wtorek, 3 stycznia 2017

4. "Miasto glin"- Karin Slaughter

Autor: Karin Slaughter
Tytuł: Miasto glin
Liczba stron: 512
Data wydania: 2016 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Źródło: egzemplarz recenzencki (księgarnia Tania Książka)


Muszę przyznać, że trafiłam na dosyć ciekawą pozycję. Często kryminały osadzone są w czasie, który nazwałabym mocno teraźniejszym czyli na przestrzeni dni dzisiejszych lub maksymalnie kilka lat wstecz. Dzięki Karin Slaughter odbywamy podróż w czasie, do ubiegłego wieku. Brzmi zachęcająco i tak, jakoby przenosilibyśmy się przeszłość odległą, a to zalewie niecałe 50 lat.
Akcja "Miasta glin" dzieje się w roku 1974 roku. To zaledwie kilka dni, w czasie których prowadzone jest śledztwo.
W Atlancie grasuje zabójca. Nie zadowolił się jedną śmiercią, jego celem jest wciąż zabijać. Ofiary to policjanci, jednemu udało się ujść z życiem. Jako, że może co nieco przekazać o tym jak wyglądał zabójca (choć nie jest to wiele informacji, można się domyślać dlaczego) powinien być chroniony, mieć ochronę. Tu następuje moje wielkie zdziwienie. Mimo, że nie znam dokładnie specyfiki pracy policji, nic nie wiem jak to było w latach 70-tych w Atlancie, to wydaje mi się, że istniały jakieś procedury związane z ochroną osób poszkodowanych w wyniku przestępstwa na przykład gdy osoba popełniająca czyn nie została jeszcze ujęta, pozostaje na wolności. Czy uda się wyjaśnić tę trudną sprawę, a winny poniesie karę za swoje czyny? Czy koleżanki po fachu odnajdą zabójcę?
Ciekawi mnie czy rzeczywiście w tamtym czasie Atlanta wyglądała tak jak w swojej książce opisała to autorka. Zapytacie o co chodzi. Otóż w powieści Karin Slaughter roi się od stereotypów. Nie są to jej opinie, wydaje mi się, ona jedynie pokazuje jak wtedy postrzegano świat i odmienności. Tak jak już pisałam- jest mnóstwo uogólnień. Wiem, że w latach 70-tych wyrażano bardzo krytyczne o osobach o innym kolorze skóry czy o odmiennej orientacji seksualnej, homoseksualistach (niestety- dziś mimo, że sytuacja się poprawiła to nie jest jeszcze idealnie). Dobrze miał się też męski szowinizm.
Powieść pozytywnie mnie zaskoczyła. Mimo, że denerwują mnie uogólnienia i wyżej wspomniane niesprawiedliwe, krzywdzące zachowania to dobrze mi się ją czytało. Być może wpływ miała na to wiedza, że to nie opinie autorki, a chęć jak najlepszego odwzorowania sytuacji.

1 komentarz: