niedziela, 3 listopada 2013

"Koszmarne przebudzenie"- Rosalind Noonan

Autor: Rosalind Nooman
Tytuł: Koszmarne przebudzenie
Liczba stron: 416
Data wydania: 22 października 2013
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Kolejna ciekawa powieść dla kobiet. I moim zdaniem bardzo potrzebna. Wiele kobiet po urodzeniu dziecka cierpi na depresję poporodową. Niestety, w wielu przypadkach nie otrzymują pomocy, są uważane za wyrodne matki, które wcale nie kochają dziecka. Tymczasem nieleczona depresja może spowodować tragedię.
Tak było w tej książce. Chelsea, nasza bohaterka zdawała sobie sprawę, że jest z nią coś nie tak, ze mimo tego, że kocha córkę to ma ochotę ją oddać komuś. Wie, że nie powinna tak myśleć więc wybiera się do lekarza... który bagatelizuje jej stan. No nie! To jedna z sytuacje, które wywołały u mnie irytację, zgrzytanie zębów ze złości. No jak można powiedzieć, że, normalnym jest zrobienie krzywdy dziecku, wizje, że się je zabija albo niechęć lekarza do wypisania leków (bo to nie pomoże). Na efekty cudownej porady lekarskiej nie trzeba było czekać. Chelsea wyczerpana, senna zasypia, a gdy budzi się nie ma jej ukochanej czteromiesięcznej córeczki Annabelle. Ktoś ją porwał. Okazuje się, że osoba, która to uczyniła miała wszystko bardzo dokładnie zaplanowane. Wyczekała momentu gdy mąż Chelsea wyjedzie na konferencję, a ona sama będzie załamana problemami ze sobą i towarzystwem ubezpieczeniowym. Dobrze, że chociaż mają wsparcie w siostrze Chelsea i jej mężu oraz przyjaciołach, którzy pomagają w tych trudnych chwilach.
A moja intuicja przy tej książce poszła na urlop. Autorka podawała nam "typy" porywacza, a ja za każdy razem, przy każdej osobie myślałam sobie: "może to on/ ona?". Przeczuwałam, a właściwie byłam prawie pewna jednego- że porywaczem okaże się kobieta.
Czy miałam rację? Przeczytajcie! Naprawdę polecam!
I jeszcze słówko o okładce: ładna, ale czy tu pasuje? Wydaje mi się
, że przedstawia dziewczynkę? Ale jeśli to prawda to po co takie zdjęcie wybrano? Przecież Annabelle jest niemowlęciem, a fotografia raczej mi do Chelsea nie pasuje. Chociaż mogę się mylić.



3 komentarze:

  1. Na okładki często różne bzdury wrzucają, Albatros na przykład, ten to dopiero szaleje... przy okazji wznowień Stephena Kinga nie raz łapałem się za głowę ;-) Powieść niby dla kobiet, tak piszesz, ale fabuła i mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę - a miałam sięgnąć po tą książce, ale uznałam, że będzie mało ciekawa...a tu maż ci los...
    No cóż.
    Mam nadzieję, że uda mi się ją gdzieś dostać - a już na pewno będę polować na nią w bibliotece;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka faktycznie nie pasuje za bardzo, ale sama książka wydaje się bardzo ciekawa :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń