Autor: Teresa Anna Aleksandrowicz
Tytuł: Cudowne życie Staśka i innych aniołów
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Od początku, gdy tylko została do mnie przysłana książka wiedziałam, że będzie mi się ją przyjemnie czytało, że mi się spodoba. Już sama okładka mnie zauroczyła- anielskie piórka opadające
na ziemię- po prostu piękne.
Głównymi bohaterami są Natalia, Marysia, Wanda i oczywiście tytułowy Stasiek. Jest też dużo bohaterów drugoplanowych mających wpływ na życie wcześniej wymienionych osób.
Natalia, Marysia i Wanda to emerytki. Każda z nich ma swoje problemy i bolączki, ale starają się przejść z uśmiechem przez życie. Wydaje mi się, że to Natalia jest bohaterką pierwszoplanową, wraz ze Staśkiem. Stasiek to mężczyzna bezdomny, któremu nasze „trzy anioły” starają się pomóc częstując obiadami, choć same nie mają wiele nawet pożyczą kilka złotych- chociaż wiedzą, że pieniądze te wyda on na alkohol.
Ale pewnego dnia Stasiek znajduje coś, co sprawia, że może im się odwdzięczyć…
Tak jak pisałam książka bardzo, ale to bardzo mi się podobała chociaż czuję niedosyt, zakończenie nie wyjaśniło wszystkiego, a może to ja spodziewałam się czego innego i się rozczarowałam?
I to właściwie tylko jeden mały minus, reszta- wszystko mi się podobało.
Autorka idealnie przedstawiła postaci, pokazała, że po sześćdziesiątce życie wcale się nie kończy ani nie musi być nudne, a także, że zmiany na lepsze mogą wystąpić wtedy kiedy najmniej się tego spodziewamy lub straciliśmy już nadzieję.
Jestem zaskoczona trafnością, z jaką przedstawiła problemy i zachowania emerytów w obecnych czasach czyli samotność, brak pieniędzy, problemy zdrowotne jednocześnie ukazała jak dziś starsi postrzegają młodzież często uznając ją za niewychowaną, mówi też o stereotypach i uprzedzaniu się do techniki choć tak naprawdę nie mają o niej pojęcia, nie wiedzą jak może ułatwić życie.
Dodam też, że bardzo podobała mi się postać Wandy- staruszki, która wydaje się być hipochondryczką, choć to choroba to uśmiechałam się jak czytałam o coraz to innych chorobach, które Wanda diagnozowała u siebie- bez pomocy lekarza. Płynie z tego nauka, że reklamy i TV czasem bardziej niż pomagać szkodzą omamiając- ludzie biorą tabletki bez kontaktu z lekarzem,a reklamowane środki są zwykle bez recepty („Skoro nie potrzeba recepty to mi nie zaszkodzi”)
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz