piątek, 16 marca 2012
"Latawce"- Wioletta Sobieraj
Autor: Wioletta Sobieraj
Tytuł: Latawce
Liczba stron: 214
Wydawnictwo: Libertas sp. z. o.o
Książkę na początku przeczytała moja mama, u mnie czekała długo, aż nadejdzie jej kolej.
Po opinii mamy- jakoby to była jedna z ciekawszych książek, które czytała- postanowiłam się sama przekonać o tym. No i niestety- rozczarowałam się. Dla mnie książka przyjemna do czytania i nic więcej. Nie potrafię powiedzieć, co moją mamę w niej zachwyciło. Prawdę mówiąc to domyślam się- książka opisuje życie pewnej nauczycielki plastyki, stowarzyszenia, które zakładają nauczyciele (Komitet Obrony Nauczycieli przed uczniami) , i ogólnie reguł panujących w szkole, a tak się składa, że mama też pracuje w szkole ;-).
Hmm... Dlaczego mnie nie zachwyciła? Chyba dlatego, że za dużo się dzieje, za szybko, nikt też nie wplątuje się w takie sprawy jak ona, takiego nagromadzenia spraw często nie ma w książkach sensacyjnych.
Ale dla mnie zdarzenia są też trochę nierealne (mimo, że wiem, że to fikcja literacka).
Jednym z takich zdarzeń jest opuszczenie naszej bohaterki przez męża. Bez słowa. Żadnego. Bez powiadomienia, gdzie będzie się podziewał, po co jedzie.
Po prostu wyszedł, nie powiedział nic, a Zuzannę (bo tak na imię naszej pani nauczycielce) jakoś niewiele to obeszło, przyjęła to normalnie, jakby wyszedł gdzieś na chwilę.
Również moim zdaniem niezbyt przejmuje się tym, dlaczego córka wyprowadziła się do babci.
Kolejna rzecz- tytuł i okładka moim zdaniem są niedopasowane- nie rozumiem o co chodzi z tytułowymi latawcami. Może tylko ja, ale cóż, nie potrafię wywnioskować skąd pomysł na akurat taki tytuł.
Jedyne co mi się podobało (oprócz przyjemnego języka) to to, jak autorka opisała różne środowiska i reguły panujące wśród nich (np. środowisko nauczycieli, lekarzy czy dziennikarzy )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz