wtorek, 30 kwietnia 2013

"Cukiernia pod Amorem"- Małgorzata Gutowska- Adamczyk



Autor: Małgorzata Gutowska Adamczyk
Tytuł: Cukiernia pod Amorem
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Nareszcie przeczytałam! Zajęło mi to trochę czasu bo to trylogia. Pierwszy tom nosi tytuł "Zajezierscy", drugi "Cieślakowie", a trzeci "Hryciowie". Zaczyna się od rodziny Zajezierskich, potem los związuje ze sobą pozostałe dwie (ale nie te rodziny nie żyją w tym samym czasie). Tutaj dochodzimy do tego co mi się w książce nie podobało- za dużo postaci i pomieszanie z poplątaniem- czas akcji to XIX wiek ?(lata 60-te i 90-te), początki XX wieku i rok 1995. Niezbyt przeszkadza mi to, że akcja dzieje się w czasach teraźniejszych (no dobrze, 20 lat temu)- bardziej nie podobało mi się, że występuje tyle osób, przyznaję, że trochę trudno było mi się połapać kto, z kim i dlaczego. Wprawdzie później, na końcu każdej części był alfabetyczny spis bohaterów, ale jakoś z niego nie korzystałam. Autorka doskonale potrafi wzbudzać ciekawość. Mimo, że nie książka nie do końca mi się podobała to nie mogłam, po prostu nie mogłam odłożyć jej. Musiałam przeczytać wszystkie trzy tomy Nie żałuję czasu, który poświęciłam na czytanie "Cukierni...".
Ciekawa jest relacja dziejów rodziny, historia zataczająca krąg od powstań przez I i II wojnę światową i opisująca życie zwykłych obywateli miasteczka Gutowo.
Książka składa się z dwóch historii- pierwsza dzieje się w przeszłości i opowiada dawne dzieje. Druga- to rok 1995 i odkrywanie tego co się zdarzyło wcześniej. I mimo, że lubię czytać książki, które zawierają fascynujące opowieści XIX wieku to jednak w tym przypadku bardziej zainteresowało mnie życie Celiny i jej wnuczki Igi, studentki, która stara się odkryć dzieje rodziny. I zastanawiam się czy przeoczyłam, czy co, ale nie wiem w jaki sposób Iga poznaje życiorysy przodków.
Spotkałam się z wieloma opiniami, zachwalaniem książki. Myślałam, że jest to bestseller, a tymczasem jest to zwykła ciekawa książka, nic poza tym.

piątek, 26 kwietnia 2013

"Wojenna narzeczona"- Alyson Richman

Autor: Alyson Richman
Tytuł: Wojenna narzeczona
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

"Wojenna narzeczona" to przepiękna książka. Z czystym sercem mgę ją polecić, ba! na pewno będę zachęcała aby przeczytało ją jak najwięcej osób. Ja- gdy przyjdzie papierowy egzemplarz (bo na razie czytałam ebook'a) na pewno książkę dam do poczytania babci i mamie. Również Was do tgo zachęcam- będzie to ciekawy wstęp do wspomnień i rozmowy o tym, co było dawniej.
Lenkę i Josefa spotykamy na ślubie ich wnuków. Okazuje się, że życie szykuje różne nieporozumienia, a staruszkowie znali się już wcześniej. Chociaż słowo "znali" jest chyba nieodpowiednie- nasi bohaterowie przez krótki czas byli małżeństwem.
Życie czasem różnie płynie i w wyniku nieporozumień oboje myśleli, że to drugie nie żyje.
Lenka była pewna, że Jose utonął, zaś Josef myślał, że Lenka zmarła w obozie koncentracyjnym.
"Wojenna narzeczona" to niesamowicie ciekawe wspomnienia Lenki i Josefa. Ja nie mogłam się oderwać od czytania tak opisanej miłości dwojga ludzi. Trochę czego innego się spodziewałam, czekałam na to co będzie po spotkaniu Josefa i Lenki, ale doczekałam się tylko krótkiej wzmianki... A ja tak chciałabym, aby wątek poprowadzono dalej...
Okładka też bardzo mi się podoba.
W dzisiejszej recenzji trudno doszukać się negatywnych wypowiedzi, ale naprawdę (w moim mniemaniu trudno doszukać się w książce czegoś złego.

Reasumując- polecam i to bardzo, cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę.



wtorek, 23 kwietnia 2013

Dziś Dzień Książki!

Zastanawiam się czy korzystając z wyprzedaży w internetowych księgarniach nie zakupić sobie czegoś do czytania.
Korci mnie aby zamówić książki w Prószyński i S-ka, w sumie i tak miałam coś kupić (choć pokaźny stosik książek czekających w kolejce jest).
Prószyński i S-ka oferuje wszystkie książki z księgarni internetowej taniej o 40%
Tylko pracy brak i pieniędzy też...

sobota, 20 kwietnia 2013

Informacja

Jako, że czytam właśnie "Cukiernię pod Amorem" na blogu przez jakiś czas mogą się nie pojawić recenzje. Myślę, że zajmie mi to ok 2 tygodni, kończę właśnie I tom ( a jest ich trzy).

niedziela, 14 kwietnia 2013

"Dziecko do wzięcia"- Chandra Hoffman

Autor: Chandra Hoffman
Tytuł: Dziecko do wzięcia
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Zupełnie nie pamiętam co sprawiło, że wybrałam tę książkę do recenzji. Ale nie trafiłam źle, podobała mi się.
Pierwszą rzeczą o której napiszę jest to, że nie zgadzam się z opisem książki, który znajduje się na stronie internetowej Prószyński i S-ka. Poniżej znajduje się cytat:
"Praca, która stanowi dla Chloe ucieczkę przed skomplikowanym życiem osobistym, zamienia się w pole walki pomiędzy trzema parami: zamożnym małżeństwem, które wcześniej miało problemy z płodnością, a teraz oczekuje narodzin dziecka; zapracowanym biznesmenem i jego zdesperowaną żoną, dla której adopcja jest ostatnią szansą na macierzyństwo; oraz parą z nizin społecznych, nieposiadającą niczego oprócz dziecka, po które wszyscy wyciągają ręce. Splot zaskakujących zdarzeń prowadzi do niebezpiecznego finału…"
Przede wszystkim, dlaczego jest napisane, że w polu walki znajduje się małżeństwo, które wcześniej korzystało z agencji "Twoje dziecko" w której pracuje Chloe. Tym małżeństwem są Eve i Paul. Początkowo zastanawiałam się dlaczego ich poznajemy, ale w toku czytania wszystko się układa. Na lepsze zmienia się też ich życie- mimo początkowych trudności z płodnością (rozważali nawet adopcję!) na świat przychodzi ich syn.
Z agencji "Twoje dziecko" korzystają też John i France, również jako rodzice adopcyjni. Dla nich to ostatnia przysposobienie dziecka to ostatnia szansa, swojego nie będą mieli nigdy (a więc mogą przelać swoją miłość na kogoś kto będzie tego potrzebował). Życie jednak pisze różne scenariusze i w momencie gdy adopcja dochodzi do skutku i pojawia się u nich małe dziecko France dowiaduje się o romansie męża. Nie widzi możliwości wybaczenia i dalszego życia z Johnem więc zostaje samotną matką.
Obie małżeństwa budzą moją sympatię, jeśli mam wybrać to bardziej polubiłam Eve i Paul'a.
Trzecią parą, o której mowa w cytacie, który przytoczyłam wyżej są Penny i Jason. Penny jest w ciąży. Nie starcza im pieniędzy na życie już teraz, a gdy dojdzie jeszcze dziecko może być jeszcze gorzej niż źle.
Postanawiają więc oddać dziecko do adopcji. Agencja, w której pracuje Chloe pomaga pokryć niektóre wydatki, np wynajęcie domu.
Jason i Penny zupełnie nie zdobyli mojej sympatii. Oboje mieli problemy z prawem. Ja wiem, że można być w różnych sytuacjach życiowych, można popełnić błąd, za który trzeba zapłacić. Ludzie którzy zbłądzili żałują tego, co zrobili, a nie tak jak Jason. Dla mnie para przykładem ludzi roszczeniowych Oddali dziecko bo nie mieli warunków aby je utrzymywać, a teraz chcą jak najwięcej ugrać. Mimo wcześniejszej pomocy uważają, że dostali za mało, Chloe ich oszukała. U Penny dochodzi jeszcze depresja- mimo możliwości rozmowy z terapeutą (co oferuje agencja i co jest wskazane) to oni odmawiają. Od początku też nie było wiadomo czy nie wycofają się danego słowa i mimo pierwotnych ustaleń zatrzymają dziecko.
Ciekawa jest też postać Chloe. Jest ona pracownicą socjalną, którą ceni wiele osób. Swoją pracę wykonuje dobrze, choć czasami popełnia błędy.
Książka niewątpliwie ciekawa- pokazuje jedną sprawę z kilku punktów widzenia.



środa, 10 kwietnia 2013

"Kasa, forsa, szmal"- Kerstin Gier

Autor: Kerstin Gier
Tytuł: Kasa, forsa, szmal
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sonia Draga

Po przeczytaniu kilku pierwszych stron stwierdziłam, że w książce panuje straszny chaos i że chyba nie dam rady do końca jej przeczytać. Takie wrażenie utrzymywało się przez kilka pierwszych rozdziałów, później akcja zaczęła się rozkręcać, a nawet wciągać.
Trzeba powiedzieć, że Kerstin Gier poruszyła ciekawy temat. Caroline jest młodą wdową, ale niestey nie ma wsparcia w rodzinie męża- tam uchodzi jako łowczyni majątków.
Taka sytuacja ma niestety miejsce w wielu rodzinach. Tam zamiast godnie przeżywać żałobę prowadzi się kłótnie i walki o majątki, często bezpardonowe. Ile to się czyta w czasopismach czy słyszy w telewizji, że po śmierci rodzina męża nie ustaje w staraniach, robi po prostu wszystko, aby młodej wdowie nic nie zostało (czasem rodziny posuwają się do prób odebrania dziecka, bo jaj wiadomo, nie można go pozostawić pod opieką takiej harpi, która jest wszystkiemu winna). Mi zawsze nasuwa się takie pytanie: czy warto tak robić? Czy warto dla "paru groszy" rujnować relacje rodzinne?
Caroline pokazuje, że potrzeba czasu aby poradzić sobie z tymi trudnymi odczuciami po śmierci męża.Nie dość, że jest załamana po tym co się zdarzyło, a tu jeszcze rodzina męża (która niezbyt ją lubi, chyba dlatego, że nie powinna wiązać się z człowiek dwa razy starszy od siebie i w dodatku ojcu byłego chłopaka). Dla nich nie ma znaczenia, że Caroline i Karl się kochają, zaślepiają ich tylko pieniądze.

wtorek, 9 kwietnia 2013

"Tańcząc na rozbitym szkle"- Ka Hancock

Autor: Ka Hancock
Tytuł: Tańcząc na rozbitym szkle
Liczba stron: 608
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Tę książkę, nie wiem dlaczego, zostawiłam sobie na koniec książek przeznaczonych do recenzji. Najpierw oczywiście spojrzałam o czym jest i zdecydowałam, że najpierw przeczytam inne pozycje, które czekają do zrecenzowania. Teraz wiem, że opis z tyłu okładki niezbyt zachęca, no może nie zniechęca, ale w środku książka jest inna, dużo, dużo ciekawsza. Z taką literaturą miałam już raz do czynienia. To była książka Magdaleny Szelągowskiej "Damy radę mamo". Obie są bardzo wzruszająca, traktują o trudnym temacie.
Książkę cechuje chaos- można by ją podzielić na trzy części- to co przeżywa Mike, to co przezywa Lucy i wspomnienia Lucy. Wszystko jednak jest tak oddzielone, że łatwo zorientować się w sytuacji. Przeżycia i wspomnienia Mike są w formie listów, chronologicznie ułożone. Żeby łatwo było czytać listy są pisane inną czcionką niż reszta książki, bo kursywą.
Mówi się, że matka odda życie za swoje dziecko. Ale tak naprawdę niewiele kobiet staje przed takim wyborem, przed jakim stanęła bohaterka książki napisanej przez Ka Hancock. Lucy ma trzy siostry, kochającego męża, czy do szczęścia brakuje jej czegoś? Można by było powiedzieć, że dziecka, ale wydarzenia z przeszłości i choroby z którymi boryka się małżeństwo zaważyło na decyzji, że nigdy nie zdecydują się na dziecko. Mike cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, a Lucy walczy z rakiem.
Gdy poznajemy Lucy jej rak jest w stanie remisji. Również choroba jej męża sprawia, że są dobre okresy, ale są też złe.
Czasami jednak nie wiemy co życie dla nas szykuje. Mimo tego, że Mike i Lucy zrobili wszystko aby nie mieć dziecka (nasza bohaterka kilka lat wcześniej poddała się zabiegowi podwiązania jajowodów) dziecko się pojawiło. I co teraz? Poddać się aborcji czy urodzić wiedząc jednocześnie, że ciąża może sprawić, że rak powróci, a nie będzie można podać zbyt wielu leków bo zbyt mocno ingerowałyby w płód.
Okładka mi się bardzo podoba- pięknie pokazuje miłość ojca do córki. może sobie dopowiadam coś czego nie widzę, ale obraz ojca, który w swojej dużej, spracowanej ręce trzyma malutką rączkę dziecka daje nam do zrozumienia, że ojciec będzie prowadził je przez trudy życia. I to jest piękne.

Moja rada- osoby, które łatwo się wzruszają podczas czytania powinny się zaopatrzyć w paczkę chusteczek (paczka może nie wystarczyć). Książka jest bardzo wzruszająca i serdecznie polecam ją do przeczytania. Na pewno sięgnę po inne książki tej autorki.


środa, 3 kwietnia 2013

"Doula"- Bridget Boland

Autor: Bridget Boland
Tytuł: Doula
Liczba stron: 520
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Jak to jest, że raz na jakiś czas muszę napisać, że jakaś książka zawiodła mnie, a właściwie, że targały mną różne emocje? Przykro mi to pisać, ale w jaki sposób ująć coś co się powtarza? Raz na jakiś czas jest tak, że po prostu nie wiem co napisać o książce.
Tym razem trafiło na książkę "Doula" Bridget Bowland. Nawet miałam ją zakupić, ale jakoś brak finansów w tym mi przeszkodził, a szczęśliwy trafi sprawił, że była dostępna w bibliotece. I w sumie to  dobrze, bo chyba żałowałabym wydanych ponad trzydziestu złotych.
Nie napiszę, że książka mi się nie podobała, bo wtedy mówiłabym nieprawdę. Ale faktem jest, że patrząc na wspaniałą, magnetyzującą okładkę (oczywiście moim zdaniem) oczekiwałam czegoś ciekawego. No i chyba spodziewałam się czegoś innego niż było w książce. Może stąd moje rozczarowanie?
Na początku napisałam, że książka wywołała różne emocje- momentami nie mogłam się oderwać od lektury, a czasem znowu czekała tylko aż się skończy.
No i wypadałoby powiedzieć kilka słów o treści książki. Zacznę od pytania: czy wiecie kim jest doula? Dla tych, którzy nie wiedzą (bo w Polsce nie jest to jeszcze popularne) doula to kobieta, która zajmuje się rodzącą kobietą. Nie jest ani pielęgniarką, ani lekarzem, jej zadanie jest tylko zapewnić komfort emocjonalny kobiecie, która za chwilę zostanie matką.
W taki właśnie zawodzie pracuje Caro. Przez jakiś czas była w szkole pielęgniarskiej, ale zrezygnowała, jednocześnie wiążąc przyszłość z pomocą w przyjściu na świat. Jest osobą, którą ludzie chętnie proszą o pomoc, a i ona sama nigdy nie tego odmówi.
W miarę upływu czasu dowiadujemy się coraz więcej o Caro, jednocześnie zdając sobie sprawy jak duży wpływ mają na nas wydarzenia z przeszłości.
Mimo tego co wcześniej napisałam książkę przeczytałam, nawet mi się podobała (aczkolwiek nie wydałabym na nią pieniędzy tylko poszukała innej alternatywy).