czwartek, 12 kwietnia 2012

"Tam gdzie ty"- Jodi Picoult



Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Tam gdzie ty
Liczba stron: 564
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

To już któraś z kolei książka Jodi Picoult, którą miałam przyjemność przeczytać. Tak, przyjemność, bo nie zawiodła mnie twórczość tej autorki, książka jak zawsze niesamowicie wciąga. Ale to nie jedyna zaleta. Kolejną jest temat- każda książka Jodi Picoult poruszała mnie tym, że choć była to fikcja literacka to jednak pisze ona o wielu życiowych sprawach. No może „zwykłego człowieka” nie spotyka tyle nieprzyjemności co Zoe. Bo to właśnie ona jest jednym z bohaterów. To kobieta, której nie pieści życie. Ma 41 lat, nie jest jeszcze matką choć bardzo tego chce. Na początku wydaje się, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży- przecież jest w 28 tygodniu ciąży, niedługo koniec. Niestety- dziecko umiera, a Zoe oprócz śmierci dziecka musi zmagać się jeszcze z samotnością i rozwodem. Tak, dobrze widzicie, mąż, który ją wspierał po tych kilku próbach po prostu stwierdził, że już nie chce dzieci i odchodzi. Dzięki takiemu postępowaniu prawie całkowicie straciłam do niego sympatię.
To, że w tak trudnej chwili chwili zostawił żonę, równocześnie występując o rozwód to jedno. Drugą sprawą, która sprawiła, że Max mi „podpadł” to bezgraniczne zaufanie do brata oraz pastora Kościoła Wiecznej Chwały. W sumie to jeszcze to zaufanie do wyżej wymieonych osób to nie jest aż tak złe, gorzej gdy można dostrzec „pranie mózgu”, przekonywanie kogoś na siłę do swoich poglądów.
Ale czy w książce była mowa tylko o rozwodzie? Czy te 500 stron to tylko o tym? Nie, to dopiero początek, a temat jest bardziej złożony. Rozwód to tylko początek. Rzecz  w tym, że Zoe po rozwodzie z Maxem ponownie stara się ułożyć sobie życie, nawet znajduje nową miłość. Zaczyna związek, w którym się spełnia, gdzie druga osoba rozumie ją, kocha. Tylko, że to… kobieta. Nasza bohaterka nie przejawiała wcześniej skłonności homoseksualnych, dla niej samej jest to zaskoczeniem. Kobiety wzięły nawet ślub, ale do szczęścia brakuje im jeszcze tylko dziecka… Ale w jaki sposób dwie kobiety o skłonnościach homoseksualnych mogą mieć dziecko? Może wyjściem jest adopcja? A może były mąż Zoe może pomóc? Wiem, że to absurdalnie wygląda, ale warto przeczytać książkę, aby dowiedzieć się reszty- ja nabieram wody w usta, wystarczająco już powiedziałam.
I na koniec- wątek Kościoła Wiecznej Chwały bardzo mnie zaciekawił.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz