sobota, 16 lipca 2016

"Pozwól jej odejść"- Dawn Barker

Autor: Dawn Barker
Tytuł: Pozwól jej odejść
Liczba stron: 440
Data wydania: 14 kwietnia 2016 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Źródło: egzemplarz recenzencki


Po raz drugi zdecydowałam się sięgnąć po książkę tej autorki. I niestety, kolejny raz przekonuję się, że nie są one dla mnie. Nie potrafię całkowicie zatopić się w lekturze, zapomnieć o tym co było i jest. Niekiedy słyszę słowa zachwytu- wielu ludzi bardzo dobrze wypowiada się o tej pozycji. Lecz nie zawsze coś może podobać się wszystkim, prawda?
"Pozwól jej odejść" to był sprawdzian. Jak wielu autorom, tak i Dawn Barker postanowiłam dać drugą szansę. Byłam ciekawa, czy nastąpiła jakaś zmiana, czy tym razem nie będę się mogła oderwać od czytania. Owszem, w porównaniu do pierwszej książki było dużo lepiej, ale dla mnie to jeszcze nie to.
Dawn Barker słynie z poruszaniu trudnych tematów. To się nie zmieniło. Wcześniej mogliśmy poczytać o problemie depresji poporodowej. Teraz czytelnik zostaje wprowadzony w świat Zoe i Nadii, dwóch sióstr, z których jedna ma kochającą rodzinę, druga- mimo szczerych chęci- kłopoty z zajściem w ciążę.
Nadia podejmuje trudną decyzję: postanawia pomóc siostrze i urodzić dla niej dziecko, zostać, jak to się mówi, surogatkę. To, co zamierza zrobić będzie miało ogromny wpływ na jej rodzinę i innych.
Autorka przedstawia sytuację z różnych punktów widzenia. Pisze o tym co czują obydwie kobiety, ale także o tym jak na wieść o całej sprawie zareaguje córka Zoe- Louise.
Podsumowując- mając do wyboru książkę np Jodi Picoult i Dawn Baker to bez zastanowienia sięgnę po pozycję napisaną przez Jodi.
W recenzowanej dziś przeze mnie "Pozwól jej odejść" znalazłam kilka rzeczy, które na pewno miały wpływ na mój odbiór, kilka niedociągnięć. Przede wszystkim bardzo trudno mi się zorientować w akcji, która jest zarówno zapisem wspomnień, jak i wydarzeń teraźniejszych. Jest wprawdzie podział na rozdziały, ale nie ma zaakcentowanych dat lub porządku chronologicznego: może się zdarzyć, że wspomnienia to jeden rozdział, potem teraźniejszość, a znów za chwilę trzy rozdziały, w których opisane jest to co dawniej było. Niestety dopiero po chwili można się zorientować co i jak.
Zgrzytało mi też odmienianie imienia Nadia. Mimo, że wyczytałam, że używanie formy "Nadiu" nie jest błędem to jednak nie podoba mi się ta odmiana, jest nie do końca naturalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz