Autor: Stanisława Platówna
Tytuł: Telefon zaufania
Liczba stron: 278
Data wydania: 1973
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia
Stara książka, jednakże ciekawa. Chociaż trochę myląca na początku, z tego powodu też trochę byłam zawiedziona. Powieść zaczyna się telefonu małego chłopca do lekarza dyżurującego w telefonie zaufania. Malec boi się sam być w domu w nocy, gdy rodzice akurat wyszli. Lekarz rozwiewa wątpliwości chłopca. Na kolejny telefon nie musi czekać długo- tym razem dzwoni chłopak, który niedawno dowiedział się, że został adoptowany. Ma ogromny żal do rodziców, że nie powiedzieli mu prawdy, że dowiedział się od osoby postronnej. Lekarz boi się, że rozżalony młodzieniec może zrobić sobie krzywdę, zwłaszcza, że zabrał pistolet ojcu. Dzięki kilku szczegółom, które wyłowił z rozmowy podejmuje trud i próbuje odnaleźć jego przybranych rodziców. W tamtych czasach nie była to taka łatwa rzecz-- nie było telefonów komórkowych, nie było namierzania.
I właśnie w tym momencie trochę się rozczarowałam, myślałam, że tak na początku będzie to kilka opowieści o ludziach pracujących w telefonie zaufania. A tymczasem większość książki to opowieść właśnie o tym jednym chłopcu, który zniknął i który przeżył wiele pod czas ucieczki, ale i wiele zrozumiał.
Książkę bym poleciła, a nawet powiem, że warto sięgać po książki wydane wiele lat temu. Są ciekawe i pokazują jak to dawniej było i jacy ludzie byli.
Powiedziałabym też, że jest ponadczasowa- pokazuje, że nie warto czegoś ukrywać przed dziećmi b prawda może okazać się ciężka do przeżycia, ale też że nie ma dobrego momentu na powiedzenie dziecu, że jest adoptowane. Zawsze może być tak, że po protu będzie miało żal.
Potwierdzam! Książki wydane przed kilkunastoma kilkudziesięcioma laty są równie dobre jak i czasami nie lepsze od tych wydawanych w obecnych czasach.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca fabuła - chętnie się rozejrzę.