Autor: Carin Gerhardsen
Tytuł: Kołysanka na śmierć
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Osobom wrażliwym nie polecam patrzeć na okładkę. Zakrwawiony nóż mówi sam za siebie.
Książka za to jest bardzo ciekawa, zastanawiam się dlaczego ja czytam tak mało kryminałów rodem ze Skandynawii. Zauważyłam, że jestem otwarta na nowe rzeczy, chociaż jeszcze jakiś czas temu zarzekałam się, że tak nie zrobię. Przykłady? Proszę bardzo: jest ich kilka. Czytnik? Nigdy! A teraz każdemu polecam, a dla mnie to ulubiony sprzęt. Kryminały Skandynawskie? E tam, nie będę podążać za tłumem- a po przeczytaniu "Kołysanki na śmierć" mam ochotę na więcej. I więcej na pewno będzie jak uporam się z tym wszystkim, co czeka na mnie w kolejce.
Książka o której teraz piszę bardzo mi się podobała. Autor nie pozwala czytelnikowi się nudzić- ciągle się coś dzieje.
Od początku zadajemy sobie pytanie: kto zabił? Kto zabił matkę i dzieci? Dzieci nic nie widziały bo spały więc dlaczego morderca ich nie oszczędził? Zdradzić mogę, że tak jak w wielu innych książkach tak i w tej na końcu dowiemy się o fatalnym zbiegu okoliczności. Wspomnę, że na początku nie znaleziono żadnych śladów, nic, wydawać by się mogło, że to zabójstwo doskonałe. Przez większosć czasu detektywi nie mają nic, na czym mogli by się zaczepić.
Na pewno będę chciała przeczytać inne książki tego autora, będę do tego dążyć i ich szukać. Może i sięgnę po inne kryminały skandynawskie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz