Autor: Krystyna Mirek
Tytuł: Większy kawałek nieba
Liczba stron: 436
Data wydania: 27 kwietnia 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Źródło: egzemplarz recenzencki
Patrząc na okładkę książki oraz czytając opis na odwrocie można odnieść wrażenie, że jest to kolejna banalna książka, jakich teraz wiele na rynku. Jednak gdy odrobinę wgłębi się w treść przekonać się można, jak wielkim błędem było takie myślenie.
Wiktor to mężczyzna samotnie wychowujący syna. Jego żona zmarła, a on na łożu śmierci przyrzekł jak najlepszą opiekę nad synem. Jest w związku z Natalią, planują nawet przejście znajomości na "kolejny eta" bowiem kobieta chce stabilizacji, liczy na nią. Czy poradzi sobie w roli macochy? Syn Wiktora to nastolatek, a jak wiadomo- nastolatki generują większe problemy (w porównaniu do małych dzieci).
Iga również nie ma życia usłanego różami. W momencie gdy ją poznajemy odwiedza ojca, próbuje też pomóc mu w codziennym życiu. Jednak czy da się udzielić pomocy osobie, która stawia różne warunki oraz wiele rzeczy postanawia wymóc szantażem?
Jest jeszcze Maria, sympatyczna starsza pani, która ma kłopoty finansowe. By się ich pozbyć postanowiła podjąć pracę gosposi. Jak się nietrudno domyśleć- trafia do domu Wiktora. Już na samym początku zauważa, że prawdziwej pracy będzie niewiele, za to ważnym okaże się "doglądanie" nastolatka.
Byłam pewna, że książka mi się spodoba. Przecież przeczytałam już przynajmniej dwie powieści Krystyny Mirek (oraz opowiadanie świąteczne). Po prostu nie mogło być inaczej.
Z powieści bije wielkie ciepło: dla większości bohaterów ważna jest rodzina, i to na niej się skupiają. Wiktor skupił się na synu, poświęcił mu wszystko, jednak jak to w życiu bywa- popełnił błąd. Czy samotnemu ojcu uda się nawiązać dobre relacje z chłopcem? Iga również dużo czasu i wysiłku poświęca swojemu tacie, który niestety- często rani córkę.
W książce było kilka wątków, które mi się podobały. Przede wszystkim- ten dotyczący pracy w restauracji. Panowała tam ciepła, niemal rodzinna atmosfera, aż miło było czytać. Życzyłabym sobie, żeby tak było wszędzie. Kolejna rzecz, która sprawiła, że zatopiłam się bez reszty w powieści- opowieść o perypetiach Igi. To jej historia "kupiła" mnie, jestem ciekawa czy dziewczyna odkryje tajemnicę pięknej biżuterii i swojej rodziny.
Na końcu spotkało mnie duże rozczarowanie, na które powinnam być jednak przygotowana. Otóż... nie dowiedziałam się najważniejszego. Autorka każe czekać na kolejny tom... Powinnam być na to przygotowana- przecież Krystyna Mirek jest mistrzynią polskich sag rodzinnych.
Bardzo lubię powieści Krysi Mirek, okładka tej dodatkowo ogromnie urzeka. Chętnie przeczytam tę powieść. Marzy mi się jednak, żeby wiele się w niej działo, aby zaskakiwały mnie kolejne zwroty akcji, by była nieprzewidywalna. Mogę na to liczyć? Czy raczej spodziewać się czegoś w stylu Jabłoniowego Sadu?
OdpowiedzUsuń