sobota, 12 stycznia 2013

"W cieniu drzewa banianu"- Vaddey Ratner

Autor: Vaddey Ratner
Tytuł: W cieniu drzewa banianu
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Chyba pierwszy raz mam problem z wyrażeniem opinii o książce przysłanej mi do recenzji przez wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Owszem, "W cieniu..." podobało mi się, przyjemnie czytało,
ale gdyby ktoś poprosił mnie o polecenie czegoś, co mi się szczególnie podobało, to na pewno nie byłaby pozycja autorstwa Vaddey Ratner. Poniżej wyjaśnię dlaczego.
Bardzo lubię kraje Azji, fascynują mnie, a moim marzeniem jest kiedyś pojechać do któregoś z nich. Dlatego z zadowoleniem przyjęłam fakt, że mogłam wybrać tę książkę z oferty dla blogerów. Pomyślałam sobie, że zachwyci mnie tak jak "Serce tygrysicy". Niestety się zawiodłam. Tak jak pisałam wyżej. mimo iż czyta się prawie jednym tchem to jednak jest trochę nieścisłości.
Główną bohaterką jest Rami, mała dziewczynka, która przed wybuchem rewolucji w Kambodży, któr przeprowadzili Czerwoni Khmerzy, miała 7 lat. To córka księcia. Początkowo bardzo mi się podobało, ale w miarę czytania zauważałam coraz więcej nieścisłości. Pierwszą z nich, pierwszą na którą miałam zamiar zwrócić uwagę było mówienie np "Tata używała, Tata zrobiła". Myślałam, że to błąd, ale dopiero później zorientowałam się, że jest to po prostu zwrot do kobiety. Tatę Rami nazywano po prostu papą. Po lekturze innych książek spodziewałam się, że będzie bardzo wzruszające, a akcja bardzo szybka. Tymczasem wszystko toczyło się wolno, ale mimo to ciekawie. Jednak właśnie bardzo brakowało mi tej wartkości akcji. Książka w sumie była wzruszająca, ale na pewno mniej niż inne tego typu. Kolejną rzeczą, na którą czekałam było troszkę historii rewolucji, ale o samej rewolucji i życiu podczas niej było niewiele, większa część książki to duchowe przeżycia.
Na końcu książek jest posłowie od autorki. I tu jestem troszkę zdziwiona. Vaddey pisze że jest to historia jej rodziny, a jednocześnie przyznaje się, że niektóre rzeczy to fikcja literacka. A na dodatek jeszcze później są podziękowania, których nie wiem kto jest autorem. Ogólnie wiadomo, że to autor dziękuje tym, którym chce podziękować, ale tutaj mam wątpliwości- w tej części książki wymienione są podziękowania dla sióstr (a Rami to jedynaczka) i ojca (ojciec ma zupełnie inaczej na imię). Przychodzi  mi na myśl, że podziękowania napisał tłumacz. Ale jakoś nie składa mi się to do kupy. Ciekawi mnie, dlaczego pisze się, że w książce zawarto to, co przeżyła autorka. Tylko czemu miałaby służyć zmiana imion?
Ale żeby nie było, że większa część recenzji to krytyka to powiem, że bardzo, ale to bardzo podoba mi się okładka. Dla mnie jest po prostu przepiękna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz