się gnębić" to pierwsza książka, którą recenzuję w ramach nowo nawiązanej współpracy recenzenckiej z księgarnią Tania Książka.
Jest to pozycja potrzebna. Powinny ją zakupić szkoły, miejsca w których na zdarza się stosunkowo wiele przypadków dręczenia i prześladowań.
Zacznę od przedstawienia sylwetki autora. Nick Vujicic jest Serbem z pochodzenia. Nic nie zwiastowało, że urodzi się chory. Dla jego rodziców wielkim zaskoczeniem były narodziny syna chorego na bardzo rzadką chorobę: zespół tetra amelia. Mówiąc wprost: Nick urodził się bez rąk i nóg. W tej książce opisuje jak wiele przeszedł- jak sam pisze był idealną osobą do prześladowania, jego jedyną bronią były słowa.
Pierwszy raz usłyszałam o nim jakiś czas temu, zaimponował mi jego hart ducha. Nick swoją wiedzą dzieli się z innymi, jest doskonałym mówcą motywacyjnym oraz  kaznodzieją. Wiele kart książki poświęcono religii. Wiara w Boga jest pięknie opisana, myślę nawet, że mimo, że poświęcono jej dużo miejsca to nie jest to uczynione zbyt nachalnie, za to przystępnie, z taktem, nawet dla niewierzących (oczywiście to moje zdanie). Nick jest doskonałym przykładem, że wszelkie ograniczenia może pokonać, sam mówi, że nigdy nie spodziewał się, że ktoś go pokocha. Dziś jest szczęśliwym mężem i kochającym ojcem dwójki synów.
By uzyskać inne rady, choćby dla dorosłych należy sięgnąć po inne książki autorstwa Nicka: "Bez granic", "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń!", "Niezwyciężony".
Staram się pisać recenzje w zgodzie z sobą, dlatego o czymś wam powiem. Ja również spotkałam się ze zjawiskiem dokuczania w grupie rówieśniczej. Autor radzi by powiedzieć komuś o tym co się dzieje, poradzić się psychologa. W swojej sytuacji zrobiłam to, jednak nic nie pomogło, a było jeszcze gorzej. "Koledzy i koleżanki" od razu wiedzieli, że to ja, a opinie pedagoga szkolnego nic ich nie obchodziły. Co więc zrobić w takiej sytuacji?
Druga rzecz: rady Nicka dotyczą tylko osób, które mają oparcie w najbliższych osobach, w rodzinie. Sęk w tym, że wiele osób to właśnie w rodzinie dostrzega problemy, gnębienie- przemoc choćby psychiczną. dodatkowo dochodzi jeszcze manipulacja chętnie stosowana przez starszych i fałszywe przyjaźnie (by coś zyskać, osiągnąć). Często to właśnie oni samookaleczają się, dochodzi nawet do samobójstw.

Bursztynowa kolekcja empik: The Very Best Of Michał Bajor


Dzisiejsza recenzja to dla mnie wyzwanie. Otóż... jeszcze nigdy nie recenzowałam płyty. Ba! Nie sądziłam, że coś takiego w ogóle nastąpi. Jednak gdy zobaczyłam, że w dokumencie przesłanym mi przez wydawnictwo jest taka pozycja do wyboru- już wiedziałam, że musi być moja. To chyba miłość od pierwszego wejrzenia?

Michał Bajor to osoba o charakterystycznej barwie głosu. Śpiewane przez niego utwory należą do różnych gatunków muzycznych takich jak: pop, piosenka aktorska, ballada. Jest aktorem, który wystąpił w wielu filmach, nie da się zliczyć piosenek, które zaśpiewał. Ogólnie rzecz biorąc śpiewając porusza temat miłości, życia, samotności.

Oro otwory, które znajdują się na płycie.
1. Moja miłość największa
2. Nasza niebezpieczna miłość
3. Oddaj mi samotność
4. Nie opuszczaj mnie
5. Stonowany luz
6. Pali się
7. A kto Ciebie Ty wierzbino
8. Fino Ad Un Pianto
9. Taka miłość w sam raz
10. Dla duszy gram
11. Co ma przeminąć, to przeminie
12. Ogrzej mnie
13. Bar pod zdechłym psem
14. Dopóki wierzysz we mnie miła
15. W lesie, w lesie
16. Żuk
17. Chciałbym
18. Albertyna
19. Panie, który jesteś
20. Nie chcę więcej



Serdecznie polecam!

Empik.com

"Afgańska perła. Historia dwóch kobiet, które zmieniły swoje przeznaczenie"- Nadia Hashimi

Autor: Nadia Hashimi
Tytuł: Afgańska perła. Historia dwóch kobiet, które zmieniły swoje przeznaczenie
Liczba stron: 480
Data wydania: 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Źródło: egzemplarz recenzencki



Ciężko czytało mi się tę książkę. Nie chodzi o to, że mi się nie podobała, lecz bardzo przeszkadzała mi mala czcionka (co przyznam, dziwi mnie, bo czasami zdarza się, że trafiam na pozycje drukowane jeszcze mniejszym rozmiarem). Być może jest to związane z moim wybitnie złym wzrokiem (mimo wady wzroku okulary mi przeszkadzają, nie mogę się do nich przyzwyczaić ani dobrać idealnych, w tej kwestii jestem niereformowalna... choć z tym walczę). Ale na szczęście udało mi się dotrzeć do końca i mogę się podzielić z Wami wrażeniami.
Do sięgnięcia po książkę zachęca okładka- piękny widok pustyni, wyraziste kolory. Treść też jest ciekawa, choć zdarzyło mi się czytać lepsze książki. Tę określiłabym jako poprawną, dosyć wciągającą.
Na samym początku myślałam, że będzie inaczej niż zwykle- bez problemów małżeńskich ani dominacji mężczyzny nad kobietą (co jest główną cechą literatury arabskiej). Moje nadzieje zostały rozwiane po kilku stronach: ojciec Rahimy zabronił jej chodzić do szkoły ponieważ ona i jej siostry zostały zaczepione przez chłopców, co po prostu nie uchodzi. Nie chcę zdradzać zbyt wiele fabuły, powiem tylko, że dalej wiodła życie podobne do tego jakie miała matka i inne afgańskie kobiety.
Książka nie jest jednak  opowieścią jak bohaterka biernie poddaje się "tradycji". Pod wpływem usłyszanej z ust ciotki historii o Szekib wstępuje w nią duch walki: postanawia choć spróbować zmienić swoje życie.

Jak to się skończy? Czy Rahima będzie szczęśliwa? Sprawdźcie.

czwartek, 21 stycznia 2016

"Trudny mężczyzna"- Anna Bednarska- Stec

Autor: Anna Bednarska- Stec
Tytuł: Trudny mężczyzna
Liczba stron: 512
Data wydania: 9 września 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza SA
Źródło: egzemplarz recenzencki


Czasami na książkę patrzymy przez pryzmat oczekiwań. Dzieje się tak zarówno w przypadku pozycji napisanych przez autorów nam znanych, jak i debiutantów.
W przypadku tej powieści oczekiwania miałam duże, jednak okazało się, że wyobrażenia rozbiły się o prawdę. Myślałam, że będzie to ciepła, ciekawa powieść o pracy w portalu związanym z magią, o miłości i życiu. Owszem, nie brakowało opowieści o problemach, jednak to "nie mój styl", nie jest zgodne z moim światopoglądem. Był taki moment, że chciałam odłożyć tę książkę i już do niej nie wracać...
Olga nie zyskała mojej sympatii z kilku powodów. Przede wszystkim nie powinna ukrywać przed chłopakiem swojego zauroczenia innym. Mimo, że nie układało się im, przez pięć lat związku kontaktowali się głównie przez telefon i e-mail (stąd tytuł książki) nie powinna za jego plecami szukać innego. Wprawdzie, co trzeba przyznać, nie znała wtedy prawdy o Adamie, swoim mężczyźnie, lecz nie powinno jej to usprawiedliwiać (i być wymówką).
Również inni bohaterowie nie przypadli mi do gustu. Ciągłe imprezowanie, picie oraz ciche przyzwolenie na zdrady nie jest czymś co pochwalam. Nie jestem "sztywniarą", lubię od czasu do czasu pobawić się czy wypić napoje alkoholowe, ale organizowanie cotygodniowych imprez przywodzi mi na myśl osoby, ktoe cieszą się na sobotę bo będzie "melanż". Bohaterowie mają prawie 30 lat, do nastolatków czy studentów im daleko.
Bardzo podoba mi się okładka, nie tyle widok, ile para przytulająca się.

środa, 20 stycznia 2016

"Angielskie lato"- Małgorzata Mroczkowska

Autor: Małgorzata Mroczkowska
Tytuł: Angielskie lato
Liczba stron: 357
Data wydania: 20 maja 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czwarta Strona
Źródło: egzemplarz recenzencki


Angielskie lato. Każdy wie, jak wygląda. Jest kapryśne, często zmienia się pogoda. Mówi się też, że jest deszczowo. W takiej scenerii rozgrywa się akcja powieści.
Anna i Walter są długoletnim, wydaje się, że kochającym małżeństwem. Anna wspiera męża w najtrudniejszych chwilach. Jedną z takich jest śmierć jego matki i pogrzeb. Został po niej dom, który mężczyzna zamierza sprzedać z powodu niemiłych wspomnień z dzieciństwa.
Z tego powodu telefon od dawnej przyjaciółki okazuje się być w odpowiednim momencie. Helena ma prośbę do koleżanki- pyta czy może polecić jej syna, świeżo upieczonego studenta komuś znajomemu do pracy. Jak już wcześniej pisałam- zamierzają sprzedać dom, lecz przed tym trzeba wykonać w nim prace porządkowo- remontowe i posprzątać. Idealnym kandydatem wydaje się Wojtek, chłopak nie ma doświadczenia i nie pracował, lecz na remontach się zna.
Anna odbiera z lotniska Wojtka, który do Anglii przyjechał wraz z dziewczyną, która również miała pracować. Razem spędzili wakacje- można powiedzieć, że się zaprzyjaźnili. Zwiedzali miasto, pracowali- to zacieśniło ich relacje.
Nie wiem, czy tak chętnie przeczytałabym tę książkę, gdyby nie sytuacja na początku. Autorka zdradziła rąbek tajemnicy na temat tego, co się wydarzyło, lecz na odkrycie prawdy musieliśmy poczekać. Zwykle o głównych bohaterkach mówi się dobrze, ja dziś troszeczkę odbiegnę od tego schematu. Jest kobietą po czterdziestce, wiedzącą co to miłość, powinna więc nie być naiwna za to mądrzejsza. Nie zawsze też rozumiałam jej postępowanie.
Książka jest przyjemna w odbiorze, jednak taka... zwykła, być może dlatego ciekawa. Wystarczyło dwie godziny bym ją przeczytała. Niestety, polskie autorki przyzwyczaiły mnie do powieści z "fajerwerkami", z drżeniem serca.

wtorek, 19 stycznia 2016

"Sekret zegarmistrza"- Renata Kosin [recenzja przedpremierowa]

Autor: Renata Kosin
Tytuł: Sekret zegarmistrza
Liczba stron: 416
Data wydania: 3 lutego 2016 r. [recenzja przedpremierowa]
Forma: książka papierowa [prebook]
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Źródło: egzemplarz recenzencki

Mimo, że w internecie co jakiś czas natykam się na informacje o książkach Renaty Kosin to jakoś nie było okazji bym się zapoznała z twórczością tej autorki. Teraz już wiem, że był to błąd, z przyjemnością nadrobię zaległości i sięgnę po każdą nowość przez nią napisaną.
"Sekret zegarmistrza" to piąta powieść Renaty Kosin. Na premierę trzeba poczekać do 3 lutego, tym bardziej cieszę się, że przypadł mi zaszczyt otrzymania egzemplarza na dwa tygodnie przed jej ukazaniem się.
Opisana w nim historia jest niesamowicie wciągająca. By poczuć jej klimat przed lekturą warto zaparzyć sobie kubek ulubionej herbaty lub kawy, dobre ciasto, koc (a oczyma wyobraźni to kominek jeszcze, ale co za dużo to niezdrowo).
Opowieść, której jesteśmy świadkami swój początek ma XIX wieku. Nie będę jednak uprzedzać faktów. Główną bohaterką jest Lena- szczęśliwa żona i matka, mieszkająca w domu po dziadkach. Domu, który posiada duszę, trzeba dodać. Pewnego dnia zostaje znaleziony dziennik, który zmienia wiele w jej życiu. Na jaw wychodzą sekrety ukrywane przez wiele lat.
Lena z zaciekawieniem próbuje odczytać dziennik, robi też wszystko by dowiedzieć się, co poróżniło jej rodzinę i krewnych oraz kuzynów, a także, jakie tajemnice skrywa Aurelie z Prowansji i czy coś łączy Francuzkę z rodziną Śmiałowskich. Co zostawiła Emila przed wyjazdem do Francji i czy skarb istnieje naprawdę? Wiele jest pytań, na które nasza bohaterka poszukuje odpowiedzi. Czy uda jej się dojść do prawdy i jaki będzie miała na nią wpływ?
Jak już wspomniałam- powieść jest niezwykle klimatyczna. Podczas czytania ma się wrażenie, że jest to historia opowiadana nam przez bliskiego, dotycząca nas oraz, że naprawdę się wydarzyła. Oprócz przeżyć podobała mi się cała "oprawa"- opowieść o naprawianiu zegarków, o wyrobie biżuterii.
Piękne jest to, że Renata Kosin akcję utworu umieściła nie w bieszczadzkiej wsi (jak gdzieś przeczytałam- to bardzo "modne"), ale na ukochanym Podlasie, gdzie sama mieszka. W książce możemy odnaleźć Białystok i wieś Bujany.
Autorkę możemy podziwiać. Wiem, jak wiele serca i siły poświęciła pisaniu. Pogratulować jej należy, że mimo poważnej wady wzroku pisze i uszczęśliwia czytelników nowymi powieściami. Rozumiem w pełni, co to oznacza- również zmagam się z bardzo poważną, niestety nieuleczalną i nie rokującą poprawy chorobą oczu.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

"Awaria małżeńska"- Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz [recenzja przedpremierowa]

Autor: Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Awaria małżeńska
Liczba stron: 371
Data wydania: 20 stycznia 2016 r. [recenzja przedpremierowa]
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Źródło: egzemplarz papierowy


"Awaria małżeńska" to jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie styczniowych premier. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście gdy w piątkowe popołudnie znalazłam w skrzynce pachnący nowością egzemplarz powieści". Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia za możliwość przedpremierowego zrecenzowania pozycji.
Jest to książka niezwykła. Słodko- gorzka opowieść o miłości i rodzicielstwie. Z jednej strony można się śmiać jaki to facet gapa, nieudolny bo nie potrafi się zająć domem i dziećmi (są oczywiście wyjątki), z drugiej- absolutnie nie powinno tak być. Ciągle jeszcze pojawiają się poglądy, że kobieta może pracować, ale i tak jej obowiązkami są gary, sprzątanie. Panom to nie przystoi, uwłacza. Do tego wrócimy za chwilę.
Bohaterami są dwie pary: Ewelina i Sebastian oraz Justyna i Mateusz. Wprawdzie na początku nie znają się, lecz przewrotny los sprawia, że poznają się w dosyć ciekawych okolicznościach.
Bardzo podoba mi się jedno zdanie, które jest akurat wstępem do wszystkich wydarzeń: "Czasem wystarczy potrącić kota, by życie małżeńskie stanęło na głowie". Rzekłabym, że nie tylko życie małżeńskie i rodzinne. Wszystko zmienia się gdy Justyna i Ewelina ulegają wypadkowi i muszą dłuższy czas spędzić w szpitalu. Wszelkie obowiązki związane z domem i dziećmi spadają na tych nieporadnych mężczyzn. Wcześniej nie doceniali oni wkładu kobiet w scalanie szczęścia rodzinnego, w pracę i poświęcanie się obowiązkom. Śmieszyło mnie odrobinę ich powolne dochodzenie do prawdy i ich zastanawianie się jak panie sobie radzą by wszystko ogarnąć i jeszcze mieć uśmiech na ustach. Tymczasem panom wychodzi to troszeczkę gorzej, a z ich ust czasem wydobywają przy dzieciach niepedagogiczne przekleństwa.
Książka przeczytana błyskawicznie. Potrzebowałam tylko wieczora by móc się cieszyć tą powieścią. Teraz pozostało mi tylko czekać na kolejne powieści Magdy i Nataszy... Bo w tym wszystkim najgorsze jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i po skończeniu dopada smutek pt "jak to już koniec"? Znów trzeba czekać na premierę tak długo.
Dla "Awarii małżeńskiej" warto zarwać noc. Pełna humoru i ciekawa pozycja. Momentami trudno się nie roześmiać, a niektóre wątki- majstersztyk! Wbrew pozorom ważna  społecznie bo pokazuje, jaki model jest w wielu rodzinach i zwraca uwagę, że nigdy nie wiadomo co może nas spotkać, co się wydarzy. Być może skłoni niektórych do zmiany, choćby najmniejszej. 
Wyżej wspomniałam, że jest to moja najbardziej oczekiwana premiera styczniowa. Zapytacie dlaczego. Otóż jeśli książkę Napisała Magdalena Witkiewicz lub Natasza Socha to już wiem, że można ją kupować bez zastanowienia. W tym przypadku obie są autorkami, wiedziałam, po prostu wiedziałam, że jest to bomba, pełna umoru opowieść z ważnym przesłaniem. 
Ogromny szacunek dla autorek- dzieli je wiele kilometrów (Magdalena Witkiewicz mieszka w Gdańsku, Natasza Socha- w Niemczech), lecz spod ich pióra wyszło coś cudownego. Nieskromnie powiem: czekam na więcej!
Z całego serca- polecam! Nie jest to książka tylko dla kobiet- warto podrzucić ją mężom.

P.s. Książka dostarczyła mi kilku praktycznych wskazówek: m in. by nie kisić ogórków po świętego Bartłomieja (czyli po 26 sierpnia). Dlaczego? Odpowiedź w książce.

niedziela, 17 stycznia 2016

"Dziewczyna z kabaretu"- Manula Kalicka

Autor: Manula Kalicka
Tytuł: Dziewczyna z kabaretu
Liczba stron: 528
Data wydania: 7 stycznia 2016 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Manula Kalicka to kolejna autorka, z której twórczością miałam okazję spotkać się lata temu. Wtedy sięgnęłam po dodane do gazety wydanie kieszonkowe jakiejś jej powieści. Teraz nawet nie pamiętam tytułu, lecz wiem, że nie trafiła ona o mojego gustu, nie zachęciła do mnie do sięgnięcia po inne książki autorki. Czy po ponad 10 latach coś się zmieniło i czy postrzegam tę historię jako bestseller.
"Dziewczyna z kabaretu" to opowieść o trudnym życiu podczas II wojny światowej. Akcja zaczyna się na początku wojny, we wrześniu 1939. Wtedy to pragnąca ocalić piękny i cenny obraz dziewczyna, pracująca wcześniej w kabarecie, spotyka w małego żydowskiego chłopca, którego rodzice nie żyją. Staje przed trudnym dylematem- zostawić je w sierocińcu ( i tak przepełnionym) czy zabrać ze sobą.
Leon to również Żyd, kochający sztukę i książki. Często odwiedza antykwariusza, u którego można znaleźć perełki. Pewnego dnia mężczyzna zostaje zamordowany, a Leon próbuje uratować majątek, cenne rzeczy, zrobi wszystko by nie dostały się one w ręce wrogów, Niemców.
Podsumowując, jest to bardzo ciekawa pozycja. Przyjemnie czytać o uwielbieniu sztuki, o miłości do książek. Pokazuje, że w tych trudnych czasach, jakimi był początek lat 40-tych XX wieku mimo obawy o życie poświęcano się dla sprawy, idei.
Na "Dziewczynę z kabaretu" trafiłam przypadkiem. Przy okazji rozmowy na temat tej książki dowiedziałam się, że jest to wznowienie i niebawem ukaże się kolejny tom.

sobota, 16 stycznia 2016

"Dotyk miłości"- Jennifer Probst

Autor: Jennifer Probst
Tytuł: Dotyk miłości
Liczba stron: 416
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Źródło: egzemplarz recenzencki


Wydawnictwo Akapit Press stawia na literaturę dla dzieci i młodzieży, jednak wydają również serię dla dorosłych. Są to książki o miłości, moim zdaniem godne polecenia.
Sztuką jest by o tak oklepanym temacie jak miłość (przepraszam za wyrażenie, ale tak właśnie jest) napisać kilka historii o uczuciach, związkach tak podobnych do siebie, a jednocześnie bardzo różnych.
Kate prowadzi biuro matrymonialne. Posiada dar pozwalający kojarzyć pary,  o którym wiedzą tylko najbliższe osoby: rodzina i przyjaciele. Slade- jak o sobie mówi- jest prawnikiem od rozwodów. Oboje są samotni, perypetie życiowe mocno ich przytłoczyły.
Pierwsze spotkanie naszych bohaterów nie wypadło dobrze. Slade oburzony, zły składa wizytę w biurze matrymonialnym i domaga się by udzielono mu informacji o Jane, siostrze, którą bardzo kocha i której o mało nie stracił (chciała popełnić samobójstwo). Początkowa kłótnia zmienia się w rozmowę. Mężczyzna postanawia sam spróbować znaleźć partnerkę przez biuro i pokazać Kate, że się myli, jej praca wiąże się z naciąganiem ludzi. Jak rozwinie się sytuacja? Na czyje wyjdzie? Nie dowiecie się w inny sposób, musicie przeczytać.
Jestem pełna podziwu dla Jennifer Probst napisała książki ciekawe, wciągające. Sceny erotyczne umieszczone w jej powieściach czyta się z przyjemnością. Domyślam się, że wiecie jak wygląda opis uniesień miłosnych w harlequinach?
Jeśli na poprzednie pytanie odpowiedzieliście "tak" to autorka "Dotyku miłosnego" nazywa rzeczy po imieniu, jednak nie wulgarnie.
Książka sprawia, że momentami można poczuć przyjemny dreszczyk, a nietuzinkowość postaci zachęca do przeczytania. Aż iskrzy!

piątek, 15 stycznia 2016

"Rozważna czy romantyczna"- Anna Karpińska

Autor: Anna Karpińska
Tytuł: Rozwazeżna czy romantyczna
Liczba stron: 480
Data wydania: 12 listopada 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Anna Karpińska to jedna z moich ulubionych polskich autorek. To, kolejna książka, z których lektury czerpałam prawdziwą przyjemność. Nie będę też oszukiwać- zarwałam nawet noc. Po nie do końca udanym "Sakramencie niedoskonałym" (jak widać, powieści kryminalno- obyczajowe to nie do końca to).
Zdradzę Wam też tajemnicę. Nie przeczytałam tylko jednej z do tej pory wydanych książek tej autorki. Łatwo zgadnąć, że to właśnie o niej wspominano w "Rozważnej czy romantycznej".\
Główną bohaterką recenzowanej przeze mnie książki jest Natalia. W momencie gdy ją poznałyśmy znalazła się na zakręcie życia- rozstała się z długoletnim partnerem, bezskutecznie szuka pracy. Pomieszkuje u siostry, lecz jej nadopiekuńczość sprawia, że  coraz częściej myśli o przeprowadzce.
Po rozmowie o pracę, która się nie odbyła Natalia postanawia wypić alkohol w samotności. Spotyka mężczyznę, któremu może się wygadać. Wymieniają się nawet numerami telefonów lecz z jakiegoś powodu kolejny kontakt nie następuje. Czy jeszcze kiedyś się spotkają?
Pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, gdy o pewnych wydarzeniach mówi się na początku, by potem przejść do wspomnień i na samym końcu dokończyć. Przez niemal 500 stron oczekiwałam z niecierpliwością na wyjaśnienie. Warto było bowiem, takich emocji się nie spodziewałam.
Anna Karpińska stąpała po cienkim lodzie. Pisanie o własnej książce jako o bestsellerze mogło zaszkodzić, czytelnicy mogli uznać ją za osobę zadufaną w sobie. Znane są przypadki pisarek, które w książce umieściły coś związanego ze sobą (np pisaną książkę, element z życia, poglądy czy bohaterów innych swoich książek). Część osób domyśla się, o kim piszę: o Katarzynie Michalak. Pani Kasia nie boi się takiego mieszania. W jednej ze swoich powieści umieściła siebie jako bohaterkę, swoje książki. Było to straszny przesyt. Za to w "Rozważnej czy romantycznej" było to naturalne.
Podsumowując: książki Anny Karpińskiej polecam wszystkim, którzy w powieściach poszukują ciepła, ale chcą też z bohaterami przeżywać smutki i radości.
Do zakupu powinna zachęcić piękna okładka.

czwartek, 14 stycznia 2016

"Utopce"- Katarzyna Puzyńska

Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł:  Utopce
Liczba stron: 600
Data wydania: 3 listopada 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Mimo, że od premiery minęło już dwa miesiące (kiedy, ja się pytam!) to ja dopiero dziś miałam okazję przeczytać tę książkę. To była niekwestionowana przyjemność. Uwielbiam kryminały pisane przez Katarzynę Puzyńską, to dla mnie królowa takiej literatury. Zastanawiam się i nie mogę przypomnieć sobie żadnego polskiego autora kryminałów, którego twórczość wzbudzałaby we mnie aż takie emocje.
"Utopce" to piąte już spotkanie z lipowskimi policjantami (autorka powieścią "Motylek" zadebiutowała na początku 2014 r.). To świadczy o kunszcie pisarskim: wydawać by się mogło, że jeśli tak obszerne książki (każda po 500 lub więcej stron) pojawiają się w tak niewielkim odstępie czasu) to nie może być dobrze. Jednak rosnąca popularność, powieści nie schodzące z list bestsellerów mówią za siebie. Koniecznie trzeba je przeczytać.
Ale wróćmy do recenzji. "Utopce" różnią się od poprzednich dzieł autorki. Klementyna Kopp, Daniel Podgórski i Emilia Strzałkowska prowadzą nieformalne śledztwo w sprawie śmierci sprzed lat. W 1984 zniknęli ojciec i syn. Nie znaleziono ich ciał, tylko ubrania. Nie znaleziono również żadnych śladów sprawcy. Mieszkańcy wsi Utopce podejrzewają... wampira, bowiem chwilę przed śmiercią wyżej wspomnianych osób znaleziono szkielet, który nosił znamiona pochówku wampirzego. Oczywiście, to nie jedyne śmierci w książce, jednak rzekłabym, że w przypadki, tej, recenzowanej przeze mnie powieści, jest ich mało.
Jest to książka złożona, jednak w przypadku kryminałów Kasi Puzyńskiej to świetne poprowadzenie akcji. Uwielbiam, tę charakterystyczną dla jej książek mnogość bohaterów i wydarzeń. Już kiedyś o tym wspominałam, ale nie zaszkodzi powtórzyć: to, jak autorka "droczy się" z czytelnikiem podsuwając mu coraz to inne rozwiązania zagadki, innych podejrzanych też uwielbiam! Nie raz myśli się, że już za chwilę dowiem się, kto popełnił wspomniane niecne czyny, a tu.. nic, nasze podejrzenia wydają się nic nie znaczyć, podsuwa się nam kolejny trop.
Były w powieści wątki, które niekoniecznie mi się podobały. Wiele osób "polubiło" oryginalną policjantkę Klementynę Kopp, ja jednak nie potrafię się do niej przekonać, wzbudza we mnie negatywne uczucia. "Utopce" nie pomogły mi zmienić zdania, przeciwnie, jeszcze bardziej pogłębiły moją niechęć do niej. Nie raz zastanawiałam się, jakim cudem nie odsunięto jej już na początku od śledztwa.
Jako, że minęło już trochę czasu od premiery, zdarzyło mi się spotkać z innymi recenzjami tej powieści (oczywiście dobrymi, inaczej być nie mogło). Recenzenci i czytelnicy nie mogą wybaczyć postępowania Daniela. I ja także, choć to, co zrobił wydaje mi się trochę oklepane i do przewidzenia. Ja za to jestem ciekawa, jak to się wszystko zakończy...
Polecam! Jak najbardziej- to świetna powieść, naprawdę trudno się od niej oderwać. 
Z niecierpliwością czekam na szósty tom pt "Płaskun"

środa, 13 stycznia 2016

"Jedz inaczej. Dlaczego jemy to, co jemy"- Leanne Cooper

 Autor: Leanne Cooper
Tytuł: Jedz inaczej
Liczba stron: 240
Data wydania: 13 stycznia 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak Literanova
Źródło: egzemplarz recenzencki


Ten, kto śledzi mojego bloga dość regularnie i od dłuższego czasu wie, że nie boję się różnych gatunków literackich. Tak więc można u mnie znaleźć powieści obyczajowe, kryminały, biografie oraz na przykład książki kucharskie.
Zaciekawiła mnie ta pozycja, skutkiem czego- dziś mam możliwość napisania recenzji. W mojej biblioteczce znajduje się kilka książek kucharskich i na temat diet, niestety- nie udało mi się jeszcze zgubić zbędnych kilogramów. Czy "Jedz inaczej" rozjaśni w głowie?
Staram się by moje recenzje jak najlepiej oddawały rzeczywistość, dlatego powiem, że byłam zaskoczona treścią, niestety niezbyt mile. Wygląda na to, że nie wystarczy rzucić okiem na okładkę i powiedzieć: o, interesujący temat (bo można czegoś nie doczytać). W książce znajdują się treści mi znane (a domyślam się, że i wielu osobom poszukującym diety idealnej). O czym mowa?
Podam kilka przykładów, rad z "Jedz inaczej", oczywiście w skrócie: przed posiłkiem napij się wody, jedz na mniejszym talerzu, nie zostawiaj pustego talerza bo istnieje ryzyko, że dostaniesz dokładkę. Nie twierdzę, że takie porady nie są potrzebne, lecz wydają mi się popularne i ogólnie znane.
Po idealnej książce dotyczącej diet oczekuję dwóch rzeczy: wyjaśnienie zasad, psychologii oraz przepisów na lekkie, mało kaloryczne dania.
Autorka "Jedz inaczej" poruszyła temat psychologii jedzenia oraz między innymi marketingu. W jej książce znajdziemy też zadania mające na celu zwiększyć naszą świadomość żywieniową oraz ankiety Jest też obszerne bibliografia.

wtorek, 12 stycznia 2016

"Rodzinne sekrety"- Krystyna Mirek [recenzja przedpremierowa]

Autor: Krystyna Mirek
Tytuł:  Rodzinne sekrety
Liczba stron: 398
Data premiery: 13 stycznia 2016 r. [recenzja przedpremierowa]
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Źródło: egzemplarz recenzencki


Dziś mam wielką przyjemność opowiedzieć Wam o pewnej cudownej książce.
"Rodzinne sekrety", druga część arcyciekawej serii "Jabłoniowy Sad" swoją premierę ma jutro, tymczasem Knigoholiczce przypadł w udziale wielki zaszczyt- możliwość przedpremierowej recenzji.
Przede wszystkim- w momencie otwarcia przesyłki przeżyłam wielkie zaskoczenie. Oprócz pachnącego farbą drukarską egzemplarza książki znalazłam w paczce również przepiękny kubek oraz pocztówkę z odręcznie napisanymi przez autorkę życzeniami (wszystko widoczne na zdjęciu powyżej).
To kolejna książka, dla której mogłabym zarwać noc (na szczęście nie było takiej potrzeby bo czyta się przyjemnie i szybko). Przyznam się, że jest to pozycja tak wciągająca, ze trudno się od niej oderwać, zaś łatwo zapomnieć o prozie życia i obowiązkach.
"Rodzinne sekrety" to cudowna opowieść o tym co w życiu ważne. O wielkiej miłości i pasji. W poprzednim tomie zostaliśmy wprowadzeni w kłopoty i radości rodziny Zagórskich, w tym następuje rozwinięcie. Obawiam się "Spełnionych marzeń". Mimo, że czekam z wielką niecierpliwością już dziś wiem że Krystyna Mirek swoim czytelnikom dostarczy wiele emocji (być może bez chusteczek się nie obejdzie) i doświadczeń.
Jan Zagórski to człowiek z wielką pasją. Swój czas dzieli między rodzinę, a małą przytulną księgarnię (a właściwie księgarnio- herbaciarnię). Niestety czarne chmury zbierają się zarówno na jego życiem prywatnym jak i zawodowym. Dawno niewidziany brat upomina się o spadek po rodzicach, w celu dopełnienia formalności przyjeżdża z Ameryki. By sprostać finansowo Zagórski musi pozbyć się czegoś co kocha, sprzedać księgarnię. Miło czyta się o miłości do książek, o firmie, która od wielu lat była w rodzinie, lecz gdy nadchodzi czas pożegnań, sprzedaży- łza kręci się w oku. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie- autorka wspomniała nawet o blogerkach książkowych!
Co do życia prywatnego- uważam Jana za człowieka życiowo mądrego, to jednak moim zdaniem zbyt mocno przejmuje się życiem swoich bliskich. To, że pojechał na rozmowę z byłym mężem córki rozumiem, lecz wydaje mi się, że jest to nadmierna ingerencja. To nic, że chciał dobrze, wprawdzie mu się udało, lecz swoim zachowaniem mógł przysporzyć kłopotów.
Żadna z młodych pań Zagorskich nie miała szczęścia w miłości. Cieszę się, że wraz z czytelnikami jestem świadkiem zmiany na lepsze.
Książka zasługuje by pisać o niej w samych superlatywach, jednak był wątek, który nie do końca "trafił" do mnie. Była to opowieść o Anieli, o tym jak wybrała się do Warszawy na spotkanie z dawno niewidzianym znajomym. Jego reakcja na to o czym rozmawiali- to raczej w normalnym życiu się nie zdarzy.
Serdecznie polecam!

A na koniec zdanie, które szczególnie utkwiło mi w pamięci:
"Wielu ludzi sądzi, że bez książek można żyć. Zapewne mają trochę racji. Ale co to za życie!"

"Zagadka Sary Tell"- Kristina Ohlsson,

Autor: Kristina Ohlsson,
Tytuł: Zagadka Sary Tell
Liczba stron: 480
Data wydania:  5 listopada 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Do tej pory powieści Kristiny Ohlsson były dla mnie perełkami szwedzkich kryminałów. Czy i tę książkę zakwalifikuję do tego grona? Zapraszam do przeczytania recenzji.
"Zagadka Sary Tell" to pierwszy tom opowieści o dążeniu jednego ze szwedzkich prawników do prawdy i do oczyszczenia z zarzutów dziewczyny, którą oskarżono o pięć morderstw. Ma to być, niestety, pośmiertne odzyskanie dobrego imienia. Jakie tajemnice skrywała Sara Tell, nazywana również Sarą Teksas?
Zacznijmy od początku. Do Martina Bennetta, adwokata przychodzi mężczyzna, który prosi o pomoc w ustaleniu przebiegu wypadków. Nie wierzy, że jego siostra, Sara była morderczynią, jak twierdzi policja i opinia publiczna. Początkowo adwokat nie ma ochoty zajmować się tą sprawą, nie widzi sensu we wznawianiu śledztwa i wchodzeniu w drogę policji, skoro wszystkie czynności zostały już zakończone.
Jednak, w miarę upływu czasu zmienia zdanie, a sprawa Sary Tell staje się jego sprawą, jego walką na śmierć i życie.
I mimo, że podobało mi się, to jednak nie uważam tej powieści Kristiny Ohlsson za najlepszą. Tęsknię do moich początków z jej twórczością, do Alexa Rechta i Frederiki Bergman i Eden Lundell. Tam od samego początku czułam przyjemny dreszczyk niecierpliwości, chęci rozwiązania zagadki i poruszenie, tu- dopiero od połowy.
Nie rozumiem tylko jednego- jaki cel, co chciał osiągnąć nasz bohater udzielając wywiadu o swoich przeżyciach. Być może zostanie wyjaśnione to w kolejnej części.
Mimo wszystko jestem ciekawa innych książek tej autorki i z przyjemnością po nie sięgnę. Będę czekać również na drugi tom, zakończenie cyklu o Martinie.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

"Pochłaniacz"- Katarzyna Bonda

Autor: Katarzyna Bonda
Tytuł: Pochłaniacz
Liczba stron: 672
Data wydania: 21 maja 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza SA
Źródło: egzemplarz recenzencki

Przekonana, że przeczytanie "Pochłaniacza" zajmie mi dużo czasu byłam mile zaskoczona. Mimo wielu informacji, wydarzeń, ponad sześciuset stron czyta się lekko i nawet przyjemnie. Sprawdza się to, co dawniej gdzieś usłyszałam: kryminały Katarzyny Bondy można kochać albo nie znosić (choć ja bym dodała jeszcze jedną grupę- tych co je po prostu lubią). W takiej grupie lubiących znajduję się ja. Nie przeczę, książka mi się podobała, czytałam z przyjemnością, ale to wspomniane wyżej nagromadzenie osób i zdarzeń męczyło mnie.
Przy poprzednich powieściach pani Katarzyny zdarzyło się tak, że  czytałam nie po kolei, na szczęście doskonale orientowałam się w fabule, a fakt, że znałam zakończenie i wydarzenia na "zaś" nie przeszkadzał mi. Teraz bardzo pilnuję kolejności. Do tej pory w serii Cztery żywioły Saszy Załuskiej ukazały się dwie powieści: "Pochłaniacz" (zapach), "Okularnik" (ziemia), w przygotowaniu (premiera zapowiedziana na 2016 r.): ""Lampiony" (ogień) i Czerwony pająk" (woda).
Sasza Załuska jest profilerem. Tak się składa, ze zlecono jej sprawę, w której niewiele jest wiadomo, a jedynym dowodem jest zapach. Akcja dzieje się nie tylko teraz, ale sięga też lat 90-tych kiedy to ginie rodzeństwo (chłopiec wpada pod samochód), dziewczyna umiera w hotelowym pokoju). Czy uda się rozwiązać zagadkę ich śmierci?
Druga sprawa to śledztwo w sprawie zabójstwa w klubie. Nie ma wielu świadków, trudno postawić jakiekolwiek tezy. Jednak w miarę upływu czasu sytuacja się rozjaśnia.
Oczywiście nie zabraknie też wątku związanego z mafią oraz skorumpowanymi policjantami. Rzekłabym, że w polskich kryminałach to dość popularny temat.
Jeśli macie ochotę na spotkanie z Saszą Załuską- zapraszam, polecam. A już niedługo recenzja "Okularnika"- kolejnej książki z serii Cztery Żywioły Saszy Załuskiej (o serii wspomniałam już wyżej.

sobota, 9 stycznia 2016

"Medalion szczęścia"- Danuta Pytlak

Autor: Danuta Pytlak
Tytuł: Medalion szczęścia
Liczba stron: 380
Data wydania 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Nie spodziewałam się. Naprawdę nie spodziewałam się, że ta niepozorna książka aż tak mnie wciągnie. Początek jest taki jakich wiele w dzisiejszych powieściach dla pań. Samotna kobieta otrzymuje spadek, wyprowadza się na tak zwany "koniec świata", szuka miłości i poświęca się pracy.
Brzmi znajomo? Oczywiście, ale tu kończą się podobieństwa między tą książką, a innymi bowiem "Medalion szczęścia" zgrabnie łączy wątek obyczajowy z historycznym, w taki sposób, że czasami oddech zamiera, a serce zaczyna bić szybciej. Te opowieści, niespodziewane spotkania rodzinne, skarby! Gratka dla lubiących taką literaturę, sagi rodzinne, historie z dawnych lat.
Przypomina mi się powiedzenie "Mówił dziad do obrazu, a obraz do niego ani razu". Powieść zaczyna się mocnym akcentem: o wypiciu pysznej nalewki nasza bohaterka rozmawia z przodkiem, który znajduje się na obrazie w jej nowym domu. To on sprawia, że kobieta nabiera ochoty by poznać historię rodziny nie spodziewając się, co ją czeka.
Ale odkrywanie tajemnic rodu to nie jest jedyny temat: przeczytamy również o bezinteresownej pomocy, o problemach w przyjaźni i miłości. Mimo, że od początku przewidywałam, że związek Jose i Uli nie będzie szczęśliwy to smutno mi było, że moja intuicja w tym przypadku się nie pomyliła.
Polecam tę książkę- jej klimat na pewno spodoba osobom, dla których powieść obyczajowa to mało, lubią za to łączenie wątków.

piątek, 8 stycznia 2016

"Czas pokaże"- Anna Ficner- Ogonowska

Autor: Anna Ficner- Ogonowska
Tytuł: Czas pokaże
Liczba stron: 715
Data wydania: 18 listopada 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Źródło: egzemplarz recenzencki/ prezent


Zapowiadałam recenzję tej książki? Zapowiadałam. No i jest.
"Czas pokaże" jest powieścią, która może przerazić czytelnika. Na szczęście- tylko z wyglądu. Wiele osób może odpychać fakt, że ma ona ponad 700 stron.
Na początku miałam recenzować ebook, lecz traf chciał, że już po jego otrzymaniu Mikołaj przyniósł mi książkę. Musiałam więc zdecydować się: papier czy książka elektroniczna. Jak widać- mój wybór padł na papier.
Wiecie- byłam święcie przekonana, że jest to kolejna powieść z cyklu "Alibi na szczęście", a bohaterkami będą Lena i Hania. Co lepsze- nadal jestem pewna, że taką informację musiałam gdzieś przeczytać, na jakiejś facebookowej grupie miłośników książek.
"Czas pokaże" to ciekawa książka. Początkowo zastanawiałam się, jak doczytam do końca bowiem przez pierwsze 200 stron nudziłam się, mało się działo. Na szczęście- później się to poprawiło i powieść zakończyłam zadowolona, z pytaniem :czy będzie kontynuacja? (na to raczej nie ma szans, niestety).
Dawno bohaterka nie rytowała mnie tak bardzo. Julka to grzeczna i miła dziewczyna. Jej matka z ciotką bardzo to wykorzystują i pozwalają sobie na komentarze i wykorzystywanie dziewczyny wiedząc, że ta nie zaprotestuje. Przez całą książkę czekałam by zaczęła walczyć o siebie, a ciętych ripost używała nie tylko w myślach. Czy się doczekałam-sięgnijcie po "Czas pokaże" i sprawdźcie.
Powieść ta porusza dość ważny i ciekawy temat. Łączy element sagi rodzinnej z opowieścią o miłości. Nie takiej zwykłej dodam. Otóż nasza bohaterka poznała mężczyznę, z którym chciała się związać. Sęk w tym, że ona sama była studentką psychologii, zaś jej wybranek Łukasz- ordynatorem. Łatwo więc policzyć, że była młodą dziewczyną, mężczyzna zaś miał 42 lata.
I tu clou program tak zwane. Mama i ciocia Julki jest dosyć specyficzna, prezentująca zaściankowe myślenie. Chodzą do kościoła, przygotowują niedzielne obiadki, sącząc jad. Czy jeśli napiszę, że według nich wiele dziewcząt to latawice, całowanie z chłopakiem to wielki grzech.
Można się domyśleć jaką reakcję wywołał związek z taką różnicą lat. Pomijając, że moim zdaniem była straszne naiwna i impulsywna- bardzo rozczarowało ją, że ponad 40- letni mężczyzna miał żonę i dziecko to wreszcie Julia odważyła się zawalczyć o siebie i szczęście. Jakie skutki to odniesie i czy zmieni się nastawienie kobiet, nie będą już tak zgorzkniałe?
Dawniej normalnym wydawał się związek młodej dziewczyny z mężczyzną starszym. Dopiero od niedawna taki związek uznaje się za moralnie naganny.
Polecam. Mimo, że nóż mi się w kieszeni otwierał to uważam, że książka jest życiowa, odzwierciedlająca problemy wielu związków.
Bardzo podoba mi się okładka.

czwartek, 7 stycznia 2016

"Mąż zastępczy"- Joanna M. Chmielewska

Autor: Joanna M. Chmielewska
Tytuł: Mąż zastępczy
Liczba stron: 272
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Źródło: egzemplarz recenzencki


Cóż za książka! Od poprzedniej recenzji minęła zaledwie chwila, a ja przychodzę z kolejną bo książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Nadal jestem pełna emocji bo to naprawdę powieść- hit, taka, która nie powinna schodzić z list bestsellerów.
Bohaterką jest kobieta. Nie spodziewała się, że jej wyjazd za granicę do pracy stanie się przyczyną rozpadu jej małżeństwa. Trudno się jej po tym wszystkim pozbierać.
Brzmi znajomo, prawda? Taka jest fabuła dużej ilości polskich powieści. Lecz nic z tego! Joanna Chmielewska stworzyła coś oryginalnego, niesztampowego. I na dodatek, oczywiście moim zdaniem, bez wad. Bohaterem recenzowanego przeze mnie dziś "Męża zastępczego" Piotr- młody i dobry człowiek, który przeżył wielkie rozczarowanie. Zarabiając na życie poza krajem nie spodziewał się, że niedługo otrzyma cios w serce. Po powrocie dowiaduje się, że jego żona odchodzi, chce rozwodu i... ma romans z jego szefem. Za jednym zamachem traci rodzinę i pracę. Czy się podźwignie i choćby w niewielkim stopniu uda mu się posklejać rozsypane kawałki życia?
Nie doceniacie Piotra! Nasz bohater szukając pracy przypadkiem wpada na pomysł by być tytułowym "mężem zastępczym". Nie chodzi jednak o świadczenie usług seksualnych, towarzyskich lecz o pomoc kobietom w domu przy czynnościach wymagających mężczyzny, fachowca- słowem- złotej rączki. Czy ktoś taki jest potrzebny, a pieniądze zarobione w ten sposób pozwolą przeżyć naszemu bohaterowi?
Okazuje się, że tak- otrzymuje on wiele telefonów z prośbami o pomoc, a przy okazji przeżywa wiele przygód. Czym na przykład się zajmował? Ratował kota uwięzionego na drzewie, pomagał damie w opresji- która w sylwestrową noc została uwięziona w lochach zamku, pomagał pisać książkę był Mikołajem. Wykonywał również drobne naprawy typu skręcanie mebli, wieszanie półek czy malowanie.
Wrodzony urok naszego bohatera sprawiał, że ludzie lgnęli do niego, a dzięki poczcie pantoflowej miał coraz więcej zleceń.
Książka jest naprawdę niesamowita. Jest pełna optymizmu i taka inna od wszystkich. Trzeba przyznać, że niewiele jest powieści obyczajowych, w których bohaterem jest mężczyzna i to jeszcze taki, którego życie jest w rozsypce.
Dopiero początek roku, a mi już udało się przeczytać kilka niezłych powieści? A tyle jeszcze mnie czeka...
Bardzo dziękuję Joannie Chmielewskiej za możliwość przeczytania "Męża zastępczego. Cieszę się, że mogłam poznać osobiście tak miłą osobę. Na pewno sięgnę po inne jej książki, a i Wam polecam- bo naprawdę warto!

środa, 6 stycznia 2016

"Zanim będzie za późno"- Lauren Frankel

Autor: Lauren Frankel
Tytuł: Zanim będzie za późno
Liczba stron: 352
Data wydania: 29 października 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki

Korzystając z większej ilości wolnego czasu więcej czytam, a co za tym idzie- na blogu recenzje pojawiają się jak grzyby po deszczu. Ledwo skończę książkę, zrecenzuję, a już zbliżam się do zakończenia kolejnej. Czyżby miałaby to oznaczać, że kolejne tygodnie będą ubogie czytelniczo? Mam nadzieję, że nie, lecz pożyjemy- zobaczymy.
Na początku moja recenzja miała być inna. Chciałam napisać, że z serii "Kobieca strona thrillera zafascynowały mnie tylko dwie książki ( do tej pory wydano 7). Lecz im bliżej było końca- tym bardziej byłam przekonana, że moja opinia będzie inna. Zupełnie inna.
To bardzo ciekawa książka. Ważna i potrzebna. Pokazuje, że nigdy nie można być niczego pewnymi. Przekonała się o tym nasza bohaterka Rebecca, kiedy pewnego dnia otrzymała telefon ze szkoły, że jej "przybrana córka" (użyłam takiego określenia ponieważ tak naprawdę jest ona opiekunem prawnym dziewczynki) oblała farbą koleżankę. Dowiadujemy się, że dziewczyna wiele przeżyła- jej mama została zamordowana, a tata popełnił samobójstwo. Czy to miało wydarzenia miały aż tak wielki wpływ na nastolatkę, że postanowiła odreagować na koleżance (była jeszcze malutka gdy zmarli jej rodzice).
Teraźniejszość przeplata się z przeszłością. Wspomnienia Rebecci wiele wyjaśniają, rzucają jasne światło na to, co działo się obecnie.
"Zanim będzie za późno" to bardzo dobra książka o przemocy. Pokazuje, jak niewiele wystarczy by z przyjaciela zrobił się wróg życzący jak najgorzej. Zobaczymy też, jak wielkie możliwości w mobbingu, znęcaniu dają nowe media: internet i telefony komórkowe.

Wspomnę o jeszcze jednym: moje ulubione tytuły z serii "Kobieca strona thrillera" to: "Dopóki cię nie zdobędę", "Co z ciebie za matka", "Gdzie kończy się cisza" i od dziś- "Zanim będzie za późno". Polecam.

"Dlaczego szczękamy zębami. Historyjki dla ciekawych dzieci"- Andrea Schütze

Autor: Andrea Schütze
Tytuł: Dlaczego szczękamy zębami. Historyjki dla ciekawych dzieci
Liczba stron: 128
Data wydania: 5 listopada 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


W mojej biblioteczce można znaleźć kilka poprzednich książek z serii "historyjki dla ciekawskich dzieci". To, moim zdaniem, pozycja warta zakupienia. Pochwalić należy między innymi ładne ilustracje, które są w stanie zainteresować moją trzyletnią siostrzenicę (siada i ogląda, opowiada sobie historyjki). Ale to nie wszystko- książka ma jeszcze treść edukacyjną.
Dla niektórych dorosłych tematy poruszane w książce mogą być obrzydliwe (znajdziemy w niej rozdziały poświęcone różnym sprawom np. dlaczego siuśki są żółte, dlaczego woskowina w uchu jest gorzka, czy strach potrafi sparaliżować, skąd się biorą kozy w nosie, dlaczego kiedy jesteśmy źli mamy ochotę wrzeszczeć, dlaczego nie czujemy smaków gdy mamy katar. I wiele innych. Oraz jeden wiersz- o puszczaniu bąków.
Autorka wychodzi naprzeciw młodemu czytelnikowi i próbuje odpowiedzieć na najtrudniejsze pytania, nawet takie, które na pierwszy rzut oka wydają się bezsensowne. Wiele ludzi nie ma ochoty czytać czegoś takiego bo to OBRZYDLIWE. Spotykam się z wieloma takimi opiniami.
Ja jestem osobą, której trudno coś obrzydzić, również dzieci, powodowane zwykłą ciekawością przeżywają fascynację sprawami związanymi z różnymi wydzielinami ciała (a używanie słów kupa, g...o wzbudza chichot i szacunek wśród kolegów). Zadaniem rodzica jest wytłumaczyć młodemu człowiekowi sytuacji i miejsc, gdzie takich słów absolutnie nie można używać, a także nauczyć szacunku do starszych.

wtorek, 5 stycznia 2016

"Szczęście w cichą noc"- Anna Ficner- Ogonowska

Autor: Anna Ficner- Ogonowska
Tytuł: Szczęście w cichą noc
Liczba stron: 176
Data wydania: 7 listopada 2013 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Źródło: wypożyczona z biblioteki


Z każdym dniem powiększa się liczba moich przeczytanych książek. Dziś mam przyjemność zrecenzować książkę, która wiele mnie nauczyła. Czego? O tym za chwilę.
Już jakiś czas temu miałam okazję przeczytać trylogię Anny Ficner-Ogonowskie, o której wiele się mówi. Jedni chwalą, inni ganią mówiąc, że książka jest mało interesująca i irytująca. Mi się podobało.
W listopadzie ukazała się najnowsza powieść autorki- "Czas pokaże" (recenzja już niedługo na blogu). Mając w perspektywie jej przeczytanie postanowiłam nadrobić zaległości i przeczytać "Szczęście w cichą noc". Z tą powieścią wiąże się jedno z moich największych rozczarowań. Egzemplarz dziś czytany wprawdzie wypożyczyłam z biblioteki, jednak na święta (te ponad rok temu) zakupiłam tę książkę w prezencie dla siostry. Jak każdy mól książkowy długo zastanawiam się nad kupnem książki i wydanymi pieniędzmi (bo im mniej wydanych tym więcej książek można mieć). Popełniłam duży błąd i niezbyt dokładnie przeczytałam opis. Byłam niemile zaskoczona gdy za ok 30 złotych dostałam malutką, cieniutką książeczkę (raptem 176 stron).
Nie mam też bardzo dobrych wspomnień z lektury książki. Ot, była taka sobie. Przez większą część byliśmy świadkami, jak Dominika próbowała wszelkimi sposobami przekonać główną bohaterkę by z powodu zaawansowanej ciąży nie zajmowała się przygotowywaniem Wigilii dla bliskich (pierwszej w jej nowym życiu). I choć nie było drukowanej czcionki to miałam wrażenie, że Dominika cały czas krzyczy.
Na końcu znajdziemy przepisy na potrawy wigilijne, które zostały przygotowane przez bohaterów i pojawiły się na ich stole.
Wprawdzie jakiś klimat świąteczny w książce jest, jednak postawię sprawę uczciwie: są lepsze z takim motywem np "Obietnica pod jemiołą" czy "Cicha 5".
Jestem bardzo ciekawa, co przyniesie przyszłość i "Czas pokaże".

"Kobiety w islamie. Miłość w życiu muzułmanek"- Nighat M. Gandhi

Autor: Nighat M. Gandhi
Tytuł: Kobiety w islamie. Miłość w życiu muzułmanek
Liczba stron: 480
Data wydania: 19 listopada 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


"Jak bardzo irytował mnie powielany do znudzenia w mediach obraz muzułmańskiej kobiety – zniewolonej, zakwefionej, zgnębionej, bez prawa głosu? Jak bardzo chciałam wpleść w pisanie swoje miłości? Jak wielki miały na mnie wpływ, aż w końcu przybrały kształt tej książki? Kiedy myślę o swoich podróżach, pisaniu, o osobach, które spotkałam, rozumiem, że każdy krok ku poznaniu siebie wiązał się z odkryciem rzeczy, miejsc i ludzi. Za każdym razem, gdy odsłaniam się w tekście, mówię o moich wrażeniach i interakcjach z rzeczami, miejscami i ludźmi. Wrażenia te kolekcjonowałam, wędrując przez trzy lata po moich trzech ojczyznach. W miastach i wioskach Indii, Pakistanu i Bangladeszu spotykałam kobiety w ich kuchniach, na podwórkach i w miejscach pracy. Rozmawiałyśmy o naszych miłościach"


Powyższy cytat opisuje co skłoniło autorkę do napisania książki. Chciała opisać, jak wygląda miłość i szacunek do kobiet w krajach Bliskiego Wschodu- w Indiach, Pakistanie i Bangladeszu. Miała nadzieję odczarować, zmienić obraz i postrzeganie kobiet w powyższych krajach.
Obecnie na rynku wydawniczym jest mnóstwo książek o życiu i walce pań o swoje "ja". Popularne są arabskie opowieści o młodych dziewczętach poddanych nieludzkiemu zwyczajowi rytualnego obrzezania i sprzedania mężowi, jak jakiś towar. Nauczone posłuszeństwa mężowi nie protestują przeciw złemu traktowaniu i braku szacunku.
Czy taki obraz wyłania się też z książki "Kobiety w islamie"? Jaka jest moja opinia?
Otóż odrobinę zawiodłam się na tej pozycji. Miałam nadzieję, że będzie to opowieść o kobietach bardzo dzielnych, które cechuje hart ducha i które walczą o lepszy byt (swój i dzieci). Niestety- już na początku poznajemy historię miłosną, w której dziewczyna po rozstaniu z chłopakiem chce wziąć życie w swoje ręce i poślubić Hindusa. Tu zaczynają się wpływy ojca i prośbą, nie groźbą namawia córkę przebywającą w USA do powrotu do kraju. Kategorycznie sprzeciwia się zamążpójściu (widać dorosła kobieta nie mogła decydować o sobie) i nie pozwala wrócić do  Stanów Zjednoczonych (nie jest dosłownie wspomniane jak to zrobił, lecz podejrzewam, że po prostu zabrał lub ukradł naszej bohaterce paszport).
Książka nie zachwyciła mnie, lecz była ciekawym doświadczeniem. Mogłam przeczytać historie miłosne wielu kobiet oraz o ich spojrzeniu na edukację, chęci do nauki.
Przy okazji: okładka wydawała mi się jakaś znajoma... Chwila poszukiwań w internecie i proszę.



Podsumowanie- rok 2015

O tym, jak wielki wpływ na mnie ma choroba, z którą toczę bój od około miesiąca (a największy od kilku dni) dowiedziałam się dzisiaj, gdy się lepiej poczułam.

W tym roku udało mi się podsumować czytelniczo rok 2015.
Liczba przeczytanych książek: 259

Liczba przeczytanych książek w poszczególnych miesiącach:
Styczeń- 16
Luty- 19
Marzec- 15
Kwiecień-18
Maj- 19
Czerwiec-14
Lipiec-19
Sierpień- 31
Wrzesień- 30
Październik- 27
Listopad- 18
Grudzień- 30

Na zdjęciu znajdują się książki, które zapadły mi w pamięć, i które naprawdę warto przeczytać.

Nawiązałam współpracę recenzencką z kilkoma cudownymi wydawnictwami na przykład z Wydawnictwem Filia, Znak (Znak, Znak Emotikon, Znak Literanova) i portalami związanymi z książką: Empik.com, Virtualo.
W moim życiu blogowym wydarzyło się wiele, tak naprawdę był to dla mnie najlepszy rok. Poznałam wiele nowych, cudownych osób. Spędziłam dwa dni na Targach Książki w Warszawie (po raz pierwszy, i na pewno nie ostatni!), poznałam polskie najpopularniejsze polskie pisarki (i pisarzy).
Pod koniec października, również pierwszy raz wyjechałam na odbywający się w pobliskich Siedlcach Festiwal Literatury Kobiet Pióro i Pazur. Po wręczeniu nagród odbył się bankiet, na którym spotkałam tyle przesympatycznych autorek, że aż trudno policzyć.

Dla mojego bloga również był to dobry czas. Liczba opublikowanych postów przez cały czas istnienia-ponad 850 wpisów. Również liczba wyświetleń sprawiła mi wielką radość- 100 000 to nie jest byle co! (teraz jest już 111 000 )

Książki, które miałam okazję przeczytać pochodziły z różnych źródeł: były to zarówno egzemplarze recenzenckie, kupione i wypożyczone z biblioteki.
Czytałam książki z różnych dziedzin. Najbardziej pochłonęły mnie powieści obyczajowe, ściskające serce, jak kryminały, książki kucharskie, biografie, książki dziecięce i młodzieżowe.

Co czytała Knigooliczka?