czwartek, 30 października 2014

"Oblubienica z Azincourt"- Joanna Hickson

Autor: Joanna Hickson
Tytuł: Oblubienica z Azincourt
Liczba stron: 556
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Pierwsze, co rzuca się w oczy to okładka. Jest ładna, ale chyba trochę, jak to się mówi, kiczowata. Ktoś mocno przesadził. Z okładki patrzy kobieta, , po której widać, że wiele przeżyła. I jeżeli na tym by poprzestano to byłoby dobrze. Niestety dołożono piękne złote litery, pisane ozdobną, wymyślną czcionką i ornament u góry. Powtarzam! za dużo! Przepych, przeładowanie nie jest dobre. W rzeczywistości okładka wygląda inaczej niż z ekranu komputera. Przejdźmy jednak dalej.
Zazwyczaj przy takiej literaturze mam obawy związane z treścią. Boje się, że będzie to bardzo naukowo napisana, szczegółowa. Przy tej książce obawy znikły już na początku. Autorka sprawiła, że historia była wciągająca, ciekawa. Czasem odmiana wychodzi na dobre. Na pewno muszę rozejrzeć się za innymi książkami Joanny Hicks (o ile istnieją).
Na początku zaznaczono, że wydarzenia spisała Gulimette, prosta dziewczyna, która została królewską mamką. Akcja dzieje się w XV w. Dawniej taką książkę czytałabym z niechęcią, a tymczasem ta pochłonęła mnie bez reszty.
Gulimette, jak już wcześniej wspomniałam, po śmierci swojego dziecka zostaje królewską mamką. Karmi maleńką Katarzynę. Przywiązują się do siebie tak bardzo, do tego stopnia, że Mette, jak ją nazywają zostaje najwierniejszą służącą i doradczynią księżniczki.
Wiadomo jest, że jest to powieść w pewnym sensie historyczna, jednak domyślam się, że wiele rzeczy jest fikcją literacką. Weźmy na przykład fakt, że to Mette spisała tę historię. W tamtych czasach czytać i pisać potrafili tylko, o ile się nie mylę, duchowni i ludzie bardzo wykształceni. Jednak na te rozbieżności naprawdę można przymknąć oko bo książka jest bardzo ciekawa.
Jest też wiele tematów, płaszczyzn: można przeczytać o miłości, przywiązaniu, a także o konflikcie między państwami. Nie brak też krwawych i smutnych szczegółów.
Polecam!

środa, 29 października 2014

"Betonowy pałac"- Gaja Grzegorzewska

Autor: Gaja Grzegorzewska
Tytuł: Betonowy pałac
Liczba stron: 508
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Muszę się przyznać, że już wcześniej widziałam tę książkę. Nie potrafię tylko sobie przypomnieć gdzie to było. Może na Facebooku? Albo u gwiazd?
Na odwrocie piesze, że jest to książka dla mężczyzn. Absolutnie się z tym zgadzam. Mimo, że napisała ją kobieta to przedstawiony jest męski, brutalny świat. Kryminały dla kobiet są zupełnie inne: bardziej przykłada się uwagę do psychicznych motywów postępowania bo kobiety lubią wiedzieć co, jak i dlaczego. Panowie powiedzieli by, że to przez naszą skłonność do plotkowania. Dla nich ważna jest akcja. To dlatego my lubimy filmy romantyczne, a panowie filmy akcji. Dla nich ma być prosto.
Przejdźmy teraz do akcji książki. Łukasz zwany Profesorem wraca z "wysp" do swojego rodzinnego miasta, Krakowa. Tam "upomina się" o niego dawne, niezbyt kryształowe życie. Wprawdzie nie obiecywał sobie wiele, ale postanowił nie wracać do narkotyków.
Profesor dostaje od Opiekuna misję do wykonania. Tym zadaniem jest odnalezienie Sophie, żony opiekuna, która zaginęła jakiś czas temu. Łukasz nie może odmówić bowiem jego "dobry znajomy" posiada coś dla niego ważnego.
Ja wiem, że "Betonowy Pałac" może się podobać, jest przecież dobrze napisany, akcja płynie szybko, ciekawie, jednak choć przeczytałam, to nie mój styl. Aborcje bez skrupułów, pedofilia, środowiska gejowskie i przestępcze, narkotyki, kazirodztwo to "nie moja bajka". Jeśli ktoś nie lubi przekleństw to niech nie czyta tej książki,
Najbardziej podobał mi się wątek Lilianny, trzynastoletniej złodziejki o soczystym języku, którą Łukasz zabrał do domu (a właściwie, jak to Profesor mówił to ona nie chciała się od niego odczepić i chodziła za nim). Byłam ciekawa jak się skończy ta historia.

wtorek, 21 października 2014

"Nie mówcie mi, jak mam żyć"- Włądysław Kozakiewiecz,Michał Pol

Autor: Władysław Kozakiewicz, Michał Pol
Tytuł: Nie mówcie mi, jak mam  żyć
Liczba stron: 344
Data wydania: 2013 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora

Biografie nie są moim ulubionym gatunkiem literackim, aczkolwiek lubię czasami po nią sięgnąć. Jeszcze lepiej gdy jest prosta w odbiorze i przyjemnie się ją czyta, niemal jak powieść. Ostatnio często na takie trafiam, z czego jestem zadowolona.
"Nie mówcie mi jak mam żyć to książka warta kupienia, wydania pieniędzy. Na pewno będę ją polecać.
O czym jest? Książka jest biografią Władysława Kozakiewicza, słynnego tyczkarza.
Większość zna go jako człowieka, który pokazał Rosjanom tzw "wała".
To bardzo dobra okazja by bliżej przyjrzeć się sylwetce sportowca.
Jeśli ktoś myśli, że będzie tylko o sporcie to się myli. Owszem, jest o tym sporo, ale wbrew pozorom nie nudzi to osoby, która nie pasjonuje się sportem. Pisząc "osoby" mam na myśli siebie, ale przypuszczam, że i innych nie znudzi.
O sporcie było dużo, ale jest też o dzieciństwie Kozakiewicza, o jego rodzinie, przyjaźniach i małżeństwie. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać niczym nie ubarwione realia życia w dawniejszej Polsce. Mówię o latach 60-tych i 70-tych XX wieku i początku zmian wolnościowych w naszym kraju.
Książka mnie wzruszyła i bardzo "rozłożyła" ze względu na brutalnie prawdziwą opowieść o życiu, o biciu i poszanowaniu drugiej osoby. Brutalnie obnaża "skuteczność" metody wychowawczej zwanej laniem. Władysław Kozakiewicz nie boi się mówić, otwarcie nazywa ojca katem.

"Wszystko zależy od przyimka"- Jerzy Bralczyk, Andrzej Markowski, Jan Miodek, Jerzy Sosnowski

Autor: Jerzy Bralczyk, Andrzej Markowski, Jan Miodek, Jerzy Sosnowski
Tytuł: Wszystko zależy od przyimka
Liczba stron: 288
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora

O tej książce przed przeczytaniem troszkę słyszałam. Nie ukrywam, że były to dobre opinie, które wzmogły mój apetyt.
Uważam, że każda osoba, która choćby w niewielkim stopniu pasjonuje się językiem lub pisząca różnego rodzaju teksty powinna mieć, lub choćby przeczytać tę książkę. A tak właściwie to powinna być w każdym domu bo jesteśmy Polakami, a język polski to nasz narodowy język (słyszałam, że jest jednym z najtrudniejszych do nauczenia się).
Książką jestem po prostu zachwycona. Prosta w przyjęciu, pouczająca. To fascynująca rozmowa Jerzego Sosnowskiego z trzema profesorami i specjalistami od naszego rodzimego języka: Jerzym Bralczykiem, Andrzejem Markowskim i Janem Miodkiem. Już pierwszy rzut oka na te nazwiska upewnia, że będzie ciekawie.
To swoisty wywiad, a w zasadzie rozmowa przeprowadzona z trzema osobami. Panowie świetnie się uzupełniają, a jednocześnie dobrze wyjaśniają zawiłości języka polskiego.humorem przekazują różne reguły. Na długo zapamiętam dlaczego piszemy "w cudzysłowie", a nie "w cudzysłowiu" (bo... a zresztą sięgnijcie po książkę i przeczytajcie tę i inne anegdotki).
W internecie od lat krąży wykład o pewnej części ciała (tak mówiąc dosadnie- o dupie_, którego autorem jest Jan Miodek. Czy to prawda? Czy może to jakiś żart?
W tej książce znajdzie się coś dla każdego: jest rozdział o wulgaryzmach, o etykiecie i netykiecie, o reklamach, deklinacji i jeszcze kilku innych rzeczach.
Nie podoba mi się tylko jedno. Ten, kto zdecydowała o zakreślaniu niektórych informacji popełnił błąd (mimo,  że ładnie to wygląda). Wspomnieć tu należy, w książce pozaznaczane są jakby zakreślaczem to co jest istotne, wzorem studenckich notatek.
Czy zatem osoba, która się tym zajmowała ma czytelnika za bezmyślną owieczkę, jak to się mówi, którą trzeba prowadzić za rękę i pokazać "to jest ważne", "to zapamiętaj". A może dla kogoś co innego ma znaczenie, a zakreślacza użyłby w innym miejscu? Nie dajmy się zwariować. nie można komuś mówić co ma myśleć.
Oprócz tego malutkiego mankamentu książka jest naprawdę warta przeczytania i z czystym sumieniem mogę ją polecić.

"Więcej czerwieni"- Katarzyna Puzyńska.

Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Więcej czerwieni
Liczba stron: 560
Data wydania: 4 września 2014 r.
Forma: ebook
 Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

To była jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie książek. Pierwszą, "Motylkiem", byłam po prostu zachwycona i bardzo ucieszyłam się, gdy przeczytałam, że powstaje kontynuacja opowieści o lipnickim policjancie, Danielu Podgórskim.
Teraz cieszę się równie mocno bowiem Katarzyna Puzyńska na końcu książki, w podziękowaniach, obiecuje, że to jeszcze nie koniec i zaprasza nas na kolejne spotkanie.
Wróćmy jednak do recenzowanej dziś książki "Więcej czerwieni". Na początku pomyślałam, że chyba zbyt mocno idealizowałam "Motylka". Nie podobały mi się zwierzenia zabójcy, nie uznawałam ich za wystarczająco ciekawe, akcja książki też początkowo mnie nie wciągnęła. Chyba po prostu potrzebowałam czasu.
Im dalej, im więcej stron przeczytanych tym bardziej przepadałam. Mam problemy ze snem, a ta książka na pewno nie pomoże w ich zwalczeniu. Teraz czytam głównie wieczorami, a więc co najmniej pół nocy mam z głowy.
Tym razem nasz znajomy policjant wraz z charakterystyczną koleżanką Klementyną Kopp próbują rozwikłać zagadkę morderstw popełnionych w Żabich Dołach, wwsi położonej niedaleko Lipowa i ująć seryjnego mordercę.
Zabójstw jest kilka, a autorka wyraźnie droczy się z czytelnikiem. W kryminałach całą zabawą jest by przed wyjaśnieniem zagadki odkryć kto jest winny, więc usilnie poszukuje się przesłanek, kto zabił i cieszyć się swoją intuicją. Zostają nam więc podsuwane poszlaki by móc zastanowić się, ale co z tego, gdy za chwilę rzuca się podejrzenie na kogoś innego?
Książka jest obfita w krwawe szczegół (co widać po okładce). Mam szczęście, że nie jestem szczególnie wrażliwa na różne obrzydliwości, a horrory, thrillery czy kryminały mnie nie przerażają, tylko wciągają. Dzięki temu z wielkim zainteresowaniem śledziłam powolne dochodzenie, dowiadywanie się nowych rewelacji, które nie do końca pasowały do śledztwa.
Prostytucja, poniżanie, realia życia w małych miejscowościach to tylko niektóre z tematów poruszanych w tej książce.
Gdzieś przeczytałam, że wiele osób polubiło specyficzną Klementynę Kopp, jednak ja do nich nie należę. Moją sympatię zdobył Daniel i jego partnerka Weronika. Mam nadzieję, że im się uda i nadal pozostaną w związku.
Polecam! Warto przeczytać. Ja ze swojej strony cieszę się, że będę ją mieć w swojej biblioteczce.

"Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn"- Dorothee Schmitz-Köster, Tristan Vankann

Autor: Dorothee Schmitz-Köster, Tristan Vankann
Tytuł: Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Legensborn
Liczba stron: 432
Data wydania: 7 października 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Warto sięgnąć po tę książkę. To ciekawa relacja opisująca życie osób urodzonych w Legensborn. Też nie wiedziałam co to jest, ale autorzy wprowadzili czytelnika w problematykę. Legensborn to zespół domów narodzin, które istniały w czasie wojny. Nie było łatwo się do nich dostać: trzeba było potwierdzić swoje pochodzenie, swoje nienaganne zachowanie. Wtedy wyrażano zgodę na skorzystanie z kliniki, która pomagała dwojako: Tam kobieta mogła po prostu urodzić, ale "pomagano" też tym, które były w trudnej sytuacji i nie mogły pozwolić sobie na dziecko.
Prowadzono adopcje w sposób bardzo profesjonalny mimo, że był to czas wojny. Dzieci nie znały swoich rodziców, często przebywały w rodzinach zastępczych, gdzie otaczano je miłością. Gdy już dorosły wszyscy chcieli poznać swoją historię, odnaleźć rodziców i porozmawiać z nimi.
To ciekawa książka. I taka inna od wszystkich.  Często czytelnik patrząc na taki tytuł myśli, że książka będzie dotyczyć czystek niemieckich wobec Żydów, obozów koncentracyjnych i innych spraw związanych z tymi represjami.
Czytającego czeka zdziwienie. Jak już wcześniej wspomniałam: są to sylwetki zwykłych Niemców, którzy urodzili się w Legensborn. Jest krótka notka biograficzna, jest też zdjęcie.
Co ciekawe, autorzy nie ukazują nikogo w złym świetle, nie potępiają nawet tych walczących na froncie. Z jednej strony- pozbawiona emocji i ocen, z drugiej zaś to właśnie sprawia, że czytelnik jednak odczuwa emocjonalnie trudy wojny i te historie nie są dla niego obojętne.
A więc czy to nasza polska specjalność maruderstwo i przypisywanie winy? Dla Polaka Niemiec ro Szwab, za wojnę odpowiedzialny jest cały naród, kilka pokoleń. Niemców więc trzeba ukarać.
Jak widzicie, książkę miałam okazję przeczytać w formie ebooka, na czytniku. Już nie pierwszy raz obserwuję misz- masz przypisowy. Nie pierwszy raz umieszczane są na końcu rozdziału (a więc gdy chcemy dowiedzieć się, co zawiera dany odnośnik musimy się naklikać). To dziwne rozwiązanie bo wiem, że na pewno da się to inaczej rozwiązać. , kilka razy spotkałam się z "natychmiastowym" objaśnieniem przypisu. Może to wina konfiguracji mojego czytnika?
Książkę polecam. Warto po nią sięgnąć by poznać inny punkt widzenia.

piątek, 17 października 2014

Przerwa od blogowania? Mam nadzieję, że nie....

Kochani! Jak już zauważyliście od kilku dni nie pojawiła się żadna recenzja. To nie tak, że nie czytam, nie piszę... Mam już przygotowane dwie, tylko... nie mam komputera. Laptop zepsuł się, a ja w obecnym mmomencie nie mam 300 zł. na jego naprawę. Wprawdzie będę próbowała dodawać posty z aplikacji mobilnej Blogger, ale do tej pory nie współpracowało mi się z nią dobrze(usuwanie postów podczas pisania, problemy z wstawianiem obrazów).

poniedziałek, 13 października 2014

"Przerwana podróż"- Irena Matuszkiewicz

Autor: Irena Matuszkiewicz
Tytuł: Przerwana podróż
Liczba stron: 384
Data wydania: 7 października 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Cóż za książka! Naprawdę trudno będzie mi ją opisać. Z twórczością Ireny Matuszkiewicz miałam styczność już wcześniej, ale nie były to książki, o których pamiętałabym przez długi czas. I tak przeczytałam "Salonowe życie", "Gry nie tylko miłosne", a gdzieś w kolejce czekają "Dziewczyny do wynajęcia".
Tę książkę na pewno będę polecać. Podzielona jest na dwie części. Pierwsza część to relacja obcych sobie ludzi, ich opowieść o życiu. Przyznam, że troszeczkę mnie denerwowało, że autorka tak długo nie zdradza czytelnikowi co się stało, ale też uważam to za bardzo dobry zabieg: czytało się z zapartym tchem.
Mona przyjąć, że główną bohaterką jest Antonina: to od niej wszystko się zaczyna i jej przeżyciom poświęca się najwięcej miejsca. Antonina jest architektem, lubionym i szanowanym przez ludzi.
Tego dnia, gdy "coś" się wydarzyło zaspała i spieszyła się by zdążyć zaopiekować się pewną staruszką.
Monika to zagubiona dziewczyna, która jeszcze nie wie, co w życiu ważne. Na razie kocha Szczepana, który nie ma zbyt dobrej opinii a owocem tej miłości jest dziecko. Zofia to matka chrzestna Moniki, zdecydowała się wziąć chrześnicę pod swój dach by pomóc w jej wychowaniu. I tu małe ale: skoro podjęła taką decyzję to powinna ponosić konsekwencje. Owszem, zachowanie Moniki jest niedopuszczalne, nie powinna podnosić ręki na ciotkę, ale Zofia nie powinna w żadnym wypadku wypominać dziewczynie tego, gdzie mieszka. Wiele rzeczy doprowadzało Monikę do ostateczności: to, że ciotka zachowywała się jak dewotka, że jej na nic nie pozwalała kilka innych rzeczy.
Michał miał zacząć nową pracę, poznał dziewczynę.
Te osoby z pozoru nic nie łączy. Nie znają się, nie wiedzą nic o sobie. Jedyną wspólną rzeczą jest, że mieszkają w jednym mieści i pewnego wtorku udali się na ten sam przystanek autobusowy by pozałatwiać swoje ważne sprawy. Wszystko zmienia się niespodziewanie podczas pewnego wypadku.
Ziemska wędrówka Zofii i Michała zostaje brutalnie przerwana przez wtargnięcie na jezdnię dwojga szaleńców, Antonina zostaje bardzo poważnie ranna i nie dociera do docelowego miejsca. Trafia na długi czas do szpitala i dopiero tam dostrzega, że ma wielu dobrych przyjaciół.
Brakuje mi tylko w zakończeniu wyjaśnienia relacji Joli z Antoniną, ich spotkania i zmierzenia się z tym co się stało.
Nie mogłam, po prostu nie mogłam odłożyć tej książki dopóki jej nie przeczytałam. Zarwałam pół nocy (co to jest dla mnie pójść spać o 2?), ale nie żałuję.
Rzadko, się do zdarza, ale okładka jest całkowicie nie w moim guście.

niedziela, 12 października 2014

"Miasto kłamstw. Cała prawda o Teheranie"- Ramita Navai

Autor: Ramita Navai
Tytuł: Miasto Kłamstw. Cała prawda o Teheranie.
Liczba stron: 360
Data wydania: 11 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to książka z gatunki lubianego przez czytelników. Chodzi oczywiście o książki opisujące kulturę arabską. Specjalnie nie użyłam tutaj słowa saga choć może by pasowało do nazwy, jednak nie jest to zwykła powieść.
Każdy, kto choć raz przeczytał powieść o wyżej wspomnianej tematyce uważa, że wie, czego można się spodziewać po takich książkach. Też tak myślałam. A tu zaskoczenie: książka jest zupełnie inna, a to, o czym myśleliśmy wcale się nie zgadza ze stanem faktycznym,
Jeżeli spodziewacie się typowej opowieści o dziewczynkach wychodzących za mąż w wieku 13-tu lat czy o przemocy to akurat w tej książce tego nie znajdziecie.
Często zdarza się, że mimo iż narrację prowadzi kilka osób to opowiadają o postrzeganiu z różnych punktó widzenia jednego wydarzenia. W "Mieście kłamstw..." każdy rozdział to odrębna historia z Teherańskich ulic. I tak mogłam poznać gangsterów, prostytutkę grającą w filmach porno, zabójca, przemytnik.
Czasami okładki nie sugerują co dzieje się w książce, ba, są nawet mylące. Tu mamy przykład bardzo dobrze dobranej okładki- już po niej czytelnik może zorientować się w tematyce.

sobota, 11 października 2014

"Wspomnienia (niekoniecznie) dyplomatyczne"- Ewa Charitonow, Stanisław Ciosek, Jan Osiecki

Autor: Ewa CharitonowStanisław CiosekJan Osiecki
Tytuł: Wspomnienia (niekoniecznie) dyplomatyczne
Liczba stron: 312
Data wydania: 23 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Pierwsze strony nie zachwyciły mnie, do tego stopnia, że pomyślałam o rezygnacji z lektury gdyby taka sytuacja dalej się utrzymywała. Na szczęście później jest trochę ciekawiej. Nurtuje mnie pytanie: czego ja się spodziewałam po biografii, przecież byłam przygotowana, wiedziałam na jaki temat się porywam. A mimo to- czuję niejakie rozczarowanie. Może to po przeczytaniu poniższego opisu ?( a właściwie części notki dostępnej na www.proszynski.pl):
Niniejsza książka to nie tylko analiza bardziej i mniej poważnych szeroko rozumianych spraw wschodnich, ale również błyskotliwe anegdoty i mało znane kulisy wydarzeń. Czytelnik po raz pierwszy będzie miał okazję dowiedzieć się, między innymi, kto spowodował słynną niedyspozycję „goleni prawej” Aleksandra Kwaśniewskiego podczas obchodów 59. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Wydaje mi się, że poprzez słowo anegdoty byłam przygotowana na coś bardziej ciekawego, inną formę literacką, odrobinę humoru i prozy, a nie suche fakty. 
Nie odradzam jednak przeczytania tej książki, przeciwnie- zachęcam. 
Recenzja byłaby niczym, gdybym w kilku słowach nie wspomniała im był Stanisław Ciosek. Nie będę się mocno rozpisywać bo szczegółów czytelnik dowie się z książki. A więc mamy do czynienia z politykiem, początkowo sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR, później ministrem do spraw związków zawodowych, w stanie wojennym był  nieformalnym łącznikiem rządu z kościelnymi hierarchami i doradcami zdelegalizowanej „Solidarności”. Jako, że był wybitnym znawcą problematyki krajów wchodnioeuropejskiej w latach dziewięćdziesiątych rząd, na którego czele stał Tadeusz Mazowiecki mianował go ambasadorem. Swą funkcję sprawował rzetelnie przez kilka lat, a po powrocie do Polski 1996 roku czekało go nowe polityczne zadanie: został doradcą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. 
Szczególnie mi się spodobał rozdział, w którym Stanisław Ciosek komentuje katastrofę smoleńską.
Zostawiam Was z pytaniami: Jakie jest jego stanowisko w tej sprawie? Kogo oskarża? 

piątek, 10 października 2014

"Schemat"- Arno Strobel

Autor: Arno Strobel
Tytuł: Schemat
Liczba stron: 440
Data wydania: 23 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

"Schemat" to jedna z wrześniowych propozycji wydawnictwa Prószyński i S-ka. Bałam się jej więc postanowiłam ją przeczytać prawie na samym początku, a inne odłożyć by się bardziej nimi delektować.
Niepotrzebnie się bałam. Uczciwie przyznaję, że "Schemat" jest jednym z najlepszych psychothrillerów przeczytanych przeze mnie w ostatnim czasie (a mało ich nie czytam). Jest bardzo wciągająca, a fabuła bardzo ciekawa.
Akcja dzieje się w Hamburgu. Do młodej studentki kurier przynosi paczkę, Niby normalna rzecz, ale
Nina nic nie zamawiała. Była to książka... oprawiona, w jak się okazało... w ludzką skórę. Kolejnym, bardzo przerażającym faktem jest to, że to nie jest ostatnia przesyłka, Giną też kobiety. Książka mimo, że wciągająca jest przerażająca. To nie taki zwykły kryminał, Zwykle mordercy mają przygotowany własny plan lub działają w amoku, a tutaj mamy do czynienia z odtwarzaniem akcji, która działa się w książce. Zabójca porywa, a potem okalecza kobiety, wycina im skórę na plechach by wiernie oddać treść książki. Można powiedzieć, że policjanci badający sprawę mieli łatwiej bo wystarczyło zerknąć do książki by wiedzieć co się stanie. Nic z tego. Sprawę mocno komplikuje fakt, że już kiedyś popełniono podobną zbrodnię polegającą na odwzorowywaniu akcji książki. Chodziło nawet o tego samego autora! Najpierw dostawał on listy od wielbiciela, dopiero potem zabójca czynił zło. Czy to prawda? Czy winnym w obu przypadkach jest ta sama osoba?
Podejrzanych było wielu: pewna pracownica księgarni, która była zachwycona twórczością Christophera Jahna, autora książki, wydawca książki i dyrektor wydawnictwa czy nawet sam autor. O faktycznym zabójcy nikt nie pomyślał. Muszę się pochwalić, że gdzieś pod koniec pomyślałam, a może to ta osoba zabijała i okaleczała? Może zrobiono czytelnikowi psikusa i pokierowano akcją tak, że sprawcą okazał się ktoś, kogo w ogóle nie podejrzewano, ale nie raz i nie dwa wspominano? Logicznym wydaje się fakt, że podejrzewany był autor książki, ale to dla mnie było zbyt oczywiste.
Dla policjantów poszukujących sprawcy tych strasznych czynów sprawa jest najwyższego priorytetu- jedną z zaginionych jest córka właściciela jednego z najbardziej poczytnych.
Na pewno sięgnę po inne książki tego autora. Niesamowicie zaciekawiła mnie jego twórczość. W Polsce dostępne są trzy książki Arno Strobela: "Schemat", "Istota" i Trakt". Że też wcześniej nie rzuciły mi się w oko.

wtorek, 7 października 2014

"Portret damy"- Henry James

Autor: Henry James
Tytuł: Portret damy
Liczba stron: 896
Data wydania: 19 września 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.

Nie było mnie na blogu kilka dni. Mam nadzieję, że nie pomyśleliście, że znikam (ciekawa jestem czy byście tęsknili). Blogowej twórczości porzucić przynajmniej na razie nie zamierzam. Ostatnio dni wypełnia mi zajmowanie się moimi przeukochanymi maluszkami: trzymiesięcznym Adasiem i dwuipółroczną Wiktorią (która w obecnej chwili jest na mnie bardzo obrażona ;-)).
Ale wróćmy do książki. Wstyd się przyznać, ale mało brakowało by mnie przerosła. To bardzo ciężka lektura. Dosłownie i w przenośni. Waży dużo, trudną ją trzymać. Czytanie utrudnia też brak dialogów i mnóstwo szczegółów, które trzeba zapamiętać.
To nie jest pierwsze wydanie książki. "Portret damy" został wznowiony w nowej szacie graficznej. Autorem jest Henry James żyjący w latach 1843-1916. Bardzo ciekawi napisana książka, przybliża nas do zwyczajów panujących w tamtych czasach. Podziwiam go też za zwracanie się do czytelnika- jesteśmy wtedy jakby bliżej wydarzeń, a wierzcie mi, dużo się dzieje.\
Główną bohaterką jest Isabelle Archer, w książce przedstawiona jako osoba rozkochująca w sobie mężczyzn, raniąca ich. Ja dostrzegam tylko kobietę, która po prostu chce kochać. Spodziewałam się większych wzruszeń, zwłaszcza gdy na okładce przeczytałam, że Isabelle padnie ofiarą oszusta.
Ta książka idealnie opisuje świat ludzi z "towarzystwa", z wyższych sfer. Wiecie, te ploteczki, intrygi, Niemal słyszałam szelest pięknych sukni dam. Ciekawe jest też zachowanie córki męża naszej bohaterki: dziewczynka ma 14 lat, ale już nie ma dzieciństwa, już jest wprowadzana w świat dam.
Książka niewątpliwie warta przeczytania, ale warto zarezerwować na nią więcej czasu. Bardzo podoba mi się okładka.

sobota, 4 października 2014

"Lato opowieści"- Laura Summers

Autor: Laura Summers
Tytuł: Lato opowieści
Liczba stron: 256
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akapit Press

Na co czytelnik patrzy biorąc do ręki książkę? Oczywiście na tytuł. Ten nie do końca wydaje mi się adekwatny do treści książki, chyba, że naprawdę głęboko przeprowadzimy jego analizę.
Wydawnictwo Akapit Press książkę zakwalifikowało jako literaturę dla młodzieży. Trochę trudno mi się zgodzić bo takiej tematyki chyba nie zaserwowałabym nastolatkowi.
Książka jest przeraźliwie smutna, a jednocześnie pokrzepiająca. Dawno nie czytałam czegoś takiego. Wiem, ze na pewno sięgnę po inne książki Laury Summers.
"Lato opowieści" to opowieść o dwóch siostrach, które pewnego dnia pozostawiają wszystko i wyprowadzają się od ojca. Na dłuższą metę nie można mieszkać z kimś kto nikogo nie szanuje ma się za guru i bije. To najstraszniejsze co można zrobić własnej rodzinie. Dziewczynki i ich mama ukrywają siniaki i to co się dzieje w domu. To syndrom ofiary. Bardzo trudno wyjść z niego bo kat skutecznie zabija wiarę w siebie i pozwala myśleć, że ktoś jest nic nie warty.
Każda z dziewczynek pragnie akceptacji, każda ma problemy. Ellie chce by ją lubili, chce mieć przyjaciół dlatego zapętla się w sieć kłamstw opowiadając o wspaniałej rodzinie. Grace mało mówi, jej przyjacielem jest chłopak grający w zespole o nazwie "Demolka". 
Czy nasze bohaterki przerwą zmowę milczenia? Czy wyprowadzka coś da i będą mogły normalnie żyć? A może pan "dobry ojciec i mąż" je odnajdzie i znów wrócą do dawnego życia?
Zmieniam się. Nigdy nie miałam "oczu w mokrym miejscu", a jednak w ostatnim czasie wiele książek sprawia, że chciałabym popłakać. Dobrze, że przy tej udało mi się tego nie zrobić bo jak to by wyglądało, gdybym płakała w autobusie?
Polecam! Warto przeczytać.