Autor: Katarzyna Pisarzewska
Tytuł: Zbieg okoliczności
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawnictwa Prószyński i S-ka od razu poczułam, że muszę ją przeczytać. Nie pomyliłam się, warto ją przeczytać, ale nie spodziewajmy się typowego kryminału.
Książka jest bardzo ciekawa, wieloaspektowa. Opowieść prowadzona jest głównie w teraźniejszości, chociaż są też nieliczne wspomnienia, ale wyraźnie zaznaczone- oznaczone datą, łatwo się połapać kiedy dane wydarzenie ma miejsce (w niektórych książkach trudno jest odróżnić takie rzeczy).
Akcja dzieje się w małym miasteczku, takim jakich wiele w naszym kraju. Pewnego dnia spokojne, harmonijne życie przerywa bestialski czyn w stosunku do psa, niedługo potem- zamordowana zostaje młoda kobieta, a potem nastolatek. Początkowo nic nie łączy obu śmierci, ale później... policja dochodzi do wniosku że tych dwoje coś łączy, muszą więc dociec jakie powiązania mieli ze sobą.
Śledztwo prowadzą policjanci z miejscowej komendy- sierżant Maria Gajda oraz Maciej Borus. Jeśli czekacie na romans między nimi- uchylę rąbka tajemnicy- nie doczekacie się. Maćka i Marię łączy rodzina, nie są ze sobą spokrewnieni (wspomina się w książce, że matka mężczyzny to ciotka Marii, ale nie wspomina się jakie dokładnie koligacje rodzinne między nimi występują). Maciek jest żonaty, jego żona to jedna z głównych bohaterek- w moim przypadku od razu zyskała sympatię. Jest psychologiem w szkole, ale pomaga też w śledztwie.
Książka jest bardzo ciekawym doświadczeniem czytelniczym. Porusza wiele problemów, wzrusza. Przede wszystkim pokazuje jak czasem wygląda integracja różnych środowisk (rzadko, nie zawsze tak wygląda!- piszę to, aby nikt mnie nie posądził o pisanie nieprawdy). Przeczytamy też o rodzinie, która uchodzi za zwykłą, a tymczasem co i rusz wychodzą skrywane tajemnice typ romans z żonatym mężczyzną, rozwód, oszustwo. Przykro mi się czytało o tym, jak Maria zawsze żyła w cieniu siostry, chyba nawet była uważana za tą gorszą (tak zrozumiałam). Zęby zgrzytały mi ze złości, gdy matka Marii na siłę chciała ją wydać za mąż- poczyniła nawet pierwsze kroki ku temu zapraszając jej byłego partnera, z którym się rozstała ku rozpaczy marki. Szkoda, że nasza bohaterka nie wyjawiła powodu dlaczego tak się stało, może uniknęłaby oskarżeń o rozpad związku i spotkanie z... gwałcicielem.
Kto zabił? Na odpowiedź trzeba poczekać- ale na pewno nie będziemy się nudzić czekając.
Okładka to jedna z tych, które bardzo mi się podobają, ale chyba niezbyt pasuje do tej książki.
Okładka jest piękna i bardzo subtelna, a fabuła intryguje mnie. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się poznać historię ukrytą na kartkach tej powieści.
OdpowiedzUsuńMasz rację co do okładki.Jest piękna i subtelna ale nijak się ma do tematyki tej powieści.Co do samej książki to przypadła mi ona do gustu.Podoba mi się w niej to,że nie wszystko kończy się szczęśliwie.Autorka opisuje nam historię prawdziwego życia w którym szczęście miesza się ze smutkiem.
OdpowiedzUsuńhttp://swiatksiazkii.blogspot.com/