niedziela, 2 września 2012

"Zapomnijcie o córce"- Sandra Gegory

Autor: Sandra Gregory
Tytuł: Zapomnijcie o córce
Liczba stron: 463
Wydawnictwo: MUZA S.A

"Zapomnijcie o córce"- takimi słowami zaczyna się książką. Patrząc tylko na tytuł, nie czytając notki na okładce pomyślałam sobie, że książka będzie o porwaniu dziecka i reakcjach temu towarzyszących. Dlaczego? Bo często w filmach, gazetach gdy porywacze dzwonią po okup straszą, żeby zapomnieć o osobie, którą porwali. Dlatego więc pomyślałam, że ta książka również jest o tym. Ale bardzo się pomyliła. Sandra (tak, tak, sama autorka opisuje to, co przeżyła) prosi rodziców, aby wyrzucili ją
z serca po tym, jakich zmartwień doznali przez nią.
"Zapomnijcie o córce" to historia autentyczna Sandry, angielki, która przez jakiś czas przebywała w Tajlandii, a gdy stęskniła się za rodzicami
 i postanowiła wrócić okazało się, że nie ma za co.
Z pomocą przyszedł jej znajomy, za przewiezienie paczki do Japonii miała dostać 1000 dolarów. To nie tak, że nie wiedziała, co się tam znajduje, ona po prostu była w takiej desperacji, że zrobiłaby wszystko, aby tylko powrócić do domu. Niestety, nie wszystko poszło po jej myśli i na tajlandzkim lotnisku zostaje zatrzymana pod zarzutem przemytu narkotyków.
Pomyślicie- nic takiego, dostanie kilka lat, w końcu wiedziała na co się pisze. Otóż nie- nie kilka lat, a 25 lat lub nawet dożywocie- decyzja należy do sądu. Tajlandia jest jednym
z krajów, który bardzo surowo kara za takie przestępstwa.
Gdy zapada wyrok sądu Sandra stara się o przeniesienie do więzienia w Wielkiej Brytanii, nie przeczuwając, że będzie jej tam gorzej niż w Tajlandii.
Czytając tą książkę można poczuć złość na system prawny. Dlaczego osoba, która przemycała narkotyki została gorzej potraktowana niż niejeden morderca? Została jednocześnie osadzona z osobami, które popełniały gorsze czyny od niej, godne potępienia. Na tym miała polegać resocjalizacja? To gratuluję pomysłu- na pewno lepiej można się poczuć siedząc w celi z osobami, które nie wahały się torturować
 czy odebrać komuś życia.
Jestem za to pełna podziwu dla rodziców autorki za walkę, którą stoczyli, aby ich córka była wolna,gdy rząd angielski nie miał ochoty się w to mieszać. Poruszyli niebo i ziemię, pozbyli się oszczędności, występowali w telewizji, zainteresować media- słowem- starali się wykorzystać wszystkie kroki, aby potem nie myśleć "a może coś jeszcze mogliśmy zrobić, może by pomogło". Podziwiam ich hart ducha i to, że nie odwrócili się od Sandry, chociaż ona sama o to prosiła.
Książkę zaś była bardzo ciekawa, wciągająca, chociaż ja trafiłam na jakiś wybrakowany egzemplarz. Brakowało w nim 17 stron, a więc nie wiem wszystkiego ;-)
Nie wiem za to, dlaczego przeczytanie jej zajęło mi tak dużo czasu- przecież sięgałam po nią w każdej wolnej chwili.
Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz