Autor: Jill Shalvis
Tytuł: Szczęśliwa przystań
Liczba stron: 408
Data wydania: 17 lipca 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Jakiś czas temu, dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka mogłam zrecenzować książkę "Szczęściara". I mimo, że to zwykły romans, miejscami mocno pornograficzny to bardzo mi się spodobał. W sumie to zawsze miałam ciągoty do takiej literatury, dawniej, jak to się mówi, często, gęsto sięgałam po zwyczajne harlequiny. Również po "Szczęśliwej przystani" spodziewałam się tego samego, chociaż z początku tak troszkę mnie rozczarowała.
Pierwsze, co chciałam napisać to to, że zastanawiałam się, czy czytając nie po kolei coś przegapię. O, po prostu czasami tak mi książki wpadają w ręce, nie w kolejności pisania. Na razie nie widać, żebym coś przegapiła, zobaczymy jak będzie przy pozostałych dwóch.
Co trzeba przyznać- książka jest ciekawa, przyjemna w czytaniu relaksując ( a więc o prostu idealna jako "przerywnik" do "Stalina", który też jest u mnie na "tapecie").
Tara po dłuższej nieobecności powraca do małego miasteczka. Jej uwagę przykuwa niesamowicie przystojny, miły mężczyzna o imieniu Ford, z którym... związała się lata temu i z którym... ma dziecko, które oddała do adopcji. Tara udaje niedostępną, mówiąc, że nie chce się dwa razy sparzyć. Ta postawa bardzo, ale to bardzo mnie denerwowała- dlaczego nie mają być razem skoro i jedno i drugie tego chce i na dodatek tak mocno na siebie działają. W romansach tak zwykle bywa, że gdy jest już dobrze to coś przeszkadza. Tym razem pojawia się były mąż bohaterki i... wyznaje jej miłość. Pojawia się też jej córka.
Jak to się wszystko skończy? Czy Tara zwiąże się z Fordem? A może Logan przekona ją do powrotu? No cóż, żeby dowiedzieć się co się stanie... przeczytajcie książkę. Ja, mimo chwilowego początkowego rozczarowania- polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz