Autor: Magdalena Zimny-Louis
Tytuł: Kilka przypadków szczęśliwych
Liczba stron: 432
Data wydania: 23 stycznia 2014 r.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rozdarta jestem. Z jednej strony- książka w swojej prostocie bardzo mi się podobała, ale było też kilka rzeczy, które w książkach absolutnie mi się nie podobają.
Książka opisuje życie kilku osób, które gdyby nie przypadek nie byłyby w tym miejscu, w którym aktualnie się znajdują. Chociaż "znajdują" to troszkę niefortunne słowo w przypadku Damiana Rogalika, który został zamordowany w wigilijną noc i Monty Kolczenko, która również straciła życie w wyniku zabójstwa.
Nasza główna bohaterka, policjantka Emma pisze, że gdyby nie śmierć tych dwojga nieznajomych to ona nie zdecydowałaby się na emigrację do Polski. Podróż ta ma po trosze charakter ucieczki, a po trosze chęć poznania historii rodzinnej. Wyjeżdża ze złamanym sercem, ciekawym jest czy pozna kogoś właściwego? Poznaje wprawdzie sympatycznego Borysa, ale jest on już związany, ba! zaręczony. Czy coś z tego wyjdzie?
Kolejna osoba wspomniana w książce to Florian Duda, który gdyby od razu pojechał do ciotki wszystko potoczyłoby się inaczej, nie poznałby swojej żony, a jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Akcja dzieje się w dwóch krajach- Wielkiej Brytanii i Polsce. Bez żadnego koloryzowania pokazuje życie Polaków, którzy zarobkowo wyjechali do UK
To, co nie podobało mi się w książce- łączenie wielu wątków, wielu bohaterów, niekiedy wydarzenia się mieszały. A do zapamiętania było wiele: historia Emmy, Damiana, jego "przyjaciółki, Monty i braci, którzy odpowiadali za śmierć Damiana.
Jak ja nie lubię takich książek to "Kilka przypadków szczęśliwych" bardzo mi się podobały. Widać należy próbować z każdym rodzajem literatury bo czasami można się zaskoczyć.
A okładka ładna i ciekawa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz