poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie ;-)

Na początku chciałabym życzyć wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym nowym 2013 roku.
Wspaniałych lektur,rewelacyjnych nowości,dużo czasu na czytanie i dużo pieniędzy (aby potem je wydać  na książki).

A teraz takie małe podsumowanie.
- W 2012 roku przeczytałam 76 książek. Uważam to za duży sukces ponieważ nie miałam zbyt dużkk czasu na czytanie, zwłaszcza w pierwszym półroczu.
- Obroniłam się i zostałam magistrem informacji naukowej i bibliotekoznawstwa
- Byłam na stażu w Barwnej Bibliotece Multimedialnej i w Informatorium w Miejskiej ibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej.
Spędzony tam czas wspominam bardzo miło, szkoda, że nie ma wolnych etatów. Nauczyłam się bardzo dużo, a poza tym byłam w miejscu gdzie są książki (które kocham). Musiałam się bardzo pilnować, żeby ciągle nie znosić nowych książek do czytania).

Przeczytałam bardzo dużo ciekawych książek, gdyby ktoś kazał mi wybrać najlepszą książkę, którą przeczytałam w 2012 roku nie potrafiłabym wskazać na jedną. Bardzo podobała mi się "Kamienica przy Kruczej" Marii Ulatowskiej, "Smaki życia" Stacey Ballis, "Zalotnice i wiedźmy" Joanny Miszczuk, "Póki pies nas nie rozłączy" Romualda Pawlaka i jeszcze kilka innych.
W mój gust natomiast nie trafiła jak dotąd "Dzidzia" Sylwii Chutnik, "Zakazana żona" Vereny Vermuth i "Białe zęby" Zadie Smith

niedziela, 30 grudnia 2012

"XXL"- Jacek Melchior

Autor: Jacek Melchior
Tytuł: XXL
Liczba stron: 574
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Latarnik

Gdy zaczęłam czytać założyłam sobie, że jeszcze w starym roku uda mi się dokończyć tą książkę.
W miarę czytania zaczęłam wątpić, po pierwsze bardzo dużo stron do przeczytania, a po drugie- nie moja bajka. Ale udało mi się, z czego się cieszę. Mimo, że nie do końca mi się podobała to jednak jakaś siła przyciągała mnie do niej nie pozwalając odłożyć.
Hm... trudno mi coś powiedzieć o tej książce, jest jedyna w swoim rodzaju. Zakładam, że miała sprawić, inaczej będziemy patrzeć na homoseksualizm, ale wydaje mi się, że osiągnęła całkowicie odwrotny skutek. Głównym bohaterem jest gej uzależniony od seksu, jednocześnie liczący, że napisze powieść i tanie się sławny.
U mnie nie zyskał aprobaty, wcale go nie polubiłam, za to pokazano go jako stereotypowego geja, który na czatach umawia się na seks, jest też sponsorem.
To nie pierwsza moja książka traktująca o temacie homoseksualizmu. Przecież w niedawno wydanej książce "Niechciana prawda" Agaty Kołakowskiej mąż bohaterki znajduje sobie partnera, ale tu  ukazuje się związek, miłość. W XXL wygląda na to, że homoseksualiści nie mają szans na znalezienie partnera, że nie są zdolni do miłości więc muszą uciekać się do sponsorowania czy poszukiwania partnera na jedną noc na czacie. A przecież tak nie jest.
 Dodatkowo język jest wulgarny, opisy czynności seksualnych bez pardonu, cóż może pisze, że to tragikomedia erotyczna ale spodziewałam się trochę subtelności.

czwartek, 27 grudnia 2012

"Gry nie tylko miłosne"- Irena Matuszkiewicz

Autor: Irena Matuszkiewicz
Tytuł: Gry nie tylko miłosne
Liczba stron: 294
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Czasami tak mam, że po przeczytaniu kilku/ kilkunastu pierwszych stron lektura mnie nie wciągnie. Myślę sobie wtedy: "Poczekam trochę, na pewno akcja się rozkręci".
No i zwykle tak jest, że pierwsze wrażenie bywa mylne.Niestety, w przypadku książki "Gry nie tylko miłosne" nie pomyliłam się.
Szkoda, ale nie poradzę nic na to.
Dawno nie czytałam książki tak chaotycznie napisanej. Wydawać by się mogło, że autorka losy bohaterów opisuje w taki sposób, tak szybko jakby miała zaraz zapomnieć o czym chce mówić. Akcja nie biegnie spokojnie tylko pędzi. Dodatkowo jest tyle osób, tyle problemów, że trudno się połapać kto, co, z kim i dlaczego. Główną bohaterką jest Julia, ważną rolę odgrywają też jej współpracownicy.
Ale żeby nie było, że marudzę i nic mi się nie podoba to powiem, że bardzo ciekawie okazano rodziców Julii. Zachowywali się oni tak, jak wiele osób zachowuje się w realnym świecie- ważne dla nich było to co ludzie powiedzą, a jednocześnie ciągle zwracali uwagę Julii, że nie szata zdobi człowieka. Te komentarze i kilka innych rzeczy sprawiło, że nasza bohaterka podjęła decyzję o przeprowadzce (chociaż finansowo może sobie nie poradzić.
W książce była też rzecz, która mnie niesamowicie irytowała. Karolina, koleżanka Julii zwracała się do swojego partnera "ssaczek"/ No kurcze, to miało być seksowne? Mnie tylko irytowało, ale w książce nie ma wzmianki, że zwrócił on uwagę, aby tak nie mówiła, więc może mu się to podobało?

wtorek, 25 grudnia 2012

"Babskie nasienie"- Teresa Lubkiewicz- Urbanowicz

Autor: Teresa Lubkiewicz Urbanowicz
Tytuł: Babskie nasienie
Liczba stron: 214
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Nie wiem czemu, ale do tej recenzji zbierałam się bardzo długo. Książka przeczytana w ubiegłym tygodniu, a dopiero dziś pojawi się na blogu.
Hm... Może to dlatego, że nigdy nie wiem co napisać o takich książkach?
"Babskie nasienie" to zbiór opowiadań głównie z czasów wojennych. Tylko jedno dotyczy życia i radzenia sobie w stanie wojennym.
Tak jak w innych zbiorach, tak i w tym- jedne opowiadania podobają się, ciekawią, wciągają, a w przypadku innych chcemy aby szybko się skończyły,
Mi najbardziej podobały się dwa opowiadania-  pt "Fiu-bździu w głowie" i "Darmozjady".
 Czytaniu- przynajmniej w moim przypadku- towarzyszyły różne emocje. Czasem bawiła, a innym razem trochę smutno było czytać o tym, jak inaczej, w porównaniu do dzisiejszych czasach traktuje się ludzi. Kiedyś na wsi w sumie było normalne, że mężczyźni nie byli partnerami dla kobiet, a wymagali wykonywania wszystkich robót domowych i wychowywania dzieci, sami okazywali niej uczuć, zajmowali się tylko gospodarstwem.

środa, 19 grudnia 2012

"Świadectwo prawdy"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Świadectwo prawdy
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

To na razie ostatnia książka Jodi Picoult, która czekała na przeczytanie. Na pewno na niej się nie skończy, ale to w przyszłości.
"Świadectwo prawdy" to bardzo interesująca pozycja, która, zresztą jak inne książki Jodi Picoult podejmuje ważny problem.
Tym razem jest to wiara oraz śmierć dziecka.
Katie wraz z rodziną mieszka na farmie. Pewnego dnia w stajni zostaje znalezione martwe niemowlę. Początkowo myślałam, że śledztwo będzie długie i żmudne, że trudno będzie odnaleźć matkę tego dziecka, ale sprawa potoczyła się szybko. Okazało się że to syn Katie, tyle że ona zaprzecza aby rodziła, a chociaż wszystkie dowody świadczą przeciw niej.
Książka jest wyjątkowa ze względu  na to, że porusza temat religii Amiszów. Jej wyznawcy bardo restrykcyjnie podchodzą do tematu wiary. Niektóre z zaleceń, do których muszą się stosować to np:
- nie używać prądu
- nie robić zdjęć'
- nie kłamać
- nauka, edukacja tylko do 8 klasy szkoły
Obrony Katie podejmuje się prawniczka, która poważnie zastanawia się, czy ma ochotę jeszcze pracować w tym zawodzie. Ma na imię Elle i jej znajomą ciotki Katie. Jest też narreatorem książki, to od niej wiemy co się działo.
Zdecydowała się bronić naszej bohaterki, chociaż domyśla się, że jest ona winna zarzutów.
Od początku wydała mi się sympatyczną osobą, a to, że zamieszkała w domu rodzinnym Katie i wzięła ją pod opiekę by zwolniono ją za kaucją jest godne podziwu. Wcale nie musiała tego robić, a mimo to na dłuższy czas zamieszkała na farmie, poznała jak żyją amisze.
Zakończenie troszkę mnie zdziwiło, spodziewałam się czegoś innego chociaż od początku było wiadomo, że to Katie urodziła, nie wiadomo było jaką karę otrzyma.
Polecam, moim zdaniem warto przeczytać.

sobota, 15 grudnia 2012

"Pokochaj mnie mamo"-Cassie Harte

Autor: Cassie Harte
Tytuł: Pokochaj mnie mamo
Liczba stron: 308
Wydawnictwo: Hachette

Ta książka jest straszna! A właściwie nie książka, a to co przeżyła Cassie. Myślałam, że nic mnie nie zdziwi, ale się pomyliłam,
a szkoda. Często zdarzało mi się czytać książki trudne, traktujące
o problemach życiowych. Nigdy nie płakałam przy lekturze,
a w przypadku tej musiałam użyć dużej siły woli, żeby się jednak nie rozpłakać..
Recenzja będzie prosto z serca, więc jeśli pojawią się przekleństwa to bardzo przepraszam. Ale a nie rozumiem jak można być taką nieczułą krową, która rani swoje dziecko? Nie rozumiem? Matka dla Cassie wyrządziła wiele krzywdy, a słowa często raniły bardziej niż cyny? No bo jak można powiedzieć własnemu dziecku, że odda się je do domu dziecka lub że się nie kocha, że jest przyczyną wszelkich problemów? Nie pojmuję tego, nie mieści mi się to w głowie!
Zresztą od pierwszych stron książki nie miałam o niej dobrego zdania, a w miarę czytania utwierdzałam się w tym przekonaniu. Dla mnie nie zasługiwała na żaden szacunek, a jej zachowanie? Cóż, która matka przed obcymi odgrywa teatrzyki pt "kocham cię córeczko", a w domowym zaciszu taktuję ją gorzej niż psa?
Bardziej smutne jest, że pozostałe dzieci, rodzeństwo Cassie matka kochała, tylko ona była źle traktowana.
To co Cassie przeżyła w dzieciństwie miało wielki wpływ na dorosłe życie.
Pewne wydarzenia mogły by się nie wydarzyć, gdyby matka wysłuchała i uwierzyła naszej bohaterce,
że wujek, chrzestny pod pretekstem wielkiej sympatii krzywdzi Cassie. Ona z nadzieją przyszła do mamy zwierzyć się, że nie podoba się jej co wujek z nią robi, w co się bawi, a matka po prostu stwierdziła,
że jak zawsze kłamie i w ogóle jak może oczerniać wujka.
Dzięki temu ten "dobry wujek" nie musiał się już niczego bać. Przez lata molestował Cassie i wmawiał,
że to tylko jej wina, że gdy powie to nikt jej nie uwierzy.
Tak jaj wcześniej pisałam miało to ogromny wpływ na jej dorosłe życie. Aby zapomnieć przyjmować leki antydepresyjne, które powodują otępienie. Te tabletki sprawiają też, że niezbyt dobre ocenia świat i ludzi i wiąże się z ludźmi, którzy po prostu na nią nie zasługują. Kilka małżeństw, kilkoro dzieci, jak to się wszystko skończy? Czy Cassie będzie wreszcie szczęśliwa? Czy ułoży sobie życie?
Nie napiszę, że polecam książkę, bo każdy musi chcieć sam ją przeczytać. Książka jest trudna, temat niezbyt zachęcający. Nie jest to rodzaj literatury, który można czytać często, ale raz na jakiś czas można coś takiego przeczytać.

środa, 12 grudnia 2012

"Dzidzia"- Sylwia Chutnik

Autor: Sylwia Chutnik
Tytuł: Dzidzia
Liczba stron: 173
Wydawnictwo: Świat Książki

Ojoj... Zdecydowanie bardzo rzadko się zdarza, żebym nie wiedział co myśleć o jakiejś książce.
A "Dzidzia" jednak wywołała we mnie takie emocje.
"Dzidzia" to opowieść o życiu niepełnosprawnej dziewczyny i jej matki. Pisana prostym językiem, czasami wręcz miałam wrażenie, że autorka opowiada tak szybko jakby bała się, że zaraz zapomnie co ma powiedzieć.
Dla mnie to trudna książka. Często trudno było mi się zorientować kto, z kim i dlaczego. Czasem też czułam, że przeszłość miesza się z teraźniejszością. A mimo to, przeczytałam do końca choć miałam myśli, żeby przerwać i nie wrócić.
Bywały też momenty wzruszające. Ogólnie jest to opowieść o niezaradnej życiowo kobiecie i jej córce. Czasami ma się ochotę jej współczuć, innym razem irytuje do tego stopnia, że chciałoby się powiedzieć "ogarnij się kobieto!".
To pierwsza książka Sylwii Chutnik, którą miałam przyjemność czytać. Ale na pewno nie ostatnia, chociażby dlatego, że w kolejce czeka na mnie jeszcze "Mama ma zawsze rację". Z przyjemnością sprawdzę o czym ona jest i czy jest choć trochę podobna do "Dzidzi"

wtorek, 11 grudnia 2012

"Martwe jezioro"- Olga Rudnicka

Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Martwe jezioro
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Początkowe strony nie zachęciły mnie. Jednak im więcej przeczytanych stron, tym robiło się ciekawiej.
Książka jest kryminałem, chociaż trochę trudno mi w to uwierzyć.
Najwięcej miejsca poświęca się tu miłości oraz więzom rodzinnym.
Główna bohaterką jest Beata Rostowska, specjalistka od podatków. Można powiedzieć, e w życiu jej się udało. Ale nie do końca, bo udane życie zawodowe to nie wszystko. Potrzebna jest też miłość i rodzina. Obu rzeczy Beacie brakuje. Najpierw postanawia załatwić sprawy rodzinne. Ma wprawdzie rodziców i siostrę, ale nie czuje się z nimi związana, a właściwie to oni nie mają ochoty na bliższe kontakty. Beata zawsze czuła się inna od nich, więc aby potwierdzić swoje przypuszczenia wynajmuje prywatnego detektywa. Efekty śledztwa są piorunujące.
W książce nie brak też humoru. Niejednokrotnie trudno było mi zachować powagę. Wątki, które mnie bawiły to np. ten o stażystce Kindze czy Uli- współlokatorce naszej bohaterki.
Za to bardzo podobała mi się bajka opowiedziana Jackowi przez Beatę. Czytałam ją z zapartym tchem!
Z niecierpliwością też czekałam na to jak rozwiążą się kłopoty rodzinne.
Polecam, warto przeczytać. Zarówno tą, jak i inne Olgi Rudnickiej.

P.s. Okładka też mi się podoba.

niedziela, 9 grudnia 2012

"Wystrzałowa maturzystka"- Gaja Kołodziej

Autor: Gaja Kołodziej
Tytuł: Wystrzałowa maturzystka
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Lucky

Pewnego dnia, kilka miesięcy temu pracując natknęłam się na tę książkę. Zaskoczyło mnie, nawet nie wiedziałam, że Gaja Kołodziej napisała drugą część. Ta książka od razu rzuciła mi się w oczy. Wróciłam więc do domu i sprawdziłam archiwum bloga. Bingu! Wiedziałam, że ją czytałam, nawet niedawno. Recenzja "Wystrzałowej licealistki" znajduje się TU.
Dlatego po "Wystrzałowej maturzystce" spodziewałam się wiele. Trochę się zawiodłam, aczkolwiek książka porusza ważny problem jakim jest to, że człowiek zamyka się w sobie i nie dopuszcza do siebie innych.
Główną bohaterką jest Melania, Mel. W tym roku zdaje maturę,
ale ma mało czasu na naukę bo ma ciekawe zajęcia pozalekcyjne. Jest agentką. Wprawdzie pisałam to już w poprzedniej recenzji, a
le powtórzę to jeszcze raz: cieszę się, że autorka nie ukazała Mel jako osoby o nadprzyrodzonych zdolnościach ratującej świat, a pokazała ją jako normalną dziewczynę, która po prostu prowadzi zwykłe życie, a bycie agentką to mały dodatek, choć treningi są czasochłonne. Problemem jest to,że nikomu nie może powiedzieć o tym co robi.
A zresztą... komu miałby powiedzieć, skoro jest osobą skrytą, czuje, ze nie pasuje nawet do swojej rodziny. Zdaje sobie też sprawę, że wplątuje się w coraz większą sieć kłamstw.
Poruszany jest też wątek, który w obecnych czasach dotyczy wielu maturzystów. Nasza bohaterka nie ma w ogóle pojęcia co będzie robić po maturze, jaki kierunek czy uczelnię wybrać. Nie pomaga nawet wielokrotne przeglądanie informatora o kierunkach studiów.
Jak to się skończy? Czy Melania odnajdzie swoją drogę w życiu?

Jest też coś, co mi się kompletnie nie podobało w książce. Tak dokładniej to to, jak autorka pisze "przybrałam uśmiech nr..." czy "spojrzenie nr...., które znaczy...". No, jakoś nie widzę potrzeby, może chciała pokazać jak Melania lubi flirtować? Nie wiem, grunt, że na dłuższą metę, stawało się to, przynajmniej dla mnie, irytujące. 

piątek, 7 grudnia 2012

"48 tygodni"- Magdalena Kordel

Autor: Magdalena Kordel
Tytuł: 48 tygodni
Liczba stron: 151
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Od początku wiedziałam, że ta książka mi się spodoba. Wiecie, takie wewnętrzne przeczucie. No i nie pomyliłam się, intuicja mnie nie zawiodła. To była przyjemność mieć tą książkę w ręku. Czyta się bardzo szybko, spokojnie można spakować ją do torebki czy plecaka.
To niesamowicie trafnie opisane przeżycia kobiet we żyjących we współczesnym świecie. Bardzo ciekawie opisane rozterki młodej mamy (w sumie 6- latka to jeszcze nie jest takie duże dziecko, prawda?). I to właśnie ta córka niejednokrotnie sprawiła,
że kilkakrotnie nie mogłam opanować się od śmiechu. Rzadko spotyka się tak racjonalnie, realnie myślące dziecko. Widać,
że miało mądrych rodziców, ale ich też co i rusz zaskakuje.
To właśnie Małgosia najbardziej przypadła mi do gustu
z bohaterów książki. No i Natasza, ale to chyba oczywiste, skoro
o książce piszę w samych superlatywach
Przyznam, że w niektórych sytuacjach zauważałam podobieństwo do "Dziennika Bridget Jones". Tak było w przypadku rodziców Nataszy. W książce wystąpiła podobna sytuacja- mama naszej bohaterki zauroczyła się młodszym mężczyzną, który oczywiście nie był wart tego uczucia. Fakt, faktem- całkowicie ją zaślepiło, więc jej mąż przeprowadził się do Nataszy.
Nasza bohaterka musi sobie radzić z gośćmi, nieproszonymi. Odwiedziny niektóych wcale nie są jej na rękę, dlatego stara się zrobić coś, aby już wyjechali. Czy to się uda?
Polecam!

czwartek, 6 grudnia 2012

"Ja z nadwagą"- Julia Bell

Autor: Julia Bell
Tytuł: Ja z nadwagą
Liczba stron: 188
Wydawnictwo: C&T

W internecie na pewnym forum przeczytałam opinię, że ta książka jest słaba. To stwierdzenie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mam rację bo myślę tak samo.
Jak zauważyliście, ostatnio na moim blogu można znaleźć wiele recenzji książek o tematyce zaburzeń odżywiania.
Jednak to chyba najmniej ciekawa pozycja, nie zachęca do czytania, jakoś wolno mi się czytało, szybciej się męczyłam. Rzadko tak mam, temat anoreksji jest ciekawy, ale tutaj niezbyt ciekawie go ujęto.
Historia dotyczyła życia czternastoletniej Carmen i jej mamy. Są przeciwieństwem- nastolatka lubi jeść, nie jest przesadnie otyła, ale zastanawia się czy waga jest u niej przyczyną wszystkich problemów.
Za to jak wyżej pisałam jej mama bardzo się od niej różni- przesadnie dba o dietę, potrafi długo nie jeść, za to próbuje przekonać córkę do swoich racji.
Obie bohaterki wydały mi się niezbyt sympatyczne, miejscami irytująca. Akcja natomiast była powola i nieciekawa.
Słowem- nie polecam.

niedziela, 2 grudnia 2012

"Niechciana prawda"- Agata Kołakowska

Autor: Agata Kołakowska
Tytuł: Niechciana prawda
Liczba stron: 335
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dziś zacznę od tytułu. Jakoś niekoniecznie mi pasuje do tej książki. Ale to tylko mały minus, nic więcej złego nie mogę o niej powiedzieć.
Za to okładka, niby taka zwykła, ale bardzo mi się podobałA.
Zaznaczę też, że nie ma tu mojego zdania, nie jest ono ważne, recenzję pisałam bez opowiadania się po którejkolwiek stronie.
Temat książki jest bardzo kontrowersyjny, ale to według mnie dobrze, książek na ten temat potrzeba społeczeństwu. Powiedziałabym, że jest swojego rodzaju książką terapeutyczną, choć zaliczamy ją do beletrystyki.
Beata jest szczęśliwą mężatką, ma dwunastoletniego syna. Pewnego dnia mąż wyznaje, że już jej nie kocha i po prostu odchodzi bo ma kogoś. Sztampowo, prawda?
A guzik, nic nie jest zwyczajne! Okazuje się bowiem, że małżeństwo naszej bohaterki przez cały czas było iluzją, a mąż w ogóle jej nie kochał.
Wszyscy myślą, że to nic, że odszedł do kochanki, że Beata sobie szybko z tym poradzi, a życie wróci do normy.
Nie, nie ma tak łatwo, minie długi czas nim opadną emocje.
Dlaczego piszę, że Beacie nie będzie tak łatwo? Otóż najgorsze nie było to, że porzucił rodzinę, ale to, że odszedł do mężczyzny.
Tak, dobrze widzicie, Marek przez jakiś czas czas prowadzi podwójne życie spotykając się z mężczyzną, oszukuje żonę. Na szczęście ma tyle odwagi, żeby nie robić tego na dłuższą metę i przyznać się.
Jak wiadomo, rozmowa na taki temat jest trudna.
Współczułam jej mocno, byłam z nią całym sercem gdy Marek wyznał Beacie, że jej nie kochał, że w sumie nigdy jej nie kochał. Usłyszenie czegoś takiego musiało boleć, bardzo boleć.
Było jeszcze kilka trudnych momentów np. powiedzenie prawdy synowi czy to, że koledzy Bartka dowiedzieli się o orientacji ojca kolegi.
Książka to nie tylko opowieść o zdradzonej żonie, ale też o ukrytych skłonościach, walce wewnętrznej i związku i problemach miłosnych dwóch mężczyzn.
Po jakimś czasie Beata dochodzi do wniosku, że sama nie poradzi sobie z ą sytuacją i udaje się do psychologa, który sugeruje, że moc oczyszczenia może mieć przelanie emocji na papier. Nasza bohaterka stosuje się do tego zalecenia, zmieniając tylko formę.
Zaczyna prowadzić bloga, co okazuje się doskonałą terapią, poznaje nawet kobietę, która przeszła to samo co ona. Sam blog staje się coraz bardziej popularny, dostaje nawet propozycje matrymonialne!
Pokazuje też, jak rozpoznać czy mąż jest ukrytym homoseksualistą.
Czy Beata ułoży sobie z powrotem życie? Jak potoczą się losy Marka? Przeczytajcie.