Autor: Judith Lennox
Tytuł: Ostatni taniec
Liczba stron: 616
Data wydania: 12 marca 2015 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
"Ostatni taniec" to dość ciekawe doznanie czytelnicze". Przede wszystkim zacząć należy od gatunki literackiego. Wspomniano, że jest to romans historyczny, jednak ja bardziej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że to saga rodzinna z elementami romansu historycznego. I choć dużo miejsca poświęca się miłości, to nie jest to opowieść o perypetiach jednej czy dwóch parach, a całej rodziny, na przestrzeni niemal pół wieku.
Powieść to wspomnienia Esme, która, jak napisano na stronie wydawcy, "u progu XXI wieku postanowiła odkryć tajemnicę".
Cofa się do roku 1918, czasu gdy była I wojna światowa. Wtedy wyjeżdżający na front Devlin poznał Camillę. Nie sądził że dzięki niej aż tak zmieni się jego życie. Przed odjazdem prosi ją o rękę i zostaje przyjęty. Czy to szczęśliwy koniec? Absolutnie! To dopiero początek. Po powrocie mężczyzny okazuje się, że Camilla nie miała ochoty na niego czekać, wychodzi za mąż za kogoś innego. Raz za razem wbija szpilki w jego serce twierdząc, że go nie kochała, nie chciała czekać bo nie wiedziała czy nie zginie na froncie.
Zimna i wyrachowana Camilla ma też siostrę, niewinną, młodą Esme. Początkowo upokorzony Devlin rozmawiał z dziewczyną by wzbudzić zazdrość u siostry lecz gdy młoda kobieta na jego zaproszenie przychodzi do niego do domu i spędza noc (czyli po prostu zostaje bo pogoda nie pozwala na powrót) byy ochronić reputację Esme, skromnej i niewinnej i naprawić błąd, wiedząc, że nie będzie z Camillą postanawia poprosić rodziców dziewczyny o jej rękę.
Czy Devlinovi uda się zapomnieć o dawnej miłości? Jakie niespodzianki dla rodziny i dla niej szykuje życie?
"Ostatni taniec" to książka klimatyczna. Opowiada o życia w różnych czasach. Z ciekawością zagłębiłam się w lekturrze o tym, jak autorka opisywała świat w obliczu wojen i po nich. Trochę się zdziwiłam czytając o porodach w szpitalu, rozmowach przez telefon i szybkim kontakcie między ludźmi mieszkającymi gdzie indziej. Wydaje mi się, że niezupełnie tak było, no chyba, że ktoś był bogaty, a tu jakoś nie wspomina się by rodzina Reddaway była bardzo zamożna, że byli arystokratami.
Książka jest przewidywalna. Często zdarza mi się że intuicja w jakiś sposób podpowiada mi, co będzie się działo, rzadko jednak w aż tak wielu sprawach nie myliłam się dopowiadając sobie wydarzenia.
Mimo to nie żałuję czasu, który poświęciłam by przeczytać tę książkę. Jest ona fajną propozycją do odstresowania się, odpoczynku.
Podoba mi się okładka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz