poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie ;-)

Na początku chciałabym życzyć wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym nowym 2013 roku.
Wspaniałych lektur,rewelacyjnych nowości,dużo czasu na czytanie i dużo pieniędzy (aby potem je wydać  na książki).

A teraz takie małe podsumowanie.
- W 2012 roku przeczytałam 76 książek. Uważam to za duży sukces ponieważ nie miałam zbyt dużkk czasu na czytanie, zwłaszcza w pierwszym półroczu.
- Obroniłam się i zostałam magistrem informacji naukowej i bibliotekoznawstwa
- Byłam na stażu w Barwnej Bibliotece Multimedialnej i w Informatorium w Miejskiej ibliotece Publicznej w Białej Podlaskiej.
Spędzony tam czas wspominam bardzo miło, szkoda, że nie ma wolnych etatów. Nauczyłam się bardzo dużo, a poza tym byłam w miejscu gdzie są książki (które kocham). Musiałam się bardzo pilnować, żeby ciągle nie znosić nowych książek do czytania).

Przeczytałam bardzo dużo ciekawych książek, gdyby ktoś kazał mi wybrać najlepszą książkę, którą przeczytałam w 2012 roku nie potrafiłabym wskazać na jedną. Bardzo podobała mi się "Kamienica przy Kruczej" Marii Ulatowskiej, "Smaki życia" Stacey Ballis, "Zalotnice i wiedźmy" Joanny Miszczuk, "Póki pies nas nie rozłączy" Romualda Pawlaka i jeszcze kilka innych.
W mój gust natomiast nie trafiła jak dotąd "Dzidzia" Sylwii Chutnik, "Zakazana żona" Vereny Vermuth i "Białe zęby" Zadie Smith

niedziela, 30 grudnia 2012

"XXL"- Jacek Melchior

Autor: Jacek Melchior
Tytuł: XXL
Liczba stron: 574
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Latarnik

Gdy zaczęłam czytać założyłam sobie, że jeszcze w starym roku uda mi się dokończyć tą książkę.
W miarę czytania zaczęłam wątpić, po pierwsze bardzo dużo stron do przeczytania, a po drugie- nie moja bajka. Ale udało mi się, z czego się cieszę. Mimo, że nie do końca mi się podobała to jednak jakaś siła przyciągała mnie do niej nie pozwalając odłożyć.
Hm... trudno mi coś powiedzieć o tej książce, jest jedyna w swoim rodzaju. Zakładam, że miała sprawić, inaczej będziemy patrzeć na homoseksualizm, ale wydaje mi się, że osiągnęła całkowicie odwrotny skutek. Głównym bohaterem jest gej uzależniony od seksu, jednocześnie liczący, że napisze powieść i tanie się sławny.
U mnie nie zyskał aprobaty, wcale go nie polubiłam, za to pokazano go jako stereotypowego geja, który na czatach umawia się na seks, jest też sponsorem.
To nie pierwsza moja książka traktująca o temacie homoseksualizmu. Przecież w niedawno wydanej książce "Niechciana prawda" Agaty Kołakowskiej mąż bohaterki znajduje sobie partnera, ale tu  ukazuje się związek, miłość. W XXL wygląda na to, że homoseksualiści nie mają szans na znalezienie partnera, że nie są zdolni do miłości więc muszą uciekać się do sponsorowania czy poszukiwania partnera na jedną noc na czacie. A przecież tak nie jest.
 Dodatkowo język jest wulgarny, opisy czynności seksualnych bez pardonu, cóż może pisze, że to tragikomedia erotyczna ale spodziewałam się trochę subtelności.

czwartek, 27 grudnia 2012

"Gry nie tylko miłosne"- Irena Matuszkiewicz

Autor: Irena Matuszkiewicz
Tytuł: Gry nie tylko miłosne
Liczba stron: 294
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Czasami tak mam, że po przeczytaniu kilku/ kilkunastu pierwszych stron lektura mnie nie wciągnie. Myślę sobie wtedy: "Poczekam trochę, na pewno akcja się rozkręci".
No i zwykle tak jest, że pierwsze wrażenie bywa mylne.Niestety, w przypadku książki "Gry nie tylko miłosne" nie pomyliłam się.
Szkoda, ale nie poradzę nic na to.
Dawno nie czytałam książki tak chaotycznie napisanej. Wydawać by się mogło, że autorka losy bohaterów opisuje w taki sposób, tak szybko jakby miała zaraz zapomnieć o czym chce mówić. Akcja nie biegnie spokojnie tylko pędzi. Dodatkowo jest tyle osób, tyle problemów, że trudno się połapać kto, co, z kim i dlaczego. Główną bohaterką jest Julia, ważną rolę odgrywają też jej współpracownicy.
Ale żeby nie było, że marudzę i nic mi się nie podoba to powiem, że bardzo ciekawie okazano rodziców Julii. Zachowywali się oni tak, jak wiele osób zachowuje się w realnym świecie- ważne dla nich było to co ludzie powiedzą, a jednocześnie ciągle zwracali uwagę Julii, że nie szata zdobi człowieka. Te komentarze i kilka innych rzeczy sprawiło, że nasza bohaterka podjęła decyzję o przeprowadzce (chociaż finansowo może sobie nie poradzić.
W książce była też rzecz, która mnie niesamowicie irytowała. Karolina, koleżanka Julii zwracała się do swojego partnera "ssaczek"/ No kurcze, to miało być seksowne? Mnie tylko irytowało, ale w książce nie ma wzmianki, że zwrócił on uwagę, aby tak nie mówiła, więc może mu się to podobało?

wtorek, 25 grudnia 2012

"Babskie nasienie"- Teresa Lubkiewicz- Urbanowicz

Autor: Teresa Lubkiewicz Urbanowicz
Tytuł: Babskie nasienie
Liczba stron: 214
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Nie wiem czemu, ale do tej recenzji zbierałam się bardzo długo. Książka przeczytana w ubiegłym tygodniu, a dopiero dziś pojawi się na blogu.
Hm... Może to dlatego, że nigdy nie wiem co napisać o takich książkach?
"Babskie nasienie" to zbiór opowiadań głównie z czasów wojennych. Tylko jedno dotyczy życia i radzenia sobie w stanie wojennym.
Tak jak w innych zbiorach, tak i w tym- jedne opowiadania podobają się, ciekawią, wciągają, a w przypadku innych chcemy aby szybko się skończyły,
Mi najbardziej podobały się dwa opowiadania-  pt "Fiu-bździu w głowie" i "Darmozjady".
 Czytaniu- przynajmniej w moim przypadku- towarzyszyły różne emocje. Czasem bawiła, a innym razem trochę smutno było czytać o tym, jak inaczej, w porównaniu do dzisiejszych czasach traktuje się ludzi. Kiedyś na wsi w sumie było normalne, że mężczyźni nie byli partnerami dla kobiet, a wymagali wykonywania wszystkich robót domowych i wychowywania dzieci, sami okazywali niej uczuć, zajmowali się tylko gospodarstwem.

środa, 19 grudnia 2012

"Świadectwo prawdy"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Świadectwo prawdy
Liczba stron: 440
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

To na razie ostatnia książka Jodi Picoult, która czekała na przeczytanie. Na pewno na niej się nie skończy, ale to w przyszłości.
"Świadectwo prawdy" to bardzo interesująca pozycja, która, zresztą jak inne książki Jodi Picoult podejmuje ważny problem.
Tym razem jest to wiara oraz śmierć dziecka.
Katie wraz z rodziną mieszka na farmie. Pewnego dnia w stajni zostaje znalezione martwe niemowlę. Początkowo myślałam, że śledztwo będzie długie i żmudne, że trudno będzie odnaleźć matkę tego dziecka, ale sprawa potoczyła się szybko. Okazało się że to syn Katie, tyle że ona zaprzecza aby rodziła, a chociaż wszystkie dowody świadczą przeciw niej.
Książka jest wyjątkowa ze względu  na to, że porusza temat religii Amiszów. Jej wyznawcy bardo restrykcyjnie podchodzą do tematu wiary. Niektóre z zaleceń, do których muszą się stosować to np:
- nie używać prądu
- nie robić zdjęć'
- nie kłamać
- nauka, edukacja tylko do 8 klasy szkoły
Obrony Katie podejmuje się prawniczka, która poważnie zastanawia się, czy ma ochotę jeszcze pracować w tym zawodzie. Ma na imię Elle i jej znajomą ciotki Katie. Jest też narreatorem książki, to od niej wiemy co się działo.
Zdecydowała się bronić naszej bohaterki, chociaż domyśla się, że jest ona winna zarzutów.
Od początku wydała mi się sympatyczną osobą, a to, że zamieszkała w domu rodzinnym Katie i wzięła ją pod opiekę by zwolniono ją za kaucją jest godne podziwu. Wcale nie musiała tego robić, a mimo to na dłuższy czas zamieszkała na farmie, poznała jak żyją amisze.
Zakończenie troszkę mnie zdziwiło, spodziewałam się czegoś innego chociaż od początku było wiadomo, że to Katie urodziła, nie wiadomo było jaką karę otrzyma.
Polecam, moim zdaniem warto przeczytać.

sobota, 15 grudnia 2012

"Pokochaj mnie mamo"-Cassie Harte

Autor: Cassie Harte
Tytuł: Pokochaj mnie mamo
Liczba stron: 308
Wydawnictwo: Hachette

Ta książka jest straszna! A właściwie nie książka, a to co przeżyła Cassie. Myślałam, że nic mnie nie zdziwi, ale się pomyliłam,
a szkoda. Często zdarzało mi się czytać książki trudne, traktujące
o problemach życiowych. Nigdy nie płakałam przy lekturze,
a w przypadku tej musiałam użyć dużej siły woli, żeby się jednak nie rozpłakać..
Recenzja będzie prosto z serca, więc jeśli pojawią się przekleństwa to bardzo przepraszam. Ale a nie rozumiem jak można być taką nieczułą krową, która rani swoje dziecko? Nie rozumiem? Matka dla Cassie wyrządziła wiele krzywdy, a słowa często raniły bardziej niż cyny? No bo jak można powiedzieć własnemu dziecku, że odda się je do domu dziecka lub że się nie kocha, że jest przyczyną wszelkich problemów? Nie pojmuję tego, nie mieści mi się to w głowie!
Zresztą od pierwszych stron książki nie miałam o niej dobrego zdania, a w miarę czytania utwierdzałam się w tym przekonaniu. Dla mnie nie zasługiwała na żaden szacunek, a jej zachowanie? Cóż, która matka przed obcymi odgrywa teatrzyki pt "kocham cię córeczko", a w domowym zaciszu taktuję ją gorzej niż psa?
Bardziej smutne jest, że pozostałe dzieci, rodzeństwo Cassie matka kochała, tylko ona była źle traktowana.
To co Cassie przeżyła w dzieciństwie miało wielki wpływ na dorosłe życie.
Pewne wydarzenia mogły by się nie wydarzyć, gdyby matka wysłuchała i uwierzyła naszej bohaterce,
że wujek, chrzestny pod pretekstem wielkiej sympatii krzywdzi Cassie. Ona z nadzieją przyszła do mamy zwierzyć się, że nie podoba się jej co wujek z nią robi, w co się bawi, a matka po prostu stwierdziła,
że jak zawsze kłamie i w ogóle jak może oczerniać wujka.
Dzięki temu ten "dobry wujek" nie musiał się już niczego bać. Przez lata molestował Cassie i wmawiał,
że to tylko jej wina, że gdy powie to nikt jej nie uwierzy.
Tak jaj wcześniej pisałam miało to ogromny wpływ na jej dorosłe życie. Aby zapomnieć przyjmować leki antydepresyjne, które powodują otępienie. Te tabletki sprawiają też, że niezbyt dobre ocenia świat i ludzi i wiąże się z ludźmi, którzy po prostu na nią nie zasługują. Kilka małżeństw, kilkoro dzieci, jak to się wszystko skończy? Czy Cassie będzie wreszcie szczęśliwa? Czy ułoży sobie życie?
Nie napiszę, że polecam książkę, bo każdy musi chcieć sam ją przeczytać. Książka jest trudna, temat niezbyt zachęcający. Nie jest to rodzaj literatury, który można czytać często, ale raz na jakiś czas można coś takiego przeczytać.

środa, 12 grudnia 2012

"Dzidzia"- Sylwia Chutnik

Autor: Sylwia Chutnik
Tytuł: Dzidzia
Liczba stron: 173
Wydawnictwo: Świat Książki

Ojoj... Zdecydowanie bardzo rzadko się zdarza, żebym nie wiedział co myśleć o jakiejś książce.
A "Dzidzia" jednak wywołała we mnie takie emocje.
"Dzidzia" to opowieść o życiu niepełnosprawnej dziewczyny i jej matki. Pisana prostym językiem, czasami wręcz miałam wrażenie, że autorka opowiada tak szybko jakby bała się, że zaraz zapomnie co ma powiedzieć.
Dla mnie to trudna książka. Często trudno było mi się zorientować kto, z kim i dlaczego. Czasem też czułam, że przeszłość miesza się z teraźniejszością. A mimo to, przeczytałam do końca choć miałam myśli, żeby przerwać i nie wrócić.
Bywały też momenty wzruszające. Ogólnie jest to opowieść o niezaradnej życiowo kobiecie i jej córce. Czasami ma się ochotę jej współczuć, innym razem irytuje do tego stopnia, że chciałoby się powiedzieć "ogarnij się kobieto!".
To pierwsza książka Sylwii Chutnik, którą miałam przyjemność czytać. Ale na pewno nie ostatnia, chociażby dlatego, że w kolejce czeka na mnie jeszcze "Mama ma zawsze rację". Z przyjemnością sprawdzę o czym ona jest i czy jest choć trochę podobna do "Dzidzi"

wtorek, 11 grudnia 2012

"Martwe jezioro"- Olga Rudnicka

Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: Martwe jezioro
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Początkowe strony nie zachęciły mnie. Jednak im więcej przeczytanych stron, tym robiło się ciekawiej.
Książka jest kryminałem, chociaż trochę trudno mi w to uwierzyć.
Najwięcej miejsca poświęca się tu miłości oraz więzom rodzinnym.
Główna bohaterką jest Beata Rostowska, specjalistka od podatków. Można powiedzieć, e w życiu jej się udało. Ale nie do końca, bo udane życie zawodowe to nie wszystko. Potrzebna jest też miłość i rodzina. Obu rzeczy Beacie brakuje. Najpierw postanawia załatwić sprawy rodzinne. Ma wprawdzie rodziców i siostrę, ale nie czuje się z nimi związana, a właściwie to oni nie mają ochoty na bliższe kontakty. Beata zawsze czuła się inna od nich, więc aby potwierdzić swoje przypuszczenia wynajmuje prywatnego detektywa. Efekty śledztwa są piorunujące.
W książce nie brak też humoru. Niejednokrotnie trudno było mi zachować powagę. Wątki, które mnie bawiły to np. ten o stażystce Kindze czy Uli- współlokatorce naszej bohaterki.
Za to bardzo podobała mi się bajka opowiedziana Jackowi przez Beatę. Czytałam ją z zapartym tchem!
Z niecierpliwością też czekałam na to jak rozwiążą się kłopoty rodzinne.
Polecam, warto przeczytać. Zarówno tą, jak i inne Olgi Rudnickiej.

P.s. Okładka też mi się podoba.

niedziela, 9 grudnia 2012

"Wystrzałowa maturzystka"- Gaja Kołodziej

Autor: Gaja Kołodziej
Tytuł: Wystrzałowa maturzystka
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Lucky

Pewnego dnia, kilka miesięcy temu pracując natknęłam się na tę książkę. Zaskoczyło mnie, nawet nie wiedziałam, że Gaja Kołodziej napisała drugą część. Ta książka od razu rzuciła mi się w oczy. Wróciłam więc do domu i sprawdziłam archiwum bloga. Bingu! Wiedziałam, że ją czytałam, nawet niedawno. Recenzja "Wystrzałowej licealistki" znajduje się TU.
Dlatego po "Wystrzałowej maturzystce" spodziewałam się wiele. Trochę się zawiodłam, aczkolwiek książka porusza ważny problem jakim jest to, że człowiek zamyka się w sobie i nie dopuszcza do siebie innych.
Główną bohaterką jest Melania, Mel. W tym roku zdaje maturę,
ale ma mało czasu na naukę bo ma ciekawe zajęcia pozalekcyjne. Jest agentką. Wprawdzie pisałam to już w poprzedniej recenzji, a
le powtórzę to jeszcze raz: cieszę się, że autorka nie ukazała Mel jako osoby o nadprzyrodzonych zdolnościach ratującej świat, a pokazała ją jako normalną dziewczynę, która po prostu prowadzi zwykłe życie, a bycie agentką to mały dodatek, choć treningi są czasochłonne. Problemem jest to,że nikomu nie może powiedzieć o tym co robi.
A zresztą... komu miałby powiedzieć, skoro jest osobą skrytą, czuje, ze nie pasuje nawet do swojej rodziny. Zdaje sobie też sprawę, że wplątuje się w coraz większą sieć kłamstw.
Poruszany jest też wątek, który w obecnych czasach dotyczy wielu maturzystów. Nasza bohaterka nie ma w ogóle pojęcia co będzie robić po maturze, jaki kierunek czy uczelnię wybrać. Nie pomaga nawet wielokrotne przeglądanie informatora o kierunkach studiów.
Jak to się skończy? Czy Melania odnajdzie swoją drogę w życiu?

Jest też coś, co mi się kompletnie nie podobało w książce. Tak dokładniej to to, jak autorka pisze "przybrałam uśmiech nr..." czy "spojrzenie nr...., które znaczy...". No, jakoś nie widzę potrzeby, może chciała pokazać jak Melania lubi flirtować? Nie wiem, grunt, że na dłuższą metę, stawało się to, przynajmniej dla mnie, irytujące. 

piątek, 7 grudnia 2012

"48 tygodni"- Magdalena Kordel

Autor: Magdalena Kordel
Tytuł: 48 tygodni
Liczba stron: 151
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Od początku wiedziałam, że ta książka mi się spodoba. Wiecie, takie wewnętrzne przeczucie. No i nie pomyliłam się, intuicja mnie nie zawiodła. To była przyjemność mieć tą książkę w ręku. Czyta się bardzo szybko, spokojnie można spakować ją do torebki czy plecaka.
To niesamowicie trafnie opisane przeżycia kobiet we żyjących we współczesnym świecie. Bardzo ciekawie opisane rozterki młodej mamy (w sumie 6- latka to jeszcze nie jest takie duże dziecko, prawda?). I to właśnie ta córka niejednokrotnie sprawiła,
że kilkakrotnie nie mogłam opanować się od śmiechu. Rzadko spotyka się tak racjonalnie, realnie myślące dziecko. Widać,
że miało mądrych rodziców, ale ich też co i rusz zaskakuje.
To właśnie Małgosia najbardziej przypadła mi do gustu
z bohaterów książki. No i Natasza, ale to chyba oczywiste, skoro
o książce piszę w samych superlatywach
Przyznam, że w niektórych sytuacjach zauważałam podobieństwo do "Dziennika Bridget Jones". Tak było w przypadku rodziców Nataszy. W książce wystąpiła podobna sytuacja- mama naszej bohaterki zauroczyła się młodszym mężczyzną, który oczywiście nie był wart tego uczucia. Fakt, faktem- całkowicie ją zaślepiło, więc jej mąż przeprowadził się do Nataszy.
Nasza bohaterka musi sobie radzić z gośćmi, nieproszonymi. Odwiedziny niektóych wcale nie są jej na rękę, dlatego stara się zrobić coś, aby już wyjechali. Czy to się uda?
Polecam!

czwartek, 6 grudnia 2012

"Ja z nadwagą"- Julia Bell

Autor: Julia Bell
Tytuł: Ja z nadwagą
Liczba stron: 188
Wydawnictwo: C&T

W internecie na pewnym forum przeczytałam opinię, że ta książka jest słaba. To stwierdzenie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mam rację bo myślę tak samo.
Jak zauważyliście, ostatnio na moim blogu można znaleźć wiele recenzji książek o tematyce zaburzeń odżywiania.
Jednak to chyba najmniej ciekawa pozycja, nie zachęca do czytania, jakoś wolno mi się czytało, szybciej się męczyłam. Rzadko tak mam, temat anoreksji jest ciekawy, ale tutaj niezbyt ciekawie go ujęto.
Historia dotyczyła życia czternastoletniej Carmen i jej mamy. Są przeciwieństwem- nastolatka lubi jeść, nie jest przesadnie otyła, ale zastanawia się czy waga jest u niej przyczyną wszystkich problemów.
Za to jak wyżej pisałam jej mama bardzo się od niej różni- przesadnie dba o dietę, potrafi długo nie jeść, za to próbuje przekonać córkę do swoich racji.
Obie bohaterki wydały mi się niezbyt sympatyczne, miejscami irytująca. Akcja natomiast była powola i nieciekawa.
Słowem- nie polecam.

niedziela, 2 grudnia 2012

"Niechciana prawda"- Agata Kołakowska

Autor: Agata Kołakowska
Tytuł: Niechciana prawda
Liczba stron: 335
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dziś zacznę od tytułu. Jakoś niekoniecznie mi pasuje do tej książki. Ale to tylko mały minus, nic więcej złego nie mogę o niej powiedzieć.
Za to okładka, niby taka zwykła, ale bardzo mi się podobałA.
Zaznaczę też, że nie ma tu mojego zdania, nie jest ono ważne, recenzję pisałam bez opowiadania się po którejkolwiek stronie.
Temat książki jest bardzo kontrowersyjny, ale to według mnie dobrze, książek na ten temat potrzeba społeczeństwu. Powiedziałabym, że jest swojego rodzaju książką terapeutyczną, choć zaliczamy ją do beletrystyki.
Beata jest szczęśliwą mężatką, ma dwunastoletniego syna. Pewnego dnia mąż wyznaje, że już jej nie kocha i po prostu odchodzi bo ma kogoś. Sztampowo, prawda?
A guzik, nic nie jest zwyczajne! Okazuje się bowiem, że małżeństwo naszej bohaterki przez cały czas było iluzją, a mąż w ogóle jej nie kochał.
Wszyscy myślą, że to nic, że odszedł do kochanki, że Beata sobie szybko z tym poradzi, a życie wróci do normy.
Nie, nie ma tak łatwo, minie długi czas nim opadną emocje.
Dlaczego piszę, że Beacie nie będzie tak łatwo? Otóż najgorsze nie było to, że porzucił rodzinę, ale to, że odszedł do mężczyzny.
Tak, dobrze widzicie, Marek przez jakiś czas czas prowadzi podwójne życie spotykając się z mężczyzną, oszukuje żonę. Na szczęście ma tyle odwagi, żeby nie robić tego na dłuższą metę i przyznać się.
Jak wiadomo, rozmowa na taki temat jest trudna.
Współczułam jej mocno, byłam z nią całym sercem gdy Marek wyznał Beacie, że jej nie kochał, że w sumie nigdy jej nie kochał. Usłyszenie czegoś takiego musiało boleć, bardzo boleć.
Było jeszcze kilka trudnych momentów np. powiedzenie prawdy synowi czy to, że koledzy Bartka dowiedzieli się o orientacji ojca kolegi.
Książka to nie tylko opowieść o zdradzonej żonie, ale też o ukrytych skłonościach, walce wewnętrznej i związku i problemach miłosnych dwóch mężczyzn.
Po jakimś czasie Beata dochodzi do wniosku, że sama nie poradzi sobie z ą sytuacją i udaje się do psychologa, który sugeruje, że moc oczyszczenia może mieć przelanie emocji na papier. Nasza bohaterka stosuje się do tego zalecenia, zmieniając tylko formę.
Zaczyna prowadzić bloga, co okazuje się doskonałą terapią, poznaje nawet kobietę, która przeszła to samo co ona. Sam blog staje się coraz bardziej popularny, dostaje nawet propozycje matrymonialne!
Pokazuje też, jak rozpoznać czy mąż jest ukrytym homoseksualistą.
Czy Beata ułoży sobie z powrotem życie? Jak potoczą się losy Marka? Przeczytajcie.


piątek, 30 listopada 2012

"Siódmy rok"- Agata Kołakowska

Autor: Agata Kołakowska
Tytuł:  Siódmy rok
Liczba stron: 317
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

O tym jak pisze, co pisze i że w ogóle jest ktoś taki jak Pani Agata Kołakowska nie miałam pojęcia. Teraz już wiem i zamierzam nadrobić braki.
W kolejce do przeczytania czeka "Niechciana prawda", a ja dziś opowiem Wam trochę o książce "Siódmy rok".  Wprawdzie gdy się już przeczyta "Siódmy rok" to już wiemy skąd wziął się tytuł. Chodzi o panujący wśród ludzi przesąd, że jeśli para przeżyje razem 7 rok małżeństwa to już ich związkowi niewiele może zaszkodzić.  Tak, chociaż w przypadku Adama i Elizy to się sprawdziło, ale przecież nie zawsze jest tak, po prostu to nie reguła, czy coś, co zdarza się bardzo, bardzo często. Równie dobrze można rozstać się po dwóch, trzech czy dwudziestu pięciu latach małżeństwa. A i podobno liczba siedem jest szczęśliwa.
Książka niewątpliwie ciekawa, choć po przeczytaniu pierwszej strony pomyślałam sobie " O matko, jaki rozbudowany opis takiej prozaicznej rzeczy jak herbata. Mam nadziueję, że dalej tak nie będzie".
Na szczęście dalej było już ciekawiej. Bardzo zainteresowały mnie losy naszych bohaterów, ale miałam wątpliwości czy mimo rozwodu Adam i Eliza nadal będą przyjaciółmi. No, na szczęście udało im się, ale mimo, że rozstali się to byli zazdrośni o siebie, choć starali się tego nie pokazywać po sobie.
Doszło do tego, że założyli się, które znajdzie lepszego partnera.
Ale, ale nie sobie! Adam szuka mężczyzny odpowiedniego dla Elizy, a Eliza zastanawia się jak znaleźćkobietę, która spodoba się Adamowi. Mają trzy próby. Czy im się uda?
Polecam, idealna książka, aby się odstresować po ciężkim dniu.

wtorek, 27 listopada 2012

"Dziesiąty krąg"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Dziesiąty krąg
Liczba stron: 367
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

"Dziesiąty krąg" wywołał we mnie różne emocje. Od współczucia do irytacji na jedną z bohaterek.
Mimo to podobała mi się, fajnie, że książka wywołuje takie emocje.
Zaczyna się obiecująco, opowieścią o zaginięciu córki. Spodziewałam się, że cała książka będzie o poszukiwaniu Trixie, jednak to było takie, można powiedzieć, że  niewiele znaczące wspomnienie.
Prawdziwa akcja dzieje się dziesięć lat temu i rozpoczyna się
w momencie, gdy od Trixie odchodzi chłopak, a dziewczyna nie może sobie poradzić z tą sytuacją. Razem z przyjaciółką wymyślają plan, urządzają imprezę, na której Jason na pewno pożałuje swojej decyzji i wróci do niej.
Ale sytuacja zupełnie wymyka się spod kontroli...
Książka niesamowicie wciąga, a jednocześnie gdy wydaje się nam,
że gorzej być nie może następuje coś co zmienia nasz punkt widzenia, pokazuje, że jednak może być gorzej. Mam jedno pytanie- czy młodzież naprawdę bawi się tak jak opisuje to autorka? Przecież, żeby napisać musi mieć jakieś pojęcie na ten temat. Pewnie myślicie czemu się tak dziwię?
Otóż Jodi Picoult wspomniała o zabawie na której była Trixie. Jedna z nich to gra w tęczę. Polega na tym, że dziewczęta malują usta szminkami. Następny etap to uprawianie miłości oralnej. Dlaczego to zabawa? Bo można wygrać, a wygrywa ten, który będzie miał tęczę, najwięcej kolorów szminki na członku.
Nastolatki na imprezie u Zaphyr piły też alkohol i grały w rozbieranego pokera (przypominam- 14 latki!).
Jakoś nie mogę w to uwierzyć, czytając wydaje mi się, że jestem nie wiedamo ile starsza od bohaterki,
a dzieli nas tylko dziesięć lat.
Czułam niesamowitą irytację na bohaterkę za jej zachowanie, gdy oskarżyła swojego byłego chłopaka
o gwałt podejrzewałam, że to w ogóle nie miało miejsca, a była to zemsta na nim za to jak ją potraktował.

Ale "Dziesiąty krąg" to nie tylko opowieść o problemach Trixie. Również jej rodzice mają problemy małżeńskie, dosyć poważne, trzeba dodać. Czy Daniel wybaczy żonie zdradę i czy uda im się uratować związek.
Jest również jedna rzecz, która nie podobała mi się w książce. To jest czysto subiektywne. Ja np nie lubię komiksów, ale wiem, że są ich fani. Dlatego dla mnie całkowicie zbędny był komiks umieszczony
w książce. W sumie nawet chciałabym go przeczytać, ale jako osoba ze słabym wzrokiem miałam problem. Na szczęście niewielki, ale zdarzała mi się sytuacja, że nie mogłam czegoś przeczytać.
Tytuł książki związany jest właśnie z tym komiksem.

niedziela, 25 listopada 2012

"Zeszyt w kratkę"- Ks. Jan Twardowski

Autor: Ks. Jan Twardowski
Tytuł: Zeszyt w kratkę
Liczba stron:166
Wydawnictwo: Wydawnictwo Święty Wojciech

Bardzo lubię twórczość księdza Twardowskiego. Pierwszą styczność z jego poezją miałam dawno temu, gdy byłam jeszcze dzieckiem/ Teraz postanowiłam do niej wrócić. Tym razem trafiło na książkę dla dzieci, ale to na pewno nie będzie ostatnia, z którą mam do czynienia.
"Zeszyt w kratkę" to książka, w której autor opowiada dzieciom o wierze. Znajdziemy tam opowieści, ale też wierszyki. Bardzo mi się podobały, zresztą jak i inne, które napisał ksiądz Jan.
Można z niej wyciągnąć wnioski, pokazuje jak żyć. Autor tłumaczy dzieciom zawiłości wiar, uczy też, jak ważne jest, aby być dobrym dla innych.
Bardzo podobała mi się też okładka, a ilustracje w książce były wykonane w jednym kolorze, imitującym sepię. To wszystko tworzyło niepowtarzalny klimat!
Opowiadaniom nie brak też humoru, dlatego polecam do przeczytania nie tylko dzieciom, ale też rodzicom.

piątek, 23 listopada 2012

"Smaki życia" Stacey Ballis

Autor: Stacey Ballis
Tytuł: Smaki życia
Liczba stron: 335
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Czytając tą książkę popełniłam jeden malutki błąd. Usiadłam do lektury głodna. Naprawdę nie powinnam tak robić, bo mi podczas lektury w brzuchu burczało! Zwłaszcza, gdy czytałam o smakowitych przepisach, z których potrawy przygotowywała Melanie.
Jak napisałam wyżej główną bohaterką w książce jest Melanie.
Historia nie rozpoczyna się wesoło, poznajemy ją w momencie, gdy dowiaduje się, że została zdradzona.
Jest niewiele rzeczy gorszych od zdrady, dlatego kibicowałam jej, aby jakoś udało się jej podnieść po szoku jakiego doznała.
Szok był tym większy, że Andrew (jej mąż) odszedł do przyjaciółki Mel.
Dwa razy grubszej od niej. Dlaczego o tym piszę? Bo Mel też była gruba, ważyła o wiele za dużo. Ale już nie waży, pewnego dnia powzięła sobie za celu schudnąć ( bo zdrowie jej szwankował) i zrobiła to! Podziwiam ją za silną wolę, niewiele osób osiąga ten celu, zwłaszcza, że nasza bohaterka nie schudła pięciu czy dziesięciu kilo, ale trzydzieści. Jak sama zauważa, to w momencie, gdy zaczęła robić coś dla siebie  jej małżeństwo zaczęło się psuć. Wprawdzie nie kłócili się, ale ich życie seksualne, początkowo udane, teraz przestało być dobre, tak właściwie wcale go nie ma.
Mam podejrzenie, że Andrew uważał, że Melanie sobie bez niego nie poradzi, nikt jej nie zechce bo jest otyła. Kiedy zaczęła otwierać swoją formę ze zdrowym jedzeniem zobaczył, że sobie bez niego radzi,
że ma swój cel w życiu więc znalazł sobie kobietę, której na razie nie przeszkadza, że waży za dużo.
Czy Melanie ułoży sobie życie, czy poradzi sobie ze zdradą?
Przecież oprócz tego pozostają jeszcze problemy finansowe. Wprawdzie powoli zaczyna wychodzić na  prostą dzięki wynajęciu pokoju, ale też nie brak jej zmartwień. Mimo iż dobrze im się mieszka to Mel zastanawia się dlaczego Nadia jest taka skryta (no, można też powiedzieć, że matkuje jej, jest starsza od Nadii 17 lat.
Mam też zagwozdkę- jak odmienić imię Nadia? W książce autorka pisze "Nadiu". Dla mnie yo jakieś sztuczne, ja bym zwracając się do niej powiedziała "Nadio", albo po prostu "Nadia"
Czytając zastanawiałam się jak nasza bohaterka robi te swoje pyszności, o których pisze. Niespodzianka. Ostatnie strony książki to przepisy, a więc w domu możemy przygotować wszystko to, o czym jest mowa w książce. Oczywiście jeśli mamy na to ochotę.
Wprawdzie wiedziałam, że na końcu są przepisy, ale to, że to już koniec książki było dla mnie zaskoczeniem.
Zaskoczył mnie też fakt, że nie było happy endu. To rzadkość w książkach, w większości wszystko kończą się dobrze, a ich bohaterzy "żyją długo i szczęśliwie".
Polecam!

poniedziałek, 19 listopada 2012

"Dziewiętnaście minut"-Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Dziewiętnaście minut
Liczba stron: 688
Wydawnictwo: Prószyński S-ka

Dziś zacznę od okładki. Co prawda bardzo mi się podoba, ale uważam, że całkowicie nie pasuje do tej książki. Patrząc na okładkę pomyślałam, że może to być książka o miłości albo chorobie.
"Dziewiętnaście minut" opowiada o wydarzeniu, które zmieniło życie wielu osób. Pewnego dnia uczeń szkoły Sterling High wchodzi do budynku i zaczyna strzelać do swoich kolegów i koleżanek.Co go do tego popchnęło? Dowiedzieć można się czytając.
Ja ze swojej strony polecam- książka porusza bardzo waży problem- mianowicie stawia pytanie "Co byś zrobił/ zrobiła gdyby to twój bliski dokonał takiego czynu?". To niesamowicie ciekawe jak zmienia się sposób patrzenia. Gdy czyn prawnie naganny, nie do zaakceptowania popełni ktoś całkiem obcy to uważa się, że powinien ponieść jak najsurowszą karę, nie ma wytłumaczenie dla tego, co zrobił. Dostaje się też rodzinie- zdarzają się przypadki oskarżania, szykanowania tylko dlatego, że jest się krewnym tej osoby. Natomiast gdy dotyczy to osoby, która jest nam bliska staramy wytłumaczyć sobie, że on nie chciał tego zrobić, szukamy argumentów, niekiedy absurdalnych, wmawia się sobie, że jest niewinna.
Ciągle też zastanawiamy się, gdzie popełniliśmy błąd, co zrobiliśmy źle.
Za to gdy sprawia nie dotyczy nas- chcemy jak najsurowszej kary.

Czymś co jeszcze mnie zaciekawiło jest prawo amerykańskie.
W "Dziewiętnastu minutach" obrońca Petera mimo iż wie, że dopuścił się on zabójstwa (nie jednej lecz 10 osób! i zranienia wielu innych z całych sił stara się, aby nie poszedł on do więzienia. Jego obrona opiera się na tezie iż Peter cierpiał na zaburzenia psychiczne.
Książkę polecam. bardzo ciekawa. Bardzo lubię twórczość Jodi Picoult jak dotąd nie podobała mi się tylko jedna z jej książek.

sobota, 17 listopada 2012

Drugie urodziny.

Wczoraj minęło dwa lata od założenia mojego bloga.
Jestem z niego dumna, a co! ;-).
Nie mogę wprawdzie uwierzyć, że to już tyle czasu bloguję, wszelkie inne przedsięwzięcia, któe podejmowałam nie trwały zbyt długo, chyba brak mi silnej woli.

"Szczęśliwe zakończenie"-Lucy Dillon

Autor: Lucy Dillon
Tytuł: Szczęśliwe zakończenie
Liczba stron: 493
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.


"Szczęśliwe zakończenie" to nie pierwsza książka, którą napisała Lucy Dillon, a kórą miałam mżliwość przeczytać. Jakiś rok temu trafiła do moich rąk książka pt. "Spacer po szczęście". Jeśli mam być szczera (a powinnam, a nawet muszę ;-)) to bardziej mi się podobało "Szczęśliwe zakończenie.
Główna bohaterka, Anna jest trochę do mnie podoba. Co nas łączy? Zarównaja, jak i ona uwielbiamy czytać, kochamy książki, chociaż oceniając to chyba jednak ona ma większe serce do nich.
Bardzo przyjemnie się czyta, jak Anna opowiada o książkach Michelle, swojej przyjaciółce, dzięki której dostała pracę w księgarni jako kierowniczka. Wprawdzie księgarnia należała do Michelle, ale to Anna była odpowiedzialna za zaopatrzenie, książki. Bardzo dobrze wywiązywała się z obowiązków, w wyniku czego chociaż początkowo miała pracować tylko rok, później zmieniono zdanie i nasza bohaterka może pracować w niej nadal.
O wiele bardziej skomplikowane jest życie prywatne naszych obu bohaterek. Michelle przyjechała do małego miasteczka po rozstaniu z mężem (ale rozwodu nie mają). Cały czas można snuć domysły, dlaczego odeszła od męża i wręcz nie ma ochoty na spotkanie z nim. Zresztą Lucy Dillon coraz to podsyca ciekawość podając jakiś szczegół z przeszłości Michelle. Próbowałam się domyśleć o c chodzi, myślałam, że jestem blisko prawdy, ale jednak się pomyliłam, prawda okazała się troszkę inna.
Moim zdaniem, życie Anny jest o wiele bardziej skomplikowane, ale to nie miejsce na licytację, kto ma gorzej.
Anna to młoda kobieta, niedawno skończyła 31 lat. Jest szczęśliwą mężatką, do szczęścia brakuje jej tylko dziecka. W momencie rozpoczęcia książki planuje ciążę, nawet jest to jej postanowienie noworoczne. Jest pewna, że jej się uda, że rozpoczną z mężem starania, przecież rozmawiali o tym
i wspólnie stwierdzili, że z dzidziusiem poczekają kilka lat.
W miarę czytania krystalizuje się sytuacja, widać że to głównie Anna chce dziecka.
A no tak, czemu niby Phil chciałby kolejne dziecko. Przecież ma trzy córki z poprzedniego małżeństwa (jest o kilka lat starszy od małżonki).
Uważam, że jest to podejście skrajnie egoistyczne.
To, że Anna chciałaby mieć dziecko wcale nie znaczy, że nie kocha pasierbic. Przeciwnie, bardzo je kocha i gdy na początku nie było zbyt dobrze przez nie traktowana było jej bardzo przykre.
Pisałam wcześniej, że próbowałam przewidzieć, jak się potoczą losy naszych bohaterek. Udało mi się tylko z Beccą.
Przyznam, że bardziej zainteresowały mnie losy Anny, (chyba to ona zyskała u mnie większą sympatię) chociaż
i to co przeżywała Michelle wcale nie było nudne i monotonne.

P.s. A na końcu książki czeka nas niespodzianka! Wywiad z Lucy Dillon. Rozmowa dotyczy głównie czytelnictwa. Bardzo mi się podobał ten wywiad, ale nie tylko on, także okładka i papier, z którego książkazostała wykonana.




wtorek, 6 listopada 2012

"Kamienica przy Kruczej"- Maria Ulatowska

Autor: Maria Ulatowska
Tytuł: Kamienica przy Kruczej
Liczba stron: 399
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ja wiem, to już się staje nudne, ale co ja mogę zrobić. Chyba nic. Kolejna książka mnie zachwyciła. Tak sobie myślę, że na moim blogu próżno szukać złych opinii o książkach ( a jeśli już są to bardzo mało). Chyba mam szczęście, że wybieram książki które idealnie trafiają w mój gust (najczęściej jest to przypadek, na wybór lektury zwykle nie mam zbyt dużo czasu).
Taka jest właśnie "Kamienica przy Kruczej". Wiedziałam o czym będzie, przecież czytałam opis, któy sprawił,że do recenzji wybrałam właśnie tę książkę. Ale nie spodziewałam się, że aż tak podbije moje serce.
Już sama okładka zdradza nam, czego możemy się spodziewać. Spodziewałam się humorystycznej opowieści o sąsiadach, coś w stylu "Cudowne życie Staśka i innych aniołów", czegoś wzruszającego, wciągającego, ale pełnego humoru, może żartobliwego.
A tymczasem otrzymałam wzruszającą, przejmującą historię o ludziach, którzy żyli w czasach wojny.  Sama autorka pisze, że historia jest prawdziwa, choć zawiera elementy fikcyjne, co jest powtórzone dwa razy: na początku, w "Od autorki" i na końcu w "Posłowiu", gdzie znajdują się podziękowania. . Nie mogłam się oderwać od tej książki, dwa dni zajęło mi jej przeczytanie, a do książek pani Marii na pewno sięgnę (bo w kolejce czekają na mnie "Przypadki pani Eustaszyny"). Podczas lektury żałowałam, że jest to pierwsza książka autorki, którą czytałam, bo były odwołania do poprzednich. Ale braki na pewno nadrobię ;-)
"Kamienica przy Kruczej" to historia ludzi mieszkających w jednej kamienicy Większość akcji umiejscowiona jest czasach dawniejszych, wojennych, chociaż w ostatnim rozdziale jest rok 2001.
Gdyby ktoś mnie zapytał, kto tu jest najważniejszy, kto jest pierwszoplanowym bohaterem nie odpowiedziałabym. Ewentualnie użyłabym metody chybił trafił. Bo po prostu nie wiem. Dużo miejsca poświeća się przeżyciom Szymona i Magdaleny Kornblum oraz Piotrowi i Antoninie Tarnowskim.
Ale o każdym z sąsiadów jest coś, choćby malutko, ale jest.  To była niesamowita historia!
Książka jest naprawdę wzruszająca, myślę, że szczególnie się spodoba osobom starszym (ale rzecz jasna nie tylko).
Inną rzeczą, którą zaobserwowałam jest pokazanie rzeczywistości wojennej. I chociaż o tym, co się działo w latach 1939- 1950 możemy dowiedzieć się z podręczników, to jednak bardzo miło jest poczytać wspomnienia osób, które naprawdę to przeżyły. Nawet najbardziej obszerna informacja nie oddaje tych emocji, tak jak wspomnienia właśnie
Serdecznie polecam! Ja się nie zawiodłam, więc może i Wam się spodoba.


sobota, 3 listopada 2012

"Dieta [nie] życia- Karolina Otwinowska, Agnieszka Mazur

Autor: Karolina Otwinowska, Agnieszka Mazur
Tytuł: Dieta [nie] życia
Liczba stron: 199
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Ostatnio bardzo często na moim blogu pojawiają się książki związane z tematem zaburzeń odżywiania, anoreksji. Jest to w sumie przypadek, po prostu książka trafiła w moje ręce, a że okładka mi się spodobała (często gdy nie mam czasu wczytać się w opis to właśnie fakt, czy jest intrygująca decyduje o tym, że wypożyczę/kupię ją).
"Dieta [nie] życia" to wstrząsająca relacja osoby, która przez wiele lat walczyła z anoreksją. To właśnie sama autorka opisuje swoje przejścia. Uprzedzam, że są drastyczne, jej walka i to jak mówi o anoreksji, jak do niej pisze... Czasem zwraca się do niej pieszczotliwie, jednak znacznie częściej mówi, że wolałaby żyć normalnie, bez niej.
Rzadko zdarza się, żeby osoba chora na anoreksję  czy bulimię zdawała sobie sprawę ze swojej choroby, ba! sama decydowała się na leczenie. W większości przypadków takim osobom trudno wytłumaczyć potrzebę terapii, pójścia do lekarza bo myślą one, że cały czas są grube, że muszą być na diecie bo nie osiągnęły zadowalających efektów (nie zwracają uwagi na sterczące żebra i inne oznaki niedożywienia).
Karolina wprawdzie zdaje sobie sprawę ze swojego stanu zdrowia, ale przytycue sprawia jej ból, napawa przerażeniem. Jej terapia jest żmudna, długotrwała, a w międzyczasie jej stan psychiczny tak się pogorszył, że były też próby samobójcze.
Książka powstała aby zwrócić uwagę na zagrożenia jakie niesie ze sobą anoreksja, oraz by pokazać co czuje osoba, która na nią choruje. Wydaje mi się też, że jest swojego rodzaju spowiedzią, sposobem rozliczenia się autorki ze swoim dawnym życiem. A jeśli komuś pomoże, to bardzo dobrze.

wtorek, 30 października 2012

"Krucha jak lód"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Krucha jak lód
Liczba stron: 613
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ponad 600 stron w trzy dni. Wydaje mi się to być niezłym wyikiem. Książka niesamowicie mnie wciągnęła, w pracy nie mogłam się doczekać, kiedy po nią sięgnę, po zakończeniu odliczałam minuty kiedy wreszcie zasiądę do czytania. Ta książka przypomina mi bardzo inną pozycję tej autorki, mianowicie "Bez mojej zgody". W obu występuje choroba, podobne jest też to, co przeżywa rodzeństwo oraz rodzice chorujących dziewczynek. Ale to "Krucha jak lód" bardzie trafiła do mnie, wywołała większe emocje.
W "Kruchej jak lód" życie toczy się wokół Willow sześcioletniej dziewczynki, u której już w łonie matki wykryto złamania. Po narodzeniu następują kolejne. Nie musi u niej nastąpić jakiś mocny uraz, wystarczy, że kichnie, albo wykona inną codzienną czynność,
a już może nastąpić złamanie. Jej życie nie jest usłane różami, a rodzina przeżywa wiele trudnych chwil. Akcja w książce zaczyna się od wyjazdu rodziny na wakacji (na które nigdy nie jeździli, bo były pilniejsze wydatki). To właśnie w tym miejscu, w kawiarni Willow potyka się i następuje złamanie. Jak zawsze w takim przypadku jadą do szpitala, jednak wskutek roztargnienia Amelii, starszej siostry brakuje zaświadczenia wskutek czego szpital zatrzymuje naszą główną bohaterkę w szpitalu, Amelię oddają do rodziny zastępczej, a ich rodzice zostają przewiezieni do aresztu. Może się wydawać, że źle postąpiono, ale lepiej zapobiegać niż żałować, przynajmniej takie jest moje zdanie. Lekarze bez takiego zaświadczenia myśleli, że mógł wystąpić tu przypadek złego traktowania córki, maltretowania, co już jest przestępstwem. Skąd mogli wiedzieć,
że małżeństwo mówi prawdę? Przecież nikt się nie przyzna. Willow w tym momencie miała za sobą kilkadziesiąt złamań, a na pewno nie były to jej ostatnie, o czym przekonaliśmy się później, i co od razu było wiadomo. Yo zdarzenie miało duży wpływ na naszych bohaterów. Po powrocie z nieudanych wakacji rodzice (a dzieci im towarzyszą) wybrali się do adwokata aby dowiedzieć, się czy postępowanie pracowników szpitala było prawidłowe i czy należy się im odszkodowanie. Wprawdzie, jak dowiadują się od prawników wszystko działo się zgodnie z prawem, jednak istnieje furtka aby uzyskać odszkodowaniei Willow miała godne życie. Wystarczy tylko wytoczyć proces lekarzowi, który prowadził ciążęi oskarżyć o błąd w sztuce, niedobre urodzenie. Oraz zapewnić, że gdyby się wcześniej wiedziało
o chorobie można by było przeprowadzić aborcję.
Nic trudnego prawda? Może i tak, ale nasi bohaterzy muszą dokonać wielu wyborów i wskazać jednocześnie, co jest ważne w życiu. Sprawę komplikuje kilka rzeczy- lekarzem Charlotte była jej przyjaciółka Piper. Druga rzecz, może ważniejsza, bo przyjażń to rzecz nabyta dotyczy wytłumaczenia Willow, że to nie do końca prawda co jej mama mówi w sądzie i rozdmuchanie sprawy przez media.
Książkę bardzo polecam, bardzo się cieszę, że to nie ostatnia pozycja Jodi Picoult, którą przeczytam.
Na półce czeka jeszcze kilka.

sobota, 27 października 2012

"Głos serca"- Jodi Picoult

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Głos serca
Liczba stron: 556
Wydawnictwo- Prószyński i S-ka

Bardzo lubię czytać książki Jodi Picoult. Zresztą to widać na moim blogu, to nie pierwsza książka tej autorki, którą zrecenzowałam.
Ale kompletnie nie wiem co o niej napisać. To kolejna książka, która w ostatnim czasie wywołała aki stan u mnie. Bardzo przyjemnie się ją czytało, chciałabym, żeby więcej książek było napisanych takim językiem.
Jak dla mnie książka jest dziwna, może trudna. Po innych pozycjach tej autorki spodziewałam się, że będzie wzruszająca, ale trzymająca
w napięciu. W przypadku "Głosu serca" nie poczułam takich emocji.
Tak właściwie to do końca nie wiem, kto był głównym bohaterem. Swoje przeżycia opisuje tu kilka osób: Jane, jej córka Rebeca, Olivier (mąż Jane i ojciec Rebeki) oraz brat Jane i jego dwóch pracowników. Nie wiem, kto jest "ważniejszy" tutaj- Jane czy Rebeca. Druga rzecz, która sprawiła, że miałam problem z tą książką to to, że były wspomnienia i teraźniejszość. Przeżycia były opisywane dwa razy, nie wiem dlaczego, także wiedziałam co się wydarzy.
Również zakończenie mi się nie spodobało. Jane jakby nigdy nic wraca do męża, jej potrzeby nie są ważne. Wiemy, że robi to dla córki, ale może powinna pomyśleć o sobie?
Zastanawia mnie też fakt, dlaczego po pewnym smutnym zdarzeniu nie porozmawia o tym z mężem, tylko decyduje się na ucieczkę. Pewnie miało na to wpływ przeżycia z dzieciństwa, to, że została skrzywdzona ale uważam, że takie zachowanie jest dziecinne. Czasami warto porozmawiać, może coś by się wyjaśniło? 
Niestety, jak widać nie jestem zachwycona tą książką.
Za to wielki plus dałabym za okładkę, bardzo mi się podoba.

wtorek, 23 października 2012

"Zalotnice i wiedźmy"- Joanna Miszczuk

Autor: Joanna Miszczuk
Tytuł: Zalotnice i wiedźmy
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka.

Ponad rok temu do księgarń trafiła książka "Matki, żony, czarownice". I mimo, że nie czytałam recenzji, nie znałam autorki to miałam jakieś przeczucie, że spodoba mi się. No i się nie myliłam. Bardzo mnie wciągnęła. Dlatego teraz wielką niecierpliwością oczekiwałam dnia, gdy do mojej ręki trafi druga część, kontynuacja losów Asi.
Przed rozpoczęciem lektury na pewnym forum natknęłam się na opinie, że opowieść Asi nie jest zbytnio ciekawa, a przesłodzona. Tym bardziej sięgnęłam po książkę, aby przekonać się czy mają rację. W pewnych miejscach było zbyt słodko, ale na szczęście bez przesady. Cała współczesna akcja trwa dwa lata.
Zastanawiam się dlaczego Asia nie mogła spotkać miłości
i przeżywała tyle rozczarowań w sferze uczuć. Przeżywałam z nią rozwód o oraz spotkania z byłym mężem. Myślałam nad tym, co się stanie, odczuwałam złość, irytację w różnych momentach.
W których? Np. gdy Piotrek, drugi z mężów Asi za jej plecami załatwił separację. Najwięcej emocji, tych złych wywołał w mnie pierwszy mąż Asi, z którym rozstała niedługo po ślubie. Tak irytujące postacie rzadko się spotyka ;-). Z całych współczesnych losów to właśnie ten wątek najbardziej mnie wciągnął.
Drugą rzeczą, która mi się podobała to to, jak nasza główna bohaterka i jej przyjaciele, a jednocześnie współpracownicy przeszli sprawdzian z lojalności i przyjaźni. Bardzo fajnie, że pokazano jak trudna sytuacja może sprawić, że ludzie staną się sobie bliżsi.
To zaledwie część tego co wydarzyło się w książce.Czy Asi uda się wszystko wyprostować? Co będzie dalej? Czy uda się nowe przedsięwzięcie?
Druga część to losy kobiet z dalszych pokoleń rodziny naszej bohaterki. No i tutaj panuje zgodna opinia wśród forumowiczów, których miałam przyjemność czytać. Wszyscy, bez wyjątku są zafascynowani tym, jak autorka pisze o kobietach żyjących kilka wieków temu. Wiemy, że jest to jedynie fikcja literacka (sama autorka oznajmia to na początku książki) jednak to nie ma nic do rzeczy. Śledzi się je z takim zainteresowaniem, chociaż , zdajemy sobie sprawę, że coś takiego się nie nie wydarzyło.
Nie tylko forumowicze lubią czytać o tym, co przeżyły silne kobiety, przodkinie Asi. Ja z całym sercem zgadzam się z opinią, tą opinią, nie mogłam się oderwać od lektury! Jeśli miałabym wybrać, to bliższy jest mi niesamowity klimat magii, miłości, tego co jest ważne w życiu i jak wiele matka może dać córce.. Z zainteresowaniem czytałam listy, pamiętniki, które pozostawały po tych kobietach.
Minus? Jest jeden- za szybko się skończyło. Mam nadzieję, że Joanna Miszczuk wyda kolejną książkę.
Zdarza mi się też pisać o okładkach- ta zaprojektowana dla książki "Zalotnice i wiedźmy" urzekła mie jest taka delikatna, romantyczna, po prostu boska.
Polecam! (Zresztą nie tylko ja)


niedziela, 21 października 2012

"Zaczarowane bajki, które leczą"- Anna Kozłowska

Autor: Anna Kozłowska
Tytuł: Zaczarowane bajki, które leczą
Liczba stron: 117
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie "Żak"

Temat biblioterapii zaczęłam poznawać na studiach. Zajęcia z nią związane zawsze mi się podobały. Na jednych z nich kilka razy zdarzyło się nam analizować bajki, dzięki którym można pomóc dzieciom rozwiązać jakiś problem. Ale co ja mówię, nie tylko dzieciom, dorośli również mogą znaleźć odpowiedź na dręczące pytanie. Taka jest między innymi książka napisana przez Annę Kozłowską. Swoje dzieło podzieliła na trzy części. Pierwsza
z nich dotyczy bajek dla dzieci młodszych, druga jest dla tych
w wieku szkolnym, a trzecia dla rodziców. Bajki są bardzo krótkie, każda ma po dwie trzy strony, tak aby dziecko się nie nudziło. Ogólnie nie są ze sobą powiązane, każda jest odrębna, o czymś innym, ale jest kilka o mądrym żółwiu Tartarudze.Co mi się jeszcze bardzo podobało? W sumie wszystko, ale dobrym rozwiązaniem jest, że autorka na początku wyjaśnia dla kogo jest dana bajka i jakiego problemu dotyczy. Wszystkie bajki mi się podobały, niektóre wywołują mocne emocje. Jeśli miałabym wybrać kilka tych, które bardzo mi się podobały, to wskazałabym trzy: na bajkę dla rozwiedzonych rodziców, lustrze i kwoce Zatroskanej i kurczaczku.
Polecam!

piątek, 19 października 2012

"Dziewczynki ze świata maskotek"- Anja Snellman

Autor: Anja Snellman
Tytuł: Dziewczynki ze świata maskotek
Liczba stron: 270
Wydawnictwo: Świat Książki

Po tej książce wiele sobie obiecywałam, zwłaszcza,
 że okładka bardzo mi się spodobała. Niestety bardzo się rozczarowałam. Na temat sponsoringu oraz prostytucji młodych dziewcząt na pewno można wiele napisać, bo w dzisiejszych czasach coraz młodsze dziewczęta rozpoczynają współżycie seksualne coraz częściej też wiedzą, że tego można czerpać korzyści materialne i nie mają oporów aby uprawiać seks za bluzkę, jeansy czy po prostu za pieniądze. O tym pisze się książki, powstają filmy (np. Galerianki) czy tworzy się wątki w serialach (przykładem może być serial "Pierwsza miłość"). Dlatego spodziewałam się czegoś naprawdę wzruszającego, a tu... nic, zwykła opowieść o tym, że 14- latka zaginęła bez wieści.
Pewnie powiecie, że jestem bez serca, ale ja bardzo lubię książki, które "chwytają za serce". Ta nie wywołała we mnie wielkich emocji.
Chociaż nie powiem, byłam bardzo ciekawa jak potoczą się losy Jasmin i jej przyjaciółki Lindy.
Autorka sucho opisuje akty, niczego nie wyjaśnia, to sam czytelnik musi się domyśleć, dopowiedzieć.
 Ale jak zawsze są i plusy, zawsze znajdzie się coś pozytywnego. Książka pokazuje,
 że rodzice często nie znają swoich własnych dzieci, ale nie zdają sobie sprawy, aż do momentu gdy się coś wydarzy. Bardzo ciekawe wydawały się mi przemyślenia mamy Jasmin, która pisząc o córce pisała jednocześnie o swojej pracy, o tym jak sobie radzi po tym, jak córka zniknęła i jaki to ma wpływ na jej życie.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego w epilogu znalazła się historia prostytucji (od starożytności do czasów obecnych). Myślę, że gdybyśmy chcieli ją poznać sięgnęlibyśmy do pozycji związanych z tym tematem, zaś w epilogu jest miejsce na zakończenie, wyjaśnienie tego, co jeszcze nie wiemy o bohaterach,
a autorka uzna za zasadne nam powiedzieć.

czwartek, 11 października 2012

"Spójrz mi w oczy"- Lisa Scottoline

Autor: Lisa Scottoline
Tytuł: Spójrz mi w oczy
Liczba stron: 485
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Od razu gdy spojrzałam na tą książkę wiedziałam że muszę ją mieć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy ujrzałam ją na liście wrześniowych propozycji do recenzji od wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Pierwsze wrażenie nie było mylne. Książka bardzo mi się spodobała. Cierpiałam, gdy musiałam ją odłożyć bo dojeżdżałam do miejsca pracy (czytam w autobusie) czy musiałam iść spać.
Generalnie lubię czytać, wiele książek mi się podoba, ale nie przy wszystkich mam takie odczucia.
Powiedziałabym raczej, że przy niewielu.
Z twórczością Lisy Scottoline miałam już styczność. W styczniu zrecenzowałam "Ocal mnie". Zarówno "Ocal mnie" jak i "Spójrz mi
w oczy" zachwyciły mnie. Trzeba przyznać, że można dostrzec w nich wiele podobieństw.
W obu powieściach głównymi bohaterkami są matki, które nad życie kochają dzieci i starają się je obronić. W "Ocal mnie" jest walka o dobre imię, o to, żeby córka bohaterki nie dowiedziała się o co oskarżają jej mamę.
"Spójrz mi w oczy" zaczyna się w momencie gdy Ellen przeglądając pocztę znajduje w niej ulotkę
ze zdjęciem jej syna (co prawda adoptowanego gdy był malutki- w momencie toczenia się akcji Will ma trzy latka) . Początkowo myśli, że to on, ale gdy wczytuje się w nią okazuje się, że chłopczyk ma na imię Timothy.
Nasza bohaterka jest dziennikarzem, więc zaczyna swoje prywatne śledztwo, aby ustalić, kto naprawdę jest na tym zdjęciu. Zaniedbuje swoją pracę nie wiedząc, że czy chce , czy nie będzie musiała doprowadzić sprawę do końca nie zważając na konsekwencje. Gdyby okazało się, że to porwane dziecko musiałoby wrócić do biologicznych rodziców, mimo iż adopcja została przeprowadzona legalnie.
Książka niesamowicie trzyma w napięciu, a gdy Ellen poznaje wyniki śledztwa, które prowadziła przez jakiś czas mogłoby się wydawać, że to już koniec. Nic bardziej mylnego!
Dopiero wtedy zaczną się emocję.
Warto przeczytać, sięgnąć po inne książki Lisy Scottoline. Ja na pewno będę szukać tych tytułów, których jeszcze nie przeczytałam. Swoją drogą- nie wiem, dlaczego myślałam, ba! dlaczego byłam pewna, że te dwie książki, o których wcześniej wspominałam to jedyne książki autorki.


poniedziałek, 8 października 2012

"Tajemnica Noelle"- Diane Chamberlain

Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Tajemnica Noelle
Liczba stron: 473
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Diane Chamberlain dopisuję do autorek, po któych książki na pewno sięgnę, gdy tylko jakąś zobaczę.
Z jej twórczością miałam styczność po raz pierwszy, i nie żałuję!
"Tajemnica Noelle" to niezwykle fascynująca książka, której już początek wprowadza w nostalgiczny nastrój, a losy Noelle i jej przyjaciółek niezwykle wciągają.
Tara to wdowa, ma nastoletnią córkę Grace. W wieku Grace jest też córka Emerson, przyjaciółki Tary. Razem z Noelle tworzyły trio, a sama przyjaźń trwała wiele lat, od studiów.
Ale czy wszystkie znały siebie na wylot? Okazuje się, że nie. Smutne wydarzenie, jakim jest samobójcza śmierć Noelle uświadamia kobietom, jak mało znały, jak niewiele wiedziały o swojej przyjaciółce.
Przykłady? Proszę bardzo- nie zorientowały się na przykład że Noelle była w ciąży, lub że porzuciła pracę.
Tara i Emerson mają więc wyrzuty sumienia, że nie dostrzegły tego co się dzieje z przyjaciółką, nie zaradziły temu. Rozpoczynają poszukiwania przyczyny, która sprawiła, że Noelle nie chciała żyć i targnęła się na swoje życie.
Tak jak już wcześniej wspominałam, dawno nie miałam w rękach tak wciągającej, pasjonującej lektury. Nie było kiedy się nudzić, ciągle coś się działo. Wprawdzie niezbyt lubię książki, w których kilka osób opowiada o ty, co się zdarzyło, ale tu mi kompletnie to nie przeszkadzało. Naprawdę nic a nic, łatwo było można się zorientować w tym, co się dzieje.  Próbowałam też przewidzieć co się stanie, co się wydarzy, ale jakoś mi się to nie udawało.
Ciekawy jest też fakt, jak wiele jedna osoba może zmienić w życiu innych osób. Książka pokazuje, że naprawdę dużo.
Lektura jest też pouczająca- najbardziej zapamiętałam radę, której udzieliła mama dla Noelle. Dotyczyła ona związków z mężczyznami, którzy mają partnerki. Pouczała ją, aby nie wiązać się z nimi, bo oprócz ich cierpienia sprawiają je jeszcze komuś innemu. Noelle zastosowała się do tego, co powiedziała mama. Za to ją podziwiam, niewiele osób potrafi odsunąć się na bok, nie zważając na swoje uczucia. Większość walczyła by o miłość, nie zwracając uwagi, że kogoś ranią.
Nie podobała mi się tylko okładka. Nie, że jakaś brzydka, ale moim zdaniem w ogóle nie pasuje do tej książki.


sobota, 6 października 2012

"Anioły stąd odeszły"- Heidi Hassenmuller

Autor: Heidi Hassenmuller
Tytuł: Anioły stąd odeszły
Liczba stron: 166
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

Od pierwszych stron, od początku, miałam wrażenie, że ta książka mi się spodoba, że będzie inna od dwóch poprzednich, które przeczytałam. Miałam rację! Od pierwszych stron historia Merel wciąga.
Merel mieszka w Niemczech i jeszcze niedawno była normalną, wesołą nastolatką. Niestety pewnego dnia zaczyna ją swędzieć, piec skóra.
Po badaniach dowiaduje się, że to ciążka choroba, na szczęśće nie zaraźliwa.
Ale spróbujcie to wyjaśnić nastolatkom, którzy widzą jak koleżanka drapie się i nie może przestać? Ja zauważam tu winę kilku osób:- samych "dzieciaków", jak mogły być takie okrutne dla chorej dziewczyny? Wychowawczyni też powinna jakoś zareagować, nawet próbowała, ale to co robiła sprawiało, że sytuacja w klasie stawała się jeszcze gorsza, a młodzież miała jeszcze "lepsze" pomysły, jak uprzykrzyć życie Merel. I tak jestem pełna podziwu, że wytrzymywała to wszystko, nie mając oparcia w nikim.
Tak, dobrze widzicie, w nikim. Mama i siostra jeszcze jakoś próbują podtrzymać na duchu naszą bohaterkę, ale ojciec szczerze jej nienawidzi. Powodem jest to, że jest podobna do jego siostry od wielu lat przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Merel nie wie nic na temat swojej cioci, w domu jest zakaz wspominania o niej a co dopiero mówić o odwiedzinach! Dlaczego on to robi? Dla niego wielkim koszmarem było by to, gdyby ludzie dowiedzieli się, gdzie przebywa jego siostra. ardzo zwraca uwagę na to jak ludzie go postrzegają, co o nim mówią.
Książka warta przeczytania, pokazuje, jak wygląda "inność" w naszych czasach i jak traktuje się ludzi, którzy z jakiegoś powodu się komuś nie spodobali.

czwartek, 4 października 2012

"Fałszywa miłość" Heidi Hassenmuller

Autor: Heidi Hassenmuller
Tytuł: Koszmarne piękno
Liczba stron: 143
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

Teraz wyraźnie widzę, że pierwsze dwie? trzy? książki z serii "Biblioteka Młodych przyzwyczaiły mnie do napięcia, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Spodziewałam się,że tak będzie w dalszych książkach, że będzie poruszać, niemal wywoływać łzy, a tu owszem, był trudny temat, pokazano, jak rozwiązały go nasze bohaterki, ale nie wzruszyłam się, nie popłakałam.
W "Fałszywej miłości" Jo (14 lat) i Lisa (prawie 18 lat) starają się znaleźć uczucie. Dzieli je kilka lat, jednak dobrze się rozumieją. W podobnym czasie znajdują chłopaka. Co będą w stanie zrobić dla miłości? Czy uuie okaże się prawdziwe?
Książka idealnie pokazuje rozumowanie nastolatek, dorastanie, czasem zbyt szybkie. Czternastoletnia Jo zamiast poznawać życie nastolatki staje się kobietą, rozpoczyna życie seksualne. Czy to nie za wcześnie? Taka decyzja może zaważyć na dalszym życiu dziewczyny, jednak ona zdaje się nie żałować swojej decyzji, mimo iż, Rene, jej chłopak okazał się, przepraszam za słowo, zwykłym dupkiem.

poniedziałek, 1 października 2012

"Koszmarne piękno"- Heidi Hassenmuller

Autor:Heidi Hassenmuller
Tytuł: Koszmarne piękno
Liczba stron: 160
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

To kolejna pozycja z serii "Biblioteka młodych", która trafiła w moje ręce ( a na półce czeka jeszcze kilka). Tym razem nie będzie tak przyjemnie.
Owszem, podobało mi się nawet, ale jakoś nie do końca mi pasowała. Przede wszystkim akcja toczyła się za wolno, no i nie była tak  poruszająca jak poprzednie. Podejmowała wprawdzie trudny temat przeżycia w modelingu, ale nie było tego co się spodziewałam, zwłaszcza po książkach, które wcześniej przeczytałam. Chyba przyzwyczaiłam się do czytania o wielkich problemach, trudnościach w ich rozwiązaniu.
No i zakończenie- jak dla mnie? Jakieś dziwne, ja chciałam czegoś więcej. Koniec mnie po prostu zaskoczył.
Reasumując, książka słaba, po autorce spodziewałam się więcej. Początkowo nawet mnie zaciekawiła książka, potem stała się monotonna, a gdy akcja znów się rozkręciła szu! Koniec.
Co mi się podobało? Okładka, a właściwie jej kolorystyka, bo twarz z tyloma kolczykami to niekoniecznie.

niedziela, 30 września 2012

"Powietrze na śniadanie"- Jana Frey

Autor: Jana Frey
Tytuł: Powietrze na śniadanie
Liczba stron: 158
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza FOKA

"Powietrze na śniadanie" to niezwykle poruszająca historia Serafiny- Włoszki mieszkającej w Niemczech. Zaczyna się banalnie- poznaje chłopaka, chce dla niego wyglądać ładnie, a wydaje jej się, że jest niezwykle gruba. Tylko jej się tak wydaje, a jednak dieta staje się jej życiem. Początkowo tylko ogranicza niezwykle tuczące rzeczy, jednak potem prawie zupełnie przestaje jeść z obawy, że wszędzie czai się tłuszcz.
Jej waga dochodzi do 40 kilogramów, ale jej to nie wystarcza. Anoreksja to nie przelewki, to bardzo groźna choroba- mimo faktycznej niskiej wagi, wyglądu szkieletu chorym na nią wydaje się, że są bardzo grube. Katują się dietą, rezygnują z jedzenia, co może prowadzić do śmierci. Początkowo nikt nie zauważa choroby, a gdy się orientują jest już za późno. Tak było w przypadku Serafiny. gdy jej rodzice zorientowali się, że nic nie jada chcieli jej pomóc. Nie przyniosło to oczekiwanych skutków, nasza bohaterka robiła wiele różnych rzeczy aby nie zjeść posiłku np. chowała jedzenie w pokoju, aby później wyrzucić, kłamała. że posiłek zjadła u koleżanki, podczas gdy wypijała tylko wodę. To była ucieczka od problemów, w jej domu źle się działo między rodzicami, chociaż była kochana (i wiedziała o tym), nic jej nie brakowało.
Ta "dieta" sprawiła też, że Serafina oddaliła się od znajomych, ucierpiały relacje nie tylko z nimi, ale też z rodzicami i siostrą. Może to dlatego, że nie miała o czym rozmawiać z nimi, a oni uważali, gdy zrzuciła kilko że nie powinna już się odchudzać, bo wygląda ładnie, nie potrzeba jej już więcej tracić. Niestety nie udawało się jej przekonać, toteż niestety kontakty się rozluźniły, a Fina mogła dalej chudnąć.
Bardzo się cieszę, że powstała taka książka. O zaburzeniach pokarmowych należy mówić, edukować, a nie zbywać milczeniem. Dieta to nic złego, ale ważne jest, aby w odpowiednią porę zareagować i być może ta książka w tym pomoże.
Okładka bardzo przemawia, tak właśnie postrzegają siebie anorektyczki: w lutrze gruba dziewczyna, choć naprawdę jest tak chuda, że widać wszystkie kości.
Polecam tą oraz inne książki z serii "Biblioteka Młodych".

sobota, 29 września 2012

"Wyznania upiornej mamuśki"- Jill Smokler

Autor: Jill Smokler
Tytuł: Wyznania upiornej mamuśki
Liczba stron: 181
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

W pracy, układając książki natknęłam się na poradnik" Twoje dziecko nie msusi być tyranem". Patrzę, patrzę i myślę, że skądś znam okładkę. Chwila zastanowienia i.. tak, w "Wyznaniach upiornej mamuśki" zostało wykorzystane to samo zdjęcia. Nie jestem pewna czy taka sytuacja to jakieś niedopatrzenie, czy dwie książki, dwóch różnych wydawnictw mogą mieć takie same okładki
Dla potwierdzenia:

Ale zostawmy ten temat, dalej będzie już moja opinia o książce.
Bardzo mi się podobała, gdybym miała więcej czasu na pewno przeczytałabym ją szybciej. 
Chciałabym w przyszłości skorzystać z rad Jill, niektóre są bardzo cenne. Również jej spostrzeżenia są myślami wielu kobiet.
Książka powstała na podstawie prawdziwego życia rodzinnego autorki oraz dzięki blogowi, który znajduje się pod adresem: http://www.scarymommy.com/. Jill ma troje dzieci z niewielką różnicą wieku i stara pokazać swoje metody wychowawcze. Nie namawia usilnie do ich stosowania, nie uważa, że to jak postępuje to jedyny i najlepszy sposób na wychowanie dziecka, aczkolwiek czytając ma się ochotę skorzystać z niektórych porad.
Z wielką przyjemnością czekałam na kolejne rozdziały bo na początku każdego były przemyślenia różnych matek. Niekiedy trudno było mi się opanować i nie roześmiać się na głos (książkę zdarzało mi się czytać podczas przerwy czy w autobusie). Porady te mogły pokazać, że niektóre problemy da się jakoś rozwiązać, i co najważniejsze, że nie są one wyrodne bo wiele kobiet ma podobne odczucia jak one. Ważne jest  aby dać do zrozumienia, że to normalne, że dać, że matka czasami potrzebuje odpoczynku od własnego dziecka lub, że nie każdy ma ochotę na spotkanie z naszym dzieckiem (może nie lubić dzieci po prostu albo tolerować tylko swoje, co zdarza się dość często). Nie powinniśmy nic z góry zakładać, najlepiej na początku wyjaśnić sobie wszystko wtedy atmosfera jest zdrowsza, mniej nieporozumień.
Z wielkim zadowoleniem przyjęłam też fakt, że na końcu książki można znaleźć jeszcze więcej wyznań innych matek.
Bardzo podoba i się z jak wielką miłością Jill pisze o własnych dzieciach, nawet w dniach gdy marudzą, są niegrzeczne.
 Polecam!


wtorek, 25 września 2012

"Urodzony uwodziciel"- Susan Elisabeth Philips

Autor: Susan Elisabeth Philips
Tytuł: Urodzony uwodziciel
Liczba stron: 280
Wydawnictwo: Amber

Oj, dawno nie czytałam takiej książki, która spowodowałaby sytuację, że nie wiem co o niej myśleć, co napisać. Początkowo- wcale mi się nie podobała, liczyłam tylko na to, że uda mi się ją szybko przeczytać.
Dopiero w połowie, pewnie koło setnej strony fabuła zaczęła mnie wciągać i z ciekawością czytałam dalsze losy bohaterów, przyznam się też, że to jak rozmawiali i co oni robili niejednokrotnie poprawiło mi humor.
Ciekawa jestem, czy inni w swoich związkach gają w taką grę,
jak Blue i Dean. Ja osobiście chyba nie mogłabym, nie lubię kłótni (nawet tych udawanych), a i we flirtowaniu staram się zachować umiar.
Okoliczności pierwszego spotkania naszych bohaterów są ciekawe, no i jednak poznali się w oryginalny sposób- w końcu czy dużo ludzi chodzi na co dzień po ulicy w przebraniu bobra?). W takim stroju Dean zabrał Blue do swojego samochodu. Od początku coś go do niej ciągnęło, nie każdy ufa przypadkowo poznanej kobiecie i pozwala zamieszkać w swoim domu.
Dziś moja opinia będzie pozytywna, jednak było więcej plusów niż minusów. Jednymi z ciekawszych, jeśli nie najciekawszymi wątków były ten, które dotyczyły przyrodniej siostry Dean'a i jego rodziców.
Tu mam wrażenie, że miłość jest opisywana niejako na drugim miejscu, problemy rodzinne są bardziej wyeksponowane, ważniejsze.

sobota, 22 września 2012

"Szukam męża, szukam żony"- Chris Manby

Autor: Chris Manby
Tytuł: Szukam męża, szukam żony
Liczba stron: 330
Wydawnictwo: Amber

Niesamowita książka, bardzo ciekawa. Miło spędziłam przy niej czas, ale wiedziałam, czego się spodziewać bo wcześniej czytałam książki
z serii "My dwudziestolatki, trzydziestolatki".
Bohaterami tej książki jest trójka przyjaciół: Ruby, Lou i Martin, wszyscy samotni. Po kolejnym weselu, tym razem dobrej koleżanki postanawiają wziąć sprawy we własne ręce i znaleźć partnera poprzez ogłoszenie matrymonialne. Ale żeby nie było za łatwo, to przyjaciel ma zdecydować, kto będzie odpowiedni dla niego. Wydawać by się mogło, że Lou najlepiej udała się randka, ale ona ma wątpliwości. W metrze dostrzegła interesującą osobę, ale nie było czasu na rozmowę czy jakikolwiek kontakt. Ruby, widząc to zamieściła ogłoszenie w gazecie
i odezwała się do niej osoba poszukująca osoby z metra. Szczęśliwe zakończenie? Skądże, to był żart, zakład, a mimo to, Lou jako jedyna z przyjaciół przez jakiś czas była związana z Andrew, choć nie był mężczyzną z metra.
Tak, wydaje się, że tematem jest tylko miłość, randki? Błędne przekonani, chociaż nie przeczę, dużo miejsca poświęca się aby to opisać. Bardzo ciekawił mnie wątek Ruby i jej adopcji oraz to, czy odnajdzie swoją biologiczną matkę, to, czy gdzieś ma rodzinę. No, po prostu bardzo chciałam, żeby się tak stało, miała wystarczająco problemów w życiu osobistym, z mężczyznami- zawsze wybierała tych, którzy ją ranili.
Podczas lektury zdarzało mi się przewidzieć co się dalej stanie, to co myślałam, w dalszej części okazywało się prawdziwe.
To idealna książka do poczytania po ciężkim dniu.
Polecam.

niedziela, 16 września 2012

"Póki pies nas nie rozłączy"- Romuald Pawlak

Autor: Romuald Pawlak
Tytuł: Póki pies nas nie rozłączy
Liczba stron: 284
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Z okładki patrzą na nas oczy psa. Skądinąd sympatyczne, ale ja szaleję za kotami więc nie jestem obiektywna ;-).
Zazdroszczę lekkości pióra Romualdowi Pawlakowi, dawno nie czytałam ta fajnej książki oraz nie spędziłam tak przyjemnie czasu.
O czym jest ta książka?
Platon to pudel, który dostaje zadanie od Pana Stworzenia, którego on nazywa PeEsem. To zadanie polega na zaprowadzeniu zmian
i porządków w życiu Michała i Renaty. Ich uczucie powoli się wypala, ale kobieta ma pomysł jak sprawić, żeby związek się nie rozpadł (chyba przeczuwa co planuje Michał). Po długich rozmowach w ich domu zjawia się Platon, którego nazywają Egonem. Dziwi nie to, ale to Michał zajmuje się wyprowadzaniem pudelka na spacery, tresowaniem go (bo to pies rasowy, będzie brał udział w wystawach).
Książka pokazuje także prawdę o internecie, to bardzo często nie wiemy, kto jest za ekranem monitora,
a wątki na forach mogą być sztucznie podsycane przez osoby chcące wywołać awanturę lub osiągnąć jakiś swój cel. Chociaż nie powiem, rozbawiało mnie to, jak bardzo Michałowi zależało na pozbyciu się śmierdzącej rośliny, którą hoduje sąsiad. Uśmiech na twarzy pojawił mi się też wtedy, gdy przeczytałam jakie sposoby na znalezienie "drugiej połowy" miał szef Michała.
Co z niej wynika? To, że nie tylko człowiek może pomóc psu, ale zwierzę też może sprawić, że relacje międzyludzkie się naprawią.
Książka bardzo, ale to bardzo mi się podobała, szkoda, że skończyło się tak szybko.

sobota, 15 września 2012

"Szminka w wielkim mieście"- Candace Bushnell

Autor: Candace Bushnell
Tytuł: Szminka w wielkim mieście
Liczba stron: 412
Wydawnictwo: Świat Książki

Nie miałam okazji trafić na książkę "Seks w wielkim mieście",
ale zdarzyło mi się obejrzeć kilka odcinków serialu. Nie żebym jakoś szczególnie szalała za nim, ale był nawet ciekawy. Na książkę trafiłam zupełnym przypadkiem, tym razem wydaje mi się, że kryterium była okładka. Wiem, że nie powinnam tak robić, ale czasami zdarza mi się wypożyczyć z biblioteki wiele książek i na niektóre po prostu rzucę przelotnie okiem. Na szczęście branie "kota w worku" nie zdarza mi się zbyt często.
"Szminka w wielkim mieście" to opowieść o trzech przyjaciółkach. Łączy je niewiele, dzieli dużo, ale i tak się przyjaźnią. Czymś co łączy jest mieszkanie w Nowym Jorku i to, że bywają w wielkim świecie. Każda ma swoje problemy: Wendy rozwodzi się z mężem, Nico nie jest szczęśliwa w małżeństwie więc zaczyna romans, a Victory nie potrafi nikogo pokochać.
Najbardziej chyba zainteresował mnie wątek Wendy i Shane'a, pewnie gdyby nie on to odłożyłabym książkę po przeczytaniu kilkudziesięciu stron, bo jakoś mnie nie wciągnęło. Ale czytałam, byłam ciekawa, jak zakończy się ta sprawa. Nie wiem, czy takie było założenie autorki, ale to, jak opisała Shane'a sprawiło,
że irytował mnie,a kibicowałam Wendy. Nie podobały mi się jego zagrania, znikanie z domu inne takie. Chociaż chwali się, że na początku chciał ratować małżeństwo, przez jakiś czas chodzili na terapię. Terapia niestety nie pomogła, chociaż nie dziwię się, dla mnie poglądy pani doktor są nieco dziwne. Głównym zarzutem Shane'a było to, że jego żona za dużo pracuje, ale milczeniem pomijał fakt, że on nie pracuje (chwali się mu chociaż, że opiekuje się dziećmi) oraz bierze od Wendy pieniądze. Szkoda, że w tym małżeństwie zabrakło szczerości.
Ciekawy był też wątek Nico i jej męża. Zastanawiałam się jak potoczą się jej losy, czy mąż odkryje romans?
Czuję pewien niedosyt.

"Syndrom starszej siostry- Malwina Chojnacka

Autor: Malwina Chojnacka
Tytuł: Syndrom starszej siostry
Liczba stron: 257
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Książka niesamowicie mnie wciągnęła. Ja wiem, że nie wszyscy lubią literaturę typowo kobiecą, ale myślę, że tą pozycję warto przeczytać. Dlaczego? Chociażby dlatego, że pokazuje nam co jest w życiu ważne.
Nasza bohaterka to kobieta sukcesu, redaktor naczelna pisma zajmującego się aferami związanymi z celebrytami. I choć w życiu zawodowym powodzi się jej świetnie, to w prywatnym już trochę gorzej. Rozstała się z mężem, próbuje ułożyć sobie życie na nowo? Czy jej się uda? Zdradzę, że tak, ale będzie to trudna miłość- będzie musiała się zastanowić czy przeszłość ukochanego jest dla niej ważna.
Bardzo kibicowałam jej bo to jak to się mówi "dusza człowiek". Zawsze poradzi, pomoże, można się jej wypłakać. Inni chyba to wyczuwali bo z każdym problemem udawali się do niej. Nigdy nie odmówiła pomocy, nawet gdy była zajęta, pracowała to starała się znaleźć czas dla innych.
Książka jest bardzo przyjemna w czytaniu, miejscami rozbawia, czasem rozczula.
Bardzo podobał mi się wątek jej byłego męża oraz mężczyzny, do którego wiele lat temu coś czuła Spotykając go miała małą nadzieję, że może będą razem, że coś się rozwinie, jednak w toku wydarzeń zmieniła zdanie. Zresztą tak jak wiele innych kobiet nie mogłaby być ze zdradzającym mężczyzną. No i takim, który uważa, że zdrada nic takiego, że bez uczucia to nie zdrada. Pusty śmiech mnie ogarniał jak to czytałam, wielu mężczyzn nadal tak myśli. Ale ten jeden dostał nauczkę, i nie powinnam tak mówić, ale dobrze mu tak! Następnym razem się zastanowi.
Jaką nauczkę dostał Marcin?
Jak się ułoży życie pani redaktor?
Aby się tego dowiedzieć, trzeba przeczytać książkę, ja nic nie zdradzę.
A książkę polecam, idealna do poczytania po ciężkim dniu pracy.

P.s. Jaka fajna okładka! Ma w sobie to coś.

wtorek, 11 września 2012

Książki z dzieciństwa

Czy macie ochotę wrócić do książek czytanych w dzieciństwie?
Pracując w bibliotece ciągle natykam się na jakąś pozycję, do której mam ochotę powrócić.
Ale czuję jakiś wewnętrzny opór, który mówi mi "to nie jest książka dla ciebie, tylko dla dzieci".

niedziela, 9 września 2012

"Gliny mówią o sobie swoimi słowami"- Mark Baker

Autor: Mark Baker
Tytuł: Gliny mówią o sobie swoimi słowami
Liczba stron: 307
Wydawnictwo: Media Rodzina

Sama nie wiem dlaczego ta książka znalazła się w mich rękach. Przecież tego typu pozycje nie są moją pasją, chociaż nie powiem, czasami lubię poczytać sobie thriller czy sensację. Jakoś długo czekała na swoją kolej i proszę- doczekała się. A ja jestem  bardzo zadowolona, że po nią sięgnęłam.
W książce bardzo ciekawie opisane są realia życia amerykańskich policjantów- zarówno życia zawodowego, jak i prywatnego. Policjanci podzielili się wspomnieniami z akcji (chociaż nie tylko). Zrobili to oczywiście anonimowo.
Książka ma kilka lat, ale polecam ją do przeczytanie. A szczególnie powinni to zrobić ci, co noszą koszulki "JP Je...ć Policję" czy "CHWDP". Nigdy nie zrozumiem takich osób, a szczególnie rodziców, którzy kupują takie ubrania dzieciom. Ale wracając- policja ma za zadanie dbać o nasze bezpieczeństwo
i na pewno w jakiś sposób to robi- lepiej czy gorzej, ważne, że robi. A że, znajdują się czarne owce, które psują dobre zdanie instytucji? Wszędzie, w każdym zawodzie mogą się takie zdarzyć, nic nie zrobimy.
 Co by było, gdyby ich nie było? ;-).
Dodatkowo, jeden z rozdziałów sprawia, że nie ma możliwości nie wybuchnąć śmiechem ( przynajmniej ja nie mogłam się opanować). Dotyczył żartów, które czasem nawzajem robili sobie policjanci. Zapewne miało to na celu choć na chwilę oderwać myśli od tego co złe.

sobota, 8 września 2012

"Złodziejka"- Sarah Waters

Autor: Sarah Waters
Tytuł: Złodziejka
Liczba stron: 463
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Nieprzewidywalność. To jedyna cecha, która przyszłaby mi na myśl, gdyby ktoś zapytałby się mnie o tą książkę. Jednocześnie odpowiedziałabym, że mi się podobała, dlatego, że książki z minionych epok od dawna są moją fascynacją. Akurat ta dotyczy czasów wiktoriańskich.
Jak widać w notce na okładce akcja rozpoczęła się w roku 1862 roku. Naszą główną bohaterką jest Susan, która nie zna matki, nie ma rodziny, a wychowana została w złodziejskiej rodzinie, gdzie od początku obcowała z kradzieżami, paserstwem. Pewnego dnia przychodzi do niej znajomy, nazywany Dżentelmenem i  prosi ją aby wzięła udział w planie, który ma na celu pozbawić majątku Maud. Chociaż początkowo nie chciała się zgodzić, to jednak skusiła ją wizja otrzymania dużej sumy pieniędzy. Zresztą, trudno się dziwić- Susan nigdy nie była osobą bogatą, a to, że od dziecka w jakiś sposób obcowała z kradzieżą sprawiło, że nie uważała tego za czyn haniebny, co najwyżej byłoby to niepoprawne.
Ale nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Czy plan się powiedzie i nasi bohaterzy będą bogaci?
Książka idealnie pokazuje, że nie wszystko jest takie jak się jawi. Czasem najlepsi przyjaciele mogą zdradzić. No i rzadko też się zdarza, żeby główny bohater był czarnym charakterem (no bo jak to, kibicować komuś, żeby udał się czyn naganny?). Jak już wyżej wspominałam, bardzo podobał mi się klimat książki, wydawało się czasem, że się stoi obok i obserwuje.
Ciekawostką jest, że na podstawie "Złodziejki" Sarah Waters został nakręcony film.

niedziela, 2 września 2012

"Zapomnijcie o córce"- Sandra Gegory

Autor: Sandra Gregory
Tytuł: Zapomnijcie o córce
Liczba stron: 463
Wydawnictwo: MUZA S.A

"Zapomnijcie o córce"- takimi słowami zaczyna się książką. Patrząc tylko na tytuł, nie czytając notki na okładce pomyślałam sobie, że książka będzie o porwaniu dziecka i reakcjach temu towarzyszących. Dlaczego? Bo często w filmach, gazetach gdy porywacze dzwonią po okup straszą, żeby zapomnieć o osobie, którą porwali. Dlatego więc pomyślałam, że ta książka również jest o tym. Ale bardzo się pomyliła. Sandra (tak, tak, sama autorka opisuje to, co przeżyła) prosi rodziców, aby wyrzucili ją
z serca po tym, jakich zmartwień doznali przez nią.
"Zapomnijcie o córce" to historia autentyczna Sandry, angielki, która przez jakiś czas przebywała w Tajlandii, a gdy stęskniła się za rodzicami
 i postanowiła wrócić okazało się, że nie ma za co.
Z pomocą przyszedł jej znajomy, za przewiezienie paczki do Japonii miała dostać 1000 dolarów. To nie tak, że nie wiedziała, co się tam znajduje, ona po prostu była w takiej desperacji, że zrobiłaby wszystko, aby tylko powrócić do domu. Niestety, nie wszystko poszło po jej myśli i na tajlandzkim lotnisku zostaje zatrzymana pod zarzutem przemytu narkotyków.
Pomyślicie- nic takiego, dostanie kilka lat, w końcu wiedziała na co się pisze. Otóż nie- nie kilka lat, a 25 lat lub nawet dożywocie- decyzja należy do sądu. Tajlandia jest jednym
z krajów, który bardzo surowo kara za takie przestępstwa.
Gdy zapada wyrok sądu Sandra stara się o przeniesienie do więzienia w Wielkiej Brytanii, nie przeczuwając, że będzie jej tam gorzej niż w Tajlandii.
Czytając tą książkę można poczuć złość na system prawny. Dlaczego osoba, która przemycała narkotyki została gorzej potraktowana niż niejeden morderca? Została jednocześnie osadzona z osobami, które popełniały gorsze czyny od niej, godne potępienia. Na tym miała polegać resocjalizacja? To gratuluję pomysłu- na pewno lepiej można się poczuć siedząc w celi z osobami, które nie wahały się torturować
 czy odebrać komuś życia.
Jestem za to pełna podziwu dla rodziców autorki za walkę, którą stoczyli, aby ich córka była wolna,gdy rząd angielski nie miał ochoty się w to mieszać. Poruszyli niebo i ziemię, pozbyli się oszczędności, występowali w telewizji, zainteresować media- słowem- starali się wykorzystać wszystkie kroki, aby potem nie myśleć "a może coś jeszcze mogliśmy zrobić, może by pomogło". Podziwiam ich hart ducha i to, że nie odwrócili się od Sandry, chociaż ona sama o to prosiła.
Książkę zaś była bardzo ciekawa, wciągająca, chociaż ja trafiłam na jakiś wybrakowany egzemplarz. Brakowało w nim 17 stron, a więc nie wiem wszystkiego ;-)
Nie wiem za to, dlaczego przeczytanie jej zajęło mi tak dużo czasu- przecież sięgałam po nią w każdej wolnej chwili.
Polecam!