Autor: Anna Bellon
Tytuł: Uratuj mnie
Liczba stron: 352
Data wydania: wrzesień 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak Literanova
Źródło: egzemplarz recenzencki
Zapraszam na recenzję książki- dziś na tapecie "Uratuj mnie". Po raz drugi spotkało mnie wielkie wyróżnienie i podobnie jak w przypadku "Jak powietrze"- zostałam ambasadorką powieści.
Coś, co jest mocno zachwalane wcale nie jest dobre, przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia.
Zanim udało mi się przeczytać książkę z facebookowych profili książkoholików bombardowały mnie "ochy" i "achy" na jej temat. Przekorność mówiła mi, że wcale nie będzie tak dobrze.
Otóż było. Było jeszcze lepiej. Co tu dużo mówić- zauroczyłam się i z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnego tomu.
Dzięki tej pozycji dotarło do mnie, że nie jestem na bieżąco z nowinkami elektronicznymi. Annę Bellon i "Uratuj mnie" nazywa się sensacją Wattpada, tymczasem ja nawet nie wiem co to jest (wygląda na to, że to platforma na której można publikować powieści).
"Uratuj mnie" to opowieść o miłości dwojga rozbitków życiowych. Maya i Kyler mają za sobą traumatyczne przeżycia. Być może właśnie to ich do siebie zbliża, przyciąga.
Jesteśmy świadkami rozwijania się pięknej miłości między dwojgiem młodych ludzi. Kto by pomyślał, że przed poznaniem Kaylena dziewczyna stroniła od kontaktów z rówieśnikami, nie chce by ktoś ją zranił. Czy miłość sprawi, że rozprawi się, rozpracuje swoje strachy i traumy?
Ta powieść to nie tylko banalna opowiastka o miłości (od razu mówię, że jest cudowna i niebanalna), ale pojawia się w niej wątek zespołu rockowego. Być może to właśnie to mnie tak przeraziło, jednak forma powieści ogromnie mi odpowiada: większy nacisk, więcej miejsca poświęcono uczuciom, życiu codziennemu niż zespołowi The Last Regret.
Serdecznie polecam- pozycja warta przeczytania. Absolutnie.
Ja się skuszę! :)
OdpowiedzUsuń