sobota, 23 lipca 2016

"Jedyna"- Marisa de los Santos

Autor:  Marisa de los Santos
Tytuł: Jedyna
Liczba stron: 512
Data wydania: 5 maja 2016 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


"Jedyna" wywołała we mnie mnóstwo sprzecznych emocji. Przez długi, długi czas miałam ochotę nie czytać dalej, odłożyć i sięgnąć po coś ciekawszego. Czytając recenzje i komentarze na innych blogach zauważyłam, że moje odczucia niewiele się różnią od tych opisanych.
Niestety- na rozkręcenie się akcji musiała długo poczekać. Tak naprawdę przez 200 stron niewiele się działo, dopiero ostatnie wydarzenia sprawiły, że lektura nie była całkowitą katorgą.
To opowieść o rodzinie, o wpływie przeszłości na teraźniejszość. Historię poznajemy z dwóch punktów widzenia- dorosłej Eustacii i szesnastoletniej Willow. Bohaterki są przyrodnimi siostrami. Nie uwielbiają się, Taisy, bo tak mówią na Eustachię, ma wielki żal do ojca, że postanowił zostawić jej matkę (oraz ją i brata) i poświęcić się budowaniu nowej rodziny.
Mimo, że między dorosłą córką, a ojcem nie układa się najlepiej to ta jednak ulega prośbie ojca i postanawia go odwiedzić. Nie spodziewa się jak bardzo podczas tego wyjazdu zmieni się jej życie.
W książce poruszane są różne tematy jak na przykład wspomniane wcześniej przeze mnie radzenie sobie z przeszłością, o emocjach towarzyszących rozwodom i kontaktom z "nową rodziną", jak również manipulacje, wykorzystywanie naiwności nastolatków czy samotność.
Było mi żal Willow- dziewczyna nie miała znajomych, poświęcała się tylko nauce. Myślę, że jest to ważne, ale jak we wszystkim trzeba mieć umiar. Wilson chciał stworzyć własną kopię zapominając, że córka nie jest nim. Takie trzymanie pod kloszem na dłuższą metę nie przynosi nic dobrego.

1 komentarz:

  1. Troszkę martwi mnie, że ta książka dość długo się rozkręca, coś takiego potrafi zniechęcić. Ale z drugiej strony jest ona z klubu Kobiety to czytają, a te historie zazwyczaj bardzo dobrze wpasowują się w mój gust. ;) Jak będzie okazja to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń