środa, 5 września 2018

"Mr President T. t1. Biały dom."- Katy Evans

Autor:  Katy Evans
Tytuł: Mr President. T. 1. Biały dom.
Liczba stron: 320
Data wydania: 2018
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Źródło: egzemplarz recenzencki (księgarnia Tania Książka)


Coś, czego okropnie nie lubię w książkach, zwłaszcza, jeśli są to bestsellery, to słowa "ciąg dalszy nastąpi", które coraz częściej występują na końcu powieści. Z jednej strony to dobrze, że pojawi się kontynuacja, z drugiej zaś- nic tak nie irytuje jak czekanie, czekanie, czekanie. Czytelnik tu i teraz chce poznać losy bohaterów, a tymczasem każe mu się czekać co najmniej kilka miesięcy...
Charlotte zwróciła uwagę na Matta gdy miała jedenaście lat (on był starszy). Jej ojciec był senatorem, jego- prezydentem. Gdy spotykają się po kilku latach Matt startuje w wyborach prezydenckich, a młoda dziewczyna dołącza do zespołu zajmującego się jego kampanią. Nietrudno domyśleć, że między tymi dwojgiem pojawi się uczucie lub pożądanie. Lecz czy jest to relacja na dłużej? Czy obydwoje są skłonni ponieść konsekwencje gdyby wybrano mężczyznę na prezydenta.
Będę szczera- nie do końca rozumiem rozterki bohaterów. To prawda, powinni uważać na reporterów i na media lecz czy jakakolwiek bliska relacja naprawdę kogoś krzywdzi/? Może moje słowa są naiwne, ale każdy ma prawo do życia osobistego. A patrząc na opisane w książce wydarzenia ani Charlotte, ani Matt nie są wątpliwej reputacji więc chyba wszystko w porządku? W końcu to dorośli ludzie...
"Mr President" to bardzo fajnie napisana powieść. Jest tam trochę seksu, lecz opisy uniesień nie są wcale wulgarne. Dla mnie to ważne (mimo, że przeklinanie mnie nie przeraża). To, jak pisane jest o miłości fizycznej działa sugestywnie. Dobrze wtedy mieć drugą połówkę pod ręką.
Na koniec słów kilka o okładce, która przyciąga wzrok, hipnotyzuje. Mężczyzna na niej widniejący jest niesamowicie przystojny. Ma w sobie "to coś".
Na pewno sięgnę po kolejny tom, w końcu muszę dowiedzieć się co się wydarzy i jak będą wyglądać relację Matta i Charlotte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz