Autor: Dorothee Schmitz-Köster, Tristan Vankann
Tytuł: Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Legensborn
Liczba stron: 432
Data wydania: 7 października 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Warto sięgnąć po tę książkę. To ciekawa relacja opisująca życie osób urodzonych w Legensborn. Też nie wiedziałam co to jest, ale autorzy wprowadzili czytelnika w problematykę. Legensborn to zespół domów narodzin, które istniały w czasie wojny. Nie było łatwo się do nich dostać: trzeba było potwierdzić swoje pochodzenie, swoje nienaganne zachowanie. Wtedy wyrażano zgodę na skorzystanie z kliniki, która pomagała dwojako: Tam kobieta mogła po prostu urodzić, ale "pomagano" też tym, które były w trudnej sytuacji i nie mogły pozwolić sobie na dziecko.
Prowadzono adopcje w sposób bardzo profesjonalny mimo, że był to czas wojny. Dzieci nie znały swoich rodziców, często przebywały w rodzinach zastępczych, gdzie otaczano je miłością. Gdy już dorosły wszyscy chcieli poznać swoją historię, odnaleźć rodziców i porozmawiać z nimi.
To ciekawa książka. I taka inna od wszystkich. Często czytelnik patrząc na taki tytuł myśli, że książka będzie dotyczyć czystek niemieckich wobec Żydów, obozów koncentracyjnych i innych spraw związanych z tymi represjami.
Czytającego czeka zdziwienie. Jak już wcześniej wspomniałam: są to sylwetki zwykłych Niemców, którzy urodzili się w Legensborn. Jest krótka notka biograficzna, jest też zdjęcie.
Co ciekawe, autorzy nie ukazują nikogo w złym świetle, nie potępiają nawet tych walczących na froncie. Z jednej strony- pozbawiona emocji i ocen, z drugiej zaś to właśnie sprawia, że czytelnik jednak odczuwa emocjonalnie trudy wojny i te historie nie są dla niego obojętne.
A więc czy to nasza polska specjalność maruderstwo i przypisywanie winy? Dla Polaka Niemiec ro Szwab, za wojnę odpowiedzialny jest cały naród, kilka pokoleń. Niemców więc trzeba ukarać.
Jak widzicie, książkę miałam okazję przeczytać w formie ebooka, na czytniku. Już nie pierwszy raz obserwuję misz- masz przypisowy. Nie pierwszy raz umieszczane są na końcu rozdziału (a więc gdy chcemy dowiedzieć się, co zawiera dany odnośnik musimy się naklikać). To dziwne rozwiązanie bo wiem, że na pewno da się to inaczej rozwiązać. , kilka razy spotkałam się z "natychmiastowym" objaśnieniem przypisu. Może to wina konfiguracji mojego czytnika?
Książkę polecam. Warto po nią sięgnąć by poznać inny punkt widzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz