Autor: Janusz Świtaj
Tytuł: 12 oddechów na minutę
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Z okładki patrzy na nas sympatyczna, uśmiechnięta twarz mężczyzny. Jaką historię kryje?
Bardzo mi się ta okładka podoba, podczas lektury zerkałam na nią bardzo często.
Janusza Świtaja zapamiętałam właśnie dzięki jego kontrowersyjnemu postulatowi aby odłączyć go od aparatury i pozwolić umrzeć. Nie umiałam sobie przypomnieć, kiedy to było, ale z książki dowiedziałam się, że był to rok 2007. Wtedy tylko zanotowałam jego sylwetkę, al jakoś nie wydał mi się sympatyczny.
Muszę przyznać, że książka zmieniła moje postrzeganie jego osoby. Podziwiam go za to, że napisał książkę, bo jak jest napisane na okładce trwało to 7 lat,, właśnie ze względu na jego niepełnosprawność. Mógł dyktować ją komuś, a jednak nie, zrobił to sam, zapewne kosztowało go to wiele godzin pracy, więc już to wystarczy aby wzbudzał szacunek.
Książka opisuje niesamowicie trudne przeżycia Janusza po wypadku na motorze. Nawet lekarze mówią, że często taki uraz bywa śmiertelny, ale widać Januszowi udało się nie tylko przeżyć, ale też trochę radzić w życiu. Do czynności codziennych i pielęgnacyjnych potrzebuje i będzie potrzebował pomocy do końca życia (i to właśnie było przyczyną wołania o pomoc w ulżeniu cierpienia jemu i rodzicom, którzy jak na razie się nim opiekują), ale z tego co zrozumiałam, rozmawia, pomaga jak tylko może.
Polecam do przeczytania Na pewno wzruszy, ale też pokaże, z jakimi problemami na codzień muszą się zmagać niepełnosprawni.
Oglądałam kiedyś program dotyczący tego pana, i właśnie ja ty kojarzę go głównie ze swego postulatu o eutanazję. Później z czasem zrobiło się o nim głośno. Jednak nie wiem czy mam ochotę na tę lekturę, mam mieszane uczucia...
OdpowiedzUsuńInny jest obraz w telewizji, inny w książce. Chyba rzadko się to zdarza, po książki, autobiografie sięgamy gdy ktoś szczególnie przypadnie nam do gustu.
Usuń