Autor: Małgorzata Warda
Tytuł: Jak oddech
Liczba stron: 344
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Po książkę sięgnęłam bo byłam ciekawa twórczości Małgorzaty Wardy. Moją ciekawość potęgował fakt, że jakiś rok temu przeczytałam książkę tej autorki pt "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele", a która za wyjątkiem okładki mi się nie podobała. Byłam więc ciekawa czy teraz będzie inaczej.
No i w sumie to nie wiem co powiedzieć. Pomysł na książkę ciekawy, poruszający ważny problem, ale w tej sytuacji opisanie mi nie przypadło do gustu.. Moim zdaniem było za dużo chaosu i za szybko zmieniano temat, przeskakiwano z opowieści o czasie teraźniejszym do wspomnień.
Wcześniej napisałam, że książka porusza ciekawy problem- jest to kwestia zaginięć ludzi. Codziennie wiele osób wychodzi z domu i słuch o nich ginie, a ich rodziny nie robią wszystko nie przebierając w środkach i chwytając się najmniejszej iskierki nadziei, najmniejszego skrawka informacji czasem najbardziej dziwnego aby ich odnaleźć. Taka właśnie sytuacja spotkała rodzinę i znajomych Staszka. Staszek pewnego dnia wyszedł z domu do pracy i ślad po nim zaginął. Poszukuje go policja, ale jego dziewczyna Jasmin również nie próżnuje- na swoją rękę próbuje go odnaleźć.
Czy Staszek się odnajdzie? Ja na pewno nie udzielę odpowiedzi na to pytanie, żeby się tego dowiedzieć trzeba po prostu przeczytać książkę.
Drugi problem widoczny w książce to brak wsparcia u rodziców. Było mi smutno jak czytałam, że nasz bohater miał trudne dzieciństwo i brak wsparcia u matki.
Jest jeszcze coś o czym chciałam napisać- narratorem była Jasmin i wyglądało to jakby rozmawiała ze Staszkiem bo przez całą książkę opisując wydarzenia zwracała się do Staszka pisząc np zrobiłeś, powiedziałeś. Może jej to pomagało, ale mi po prostu zgrzytały.
Posiadam dwie książki autorstwa pani Wardy, ale intryguje mnie "Jak oddech" i mam nadzieję, że tę lekturę również zdobędę. Tematyka wydaje się interesująca.
OdpowiedzUsuń