niedziela, 25 grudnia 2016

Blogowy cykl świąteczny: Katarzyna Puzyńska


Po kolacji wigilijnej, w pierwszy dzień świąt zapraszam do przeczytania wywiadu z Katarzyną Puzyńską - autorką poczytnej serii o policjantach z Lipowa.

Święta w dzieciństwie. Każdy z nas ma jakieś wspomnienia z czasu gdy wierzyło się w Świętego Mikołaja, czekało z niecierpliwością na pierwszą gwiazdkę. Czy jest coś, co do dziś Pani wspomina? 
 
Święta kojarzą mi się z Lipowem… A właściwie z wsią, która była jego pierwowzorem. Mieszkali tam moi dziadkowie. W dzieciństwie zawsze spędzałam Boże Narodzenie właśnie u nich. Zimy były wtedy mroźne i śnieżne. Nadal słyszę skrzypienie białego puchu pod butami. Czuję szczypanie mrozu na zmarzniętej twarzy, kiedy idziemy z dziadkiem po choinkę do leśniczówki. Już zmierzcha, bo zimowe dni są przecież krótkie. Przedzieramy się przez las. Pomiędzy drzewami jest już mroczno i trochę strasznie, więc śpiewamy kolędy, żeby dodać sobie otuchy.
Choinkę ubieramy dopiero następnego dnia, w Wigilię. Ozdoby musimy przynieść ze strychu. Trzeba sobie przypomnieć, co gdzie jest. Potem rozplątać światełka i łańcuchy. Wreszcie przymocować nitki do bombek, bo stare w magiczny sposób zginęły. Dziadek zapala w kominku. Ogień trzaska na wilgotnych jeszcze nieco polanach.
Potem oczekiwanie pierwszej gwiazdki. Na stole pyszni się dwanaście wigilijnych potraw. Przygotowały je babcia, mama i ciocia. Pod obrusem pachnie siano, które dostaliśmy od sąsiadów.
Po wieczerzy ruszamy na pasterkę. Wychodzimy około o jedenastej. Potrzeba aż godzinę, bo kościół jest po drugiej stronie wsi. Pewnie można by dojść tam szybciej, ale dorosłym nie chce się spieszyć po sutym posiłku.

Już na początku listopada w sklepach pojawiają się choinki, bombki, w radiach kolędy- ogólnie rzecz biorąc- zaczyna się czuć tę szczególną atmosferę. Czy Pani lubi ten czas? A może odwrotnie- w głowie pojawia się myśl by w grudniu uciec gdzieś, gdzie nie ma radia, telewizji i wrócić dopiero po świętach?

Faktycznie z każdym rokiem przygotowania zdają się ruszać coraz wcześniej. Niektórzy na to narzekają, ale mnie to nie przeszkadza.

Uwielbiam zapach choinki, jednak od wielu lat muszę zadowolić się sztucznym drzewkiem. Wraz z rodziną ubierana jest w przeddzień lub nawet w dzień Wigilii. Co roku czekam na ten piękny czas. Jak to wygląda u Pani?

Uwielbiam zapach choinki! Przez wiele lat mieliśmy z mężem sztuczną. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się na prawdziwą. Z reguły ubieramy ją razem w przeddzień Wigilii.

Tradycja mówi, że na stole ma być dwanaście potraw. W moim domu wieczerza wigilijna rozpoczyna się około godziny 17. Dania są tradycyjne, bezmięsne: uszka, krokiety, kapusta z grzybami. Nie może zabraknąć karpia i kompotu z suszu. Z dań niekoniecznie tradycyjnych: w ostatnią wigilię przygotowałam łososia. A jak jest u Pani? Wigilia w gronie najbliższych czy i dalszych krewnych? Jak wygląda przygotowywanie Świąt?

Boże Narodzenie spędzamy całą rodziną u mojej cioci. Część osób mieszka za granicą, więc jest to moment, kiedy wszyscy nareszcie możemy się spotkać i spędzić trochę więcej czasu razem. Najczęściej pojawiają się tradycyjne wigilijne potrawy, ale zdarzają się też drobne szaleństwa. Ja osobiście najbardziej lubię, tradycyjnie, kompot z suszu! Dla mnie to smak Wigilii.

Po kolacji nadchodzi czas gdy możemy obserwować na twarzy rodziny uśmiechy. Z prezentów cieszą się nie tylko dzieci. Ja uwielbiam sprawiać radość moim bliskim. Mimo skromnych funduszy staram się by podarkiem ucieszyć. Wiele jest zwyczajów: w jednych domach prezenty dostają tylko dzieci, w innych- każdy- każdemu. Jak to jest u Pani?

Prezenty każdy daje w miarę swoich możliwości. Najpiękniejsze jest w tym chyba zobaczyć radość na czyjejś twarzy, jeżeli prezent przygotowany przez nas jest udany. 🙂

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz