czwartek, 3 grudnia 2015

"Wykolejony"- Michael Katz Krefeld

Autor: Michael Katz Krefeld
Tytuł: Wykolejony
Liczba stron: 368
Data wydania: czerwiec 2015 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Źródło: egzemplarz recenzencki


Jeszcze kilka lat temu skandynawskim kryminałom mówiłam zdecydowane NIE. Teraz zastanawiam się, jak ja mogłam tak mówić, dlaczego nie chciałam ich czytać. Myślę, że mogła mieć na to wpływ rosnąca popularność, każdy bez wyjątku czytał i zachwycał się. Wychodzi na to, że jestem uparta i czasem muszę iść pod prąd. Nie zawsze wychodzę na tym dobrze, jak widać (bo ominęło mnie wiele dobrego).
"Wykolejony" to pierwsza książka Michaela Katza Krefelda, która została wydana w Polsce. Dostępny jest już druga część opowieści o Thomasie Ravnie.
Początkowo czytało mi się ciężko. Niezbyt lubię gdy przez dłuższy czas nic szczególnego się nie dzieje.
Tutaj- przez wiele stron czytelnik jest wprowadzany, poznaje różne wydarzenia, które mogły mieć wpływ na postępowanie bohaterów.
Czasami główna postać książki przedstawiana jest w taki sposób by nie zyskał naszej sympatii. W moim przypadku było zupełnie odwrotnie- współczułam mu, ciekawa byłam czy uda się mu pozbierać i zapomnieć o traumatycznych wydarzeniach. Bo musicie wiedzieć, że żona Ravna zmarła w wyniku obrażeń odniesionych podczas napadu. Policjant jest na urlopie i nie zanosi się by szybko wrócił do pracy.
Mimo swojego stanu (nie może się pozbierać psychicznie, nadużywa alkoholu) nieoficjalnie postanawia się zająć poszukiwaniami poszukiwanej od 3 lat dziewczyny. Mimo upływu czasu jej bliscy wierzą, że żyje i jest jej dobrze.
Czytając wkraczamy w brutalny świat handlu kobietami, prostytucji, polowań i zabójstw. Morderca swoje ofiary porzuca na złomowisku.  Nie każdemu się to spodoba. Llubię powieści kryminalne, więc na pewno sięgnę po "Zaginionego". Jak widzieliście na "stosikowym" zdjęciu, jest już w moim posiadaniu.

1 komentarz:

  1. Ja też nie przekonałam się do skandynawskich kryminalow choc literature skandynawską samą w sobie uwielbiam. Po prostu może błędem było podejście w bibliotece do półki i wybranie pierwszego z brzegu...

    OdpowiedzUsuń