Autor: Joanna Miszczuk
Tytuł: Córki swoich matek
Liczba stron: 448
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
"Córki swoich matek" to trzecia książka opowiadająca o Asi i jej kobietach z jej rodziny. To historia niezwykła i wciągająca, a ja już drugi raz z zadowoleniem, ale też dużym zaskoczeniem przyjmuję fakt, że ukazuje się kolejna część. Cieszę się, że w mojej kolekcji znajdują się dwie. Ciekawi mnie też, czy to już koniec,czy pojawi się kolejna powieść Joanny Miszczuk.
Kilka słów o okładce- poprzednie tomy miały taką, powiedziałabym, że lekką, eteryczną i magiczną okładkę. Ta też mi się podoba, ale trochę się różni.
Zapewne myśleliście kiedyś o swoich przodkach, o tym jak żyło się w przeszłości i o miłości w dawnych czasach.Większości z nas nie jest dane poznać losów swoich przodków z taką dokładnością, jak mogła to zrobić nasza bohaterka. Asia dostała bowiem w spadku pamiętniki i listy kobiet ze swojej rodziny, a także pierścień miłości i przebaczenia. O nm i o tym, w jaki sposób się to odbyło można przeczytać w poprzednich książkach Joanny Miszczuk "Matki, żony, czarownice" oraz "Zalotnice i wiedźmy". Dokumenty, dokumenty, o których mowa, sięgały wspomnień XIII wieku, ale w tej książce poznajemy historie rodzinne począwszy od wieku XVI.
Już na początku autorka wspomniała, że zdarzenia i postaci są wytworem literackim, jednak mimo to bardzo przyjemnie się czyta Z początku myślałam sobie, że ile można pisać, że chyba temat został powoli wyczerpany bo kilka pierwszych stron jakoś mnie nie zachwyciło. Ale kolejne? Poezja, a przynajmniej dla mnie. Próbowałam wybrać która część ciekawsza, czy pamiętniki tych niezwykłych kobiet czy teraźniejszość i wydarzenia w których uczestniczy Asia. A wbrew pozorom w jej życiu dzieje się bardzo wiele: ślub z Marokańczykiem, problemy z byłym mężem, plany powrotu do firmy, którą obecnie zarządza Julian, były mąż (a nie jest on kryształowym człowiekiem, liczy się dla niego tylko kasa i seks). Także jakbym miała wybrać to chyba bardziej wciąga mnie teraźniejszość, ale przeszłość też jest arcyciekawa.
Książkę czyta się szybko, lekko. To idealna lektura na jesienne wieczory.
Czytałam poprzednie części i bardzo mi się podobały.Ta okładka trochę mnie zmyliła,bo w ogóle nie skojarzyłam jej z poprzednimi częściami.Myślałam,że to coś innego i nowego.Muszę w takim razie nadrobić szybko braki!
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem strasznie zawiedziona tą częścią, choć dwie poprzednie bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńKusi mnie cała trylogia, więc muszę rozejrzeć się za pierwszą częścią. :)
OdpowiedzUsuń