sobota, 25 lutego 2017

"Kobiety wzdychają częściej"- Agata Przybyłek

Autor: Agata Przybyłek
Tytuł: Kobiety wzdychają częściej
Liczba stron: 404
Data wydania: 11 stycznia 2017 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czwarta Strona
Źródło: egzemplarz recenzencki


Jestem zła. Okropnie zła. Składają się na to różne powody: po pierwsze: myślałam, że to będzie już koniec opowieści o Zuzannie i wyjaśnią się wszelkie nieporozumienia. Nie nastawiłam się psychicznie na kolejne czekanie...
A wiecie o co jestem najbardziej zła? O zakończenie. Mogę się tylko domyślać co było w liście, który otrzymała główna bohaterka. I jak tu żyć? Jak trudno będzie tyle czekać na kolejną premierą!
Ale koniec śmiechów- chichów, żartów. Książka jest po prostu świetna. Czyta się szybko, a perypetie Zuzanny i innych mieszkańców Jaszczurek i wzruszają i bawią.
Szczególnie śmiechogenna jest postać mamy Zuzy. Kobieta jest hipochondryczką i wszędzie widzi swoją śmierć. To znaczy- nam, czytelnikom może być do śmiechu, ale takie osoby naprawdę istnieją i przebywanie w ich towarzystwie nie jest już takie wesołe.
Już sam początek jest "mocny"- Zuzanna ulega wypadkowi, od większych obrażeń i nieszczęścia ratuje ją dawny narzeczony.
Pamiętacie? W poprzedniej części Zuza narzekała na brak zainteresowania u męża. Teraz jest "zabawniej"- mieszka pod jednym dachem z mężem, a na dokładkę (bo nasza bohaterka to dobra dusza) przystojny wuefista mocno nią zainteresowany oraz wyżej już wspomniana dawna miłość. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Jak to się wszystko rozwinie?
Swoją drogą dziwię się, że Zuza w ogóle poświęcała swoje myśli nauczycielowi wuefu. Przecież sama mówiła, że jest kobieciarzem. Inaczej rzecz ma się z Teodorem- miłością sprzed lat. Wracają do niej dobre chwile.
Książka niesamowicie bawi, zdarzają się też wzruszające momenty. Tak właściwie to chyba nie mogę opisać żadnego wątku, który mi się podobał. Wszystko było ciekawe: i miłość Kasi i Tomka i przyjazd ekipy filmowej do Jaszczurek. Postać mamy Zuzy też. I główne wątki.
Podsumowując: od nowa zaczynam oczekiwanie na kolejną część perypetii Zuzanny. Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać.
Tradycyjnie oczywiście muszę wspomnieć o okładce. Bardzo mi się podoba, a natężenie barw, ta czerwień- po prostu piękne.

2 komentarze: