czwartek, 9 czerwca 2016

"Nigdy cię nie zapomniałam", "Nigdy nie pozwolę ci odejść"- Marta W. Staniszewska

Autor: Marta W. Staniszewska
Tytuł: Nigdy cię nie zapomniałam
Liczba stron: 312
Data wydania: 22 sierpnia 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Źródło: loteria blogerów na Warszawskich Targach Książki












Autor: Marta W. Staniszewska
Tytuł: Nigdy nie pozwolę ci odejść
Liczba stron: 355
Data wydania: sierpień 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Źródło: loteria blogerów na Warszawskich Targach Książki














Nareszcie moje oczekiwania zostały zaspokojone. Życzyłam sobie erotyku, w którym autorka nie będzie się bała używać słownictwa związanego z seksem (i nie będzie ono infantylne). Znalazłam taki. Marta W. Staniszewska w swoich książkach nie waha się użyć słowa "cipka", a zaobserwowałam, że w polskich powieściach uchodzi ono, za takie, którego nie warto używać, wulgarne. Moim zdaniem wulgarnie by było gdyby co i rusz go używano, a oprócz tego przekleństwa byłyby traktowane jako przerywnik, przecinek, a nie środek wyrazu.
Dla mnie książka jest autentyczna. Nie owija się w bawełnę, opisy uciech cielesnych działają na wyobraźnię. Oprócz wątku, o którym wspomniałam w książkach dziś przeze mnie recenzowanych znajdziemy wątek sensacyjny oraz.. miłosny.  Sophie i Aleks po latach spotykają się ponownie. W ich pamięci ciągle jest to, co się wtedy wydarzyło: przeżyli razem fascynujące chwile i tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego nie kontynuowali związku. Czas jednak leci, więc nie tracąc go angażują się w ponowny związek. Czy wreszcie będą razem? Czy wezmą ślub i będą mieli gromadkę dzieci? Przeczytajcie!
Tak naprawdę brakowało mi jednej rzeczy. Erotyk napisany przez polską autorkę przypadł mi do gustu, jednak cały czas zastanawiam się, dlaczego wciąż bohaterami są osoby z Ameryki, a co za tym idzie- z imionami charakterystycznymi dla tego państwa. Spotkałam się z zarzutem, że polskie imiona są brzydkie i nie pasują, że głupio by kobieta w chwili uniesienia wołała "Stasiu, Włodku, Antku itd". Ja się pytam- dlaczego? W życiu codziennym jakoś istnieją one i mimo upływu czasu są nadawane. A jeśli się komuś wspomniane wcześniej imiona nie podobają to jest pełna dowolność- jest tyle pięknych, nowych. Trzeba tylko chcieć.
Powieść jest w dwóch częściach, każda po troszkę ponad 200 stron. Bardzo szybko się czyta i muszę przyznać, że to bardzo przyjemne doświadczenie. Książki Marty W. Staniszewskiej oceniam bardzo dobrze, rzekłabym, że uplasowały się dość wysoko w rankingu polskich powieści erotycznych.
Egzemplarze, o których dziś piszę otrzymałam w ramach loterii na spotkaniu blogerów odbywającego się na Warszawskich Targach Książki w Warszawie. Dziękuję bardzo organizatorkom i Wydawnictwu Psychoskok.

3 komentarze:

  1. Nie wiem co napisać. Jestem szczęśliwa :) Jesienią wychodzi moja nowa książka która usatysfakcjonuje Pani pragnienie przeczytania erotyku w polskich realiach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło czytać Pani komentarz. Cieszę się z nowo wychodzącej książki- widziałam zapowiedź (mam nadzieję, że uda mi się szybko do niej dotrzeć i zrecenzować ;-)

    OdpowiedzUsuń