wtorek, 30 października 2012

"Krucha jak lód"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Krucha jak lód
Liczba stron: 613
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ponad 600 stron w trzy dni. Wydaje mi się to być niezłym wyikiem. Książka niesamowicie mnie wciągnęła, w pracy nie mogłam się doczekać, kiedy po nią sięgnę, po zakończeniu odliczałam minuty kiedy wreszcie zasiądę do czytania. Ta książka przypomina mi bardzo inną pozycję tej autorki, mianowicie "Bez mojej zgody". W obu występuje choroba, podobne jest też to, co przeżywa rodzeństwo oraz rodzice chorujących dziewczynek. Ale to "Krucha jak lód" bardzie trafiła do mnie, wywołała większe emocje.
W "Kruchej jak lód" życie toczy się wokół Willow sześcioletniej dziewczynki, u której już w łonie matki wykryto złamania. Po narodzeniu następują kolejne. Nie musi u niej nastąpić jakiś mocny uraz, wystarczy, że kichnie, albo wykona inną codzienną czynność,
a już może nastąpić złamanie. Jej życie nie jest usłane różami, a rodzina przeżywa wiele trudnych chwil. Akcja w książce zaczyna się od wyjazdu rodziny na wakacji (na które nigdy nie jeździli, bo były pilniejsze wydatki). To właśnie w tym miejscu, w kawiarni Willow potyka się i następuje złamanie. Jak zawsze w takim przypadku jadą do szpitala, jednak wskutek roztargnienia Amelii, starszej siostry brakuje zaświadczenia wskutek czego szpital zatrzymuje naszą główną bohaterkę w szpitalu, Amelię oddają do rodziny zastępczej, a ich rodzice zostają przewiezieni do aresztu. Może się wydawać, że źle postąpiono, ale lepiej zapobiegać niż żałować, przynajmniej takie jest moje zdanie. Lekarze bez takiego zaświadczenia myśleli, że mógł wystąpić tu przypadek złego traktowania córki, maltretowania, co już jest przestępstwem. Skąd mogli wiedzieć,
że małżeństwo mówi prawdę? Przecież nikt się nie przyzna. Willow w tym momencie miała za sobą kilkadziesiąt złamań, a na pewno nie były to jej ostatnie, o czym przekonaliśmy się później, i co od razu było wiadomo. Yo zdarzenie miało duży wpływ na naszych bohaterów. Po powrocie z nieudanych wakacji rodzice (a dzieci im towarzyszą) wybrali się do adwokata aby dowiedzieć, się czy postępowanie pracowników szpitala było prawidłowe i czy należy się im odszkodowanie. Wprawdzie, jak dowiadują się od prawników wszystko działo się zgodnie z prawem, jednak istnieje furtka aby uzyskać odszkodowaniei Willow miała godne życie. Wystarczy tylko wytoczyć proces lekarzowi, który prowadził ciążęi oskarżyć o błąd w sztuce, niedobre urodzenie. Oraz zapewnić, że gdyby się wcześniej wiedziało
o chorobie można by było przeprowadzić aborcję.
Nic trudnego prawda? Może i tak, ale nasi bohaterzy muszą dokonać wielu wyborów i wskazać jednocześnie, co jest ważne w życiu. Sprawę komplikuje kilka rzeczy- lekarzem Charlotte była jej przyjaciółka Piper. Druga rzecz, może ważniejsza, bo przyjażń to rzecz nabyta dotyczy wytłumaczenia Willow, że to nie do końca prawda co jej mama mówi w sądzie i rozdmuchanie sprawy przez media.
Książkę bardzo polecam, bardzo się cieszę, że to nie ostatnia pozycja Jodi Picoult, którą przeczytam.
Na półce czeka jeszcze kilka.

sobota, 27 października 2012

"Głos serca"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Głos serca
Liczba stron: 556
Wydawnictwo- Prószyński i S-ka

Bardzo lubię czytać książki Jodi Picoult. Zresztą to widać na moim blogu, to nie pierwsza książka tej autorki, którą zrecenzowałam.
Ale kompletnie nie wiem co o niej napisać. To kolejna książka, która w ostatnim czasie wywołała aki stan u mnie. Bardzo przyjemnie się ją czytało, chciałabym, żeby więcej książek było napisanych takim językiem.
Jak dla mnie książka jest dziwna, może trudna. Po innych pozycjach tej autorki spodziewałam się, że będzie wzruszająca, ale trzymająca
w napięciu. W przypadku "Głosu serca" nie poczułam takich emocji.
Tak właściwie to do końca nie wiem, kto był głównym bohaterem. Swoje przeżycia opisuje tu kilka osób: Jane, jej córka Rebeca, Olivier (mąż Jane i ojciec Rebeki) oraz brat Jane i jego dwóch pracowników. Nie wiem, kto jest "ważniejszy" tutaj- Jane czy Rebeca. Druga rzecz, która sprawiła, że miałam problem z tą książką to to, że były wspomnienia i teraźniejszość. Przeżycia były opisywane dwa razy, nie wiem dlaczego, także wiedziałam co się wydarzy.
Również zakończenie mi się nie spodobało. Jane jakby nigdy nic wraca do męża, jej potrzeby nie są ważne. Wiemy, że robi to dla córki, ale może powinna pomyśleć o sobie?
Zastanawia mnie też fakt, dlaczego po pewnym smutnym zdarzeniu nie porozmawia o tym z mężem, tylko decyduje się na ucieczkę. Pewnie miało na to wpływ przeżycia z dzieciństwa, to, że została skrzywdzona ale uważam, że takie zachowanie jest dziecinne. Czasami warto porozmawiać, może coś by się wyjaśniło? 
Niestety, jak widać nie jestem zachwycona tą książką.
Za to wielki plus dałabym za okładkę, bardzo mi się podoba.

wtorek, 23 października 2012

"Zalotnice i wiedźmy"- Joanna Miszczuk

Autor: Joanna Miszczuk
Tytuł: Zalotnice i wiedźmy
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.

Ponad rok temu do księgarń trafiła książka "Matki, żony, czarownice". I mimo, że nie czytałam recenzji, nie znałam autorki to miałam jakieś przeczucie, że spodoba mi się. No i się nie myliłam. Bardzo mnie wciągnęła. Dlatego teraz wielką niecierpliwością oczekiwałam dnia, gdy do mojej ręki trafi druga część, kontynuacja losów Asi.
Przed rozpoczęciem lektury na pewnym forum natknęłam się na opinie, że opowieść Asi nie jest zbytnio ciekawa, a przesłodzona. Tym bardziej sięgnęłam po książkę, aby przekonać się czy mają rację. W pewnych miejscach było zbyt słodko, ale na szczęście bez przesady. Cała współczesna akcja trwa dwa lata.
Zastanawiam się dlaczego Asia nie mogła spotkać miłości
i przeżywała tyle rozczarowań w sferze uczuć. Przeżywałam z nią rozwód o oraz spotkania z byłym mężem. Myślałam nad tym, co się stanie, odczuwałam złość, irytację w różnych momentach.
W których? Np. gdy Piotrek, drugi z mężów Asi za jej plecami załatwił separację. Najwięcej emocji, tych złych wywołał w mnie pierwszy mąż Asi, z którym rozstała niedługo po ślubie. Tak irytujące postacie rzadko się spotyka ;-). Z całych współczesnych losów to właśnie ten wątek najbardziej mnie wciągnął.
Drugą rzeczą, która mi się podobała to to, jak nasza główna bohaterka i jej przyjaciele, a jednocześnie współpracownicy przeszli sprawdzian z lojalności i przyjaźni. Bardzo fajnie, że pokazano jak trudna sytuacja może sprawić, że ludzie staną się sobie bliżsi.
To zaledwie część tego co wydarzyło się w książce.Czy Asi uda się wszystko wyprostować? Co będzie dalej? Czy uda się nowe przedsięwzięcie?
Druga część to losy kobiet z dalszych pokoleń rodziny naszej bohaterki. No i tutaj panuje zgodna opinia wśród forumowiczów, których miałam przyjemność czytać. Wszyscy, bez wyjątku są zafascynowani tym, jak autorka pisze o kobietach żyjących kilka wieków temu. Wiemy, że jest to jedynie fikcja literacka (sama autorka oznajmia to na początku książki) jednak to nie ma nic do rzeczy. Śledzi się je z takim zainteresowaniem, chociaż , zdajemy sobie sprawę, że coś takiego się nie nie wydarzyło.
Nie tylko forumowicze lubią czytać o tym, co przeżyły silne kobiety, przodkinie Asi. Ja z całym sercem zgadzam się z opinią, tą opinią, nie mogłam się oderwać od lektury! Jeśli miałabym wybrać, to bliższy jest mi niesamowity klimat magii, miłości, tego co jest ważne w życiu i jak wiele matka może dać córce.. Z zainteresowaniem czytałam listy, pamiętniki, które pozostawały po tych kobietach.
Minus? Jest jeden- za szybko się skończyło. Mam nadzieję, że Joanna Miszczuk wyda kolejną książkę.
Zdarza mi się też pisać o okładkach- ta zaprojektowana dla książki "Zalotnice i wiedźmy" urzekła mie jest taka delikatna, romantyczna, po prostu boska.
Polecam! (Zresztą nie tylko ja)


niedziela, 21 października 2012

"Zaczarowane bajki, które leczą"- Anna Kozłowska

Autor: Anna Kozłowska
Tytuł: Zaczarowane bajki, które leczą
Liczba stron: 117
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie "Żak"

Temat biblioterapii zaczęłam poznawać na studiach. Zajęcia z nią związane zawsze mi się podobały. Na jednych z nich kilka razy zdarzyło się nam analizować bajki, dzięki którym można pomóc dzieciom rozwiązać jakiś problem. Ale co ja mówię, nie tylko dzieciom, dorośli również mogą znaleźć odpowiedź na dręczące pytanie. Taka jest między innymi książka napisana przez Annę Kozłowską. Swoje dzieło podzieliła na trzy części. Pierwsza
z nich dotyczy bajek dla dzieci młodszych, druga jest dla tych
w wieku szkolnym, a trzecia dla rodziców. Bajki są bardzo krótkie, każda ma po dwie trzy strony, tak aby dziecko się nie nudziło. Ogólnie nie są ze sobą powiązane, każda jest odrębna, o czymś innym, ale jest kilka o mądrym żółwiu Tartarudze.Co mi się jeszcze bardzo podobało? W sumie wszystko, ale dobrym rozwiązaniem jest, że autorka na początku wyjaśnia dla kogo jest dana bajka i jakiego problemu dotyczy. Wszystkie bajki mi się podobały, niektóre wywołują mocne emocje. Jeśli miałabym wybrać kilka tych, które bardzo mi się podobały, to wskazałabym trzy: na bajkę dla rozwiedzonych rodziców, lustrze i kwoce Zatroskanej i kurczaczku.
Polecam!

piątek, 19 października 2012

"Dziewczynki ze świata maskotek"- Anja Snellman

Autor: Anja Snellman
Tytuł: Dziewczynki ze świata maskotek
Liczba stron: 270
Wydawnictwo: Świat Książki

Po tej książce wiele sobie obiecywałam, zwłaszcza,
 że okładka bardzo mi się spodobała. Niestety bardzo się rozczarowałam. Na temat sponsoringu oraz prostytucji młodych dziewcząt na pewno można wiele napisać, bo w dzisiejszych czasach coraz młodsze dziewczęta rozpoczynają współżycie seksualne coraz częściej też wiedzą, że tego można czerpać korzyści materialne i nie mają oporów aby uprawiać seks za bluzkę, jeansy czy po prostu za pieniądze. O tym pisze się książki, powstają filmy (np. Galerianki) czy tworzy się wątki w serialach (przykładem może być serial "Pierwsza miłość"). Dlatego spodziewałam się czegoś naprawdę wzruszającego, a tu... nic, zwykła opowieść o tym, że 14- latka zaginęła bez wieści.
Pewnie powiecie, że jestem bez serca, ale ja bardzo lubię książki, które "chwytają za serce". Ta nie wywołała we mnie wielkich emocji.
Chociaż nie powiem, byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy Jasmin i jej przyjaciółki Lindy.
Autorka sucho opisuje akty, niczego nie wyjaśnia, to sam czytelnik musi się domyśleć, dopowiedzieć.
 Ale jak zawsze są i plusy, zawsze znajdzie się coś pozytywnego. Książka pokazuje,
 że rodzice często nie znają swoich własnych dzieci, ale nie zdają sobie sprawy, aż do momentu gdy się coś wydarzy. Bardzo ciekawe wydawały się mi przemyślenia mamy Jasmin, która pisząc o córce pisała jednocześnie o swojej pracy, o tym jak sobie radzi po tym, jak córka zniknęła i jaki to ma wpływ na jej życie.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego w epilogu znalazła się historia prostytucji (od starożytności do czasów obecnych). Myślę, że gdybyśmy chcieli ją poznać sięgnęlibyśmy do pozycji związanych z tym tematem, zaś w epilogu jest miejsce na zakończenie, wyjaśnienie tego, co jeszcze nie wiemy o bohaterach,
a autorka uzna za zasadne nam powiedzieć.

czwartek, 11 października 2012

"Spójrz mi w oczy"- Lisa Scottoline

Autor: Lisa Scottoline
Tytuł: Spójrz mi w oczy
Liczba stron: 485
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Od razu gdy spojrzałam na tą książkę wiedziałam że muszę ją mieć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy ujrzałam ją na liście wrześniowych propozycji do recenzji od wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Pierwsze wrażenie nie było mylne. Książka bardzo mi się spodobała. Cierpiałam, gdy musiałam ją odłożyć bo dojeżdżałam do miejsca pracy (czytam w autobusie) czy musiałam iść spać.
Generalnie lubię czytać, wiele książek mi się podoba, ale nie przy wszystkich mam takie odczucia.
Powiedziałabym raczej, że przy niewielu.
Z twórczością Lisy Scottoline miałam już styczność. W styczniu zrecenzowałam "Ocal mnie". Zarówno "Ocal mnie" jak i "Spójrz mi
w oczy" zachwyciły mnie. Trzeba przyznać, że można dostrzec w nich wiele podobieństw.
W obu powieściach głównymi bohaterkami są matki, które nad życie kochają dzieci i starają się je obronić. W "Ocal mnie" jest walka o dobre imię, o to, żeby córka bohaterki nie dowiedziała się o co oskarżają jej mamę.
"Spójrz mi w oczy" zaczyna się w momencie gdy Ellen przeglądając pocztę znajduje w niej ulotkę
ze zdjęciem jej syna (co prawda adoptowanego gdy był malutki- w momencie toczenia się akcji Will ma trzy latka) . Początkowo myśli, że to on, ale gdy wczytuje się w nią okazuje się, że chłopczyk ma na imię Timothy.
Nasza bohaterka jest dziennikarzem, więc zaczyna swoje prywatne śledztwo, aby ustalić, kto naprawdę jest na tym zdjęciu. Zaniedbuje swoją pracę nie wiedząc, że czy chce , czy nie będzie musiała doprowadzić sprawę do końca nie zważając na konsekwencje. Gdyby okazało się, że to porwane dziecko musiałoby wrócić do biologicznych rodziców, mimo iż adopcja została przeprowadzona legalnie.
Książka niesamowicie trzyma w napięciu, a gdy Ellen poznaje wyniki śledztwa, które prowadziła przez jakiś czas mogłoby się wydawać, że to już koniec. Nic bardziej mylnego!
Dopiero wtedy zaczną się emocję.
Warto przeczytać, sięgnąć po inne książki Lisy Scottoline. Ja na pewno będę szukać tych tytułów, których jeszcze nie przeczytałam. Swoją drogą- nie wiem, dlaczego myślałam, ba! dlaczego byłam pewna, że te dwie książki, o których wcześniej wspominałam to jedyne książki autorki.


poniedziałek, 8 października 2012

"Tajemnica Noelle"- Diane Chamberlain

Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Tajemnica Noelle
Liczba stron: 473
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Diane Chamberlain dopisuję do autorek, po któych książki na pewno sięgnę, gdy tylko jakąś zobaczę.
Z jej twórczością miałam styczność po raz pierwszy, i nie żałuję!
"Tajemnica Noelle" to niezwykle fascynująca książka, której już początek wprowadza w nostalgiczny nastrój, a losy Noelle i jej przyjaciółek niezwykle wciągają.
Tara to wdowa, ma nastoletnią córkę Grace. W wieku Grace jest też córka Emerson, przyjaciółki Tary. Razem z Noelle tworzyły trio, a sama przyjaźń trwała wiele lat, od studiów.
Ale czy wszystkie znały siebie na wylot? Okazuje się, że nie. Smutne wydarzenie, jakim jest samobójcza śmierć Noelle uświadamia kobietom, jak mało znały, jak niewiele wiedziały o swojej przyjaciółce.
Przykłady? Proszę bardzo- nie zorientowały się na przykład że Noelle była w ciąży, lub że porzuciła pracę.
Tara i Emerson mają więc wyrzuty sumienia, że nie dostrzegły tego co się dzieje z przyjaciółką, nie zaradziły temu. Rozpoczynają poszukiwania przyczyny, która sprawiła, że Noelle nie chciała żyć i targnęła się na swoje życie.
Tak jak już wcześniej wspominałam, dawno nie miałam w rękach tak wciągającej, pasjonującej lektury. Nie było kiedy się nudzić, ciągle coś się działo. Wprawdzie niezbyt lubię książki, w których kilka osób opowiada o ty, co się zdarzyło, ale tu mi kompletnie to nie przeszkadzało. Naprawdę nic a nic, łatwo było można się zorientować w tym, co się dzieje.  Próbowałam też przewidzieć co się stanie, co się wydarzy, ale jakoś mi się to nie udawało.
Ciekawy jest też fakt, jak wiele jedna osoba może zmienić w życiu innych osób. Książka pokazuje, że naprawdę dużo.
Lektura jest też pouczająca- najbardziej zapamiętałam radę, której udzieliła mama dla Noelle. Dotyczyła ona związków z mężczyznami, którzy mają partnerki. Pouczała ją, aby nie wiązać się z nimi, bo oprócz ich cierpienia sprawiają je jeszcze komuś innemu. Noelle zastosowała się do tego, co powiedziała mama. Za to ją podziwiam, niewiele osób potrafi odsunąć się na bok, nie zważając na swoje uczucia. Większość walczyła by o miłość, nie zwracając uwagi, że kogoś ranią.
Nie podobała mi się tylko okładka. Nie, że jakaś brzydka, ale moim zdaniem w ogóle nie pasuje do tej książki.


sobota, 6 października 2012

"Anioły stąd odeszły"- Heidi Hassenmuller

Autor: Heidi Hassenmuller
Tytuł: Anioły stąd odeszły
Liczba stron: 166
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

Od pierwszych stron, od początku, miałam wrażenie, że ta książka mi się spodoba, że będzie inna od dwóch poprzednich, które przeczytałam. Miałam rację! Od pierwszych stron historia Merel wciąga.
Merel mieszka w Niemczech i jeszcze niedawno była normalną, wesołą nastolatką. Niestety pewnego dnia zaczyna ją swędzieć, piec skóra.
Po badaniach dowiaduje się, że to ciążka choroba, na szczęśće nie zaraźliwa.
Ale spróbujcie to wyjaśnić nastolatkom, którzy widzą jak koleżanka drapie się i nie może przestać? Ja zauważam tu winę kilku osób:- samych "dzieciaków", jak mogły być takie okrutne dla chorej dziewczyny? Wychowawczyni też powinna jakoś zareagować, nawet próbowała, ale to co robiła sprawiało, że sytuacja w klasie stawała się jeszcze gorsza, a młodzież miała jeszcze "lepsze" pomysły, jak uprzykrzyć życie Merel. I tak jestem pełna podziwu, że wytrzymywała to wszystko, nie mając oparcia w nikim.
Tak, dobrze widzicie, w nikim. Mama i siostra jeszcze jakoś próbują podtrzymać na duchu naszą bohaterkę, ale ojciec szczerze jej nienawidzi. Powodem jest to, że jest podobna do jego siostry od wielu lat przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Merel nie wie nic na temat swojej cioci, w domu jest zakaz wspominania o niej a co dopiero mówić o odwiedzinach! Dlaczego on to robi? Dla niego wielkim koszmarem było by to, gdyby ludzie dowiedzieli się, gdzie przebywa jego siostra. ardzo zwraca uwagę na to jak ludzie go postrzegają, co o nim mówią.
Książka warta przeczytania, pokazuje, jak wygląda "inność" w naszych czasach i jak traktuje się ludzi, którzy z jakiegoś powodu się komuś nie spodobali.

czwartek, 4 października 2012

"Fałszywa miłość" Heidi Hassenmuller

Autor: Heidi Hassenmuller
Tytuł: Koszmarne piękno
Liczba stron: 143
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

Teraz wyraźnie widzę, że pierwsze dwie? trzy? książki z serii "Biblioteka Młodych przyzwyczaiły mnie do napięcia, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Spodziewałam się,że tak będzie w dalszych książkach, że będzie poruszać, niemal wywoływać łzy, a tu owszem, był trudny temat, pokazano, jak rozwiązały go nasze bohaterki, ale nie wzruszyłam się, nie popłakałam.
W "Fałszywej miłości" Jo (14 lat) i Lisa (prawie 18 lat) starają się znaleźć uczucie. Dzieli je kilka lat, jednak dobrze się rozumieją. W podobnym czasie znajdują chłopaka. Co będą w stanie zrobić dla miłości? Czy uuie okaże się prawdziwe?
Książka idealnie pokazuje rozumowanie nastolatek, dorastanie, czasem zbyt szybkie. Czternastoletnia Jo zamiast poznawać życie nastolatki staje się kobietą, rozpoczyna życie seksualne. Czy to nie za wcześnie? Taka decyzja może zaważyć na dalszym życiu dziewczyny, jednak ona zdaje się nie żałować swojej decyzji, mimo iż, Rene, jej chłopak okazał się, przepraszam za słowo, zwykłym dupkiem.

poniedziałek, 1 października 2012

"Koszmarne piękno"- Heidi Hassenmuller

Autor:Heidi Hassenmuller
Tytuł: Koszmarne piękno
Liczba stron: 160
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

To kolejna pozycja z serii "Biblioteka młodych", która trafiła w moje ręce ( a na półce czeka jeszcze kilka). Tym razem nie będzie tak przyjemnie.
Owszem, podobało mi się nawet, ale jakoś nie do końca mi pasowała. Przede wszystkim akcja toczyła się za wolno, no i nie była tak  poruszająca jak poprzednie. Podejmowała wprawdzie trudny temat przeżycia w modelingu, ale nie było tego co się spodziewałam, zwłaszcza po książkach, które wcześniej przeczytałam. Chyba przyzwyczaiłam się do czytania o wielkich problemach, trudnościach w ich rozwiązaniu.
No i zakończenie- jak dla mnie? Jakieś dziwne, ja chciałam czegoś więcej. Koniec mnie po prostu zaskoczył.
Reasumując, książka słaba, po autorce spodziewałam się więcej. Początkowo nawet mnie zaciekawiła książka, potem stała się monotonna, a gdy akcja znów się rozkręciła szu! Koniec.
Co mi się podobało? Okładka, a właściwie jej kolorystyka, bo twarz z tyloma kolczykami to niekoniecznie.