wtorek, 25 września 2018

"To jedno zdjęcie"- Dorota Milli

Autor: Dorota Milli
Tytuł: To jedno zdjęcie
Liczba stron: 526
Data wydania: 2018 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Źródło: współpraca recenzencka


Dziś zapraszam na recenzję trzeciej, lecz chyba nie ostatniej książki Doroty Milli o dziewczynach z Dźwiżyna. Tak, jak ostatnio ciągle byłam pewna, że jakaś powieść jest ostatnią z serii, tak w przypadku "Tego jednego zdjęcia" jestem przekonana, że pojawi się jeszcze jeden tom. Taaak... Jak widać, baaardzo szybko rozgryzłam pewną prawidłowość- dopiero przy trzecim tomie, nie mam się więc czym szczycić...
Dowiedzieliśmy się, jak potoczyło się życie Lukrecji i Rozalii, więc przyszedł czas dowiedzieć się co wydarzy się u Eni Red. To ona jest bohaterką "Tego jednego zdjęcia"..
Książka rozpoczyna się w momencie gdy modelka wyrusza na podbój Londynu. Eugenia Lipiec zostaje współlokatorką Florki- przyjaciółki Luki. Miało być fajnie, miło, ale rzeczywistość okazała się zgoła inna... Dziewczyny bardzo się różnią, każda chce czego innego, mają odmienne zainteresowania i oczekiwania. Eni chce się bawić, zwiedzać, chodzić po klubach zaś Florka... Ona lubi tylko spokój, swój pokój i... słodycze. Czy wszystko się ułoży? Czy współlokatorki się nie pozabijają? Zapraszam do lektury.
"To jedno zdjęcie" to, jak już pisałam, trzecia powieść z serii "To jedno...". Mimo, że jest odrobinę przewidywalna to jednak przyjemna w czytaniu. Lekka, taka idealna na relaks po ciężkim dniu. Dodatkowo: porusza dość ważne tematy, jeden nawet bliski mnie- czekam więc na jego rozwinięcie. O uzależnieniu od słodyczy, różnym podejściu do danych spraw i rozmijaniu oczekiwań warto poczytać i nad tym pomyśleć. Może i w Twoim życiu czytelniku taka sytuacja kiedyś się wydarzyła?
Ciekawe jest, że akcja dzieje się głównie w Londynie, ale w książce wszystko dzieje się jakby to była Polska. Eni nie ma problemu z językiem, biegle porozumiewa się w nim. Poznaje nowych znajomych, bawi się i pracuje. Jej praca to jeden z tych wątków, który mocno mnie zainteresował.
A Wam, który podobał się najbardziej?

środa, 19 września 2018

"Moich 12 żon"- Olgierd Świerzewski

Autor: Olgierd Świerzewski
Tytuł: Moich 12 żon
Liczba stron: 448
Data wydania: 2018 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Edipresse
Źródło: egzemplarz recenzencki


Nie, nie i jeszcze raz nie. To nie jest książka dla mnie.Z czy dla Ciebie czytelniku zdecyduj sam. Jej przeczytanie było dla mnie męczarnią.  Nie mówię, że te 400 stron mnie męczyło, bo często czytuję i bardziej obszerniejsze pozycje. Objętość w połączeniu z tym, że pozycja jest dla naprawdę wymagających czytelników.
"Moich 12 żon" to powieść z niewielką ilością dialogów. Przeszłość miesza się z teraźniejszością i to ogromnie mi przeszkadza, nie lubię czegoś takiego. Dodatkowo mam wrażenie, że Malcolm w pewnym sensie zachowuje się jak dziecko: szuka miłości idealnej, a miłość to nie tylko górnolotne frazesy, ale też założenie rodziny. A wtedy, jak wiemy, to już nie bajka..
Malcolm Starski jest brytyjskim prawnikiem z polskimi korzeniami. O miłości opowiadał mu dziadek i dlatego nasz bohater postanowił poszukać tej idealnej. Przeczytałam gdzieś, na którymś blogu stwierdzenie, że tak naprawdę ją znalazł tylko nie walczył o nią, pozwolił odejść komuś ważnemu. W pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Wydaje mi się właśnie, że on już trafił na tę jedyną tylko nie wiedział o tym mając w głowie górnolotne słówka o miłości wszczepione przez dziadka.
"Moich 12 żon" jest zupełnie inna niż "Master", pierwsza (w moim przypadku) powieść tego autora, którą miałam okazję przeczytać. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale stawiam na "Mastera". To właśnie jego polecę, a nie dziś recenzowaną książkę.
Podsumowując- "Moich 12 żon" jest dla naprawdę ambitnego czytelnika, który ma mnóstwo czasu na delektowanie się lekturą.
To nie jest moje ostatnie spotkanie z powieściami Olgierda Świerzewskiego, na pewno dam mu jeszcze jedną szansę.

"Miłość na dziesiątej wsi"- Agnieszka Olszanowska

Autor: Agnieszka Olszanowska
Tytuł: Miłość na dziesiątej wsi (t. 3)
Liczba stron: 360
Data wydania: 2 sierpnia 2018 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Ze zdumieniem zanotowałam fakt, że na rynku wydawniczym pojawiają się kolejne tomy książek Agnieszki Olszanowskiej. Za każdym razem miałam wrażenie, że to już koniec. Skąd mi się to brało- nie wiem, zwłaszcza, że powieści autorki naprawdę mnie zaciekawiły i bardzo cieszyłam się z każdego spotkania z bohaterami i ich rodziną.
Tym razem przenieśliśmy się w przeszłość. To ona zajęła większość miejsca w książce. Większość, ale nie całe bo jest również co nieco o Beacie i Kubie oraz Pawle, który zawładnął sercem Beaty.
W opisie książki jest napisane "Wiele lat później w Zwierzyńcu pojawia się Róża, australijska prawnuczka Sary. Dziewczyna za wszelką cenę chce zbliżyć się do rodziny Cichych. Jej przybycie na zawsze odmieni życie potomków Jana, którzy choć kochają mocno i prawdziwie, to jednak nie potrafią być szczęśliwi.". Mam wrażenie, że tu przypisuje się Róży większe zasługi i wpływ na rodzinę niżli naprawdę miała. To prawda, to jej prababkę kochał Jan Cichy, ale wydaje się mi, że i bez jej przybycia rozwiązano by pewien problem rodzinny. O samej Róży jest niewiele, a na pewno nie jest główną bohaterką.
Tym razem to chyba naprawdę koniec... Wiele rzeczy zostało wyjaśnionych, lecz czy Beata znajdzie wreszcie szczęście?
Cieszę się, że poznałam historię rodziny Cichych, że miałam okazję towarzyszyć w smutkach i radościach. Dodatkowo- powieść jest tak realna, z opowieści naszych starszych krewnych wiemy jak to dawniej bywało, że aranżowano małżeństwa. Z książki widać jakim szacunkiem darzono rodziców, nie sprzeciwiano się im w żadnych sprawach choćby miały one przynosić smutek i choćby się nie zgadzali z ich wyborem. Czy dziś tak jest? Nie. Młodzi biorą w swoje ręce biorą życie, decydują sami o sobie. Z jednej strony to dobrze, z drugiej zaś- zwiększa się liczba rozwodów (które dawniej były nie do pomyślenia), spłycają się relacje, nie próbuje się rozwiązywać problemów tylko rozstaje się (oczywiście w wielu przypadkach, nie we wszystkich).
Polecam, warto mieć na uwadze tę serię.

wtorek, 18 września 2018

"Wszystko nie tak!"- Izabella Frączyk

Autor: Izabella Frączyk
Tytuł: Wszystko nie tak!
Liczba stron: 424
Data wydania: 4 września 2018 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński
Źródło: egzemplarz recenzencki


Tak na szybko nie zliczę ile książek Izy Frączyk przeczytałam. Na pewno dużo i na pewno zostały mi do przeczytania chyba tylko "Kobiety z odzysku".
Zauważyłam, że w książkach Izy bardzo często pojawia się schemat: samotna kobieta, jej przyjaciółka, miłość i nieprzewidziane wypadki. Może i innym miałabym za złe takie pisanie na "jedno kopyto" ale nie tej autorce. Każda jej powieść wciąga, pochłania bez reszty, a bohaterki "da się lubić". Tak, znów bohaterki i przyjaźń kobieca (ale nie tylko, jest też wątek sensacyjny i oczywiście miłosny).
Ewa to młoda kobieta, która osiąga sukcesy w pracy. W życiu prywatnym nie układa się jej. Powieść zaczyna się wyjazdem naszej bohaterki do Hiszpanii i nakryciu ukochanego na prowadzeniu podwójnego życia. Ktoś, kto skradł serce Ewy zawiódł ją mocno- ukrywał posiadanie rodziny, słowem- liczył na dobrą zabawę u jej boku. Czy uda jej się poukładać życie i poznać kogoś, kto zostanie jej towarzyszem na dalszą część życia?
W pewnym momencie pomyślałam: no nie! to nie dzieje się naprawdę, a Ewa jest bezdennie głupia. Przepraszam, ale tak naprawdę było... Zastanawiałam się jak dalej zostanie poprowadzony pewien wątek i dlaczego mądra i silna kobieta tak postępuje. Z jednej strony znam pojęcie syndromu sztokholmskiego, z drugiej zaś, jak wyżej napisałam nie wierzyłam, że skąd u Ewy taki wybór. Nie ona!
Podsumowując: książki Izy zawsze będę polecać. "Wszystko nie tak" to powieść dosyć zaskakująca, pokazuje siłę kobiecej przyjaźni. Bardzo przyjemnie się ją czyta, jest taka idealna do odstresowania się po ciężkim dniu, jest w niej humor i nieprzewidziane wypadki.


środa, 5 września 2018

"Mr President T. t1. Biały dom."- Katy Evans

Autor:  Katy Evans
Tytuł: Mr President. T. 1. Biały dom.
Liczba stron: 320
Data wydania: 2018
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Źródło: egzemplarz recenzencki (księgarnia Tania Książka)


Coś, czego okropnie nie lubię w książkach, zwłaszcza, jeśli są to bestsellery, to słowa "ciąg dalszy nastąpi", które coraz częściej występują na końcu powieści. Z jednej strony to dobrze, że pojawi się kontynuacja, z drugiej zaś- nic tak nie irytuje jak czekanie, czekanie, czekanie. Czytelnik tu i teraz chce poznać losy bohaterów, a tymczasem każe mu się czekać co najmniej kilka miesięcy...
Charlotte zwróciła uwagę na Matta gdy miała jedenaście lat (on był starszy). Jej ojciec był senatorem, jego- prezydentem. Gdy spotykają się po kilku latach Matt startuje w wyborach prezydenckich, a młoda dziewczyna dołącza do zespołu zajmującego się jego kampanią. Nietrudno domyśleć, że między tymi dwojgiem pojawi się uczucie lub pożądanie. Lecz czy jest to relacja na dłużej? Czy obydwoje są skłonni ponieść konsekwencje gdyby wybrano mężczyznę na prezydenta.
Będę szczera- nie do końca rozumiem rozterki bohaterów. To prawda, powinni uważać na reporterów i na media lecz czy jakakolwiek bliska relacja naprawdę kogoś krzywdzi/? Może moje słowa są naiwne, ale każdy ma prawo do życia osobistego. A patrząc na opisane w książce wydarzenia ani Charlotte, ani Matt nie są wątpliwej reputacji więc chyba wszystko w porządku? W końcu to dorośli ludzie...
"Mr President" to bardzo fajnie napisana powieść. Jest tam trochę seksu, lecz opisy uniesień nie są wcale wulgarne. Dla mnie to ważne (mimo, że przeklinanie mnie nie przeraża). To, jak pisane jest o miłości fizycznej działa sugestywnie. Dobrze wtedy mieć drugą połówkę pod ręką.
Na koniec słów kilka o okładce, która przyciąga wzrok, hipnotyzuje. Mężczyzna na niej widniejący jest niesamowicie przystojny. Ma w sobie "to coś".
Na pewno sięgnę po kolejny tom, w końcu muszę dowiedzieć się co się wydarzy i jak będą wyglądać relację Matta i Charlotte.