poniedziałek, 18 stycznia 2016

"Awaria małżeńska"- Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz [recenzja przedpremierowa]

Autor: Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Awaria małżeńska
Liczba stron: 371
Data wydania: 20 stycznia 2016 r. [recenzja przedpremierowa]
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Źródło: egzemplarz papierowy


"Awaria małżeńska" to jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie styczniowych premier. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście gdy w piątkowe popołudnie znalazłam w skrzynce pachnący nowością egzemplarz powieści". Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia za możliwość przedpremierowego zrecenzowania pozycji.
Jest to książka niezwykła. Słodko- gorzka opowieść o miłości i rodzicielstwie. Z jednej strony można się śmiać jaki to facet gapa, nieudolny bo nie potrafi się zająć domem i dziećmi (są oczywiście wyjątki), z drugiej- absolutnie nie powinno tak być. Ciągle jeszcze pojawiają się poglądy, że kobieta może pracować, ale i tak jej obowiązkami są gary, sprzątanie. Panom to nie przystoi, uwłacza. Do tego wrócimy za chwilę.
Bohaterami są dwie pary: Ewelina i Sebastian oraz Justyna i Mateusz. Wprawdzie na początku nie znają się, lecz przewrotny los sprawia, że poznają się w dosyć ciekawych okolicznościach.
Bardzo podoba mi się jedno zdanie, które jest akurat wstępem do wszystkich wydarzeń: "Czasem wystarczy potrącić kota, by życie małżeńskie stanęło na głowie". Rzekłabym, że nie tylko życie małżeńskie i rodzinne. Wszystko zmienia się gdy Justyna i Ewelina ulegają wypadkowi i muszą dłuższy czas spędzić w szpitalu. Wszelkie obowiązki związane z domem i dziećmi spadają na tych nieporadnych mężczyzn. Wcześniej nie doceniali oni wkładu kobiet w scalanie szczęścia rodzinnego, w pracę i poświęcanie się obowiązkom. Śmieszyło mnie odrobinę ich powolne dochodzenie do prawdy i ich zastanawianie się jak panie sobie radzą by wszystko ogarnąć i jeszcze mieć uśmiech na ustach. Tymczasem panom wychodzi to troszeczkę gorzej, a z ich ust czasem wydobywają przy dzieciach niepedagogiczne przekleństwa.
Książka przeczytana błyskawicznie. Potrzebowałam tylko wieczora by móc się cieszyć tą powieścią. Teraz pozostało mi tylko czekać na kolejne powieści Magdy i Nataszy... Bo w tym wszystkim najgorsze jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i po skończeniu dopada smutek pt "jak to już koniec"? Znów trzeba czekać na premierę tak długo.
Dla "Awarii małżeńskiej" warto zarwać noc. Pełna humoru i ciekawa pozycja. Momentami trudno się nie roześmiać, a niektóre wątki- majstersztyk! Wbrew pozorom ważna  społecznie bo pokazuje, jaki model jest w wielu rodzinach i zwraca uwagę, że nigdy nie wiadomo co może nas spotkać, co się wydarzy. Być może skłoni niektórych do zmiany, choćby najmniejszej. 
Wyżej wspomniałam, że jest to moja najbardziej oczekiwana premiera styczniowa. Zapytacie dlaczego. Otóż jeśli książkę Napisała Magdalena Witkiewicz lub Natasza Socha to już wiem, że można ją kupować bez zastanowienia. W tym przypadku obie są autorkami, wiedziałam, po prostu wiedziałam, że jest to bomba, pełna umoru opowieść z ważnym przesłaniem. 
Ogromny szacunek dla autorek- dzieli je wiele kilometrów (Magdalena Witkiewicz mieszka w Gdańsku, Natasza Socha- w Niemczech), lecz spod ich pióra wyszło coś cudownego. Nieskromnie powiem: czekam na więcej!
Z całego serca- polecam! Nie jest to książka tylko dla kobiet- warto podrzucić ją mężom.

P.s. Książka dostarczyła mi kilku praktycznych wskazówek: m in. by nie kisić ogórków po świętego Bartłomieja (czyli po 26 sierpnia). Dlaczego? Odpowiedź w książce.

2 komentarze:

  1. Twórczość Magdaleny Witkiewicz znam i lubię, a Nataszę Sochę znam jedynie z opowiadania umieszczonego w powieści "Cicha 5", którą właśnie kończę. Po "Awarię małżeńską" sięgnę z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń