wtorek, 4 lutego 2014

"Wrześniowe dziewczynki"- Maureen Lee

Autor: Maureen Lee
Tytuł: Wrześniowe dziewczynki
Liczba stron:472
Data wydania: 2011
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Świat książki

Lubię pisać recenzje na świeżo, od razu po przeczytaniu, ale tym razem mi się to nie udało. No, w końcu musiałabym chyba trochę zwariować, żeby o godzinie 2 w nocy specjalnie zasiadać do komputera by opisać moje wrażenia po tej książce. A zauważyłam, że i po ochłonięciu one się nie różnią za bardzo.
Książką jestem po prostu za-chwy-co-na! Już wiecie, dlaczego siedziałam do drugiej i czytałam? Nie było siły, która by mnie od niej oderwała. Ciekawa fabuła, taka, jaką ja akurat lubię- po prostu cudo, na pewno będę szukała innych książek tego typu.
Książkę można podzielić na dwie części- na to co dzieje się w latach 20'tych XX wieku i druga część- podczas wojny.
Książka podobała mi się już od pierwszej strony, a to się u mnie nie zdarza często, zwykle muszę chwilę poczytać żeby się wciągnąć.
"Wrześniowe dziewczynki" to historia dwóch rodzin, których losy się splatają. Pewnego dnia rodzina Caffrey'ów postanawia porzucić Irlandię, gdyż nie mają tam perspektyw i żyją biednie. W przeprowadzce ma pomóc im brat Calma, który mieszka w Liverpoolu. Ma pomóc im z mieszkaniem i odebrać z dworca gdy przyjadą. Niby takie proste, co może pójść nie ta? A no, Paddy nie przychodzi na dworzec, więc krewni wybierają się by go poszukać. Zastanawiają się co się mogło stać, czy może ich oszukał (dostał od nich pieniądze na mieszkanie). Droga była długa i ciężka.Gy są już u celu spodziewająca się dziecka Brenna mówi, że nie da rady dalej już iść, a co gorsza rodzi. Patowa sytuacja- nie zna miasta, nie zna nikogo, a dziecko w takim trudnym momencie pcha się na świat. Ta sytuacja pokazuje, że są dobrzy ludzie na świecie- naszej bohaterce pomaga Nancy- służąca w jednym z domów. Traf chce, ze i tam zaczyna rodzić kobieta. Jednego wrześniowego dnia przychodzą na świat dwie dziewczynki.
Druga część to lata wojny- obie wrześniowe dziewczynki zaciągają się do wojska. Przeżywają wiele smutków.
Muszę powiedzieć, że okładka mnie zmyliła- przedstawia dwie zaprzyjaźnione dziewczyny, a tymczasem Cara i Sybil nie za bardzo się lubią. Powiedziałabym, że więcej jest napisane o losach ich rodzin niż ich samych.
Wiele może nas spotkać przy lekturze. Towarzyszymy bohaterom przy ich smutkach i radościach.
Jest jedna rzecz, która mi się bardzo nie podobała w książce- autorka uprzedzała fakty. Pisała np. "nie wiedzieli, że spotkają się za dwadzieścia lat". Nie lubię czegoś takiego, zresztą po co uprzedzać coś co i tak się stanie?
Mimo to- naprawdę polecam! Warto przeczytać.

P.s. Czy możecie polecić mi książki w takim właśnie klimacie? Ja ze swojej strony polecę "Spadające anioły" Tracy Chevalier. Podobny klimat, myślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz