Autor: Joanna Szwchłowicz
Tytuł: Tajemnica szkoły dla panien
Liczba stron: 344
Data wydania: 4 luty 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Bardzo ciężko i jak na mnie, długo czytało się tę książkę. Poniekąd to sprawa choroby która trwa już kolejny dzień i odbiera siły.
Gdybym nie spojrzała na tył książki mogłabym się mocno zdziwić. Patrząc na tytuł powiedziałabym, że jest to lekka, wzruszająca książka o czasach odległych gdy szkoły dzieliły się na męskie i żeńskie, a by się uczyć dzieci opuszczały rodziców i zamieszkiwały w internatach i o pierwszych miłostkah. A tu nic bardziej mylnego.
Sięgając po "Tajemnica szkoły dla panien" wchodzimy w świat zagadek, tajemnic i zabójstw. Niewinny tytuł zwłaszcza dla takiej książki, prawda? Wszystko to dzieje się w małej miejscowości gdzie każdy wie wszystko o innych na przełomie roku 1922 i 1923. O tym, kto popełnia te niecne czyny ma nadzieję dowiedzieć się policjant Hieronim Ratajczak, który obsesyjnie uwielbia cukierki, a dokładniej landrynki od Fuchsa.
Książka nie była nudna, co to to nie. Ale też nie wzbudziła we mnie nie wiadomo jakiego zachwytu. Or, po prostu, zwykła, ciekawa i nic więcej. Nie podobała mi się mnogość wątków, niedopowiedzenia- na przykład nazwisko uczennicy, która się powiesiła poznajemy dopiero po jakimś czasie, na początku jest tylko wspomniane o tym zdarzeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz