Autor: Sharon Maas
Tytuł: Hinduskie zaślubiny
Liczba stron: 776
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
"Hinduskie zaślubiny" to niesamowite doznanie. Oprócz opisu Indii i zwyczajów indyjskich możemy spodziewać się wielu wzruszeń i emocji. Gdy zaczęłam czytać pomyślałam sobie "Może być ciekawie". Najpierw należy wspomnieć o ważnej rzeczy: nie ma jednego narratora, swoją historię opowiadają trzy osoby: Nat, Saroj oraz Savitri. Nie widać, żeby z nimi były jakieś powiązania, podczas czytania stwierdziłam, że to po prostu historia trzech osób całkowicie obcych dla siebie. Tym razem nie miałam intuicji, pomyliłam się (wybaczcie, że nie powiem dlaczego, ale po prostu nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów- powiem tylko jedno: naprawdę warto przeczytać tę książkę).
Każda z osób jest inna, początkowo też nie jest zdradzone zbyt wiele szczegółów- np co do czasu akcji. Wydaje się, że relacje naszych bohaterów odbywają się w tym samym czasie, dopiero potem przypadkiem dowiadujemy się, że to co opisuje Savitri działo się dużo wcześniej niż to o czym mówią Nat i Saroj.
Wypadało by ich przedstawić, prawda?
Historia Nata zaczyna się w momencie gdy był on małym chłopcem. Początkowo to jego hitoria podobała mi się najbardziej- później tak się wciągnęłam, że gdyby ktoś mnie zapytał czyje losy najbardziej mnie wzruszyły nie potrafiłabym udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nat- jego historia rozpoczyna się w sierocińcu, ale jako mały chłopiec zostaje adoptowany i pomaga indyjskiemu lekarzowi.
Sarojlini- buntowniczka. Za wszelką cenę nie chce wyjść za mąż. Aby uzyskać ten cel może poświęcić wiele, nawet życie. Ucieka w naukę- wie, że ucząc się może osiągnąć wiele.
Savitri- przeżyła bardzo wiele. Wdowa. Od dziecięcych lat jej serce należy do Davida mimo kilku małżeństw kocha tylko jego.
Można dostrzec tylko jeden minus- objętość. Nie, że za dużo do czytania tylko po prostu ciężka do trzymania.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz