Autor: Barbara Kingsolver
Tytuł: Lot motyla
Liczba stron: 664
Data wydania: 19 października 2013 r.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Mój czytnik znów się popsuł ;-(. Chyba ciąży nad nim jakiś pech, w ciągu 4 miesięcy od zakupu drugi raz się popsuł, raz z mojej winy, a teraz nie chce się wyłączyć. Chwała bogu wykupiłam ubezpieczenie, nawet od siebie. No i na szczęście "Lot motyla" udało mi się jeszcze przeczytać.
Po książkę sięgałam z ciekawością, a jednocześnie z obawą. Często mam wrażenie, że jeśli coś zostało nagrodzone to mi się nie spodoba. Ale to nie w przypadku tej książki. Jestem nią zauroczona. Wiele z książek opisuje smutne życie kobiet, które są tzw "kurami domowymi", ale jest to tak opisane, że czytelnik niekoniecznie wierzy, że to się mogło zdarzyć.
Dla mnie losy Dellarobii są realistyczne i mimo, że wiem, że to fikcja literacka to jednak zainteresowały mnie. Niby takie zwykłe, nie ma jakichś szczególnie smutnych wydarzeń typu śmierć porwania i tak dalej to mimo to książka wzrusza. W przypadku tej z czystym sercem mogę ją Wam polecić- nie powinniście się zawieść.
Dellarobia to zwykła kobieta, która ma dwójkę dzieci i męża farmera. Jest kobietą biedną, która na wiele rzeczy nie może sobie pozwolić, a co gorsza musi odmawiać pociechom zakupu nawet najmniejszych rzeczy. Wydaje się jej, że teściowa bardzo jej nie lubi, nie szanuje.
Ma niewiele chwil wytchnienia. Podczas jednej z nich ujrzała jakby ścianę ognia. Okazało się, że to motyle monarsze, które z niewiadomych przyczyn zmieniły miejsce "zamieszkania".
To wydarzenie sprawia, że nic nie będzie już takie samo, a fakt pojawienia się tych motyli wzbudza niesamowite zainteresowanie dziennikarzy, środowiska religijnego no i oczywiście naukowców.
Pierwsze na co zwróciłam uwagę to hipnotyzująca okładka i piękna kobieta na niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz