poniedziałek, 8 października 2018

"Ścigany"- Katarzyna Michalak

Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Ścigany
Liczba stron: 320
Data wydania: 2018 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Źródło: egzemplarz recenzencki


Taaaak... Chyba jestem masochistką, ale coś mnie ciągnie do książek Katarzyny Michalak. Obawiam się, że jest to chęć dowiedzenia się co tym razem wymyśliła autorka i kogo, którą grupę społeczną obraziła swoją książką.
"Ścigany", czy tytuł Wam coś mówi? Na pewno przychodzi Wam na myśl głośny film z Harrisonem Fordem. Co chciano przez to osiągnąć? Mam wrażenie, że ważną rolę w nadaniu takiego tytułu odgrywała chęć pokazania, że w powieści są podobne wątki jak w filmie.
Fabuła jest prosta. Prezydent zostaje zabity. Oczywiście- oskarżony o to zostaje niewinny człowiek, którego zaczyna szukać policja całego kraju. Ukrywać go zaczyna główna bohaterka, której to przerwał umieranie, przeszkodził w popełnieniu samobójstwa.
"Ścigany" to powieść do bólu banalna i przewidywalna. Jest, zresztą tak jak inne książki Katarzyny Michalak, pisana według schematu. Jest więc kobieta, która przeżyła piekło, mężczyzna z przeszłością i ktoś ZŁY.  Zły, jak w każdej powieści Michalak z miłą chęcią wykorzystuje bohaterkę. Wykorzystuje to dobre słowo bowiem Danka w zamian za dochowanie tajemnicy oddaje swoje ciało. Litości, słownictwa, którym operuje autorka nie powstydził się by pan spod budki z piwem. Z jednej strony opisy seksu między bohaterami są uduchowione, pełne pięknych porównań typu "szkarłatne prącie", z drugiej zaś... jak widać, wulgaryzmy i po raz kolejny pokazanie, że seks może sprawić cuda, sprawić, że ktoś dochowa tajemnicy, a jednocześnie spełni swoje marzenie. No cóż...
Kolejna rzecz- postać Huberta. Od początku wiadomo, jaki był jego stan zdrowotny. Ale zgoda by główna bohaterka oddała swoje ciało za utrzymanie sekretu, słuchanie z ukrycia... to już trochę przesada. Nie wierzę, że w żaden sposób nie udałoby się zmienić tego stanu rzeczy, mężczyzna powinien zawalczyć i nie pozwalać by ktoś znęcał się nad jego wybawicielką...
Trzeba przyznać, że historia jest wciągająca, do ostatniej chwili nie wiadomi, jak sytuacja się rozwiąże.
A okładka? Cóż... Z jednej strony przyciąga wzrok, z drugiej zaś- te drzewka, krajobraziki... To trochę banalne.

1 komentarz:

  1. Ja też przez długi czas byłam taką masochistką, ale po kilkunastu książkach Michalak powiedziałam DOŚĆ.

    OdpowiedzUsuń