czwartek, 6 listopada 2014

"Patron"- Mateusz M. Lemberg

Autor: Mateusz M. Lemberg
Tytuł: Patron
Liczba stron: 512
Data wydania: 9 października 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

"Patron" to moje drugie spotkanie z twórczością Mateusza Marcina Lemberga. Pierwsza była "Zasługa nocy" wydana w marcu tego roku. Nie przypadła mi do gustu, nie doceniłam jej. Cieszę się, że się pomyliłam. Pozostaje się tylko zastanowić- co było powodem mojej niechęci do tej książki. Myślę, że to dlatego, że z braku czytnika czytałam na telefonie i zmęczenie spowodowało taką, a nie inną opinię.
Jak już wspomniałam, teraz moja ocena będzie trochę inna. Przede wszystkim książka strasznie wciąga, trzyma w napięciu prawie do ostatniej chwili.
Mnie bardziej niż bohaterowie wciągnęła akcja. Byłam ciekawa jak się rozwinie, kto jest winien zabójstw. Sprawy są dwie, z pozoru nie łączące się, ale jak to bywa w trakcie śledztwa pojawiają się nowe dowody i punkt widzenia zmienia się.
W roku 1991 w zakonie braci żebraczych wybuchł bunt. Sprawa była poważna do tego stopnia, że jeden z braci opuścił zakon. Kto by pomyślał, że dwadzieścia lat później wydarzy się coś, co sprawi, że sprawa buntu ponownie będzie głośna?
To "coś" to bestialskie zabójstwa. Morderco ochrzczono "Patronem" ponieważ  przy ciałach zostawiał wizerunki świętych. To nie wszystko, ale więcej nie zdradzę bo czytelnicy nie mieliby radości z czytania gdybym tak opowiedziała o wszystkich sekretach i szczegółach śledztwa.
Chciałabym tu zacytować pewną opinię, którą znalazłam na stronie wydawnictwa Prószyński i S-ka, której autorem jest Piotr Bratkowski z Newsweeka. Oto ona: "W "Zasłudze nocy" Lemberg zrobił wiele, by jego debiut zwrócił uwagę. Stworzył trójkę mocno pokręconych życiowo bohaterów, opisał ich wiarygodnym językiem, a wszystko przyprawił klimatem dzisiejszej Warszawy. Jak zrobić następny krok? Zacząć kolejną książkę od odciętej głowy biskupa i po hitchkockowsku sprawić, by dalej - napięcie rosło.". W tej krótkiej notatce zwiera się tak wiele, tak dobra analiza, że trudno o lepszą. W tych kilku zdaniach zawiera się wszystko, o czym warto powiedzieć. Wspomniano na przykład o losach bohaterów i tu trzeba napisać, że naprawdę są mocno zawikłane. Mogliśmy poznać dalsze losy Cyny, policjantki- lesbijki, która chciała by się poddać operacji zmiany płci czy Wilczaka, który jakiś czas spędził w szpitalu psychiatrycznym, a obecnie, choć wyszedł- wcale nie wyzdrowiał, nadal słyszy głosy.
Pisałam już o tym w recenzji książki "Zasługa nocy", ale tu powtórzę jeszcze raz, że bardzo spodobało mi się jak Cyna przeklina: mianowicie używając wulgaryzmów mówionych wspak czyli mowa o mówieniu wstecznym (w przypadku pisma można mówić o piśmie lustrzanym). Jeśli ktoś nie lubi przekleństw to na pewno będzie zadowolony z takiego rozwiązania.
Tak jak wcześniej pisałam- nie do końca polubiłam bohaterów, nie zyskali mojej sympatii. Mimo tego książkę oceniam bardzo dobrze i na pewno sięgnę po kolejne książki Pana Mateusza.
I jeszcze jedno: bardzo mi się podoba okładka, w przeciwieństwie do "Zasługi nocy". Ta jest bardziej klimatyczna, hipnotyzująca i można powiedzieć, że trochę przeraża.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz