Autor: Agnieszka Tyszka
Tytuł: Nawijka na skajpie
Liczba stron: 159
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Czasami pierwsze wrażenie bywa mylne. Na początku niezbyt chętnie czytałam tę książkę. Powodem był temat i akcja: wolna, niezbyt wzruszająca i na dodatek zawierająca elementy nadprzyrodzone, a ja za taką tematyką nie za bardzo przepadam. Im dalej- tym ciekawej chociaż samo zakończenie to mnie rozczarowało, ale może dało nadzieję na kolejną książkę o Amandzie.
Amanda swój czas dzieli pomiędzy różne zajęcia. Sama zarabia na życie, ale też trenuje swój ukochany taniec.
Pewnego dnia staje się uczestniczką pewnych nieprawdopodobnych choć bardzo ciekawych zdarzeń.
Wyobraźnie sobie: przenosi Was w przeszłość i poznajecie Nawojkę, dziewczynę, która w przebraniu mężczyzny studiowała na Akademii Krakowskiej. W momencie gdy studia są powszechnie dostępne i wiele osób się na nie dostaje dziwnym wydaje się fakt, że ktoś mógłby ryzykować życie by mógł się uczyć- przecież nauka to zło, a szkoła to beznadzieja.
Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazuje historię- a więc książka uczy, ale też jest rozrywką. Idealna pozycja dla nastolatków.
Bardzo podoba mi się kwiatowy ornament zastosowany na każdej stronie.
wtorek, 30 września 2014
poniedziałek, 29 września 2014
"Czekolada z chilli"- Joanna Jagiełło
Autor: Joanna Jagiełło
Tytuł: Czekolada z chilli
Liczba stron: 304
Data wydania: 2014 r.
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literatura
"Czekolada z chilli" to kolejna smakowita powieść Joanny Jagiełło. I ile kawy z kardamonem jeszcze nie próbowałam tak czekolada z chilli bardzo mi smakowała choć próbowałam jej raz w życiu.
Jest to kolejna książka dla nastolatków wydana w serii "plus minus 16" i jednocześnie druga opowiadająca o życiu Linki, która chodzi do fotograficznej pierwszej klasy liceum.
Ciężko czytać kolejne tomy: czytelnik patrzy przed pryzmat pierwszego, porównuje, może być zadowolony lub rozczarowany. Ja uważam, że i jedna i druga książka Joanny Jagiełło są tak samo dobre. Na pewno będę je polecać.
Cóż jeszcze mogę napisać... nie brakuje wzruszeń.
Nie podobała mi się jedna rzecz: opisywanie pracy Linki. Pokazane jest, że musi zarobić na szkołę, a mama i ojczym nie mogą jej pomóc. Która matka pozwala by nastolatka pracowała by się uczyć? Mówi się o kwocie pięciuset złotych. Ja wiem, że mam Haliny wiele przeżyła, ale to nie powód by ta nie wiedziała co robi córka. A często tak było- Linka potrafiła ukryć, że pracuje w nocy czy wyjechać jako tancerka. I ta łatwość w znalezieniu pracy. Tak łatwo w życiu nie ma.
Dla przeciwwagi: bardzo podoba mi się twarda oprawa w takich książkach.
Książka uczy też wybaczania. Warto również zadać sobie pytanie: czy zapomnieć znaczy wybaczyć. Nasza bohaterka zostaje bardzo zraniona przez Adrian, jej chłopaka, który wyjechał do Anglii do szkoły. Popełnił tam błąd, jeden z takich, których się nie wybacza, które ranią do żywego. Czy Lince uda się wybaczyć? Czy zapomni o krzywdzie?
Książka uczy też wybaczania. Warto również zadać sobie pytanie: czy zapomnieć znaczy wybaczyć. Nasza bohaterka zostaje bardzo zraniona przez Adrian, jej chłopaka, który wyjechał do Anglii do szkoły. Popełnił tam błąd, jeden z takich, których się nie wybacza, które ranią do żywego. Czy Lince uda się wybaczyć? Czy zapomni o krzywdzie?
niedziela, 28 września 2014
"Kawa z kardamonem"- Joanna Jagiełło
Autor: Joanna Jagiełło
Tytuł: Kawa z kardamonem
Liczba stron: 248
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literatura
Na tak smakowity tytuł warto się skusić. Warto samemu przeczytać, mimo, że jest to książka dla młodzieży, można też podrzucić nastolatkowi. Polecam!
Wiecie, co zachęciło mnie do przeczytania? Tytuł: aż czuję zapach tej kawy i ciekawa jestem jak smakuje.
I mimo, że książka jest przewidywalna to jaw ogóle nie mogłam sobie oderwać i całą niedzielę spędziłam pod kocem właśnie z "Kawą z kardamonem". Pod kocem bo zimno, książka trochę rozgrzewa, ale i tak chyba trzeba będzie włączyć ogrzewanie.
Bohaterką jest uczennica klasy trzeciej gimnazjum- Halina nazywana Linką (nie cierpi pełnej wersji imienia). Swój czas oprócz szkoły dzieli pomiędzy obowiązki domowe i pilnowanie małego braciszka, a swoją pasję- fotografowanie. Mimo tylu zajęć znajduje czas na spotkania z przyjaciółmi chociaż z tym akurat ma problem: pokłóciła się z najlepszą koleżanką,
Linka wie, że zdjęcie, które znalazła w domu babci kryje jakąś ważną tajemnicę. Postanawia ją za wszelką cenę wyjaśnić. Ale jak to zrobić, jeśli nikt nie chce rozmawiać, jest traktowana jak dziecko choć ona wie, że cała rodzina coś przed nią ukrywa, coś chce przemilczeć.
Lina pokazuję niesamowicie silną determinację w dążeniu do celu. Czy odkryje zagadkę rodziny? Czy przyjmie pomoc pewnego przystojnego chłopaka i czy Adrian stania się dla niej kimś więcej czy będzie tylko narzędziem w jej ręku?
Bardzo podobał mi się wątek szkoły fotograficzny w tej książce. Szkoda, że trochę mało go było.
A teraz sięgam po kolejną książkę Joanny Jagiełło o Lince: "Czekolada z Chilli". Możecie spodziewać się niedługo nowej recenzji na blogu!
Tytuł: Kawa z kardamonem
Liczba stron: 248
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literatura
Na tak smakowity tytuł warto się skusić. Warto samemu przeczytać, mimo, że jest to książka dla młodzieży, można też podrzucić nastolatkowi. Polecam!
Wiecie, co zachęciło mnie do przeczytania? Tytuł: aż czuję zapach tej kawy i ciekawa jestem jak smakuje.
I mimo, że książka jest przewidywalna to jaw ogóle nie mogłam sobie oderwać i całą niedzielę spędziłam pod kocem właśnie z "Kawą z kardamonem". Pod kocem bo zimno, książka trochę rozgrzewa, ale i tak chyba trzeba będzie włączyć ogrzewanie.
Bohaterką jest uczennica klasy trzeciej gimnazjum- Halina nazywana Linką (nie cierpi pełnej wersji imienia). Swój czas oprócz szkoły dzieli pomiędzy obowiązki domowe i pilnowanie małego braciszka, a swoją pasję- fotografowanie. Mimo tylu zajęć znajduje czas na spotkania z przyjaciółmi chociaż z tym akurat ma problem: pokłóciła się z najlepszą koleżanką,
Linka wie, że zdjęcie, które znalazła w domu babci kryje jakąś ważną tajemnicę. Postanawia ją za wszelką cenę wyjaśnić. Ale jak to zrobić, jeśli nikt nie chce rozmawiać, jest traktowana jak dziecko choć ona wie, że cała rodzina coś przed nią ukrywa, coś chce przemilczeć.
Lina pokazuję niesamowicie silną determinację w dążeniu do celu. Czy odkryje zagadkę rodziny? Czy przyjmie pomoc pewnego przystojnego chłopaka i czy Adrian stania się dla niej kimś więcej czy będzie tylko narzędziem w jej ręku?
Bardzo podobał mi się wątek szkoły fotograficzny w tej książce. Szkoda, że trochę mało go było.
A teraz sięgam po kolejną książkę Joanny Jagiełło o Lince: "Czekolada z Chilli". Możecie spodziewać się niedługo nowej recenzji na blogu!
"Poczekajka"- Katarzyna Michalak
Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Poczekajka
Liczba stron: 329
Data wydania: 2014 r. (w WL)
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ta książka sprawiła mi nie lada problem. Po kilku pierwszych stronach stwierdziłam, że od dłuższego czasu to będzie pierwsza książka, której nie przeczytam. Jednak obiecałam dać szansę i gdyby po kilku jakimś czasie nie zmieniło się nic to bez żadnych wyrzutów sumienia odłożyłabym ją.
Wcześniej wspomniałam, że sprawiła mi problem- owszem: bo nie wiem czy ją chwalić czy nie. To typ literatury, którą lubię, a jednocześnie nie lubię, bo książki o magii magii to całkiem nie moja bajka. Na tylnej stronie okładki przeczytałam, że powieść ta jest debiutem, pierwszą książką poczytnej pisarki Katarzyny Michalak i że czytelniczki po prostu ją kochają.
Tu nasze zdania się różnią. Owszem, "Poczekajka" mi się podoba, ale... No właśnie... Zastanawiałam się czy gdyby "Poczekajka trafiła do mnie jako pierwsza to sięgnęłabym po inne książki pani Kasi. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Na szczęście jestem już po lekturze serii owocowej i serii "Sklepik z niespodzianką" i wiem na co stać autorkę.
O czym jest ta książka? A- temat bardzo ciekawy. Patrycja wbrew woli matki wyprowadza się na wieś (cóż, jest dorosła i pani mecenas nie ma prawa jej rozkazywać) i zaczyna pracę jako weterynarz w Zoo. Ten wątek bardzo mi się podobał, Jak już pisałam- mama naszej bohaterki nie mogła wyobrazić, że ktoś śmiał się jej przeciwstawić i zburzyć porządek w jej poukładanym świecie więc nie przebierając w środkach postanowiła sprowadzić córkę do domu, do Warszawy.
I tak w życiu Patrycji pojawia się pewien przystojny mężczyzna, który pragnie ją zdobyć. Dziewczyna nie narzeka na brak powodzenia i okazuje się, że w jej życiu pojawi się ktoś jeszcze. Kogo wybierze? Przystojnego i pewnego siebie Łukasza czy milczącego Gabriela?
Książka jest pełna nieprzewidzianych zdarzeń, które jednak wywołują uśmiech na twarzy- bo nasza bohaterka ma tendencję do wpadanie w takie tarapaty, że nikomu nie przyszłoby do głowy, że coś takiego może się stać.
Jako nowa mieszkanka Poczekajki jest samotna więc by mieć "komuś opowiedzieć" o tym co się zdarzyło pisze listy i wysyła pod pewien adres. Wiąże się z tym, pewna historia, ale ja Wam nic nie zdradzę- aby ją poznać wystarczy, że przeczytacie książkę.
I jeszcze kilka słów o okładce: nie jest zła, ale wydaje mi się, że jest zbyt... "słodka". Zauważyłam, że wiele wydawnictw idzie w stronę takiej grafiki. Czy jest to dobre? Jakie jest Wasze zdanie?
Tytuł: Poczekajka
Liczba stron: 329
Data wydania: 2014 r. (w WL)
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ta książka sprawiła mi nie lada problem. Po kilku pierwszych stronach stwierdziłam, że od dłuższego czasu to będzie pierwsza książka, której nie przeczytam. Jednak obiecałam dać szansę i gdyby po kilku jakimś czasie nie zmieniło się nic to bez żadnych wyrzutów sumienia odłożyłabym ją.
Wcześniej wspomniałam, że sprawiła mi problem- owszem: bo nie wiem czy ją chwalić czy nie. To typ literatury, którą lubię, a jednocześnie nie lubię, bo książki o magii magii to całkiem nie moja bajka. Na tylnej stronie okładki przeczytałam, że powieść ta jest debiutem, pierwszą książką poczytnej pisarki Katarzyny Michalak i że czytelniczki po prostu ją kochają.
Tu nasze zdania się różnią. Owszem, "Poczekajka" mi się podoba, ale... No właśnie... Zastanawiałam się czy gdyby "Poczekajka trafiła do mnie jako pierwsza to sięgnęłabym po inne książki pani Kasi. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Na szczęście jestem już po lekturze serii owocowej i serii "Sklepik z niespodzianką" i wiem na co stać autorkę.
O czym jest ta książka? A- temat bardzo ciekawy. Patrycja wbrew woli matki wyprowadza się na wieś (cóż, jest dorosła i pani mecenas nie ma prawa jej rozkazywać) i zaczyna pracę jako weterynarz w Zoo. Ten wątek bardzo mi się podobał, Jak już pisałam- mama naszej bohaterki nie mogła wyobrazić, że ktoś śmiał się jej przeciwstawić i zburzyć porządek w jej poukładanym świecie więc nie przebierając w środkach postanowiła sprowadzić córkę do domu, do Warszawy.
I tak w życiu Patrycji pojawia się pewien przystojny mężczyzna, który pragnie ją zdobyć. Dziewczyna nie narzeka na brak powodzenia i okazuje się, że w jej życiu pojawi się ktoś jeszcze. Kogo wybierze? Przystojnego i pewnego siebie Łukasza czy milczącego Gabriela?
Książka jest pełna nieprzewidzianych zdarzeń, które jednak wywołują uśmiech na twarzy- bo nasza bohaterka ma tendencję do wpadanie w takie tarapaty, że nikomu nie przyszłoby do głowy, że coś takiego może się stać.
Jako nowa mieszkanka Poczekajki jest samotna więc by mieć "komuś opowiedzieć" o tym co się zdarzyło pisze listy i wysyła pod pewien adres. Wiąże się z tym, pewna historia, ale ja Wam nic nie zdradzę- aby ją poznać wystarczy, że przeczytacie książkę.
I jeszcze kilka słów o okładce: nie jest zła, ale wydaje mi się, że jest zbyt... "słodka". Zauważyłam, że wiele wydawnictw idzie w stronę takiej grafiki. Czy jest to dobre? Jakie jest Wasze zdanie?
piątek, 26 września 2014
"Zła dziewczyna"- Beata Ostrowicka
Autor: Beata Ostrowicka
Tytuł: Zła dziewczyna
Liczba stron: 208
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literatura
Miło mi poinformować, że recenzowana dziś książka jest pierwszą otrzymaną w ramach niedawno rozpoczętej współpracy z Wydawnictwem Literatura. Książki Beaty Ostrowickiej mimo tego, że nie jestem nastolatką już jakiś czas bardzo lubię, a akurat wspomniane wydawnictwo ma bardzo dobrą ofertę książek dla młodzieży (i nie tylko).
Marcysia jest tytułową złą dziewczyną. Tak określa ją najbliższa rodzina i ciotka. Ja jednak myślę, że jej zachowanie i to co myśli wynika z poczucia braku miłości. Bardzo mi się nie spodobało jak nazywa ciotkę jędzą.Wiem, że nie do końca się dogadywały, ale myślę, że choć trochę powinna zrozumieć drugiego człowieka, starszego, który nie jest już taki sprawny i ma prawo dziwnie się zachowywać (co nie znaczy, że wszystko co mówi i jak mówi ma być tolerowane".
"Zła dziewczyna" to niesamowicie prawdziwa książka. Opisuje realia życia osób, które mieszkają na wsiach. Każdy na pewno zna takie osoby jak rodzice Marcysi, które patrzą na pieniądze i na to co inni ludzie powiedzą, ale belki w swoim oku nie widzą. Kasa i tylko kasa jest ważna, a no i jeszcze picie (dla jej ojca). Najbardziej podobał mi się wątek stypy po "jędzy". Szkoda, że książka skończyła się tak szybko i w taki sposób. Nie lubię zakończeń, gdzie nie wszystko zostało powiedziane i nie wprost.
Tytuł: Zła dziewczyna
Liczba stron: 208
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literatura
Miło mi poinformować, że recenzowana dziś książka jest pierwszą otrzymaną w ramach niedawno rozpoczętej współpracy z Wydawnictwem Literatura. Książki Beaty Ostrowickiej mimo tego, że nie jestem nastolatką już jakiś czas bardzo lubię, a akurat wspomniane wydawnictwo ma bardzo dobrą ofertę książek dla młodzieży (i nie tylko).
Marcysia jest tytułową złą dziewczyną. Tak określa ją najbliższa rodzina i ciotka. Ja jednak myślę, że jej zachowanie i to co myśli wynika z poczucia braku miłości. Bardzo mi się nie spodobało jak nazywa ciotkę jędzą.Wiem, że nie do końca się dogadywały, ale myślę, że choć trochę powinna zrozumieć drugiego człowieka, starszego, który nie jest już taki sprawny i ma prawo dziwnie się zachowywać (co nie znaczy, że wszystko co mówi i jak mówi ma być tolerowane".
"Zła dziewczyna" to niesamowicie prawdziwa książka. Opisuje realia życia osób, które mieszkają na wsiach. Każdy na pewno zna takie osoby jak rodzice Marcysi, które patrzą na pieniądze i na to co inni ludzie powiedzą, ale belki w swoim oku nie widzą. Kasa i tylko kasa jest ważna, a no i jeszcze picie (dla jej ojca). Najbardziej podobał mi się wątek stypy po "jędzy". Szkoda, że książka skończyła się tak szybko i w taki sposób. Nie lubię zakończeń, gdzie nie wszystko zostało powiedziane i nie wprost.
"Zatoka tajemnic"- Rosanna Ley
Autor: Rosanna Ley
Tytuł: Zatoka tajemnic
Liczba stron: 512
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Na początku nie było ciekawie. Zastanawiałam się przez moment czy dam radę dokończyć. Taki stan trwał dosłownie chwilę bo im dalej tym ciekawiej.
Ruby mocno doświadczyło życie. W wypadku zginęli jej rodzice. Gdy kobieta czuję się na siłach jedzie do ich domu by uporządkować sprawy, zająć się tym, czego nie zrobiła po pogrzebie i sprzedać dom, Jej uwagę przykuwa niby zwykłe pudełko, które znajduje w rodzinnym domu. Jaką tajemnicę kryje? Myślę, że muszę zaspoilerować. Ruby odkrywa, że wcale nie jest dzieckiem swoich rodziców. Zaczyna rozważać czy zająć się poszukiwaniem biologicznej matki.
Książka jest ciekawa. Nie jest może zbyt wzruszająca, ale to chyba dobrze: czytelnik sam ocenia natężenie emocji, które towarzyszyły mu podczas czytania.
Bardzo podobał mi się główny wątek i choć sama autorka mówi, że wydarzenie jest prawdziwe, ale osoby i zbieżność faktów- całkowicie przypadkowa.
Swego czasu czytywałam gazetę "Detektyw". To tam natknęłam się na artykuł o masowej kradzieży dzieci, Do tej pory go pamiętam. Dlaczego teraz o tym piszę?
Bo "Zatoka tajemnic" to właśnie opowieść o dzieciach, które przed laty zostały pozbawione rodziców. Nie były to adopcje legalny, nazwijmy to po imieniu: lekarze, którzy pod przyjkrywką pomocy pozbawiali kobiety tego, co dla nich było najcenniejsze, dziecka.
Opowieść toczy się z kilku perspektyw, a najbardziej przejmująca jest historia opisywana przez siostrę Julię, która starała się rodzącym dodać otuchy, wspierać, a która na początku nie wiedziała w jakim procederze bierze udział.
Po okładce nie widać jakiego rodzaju jest ta książka. Nie spodziewałabym się takiej tematyki, bardziej myślałam, że jest to jakiś romans z elementami dramatycznymi.
A ja już myślę coby sięgnąć po inną książkę tej autorki- chodzi o "Dom na Sycylii"
Tytuł: Zatoka tajemnic
Liczba stron: 512
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Na początku nie było ciekawie. Zastanawiałam się przez moment czy dam radę dokończyć. Taki stan trwał dosłownie chwilę bo im dalej tym ciekawiej.
Ruby mocno doświadczyło życie. W wypadku zginęli jej rodzice. Gdy kobieta czuję się na siłach jedzie do ich domu by uporządkować sprawy, zająć się tym, czego nie zrobiła po pogrzebie i sprzedać dom, Jej uwagę przykuwa niby zwykłe pudełko, które znajduje w rodzinnym domu. Jaką tajemnicę kryje? Myślę, że muszę zaspoilerować. Ruby odkrywa, że wcale nie jest dzieckiem swoich rodziców. Zaczyna rozważać czy zająć się poszukiwaniem biologicznej matki.
Książka jest ciekawa. Nie jest może zbyt wzruszająca, ale to chyba dobrze: czytelnik sam ocenia natężenie emocji, które towarzyszyły mu podczas czytania.
Bardzo podobał mi się główny wątek i choć sama autorka mówi, że wydarzenie jest prawdziwe, ale osoby i zbieżność faktów- całkowicie przypadkowa.
Swego czasu czytywałam gazetę "Detektyw". To tam natknęłam się na artykuł o masowej kradzieży dzieci, Do tej pory go pamiętam. Dlaczego teraz o tym piszę?
Bo "Zatoka tajemnic" to właśnie opowieść o dzieciach, które przed laty zostały pozbawione rodziców. Nie były to adopcje legalny, nazwijmy to po imieniu: lekarze, którzy pod przyjkrywką pomocy pozbawiali kobiety tego, co dla nich było najcenniejsze, dziecka.
Opowieść toczy się z kilku perspektyw, a najbardziej przejmująca jest historia opisywana przez siostrę Julię, która starała się rodzącym dodać otuchy, wspierać, a która na początku nie wiedziała w jakim procederze bierze udział.
Po okładce nie widać jakiego rodzaju jest ta książka. Nie spodziewałabym się takiej tematyki, bardziej myślałam, że jest to jakiś romans z elementami dramatycznymi.
A ja już myślę coby sięgnąć po inną książkę tej autorki- chodzi o "Dom na Sycylii"
wtorek, 23 września 2014
"Bez skrupułów"- Lisa Kleypas
Autor: Lisa Kleypas
Tytuł: Bez skrupułów
Liczba stron: 320
Data wydania: 8 września 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Lubię, co ja mówię, wprost uwielbiam książki Lisy Kleypas. Cenie sobie zarówno romanse historyczne jak i współczesne. Dziś recenzja, jak po okładce widać będzie dotyczyć tego pierwszego rodzaju. Zresztą okładki to inna bajka- zachwycają mnie po prostu! Nie raz, nie dwa podczas czytania zamykałam książkę, gładziłam piękne, świecące fioletowe litery i spoglądałam na kobietę z okładki.
Cieszę się, że mogłam przeczytać kolejną książkę tej autorki, a że mój apetyt jest naprawdę duży to czekam na kolejne! W mojej biblioteczce można znaleźć kilka innych książek Lisy, które były równie frapujące.
Głównym bohaterem jest sir Ross Cannon. Przez cały czas tłukło mi się po głowie, że już słyszałam to nazwisko, że wydaje mi się jakieś znajome. Znajomy wydawał mi się też Morgan. Intuicja mnie nie myliła: o Cannonie wspomniano w książce "Bez pamięci" zaś Grant Morgan był jej głównym bohaterem (który w falach oceanu znalazł sobie żonę).
Ross po śmierci żony rzuca się wir pracy by zapomnieć o smutku. Pracuje jako sędzia. Pewnego dnia w poszukiwaniu pracy przychodzi do niego piękna Sophia Sydney, która chce zostać jego asystentką i pogodzić to z pracą gospodyni w jego domu. Cannon wbrew swoim zasadom przyjmuje go, jednak okazuje się, że wpadł w sidła tej kobiety. Sophia bowiem nie była bezinteresowna, a ich spotkanie nieprzypadkowe. Dziewczyna w taki oto sposób postanowiła zemścić się na sędzim za pewne wydarzenie z przeszłości.
Plan idealny, prawda? Ale jak to w książkach bywa Sophie nie przewidziała jednego. Nie wiedziała, że w Rossie znajdzie bratnią duszę, że jest inny niż sobie wyobrażała. Nie miała pojęcia, że zamiast mścić się na nim przyjdzie jej pokochać tego człowieka.
Dla mnie książka jest absolutnie fenomenalna. Lisa Kleypas karmi czytelnika opisami miłości: tej którą odczuwamy i tej którą uprawiamy. Opisuje seks jako doznania piękne, a opisy wcale nie są wulgarne tylko hm... mocno soczyste.
Zdziwiła mnie ta książka. Wydaje się, że skoro to romans historyczny to pisze się tylko o miłości. Nieprawda. Gdyby było tylko o tym, to można byłoby zakończyć w mniej więcej połowie. Ale, że jest wątek kryminalny, który niesamowicie wciąga... to trudno nie przeczytać do końca.
Polecam! Moim zdaniem warto przeczytać tę książkę.
Tytuł: Bez skrupułów
Liczba stron: 320
Data wydania: 8 września 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Lubię, co ja mówię, wprost uwielbiam książki Lisy Kleypas. Cenie sobie zarówno romanse historyczne jak i współczesne. Dziś recenzja, jak po okładce widać będzie dotyczyć tego pierwszego rodzaju. Zresztą okładki to inna bajka- zachwycają mnie po prostu! Nie raz, nie dwa podczas czytania zamykałam książkę, gładziłam piękne, świecące fioletowe litery i spoglądałam na kobietę z okładki.
Cieszę się, że mogłam przeczytać kolejną książkę tej autorki, a że mój apetyt jest naprawdę duży to czekam na kolejne! W mojej biblioteczce można znaleźć kilka innych książek Lisy, które były równie frapujące.
Głównym bohaterem jest sir Ross Cannon. Przez cały czas tłukło mi się po głowie, że już słyszałam to nazwisko, że wydaje mi się jakieś znajome. Znajomy wydawał mi się też Morgan. Intuicja mnie nie myliła: o Cannonie wspomniano w książce "Bez pamięci" zaś Grant Morgan był jej głównym bohaterem (który w falach oceanu znalazł sobie żonę).
Ross po śmierci żony rzuca się wir pracy by zapomnieć o smutku. Pracuje jako sędzia. Pewnego dnia w poszukiwaniu pracy przychodzi do niego piękna Sophia Sydney, która chce zostać jego asystentką i pogodzić to z pracą gospodyni w jego domu. Cannon wbrew swoim zasadom przyjmuje go, jednak okazuje się, że wpadł w sidła tej kobiety. Sophia bowiem nie była bezinteresowna, a ich spotkanie nieprzypadkowe. Dziewczyna w taki oto sposób postanowiła zemścić się na sędzim za pewne wydarzenie z przeszłości.
Plan idealny, prawda? Ale jak to w książkach bywa Sophie nie przewidziała jednego. Nie wiedziała, że w Rossie znajdzie bratnią duszę, że jest inny niż sobie wyobrażała. Nie miała pojęcia, że zamiast mścić się na nim przyjdzie jej pokochać tego człowieka.
Dla mnie książka jest absolutnie fenomenalna. Lisa Kleypas karmi czytelnika opisami miłości: tej którą odczuwamy i tej którą uprawiamy. Opisuje seks jako doznania piękne, a opisy wcale nie są wulgarne tylko hm... mocno soczyste.
Zdziwiła mnie ta książka. Wydaje się, że skoro to romans historyczny to pisze się tylko o miłości. Nieprawda. Gdyby było tylko o tym, to można byłoby zakończyć w mniej więcej połowie. Ale, że jest wątek kryminalny, który niesamowicie wciąga... to trudno nie przeczytać do końca.
Polecam! Moim zdaniem warto przeczytać tę książkę.
"Cień gejszy"- Anna Klejzerowicz
Autor: Anna Klejzerowicz
Tytuł: Cień gejszy
Liczba stron: 252
Data wydania: 2014 r. (wyd. 2)
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Replika
Na samym początku chciałabym złożyć serdeczne podziękowania pani Annie Klejzerowicz. Dzięki wpisaniu na listę recenzentów, którą przekazała wydawnictwu Replika miałam przyjemność przeczytać tę książkę. A jest to, jak wspomniałam niebagatelna przyjemność bo ja bardzo polubiłam serię o Emilu Żądle, jego partnerce Marcie i o ich przyjacielu policjancie Marku.
Emil Żądło to dziennikarz, który w tej książce sam "wpada w tarapaty". Znajomi (i nie tylko) zwracają mu uwagę, że w internecie pojawiają się dziwne wpisy na temat drzeworytów podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Emil postanawia sprawdzić o co chodzi, bądź co bądź chodzi o jego dobre imię no i trzeba przyznać, że zainteresowała go ta sprawa.
Okazuje się, że drzeworyty to tak naprawdę wierzchołek góry, a przy okazji wychodzą na światło dzienne sprawy zabójstw w Trójmieście. Nasz bohater nie byłby sobą gdyby nie dociekał kto, co i dlaczego. Pakuje się w wielkie niebezpieczeństwo, śmierć zagraża nie tylko jemu, ale też jego partnerce, a dotyka każdego, kto może mieć jakikolwiek związek ze sprawą.
Książka jest niesamowicie ciekawa, zaś historia związana z drzeworytami- pasjonująca. Okazuje się, że to japońskie dzieło sztuki, mimo, że nie jest wybitnie cenne (choć piękne) jest kluczem do rozwiązania zagadki śmierci zarówno tych co żyli w czasach współczesnych, jak i w przeszłości: oficera i pięknej gejszy.
Mimo, że sama historia opisana ciekawie to samo zakończenie niekoniecznie mi się spodobało. Tak dużo czasu Emil poświęcił na odkrycie zagadki (a czytelnik wraz z nim) to wyjaśnienie śmierci gejszy i oficera jakoś mnie nie zadowoliło, trochę inaczej było z zabójstwami, które działy się "dzisiaj". Pokusiłabym się o stwierdzenie, że zakończenie przychodzi znienacka. W tej książce jest coś, z czym się jeszcze nie spotkałam: dwa epilogi. Czy to dobre rozwiązanie? Zostawiam to do rozstrzygnięcia, ja uważam, że można było zastosować inne rozwiązanie.
Bardzo podoba mi się grafika serii o Emilu Żądle. Wydawnictwo Replika wznowiło tę serię w nowej szacie graficznej i to właśnie ta wersja dużo bardziej wpada w oko.
A książkę oczywiście polecam!
Tytuł: Cień gejszy
Liczba stron: 252
Data wydania: 2014 r. (wyd. 2)
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Replika
Na samym początku chciałabym złożyć serdeczne podziękowania pani Annie Klejzerowicz. Dzięki wpisaniu na listę recenzentów, którą przekazała wydawnictwu Replika miałam przyjemność przeczytać tę książkę. A jest to, jak wspomniałam niebagatelna przyjemność bo ja bardzo polubiłam serię o Emilu Żądle, jego partnerce Marcie i o ich przyjacielu policjancie Marku.
Emil Żądło to dziennikarz, który w tej książce sam "wpada w tarapaty". Znajomi (i nie tylko) zwracają mu uwagę, że w internecie pojawiają się dziwne wpisy na temat drzeworytów podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Emil postanawia sprawdzić o co chodzi, bądź co bądź chodzi o jego dobre imię no i trzeba przyznać, że zainteresowała go ta sprawa.
Okazuje się, że drzeworyty to tak naprawdę wierzchołek góry, a przy okazji wychodzą na światło dzienne sprawy zabójstw w Trójmieście. Nasz bohater nie byłby sobą gdyby nie dociekał kto, co i dlaczego. Pakuje się w wielkie niebezpieczeństwo, śmierć zagraża nie tylko jemu, ale też jego partnerce, a dotyka każdego, kto może mieć jakikolwiek związek ze sprawą.
Książka jest niesamowicie ciekawa, zaś historia związana z drzeworytami- pasjonująca. Okazuje się, że to japońskie dzieło sztuki, mimo, że nie jest wybitnie cenne (choć piękne) jest kluczem do rozwiązania zagadki śmierci zarówno tych co żyli w czasach współczesnych, jak i w przeszłości: oficera i pięknej gejszy.
Mimo, że sama historia opisana ciekawie to samo zakończenie niekoniecznie mi się spodobało. Tak dużo czasu Emil poświęcił na odkrycie zagadki (a czytelnik wraz z nim) to wyjaśnienie śmierci gejszy i oficera jakoś mnie nie zadowoliło, trochę inaczej było z zabójstwami, które działy się "dzisiaj". Pokusiłabym się o stwierdzenie, że zakończenie przychodzi znienacka. W tej książce jest coś, z czym się jeszcze nie spotkałam: dwa epilogi. Czy to dobre rozwiązanie? Zostawiam to do rozstrzygnięcia, ja uważam, że można było zastosować inne rozwiązanie.
Bardzo podoba mi się grafika serii o Emilu Żądle. Wydawnictwo Replika wznowiło tę serię w nowej szacie graficznej i to właśnie ta wersja dużo bardziej wpada w oko.
A książkę oczywiście polecam!
niedziela, 21 września 2014
"Dobre dziecko"- Roma Ligocka
Autor: Roma Ligocka
Tytuł: Dobre dziecko
Liczba stron: 284
Data wydania: 2012 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Wracają wspomnienia... To właśnie książką "Wolna miłość" Romy Ligockiej rozpoczęła się jakiś rok temu moja współpraca z Wydawnictwem Literackim.
Dziś chcę co nieco powiedzieć kolejnej książce tej autorki, mianowicie o książce "Dobre dziecko". Wprawdzie powinnam najpierw przeczytać "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku", ale niestety jakoś nie udało mi się dotrzeć do niej. Myślałam, że bardzo dużo tracę i bez "Dziewczynki..." nie mogłabym sobie poradzić i zagłębić się w szczegółach a tutaj zaskoczenie: nie ma żadnego problemu w poznawaniu wydarzeń, nie ma odniesień do tego, co było wcześniej, a jeśli już to są to konkretne wspomnienia i są opisane.
Książka może spodobać się szczególnie starszym osobom, które doświadczyły trudów wojny, mają wspomnienia z tego okresu. Ale nie tylko. Również mnie, dwudziestolatkę książka wprowadziła w stan zadumy, wbiła w fotel i spowodowała, że trudno mi było ją odłożyć.
To autobiografia, ale czyta się ją jak dobrą powieść. Roma Ligocka pisze o trudnym życiu kobiety, która kocha żonatego mężczyznę (czas "akcji" to lata lekko powojenne czyli połowa XX wieku). Pisze o swojej mamie, jej wdowieństwie, o życiu z nią, o swojej szkole i braku koleżanek.
Naprawdę polecam tę książkę. Warto też zapoznać się z resztą twórczości Romy Ligockiej.
Tytuł: Dobre dziecko
Liczba stron: 284
Data wydania: 2012 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Wracają wspomnienia... To właśnie książką "Wolna miłość" Romy Ligockiej rozpoczęła się jakiś rok temu moja współpraca z Wydawnictwem Literackim.
Dziś chcę co nieco powiedzieć kolejnej książce tej autorki, mianowicie o książce "Dobre dziecko". Wprawdzie powinnam najpierw przeczytać "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku", ale niestety jakoś nie udało mi się dotrzeć do niej. Myślałam, że bardzo dużo tracę i bez "Dziewczynki..." nie mogłabym sobie poradzić i zagłębić się w szczegółach a tutaj zaskoczenie: nie ma żadnego problemu w poznawaniu wydarzeń, nie ma odniesień do tego, co było wcześniej, a jeśli już to są to konkretne wspomnienia i są opisane.
Książka może spodobać się szczególnie starszym osobom, które doświadczyły trudów wojny, mają wspomnienia z tego okresu. Ale nie tylko. Również mnie, dwudziestolatkę książka wprowadziła w stan zadumy, wbiła w fotel i spowodowała, że trudno mi było ją odłożyć.
To autobiografia, ale czyta się ją jak dobrą powieść. Roma Ligocka pisze o trudnym życiu kobiety, która kocha żonatego mężczyznę (czas "akcji" to lata lekko powojenne czyli połowa XX wieku). Pisze o swojej mamie, jej wdowieństwie, o życiu z nią, o swojej szkole i braku koleżanek.
Naprawdę polecam tę książkę. Warto też zapoznać się z resztą twórczości Romy Ligockiej.
sobota, 20 września 2014
"Panna młoda"- Nike Farida
Autor: Nike Farida
Tytuł: Panna młoda
Liczba stron: 432
Data wydania: 16 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Już od bardzo dawna żadna książka nie przysporzyła mi takich problemów w jej ocenie. Z jednej strony byłam zaciekawiona i podobała mi się, z drugiej- jakoś mnie nie pociągała i myślami byłam gdzie indziej. Posiada coś- czego bardzo, ale to bardzo nie lubię. Każdy rozdział oznaczony jest inną datą: i tak mieliśmy np rok 1970, 1947, 1971 itp. Plusem jest, że opowieść biegnie zgrabnie i czytelnik nie ma wrażenia zagubienia. Kolejnym minusem były tytuły nadane rozdziałom: powiem bez ogródek: nadęte, patetyczne i zupełnie niezwiązane z tematem. Chcecie jeszcze minusów i wad? Prosz... o przepraszam, już więcej nie ma.
Bardzo dużym zaskoczeniem była treść książki. Wiele z nas zna specyfikę książek literatury arabskiej. Wybierając ją spodziewałam się (a okładka mnie w tym jeszcze utwierdziła), że jest to kolejna, sztampowa opowieść o arabkach bitych przez męża, wydawanych za mąż bez ich zgody.
Ta książka jest nieco inna. Opowiada między innymi o realiach życia na placówce w Libii. Jest też co nieci o miłości, zdradzie i zwyczajach. Nie jest to typowo arabska literatura- bohaterzy łączą swoje życie pomiędzy różne kraje, między innymi Stany czy Polskę. Każda historia jest unikalna i jednak trochę wzruszająca.
Myślę, że warto przeczytać tę książkę. To pierwsza część trylogii, więc jeśli kolejne nie będą ciekawe to szykuje się bardzo ciekawe doznanie literackie.
Warto też rzec kilka słów o osobie, która ją napisała Autorką jest Nike Farida, Polka od wielu lat mieszkająca w Libii. Była świadkiem tego, jak upadał reźim Kaddafiego. Ciekawostką jest, że została usunięta ze szkoły bo nie salutowała Władcy.
Tytuł: Panna młoda
Liczba stron: 432
Data wydania: 16 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Już od bardzo dawna żadna książka nie przysporzyła mi takich problemów w jej ocenie. Z jednej strony byłam zaciekawiona i podobała mi się, z drugiej- jakoś mnie nie pociągała i myślami byłam gdzie indziej. Posiada coś- czego bardzo, ale to bardzo nie lubię. Każdy rozdział oznaczony jest inną datą: i tak mieliśmy np rok 1970, 1947, 1971 itp. Plusem jest, że opowieść biegnie zgrabnie i czytelnik nie ma wrażenia zagubienia. Kolejnym minusem były tytuły nadane rozdziałom: powiem bez ogródek: nadęte, patetyczne i zupełnie niezwiązane z tematem. Chcecie jeszcze minusów i wad? Prosz... o przepraszam, już więcej nie ma.
Bardzo dużym zaskoczeniem była treść książki. Wiele z nas zna specyfikę książek literatury arabskiej. Wybierając ją spodziewałam się (a okładka mnie w tym jeszcze utwierdziła), że jest to kolejna, sztampowa opowieść o arabkach bitych przez męża, wydawanych za mąż bez ich zgody.
Ta książka jest nieco inna. Opowiada między innymi o realiach życia na placówce w Libii. Jest też co nieci o miłości, zdradzie i zwyczajach. Nie jest to typowo arabska literatura- bohaterzy łączą swoje życie pomiędzy różne kraje, między innymi Stany czy Polskę. Każda historia jest unikalna i jednak trochę wzruszająca.
Myślę, że warto przeczytać tę książkę. To pierwsza część trylogii, więc jeśli kolejne nie będą ciekawe to szykuje się bardzo ciekawe doznanie literackie.
Warto też rzec kilka słów o osobie, która ją napisała Autorką jest Nike Farida, Polka od wielu lat mieszkająca w Libii. Była świadkiem tego, jak upadał reźim Kaddafiego. Ciekawostką jest, że została usunięta ze szkoły bo nie salutowała Władcy.
wtorek, 16 września 2014
"Miasto z lodu"- Małgorzata Warda
Autor: Małgorzata Warda
Tytuł: Miasto z lodu
Liczba stron: 368
Data wydania: 11 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Przeczytałam kilka książek, które napisała Małgorzata Warda. Nie były w moim stylu. Może i temat był ciekawy, ale jego pokazanie już nie bardzo. Dlatego zarówno z zaciekawieniem jak i z obawą sięgnęłam po tę książkę.
I co? Muszę Wam powiedzieć, że bardzo się zdziwiłam, z czego się okropnie cieszę.
Sama autorka pisze: "
Do napisania „Miasta z lodu” zainspirowali mnie internetowi hejterzy, chętnie i obraźliwie wypowiadający się na temat życia innych ludzi. Każdemu człowiekowi może przydarzyć się tragedia i będzie ona wynikiem zaniedbania, niedopatrzenia albo nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Dla hejterów to prawdziwy żer. " To znaczy, chociaż raz ci co z reguły komentują, doszukują się afer i dogryzają ludziom bez powodu przydali się do czegoś.
Małgorzata Warda w swoich książkach porusza tematy trudne, o których jednak warto rozmawiać i uświadamiać społeczeństwo w ich kwestii. Było już o przemocy, o zaginięciu, a dziś mamy przed sobą książkę o chorobie dwubiegunowej afektywnej.
Jest też co nieco o macierzyńskiej miłości, choć na pierwszy rzut oka widać, że Teresa o swoją córkę trzynastoletnią Agatę w ogóle nie dba. Wydaje się, że widać to na pierwszy rzut oka. Pewnego dnia dochodzi do tragedii: Agata zostaje znaleziona w górach bez butów, wyziębiona, nieprzytomna. Na usta ciśnie się wiele pytań: co się stało? gdzie w tym czasie była w tym czasie Teresa? Jaka czeka je przyszłość?
Podczas lektury "Miasta z lodu" czytelnik czuje smutek, a jednocześnie zastanawia się czy w jego otoczeniu nie ma osoby, która potrzebuje pomocy. Pokazuje też, to co powszechnie wiadomo, że media mogą daną sprawę przedstawić z różnych stron: zależnie od tego, jaki cell chcą osiągnąć.
Już za samą okładkę należą się brawa! Przecudna, interesująca. Myślę, że już samo spojrzenie wystarczy by zainteresować się nią i nabrać ochoty na zakup.
"Miasto z lodu" to kolejna pozycja z prężnie rozwijającego się (i swoim patronatem obejmującego coraz więcej ciekawych książek" klubu "Kobiety to czytają".
Polecam!
Tytuł: Miasto z lodu
Liczba stron: 368
Data wydania: 11 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Przeczytałam kilka książek, które napisała Małgorzata Warda. Nie były w moim stylu. Może i temat był ciekawy, ale jego pokazanie już nie bardzo. Dlatego zarówno z zaciekawieniem jak i z obawą sięgnęłam po tę książkę.
I co? Muszę Wam powiedzieć, że bardzo się zdziwiłam, z czego się okropnie cieszę.
Sama autorka pisze: "
Do napisania „Miasta z lodu” zainspirowali mnie internetowi hejterzy, chętnie i obraźliwie wypowiadający się na temat życia innych ludzi. Każdemu człowiekowi może przydarzyć się tragedia i będzie ona wynikiem zaniedbania, niedopatrzenia albo nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Dla hejterów to prawdziwy żer. " To znaczy, chociaż raz ci co z reguły komentują, doszukują się afer i dogryzają ludziom bez powodu przydali się do czegoś.
Małgorzata Warda w swoich książkach porusza tematy trudne, o których jednak warto rozmawiać i uświadamiać społeczeństwo w ich kwestii. Było już o przemocy, o zaginięciu, a dziś mamy przed sobą książkę o chorobie dwubiegunowej afektywnej.
Jest też co nieco o macierzyńskiej miłości, choć na pierwszy rzut oka widać, że Teresa o swoją córkę trzynastoletnią Agatę w ogóle nie dba. Wydaje się, że widać to na pierwszy rzut oka. Pewnego dnia dochodzi do tragedii: Agata zostaje znaleziona w górach bez butów, wyziębiona, nieprzytomna. Na usta ciśnie się wiele pytań: co się stało? gdzie w tym czasie była w tym czasie Teresa? Jaka czeka je przyszłość?
Podczas lektury "Miasta z lodu" czytelnik czuje smutek, a jednocześnie zastanawia się czy w jego otoczeniu nie ma osoby, która potrzebuje pomocy. Pokazuje też, to co powszechnie wiadomo, że media mogą daną sprawę przedstawić z różnych stron: zależnie od tego, jaki cell chcą osiągnąć.
Już za samą okładkę należą się brawa! Przecudna, interesująca. Myślę, że już samo spojrzenie wystarczy by zainteresować się nią i nabrać ochoty na zakup.
"Miasto z lodu" to kolejna pozycja z prężnie rozwijającego się (i swoim patronatem obejmującego coraz więcej ciekawych książek" klubu "Kobiety to czytają".
Polecam!
niedziela, 14 września 2014
"Miłość o smaku cannoli"- Jennifer Probst
Autor: Jennifer Probst
Tytuł: Miłość o smaku cannoli
Liczba stron: 320
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akapit Press
Po cięższych tematycznie książkach warto sięgnąć po taką książkę, która zrelaksuje. "Miłość o smaku cannoli" jest idealną pozycją by odpocząć. Bardzo lubię takie książki.
Jak wiecie, bardzo lubię romanse, choć wielu czytelników nie uważa ich za bardzo lotną literaturę i czytanie ich postrzega jako wstyd (najczęściej taką opinię mają osoby czytające okazjonalnie lub w ogóle nie czytające).
Od dawna wiadomo, że zraniona kobieta to niebezpieczna kobieta. Gavin, a właściwie Giovanni sam się o tym przekonał. No, ale sam sobie jest winny- zostawił Mirandę bo ważniejsza była jego kariera. Pewnego dnia spotykają się przypadkowo w restauracji, jak się okazuje rodziców Gavina. Miranda jest krytykiem kulinarnym i właśnie przyszła ocenić restaurację Mia Casa.
Na początku pisałam, że kobieta, którą ktoś zranił jest niebezpieczna: główna bohaterka pokazuje, że zemsta dobrze smakuje i po kilku latach. Jak to zrobiła? Przeczytajcie książkę. Ja na pewno sięgnę po inne tej autorki.
Książka jest bardzo w moim typie: ciekawa, taka od której trudno mi się oderwać. Z reguły te, które opowiadają o jedzeniu i o włochach do mnie nie przemawiają. Bardzo polubiłam rodzinę Gavina, tylko pozazdrościć. Dzielili ze sobą radości i smutki i w każdej sytuacji mogą liczyć na siebie- a to jest bardzo ważne.
Bardzo podoba mi się okładka. Bardzo różni się od dawniej wydawanych dawniej. Doskonale obrazuje zmiany kulturowe, które zaszły w ciągu ostatnich, powiedzmy, dwudziestu lat. Dawniej było nie do wyobrażenia, żeby na okładce była półnaga kobieta w miłosnym uścisku.
Tytuł: Miłość o smaku cannoli
Liczba stron: 320
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akapit Press
Po cięższych tematycznie książkach warto sięgnąć po taką książkę, która zrelaksuje. "Miłość o smaku cannoli" jest idealną pozycją by odpocząć. Bardzo lubię takie książki.
Jak wiecie, bardzo lubię romanse, choć wielu czytelników nie uważa ich za bardzo lotną literaturę i czytanie ich postrzega jako wstyd (najczęściej taką opinię mają osoby czytające okazjonalnie lub w ogóle nie czytające).
Od dawna wiadomo, że zraniona kobieta to niebezpieczna kobieta. Gavin, a właściwie Giovanni sam się o tym przekonał. No, ale sam sobie jest winny- zostawił Mirandę bo ważniejsza była jego kariera. Pewnego dnia spotykają się przypadkowo w restauracji, jak się okazuje rodziców Gavina. Miranda jest krytykiem kulinarnym i właśnie przyszła ocenić restaurację Mia Casa.
Na początku pisałam, że kobieta, którą ktoś zranił jest niebezpieczna: główna bohaterka pokazuje, że zemsta dobrze smakuje i po kilku latach. Jak to zrobiła? Przeczytajcie książkę. Ja na pewno sięgnę po inne tej autorki.
Książka jest bardzo w moim typie: ciekawa, taka od której trudno mi się oderwać. Z reguły te, które opowiadają o jedzeniu i o włochach do mnie nie przemawiają. Bardzo polubiłam rodzinę Gavina, tylko pozazdrościć. Dzielili ze sobą radości i smutki i w każdej sytuacji mogą liczyć na siebie- a to jest bardzo ważne.
Bardzo podoba mi się okładka. Bardzo różni się od dawniej wydawanych dawniej. Doskonale obrazuje zmiany kulturowe, które zaszły w ciągu ostatnich, powiedzmy, dwudziestu lat. Dawniej było nie do wyobrażenia, żeby na okładce była półnaga kobieta w miłosnym uścisku.
sobota, 13 września 2014
"KAT. Biografia Huberta Wagnera"- Grzegorz Wagner, Krzysztof Mecner
Autor: Grzegorz Wagner, Krzysztof Mecner
Tytuł: KAT/ Biografia Huberta Wagnera
Liczba stron: 280
Data wydania: 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora
Książka idealnie wpasowała się w czas. Jesteśmy świadkami świetnej gry Polaków na mistrzostwach w piłce siatkowej, które odbywają się w Polsce! Dla nas to duży zaszczyt organizować taką imprezę, choć trochę w niezbyt dobrym guście jest zakodowanie i zabranie szansy na bezpłatne oglądanie i cieszenie się doskonałymi wynikami gry Polaków.
Do dziś nawet nie słyszałam o kimś takim, jak Hubert Wagner. Ta książka rozjaśniła mi trochę jego sylwetkę. Do dziś jednak zagadką jest skąd wziął się jego przydomek KAT. To znaczy wiem, że od filmu, który o nim nagrano, Dlaczego się dziwię? Bo wiele osób ma sprawiedliwego i dobrego trenera, który dobrze pracuje.
Jest też do bólu prawdziwa. Wiadomo, że w latach wcześniejszych bicie było świetną metodą wychowawczą, syn Huberta opowiada o tym, jaką metodę stosował jego ojciec, jak bardzo chciał by jego zespół wygrał złoto na igrzyskach. Grzegorz wraz z Mecnerem opowiadają o jego problemach z alkoholem i traceniu tego, do czego przez całe życie doszedł.
Książka jest wydana podobnie jak wiele innych z Wydawnictwa Agora. Ładny papier. zdjęcia, które potrafią zainteresować czytelnika.
Tytuł: KAT/ Biografia Huberta Wagnera
Liczba stron: 280
Data wydania: 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora
Książka idealnie wpasowała się w czas. Jesteśmy świadkami świetnej gry Polaków na mistrzostwach w piłce siatkowej, które odbywają się w Polsce! Dla nas to duży zaszczyt organizować taką imprezę, choć trochę w niezbyt dobrym guście jest zakodowanie i zabranie szansy na bezpłatne oglądanie i cieszenie się doskonałymi wynikami gry Polaków.
Do dziś nawet nie słyszałam o kimś takim, jak Hubert Wagner. Ta książka rozjaśniła mi trochę jego sylwetkę. Do dziś jednak zagadką jest skąd wziął się jego przydomek KAT. To znaczy wiem, że od filmu, który o nim nagrano, Dlaczego się dziwię? Bo wiele osób ma sprawiedliwego i dobrego trenera, który dobrze pracuje.
Jest też do bólu prawdziwa. Wiadomo, że w latach wcześniejszych bicie było świetną metodą wychowawczą, syn Huberta opowiada o tym, jaką metodę stosował jego ojciec, jak bardzo chciał by jego zespół wygrał złoto na igrzyskach. Grzegorz wraz z Mecnerem opowiadają o jego problemach z alkoholem i traceniu tego, do czego przez całe życie doszedł.
Książka jest wydana podobnie jak wiele innych z Wydawnictwa Agora. Ładny papier. zdjęcia, które potrafią zainteresować czytelnika.
piątek, 12 września 2014
"Źli Niemcy. Zbrodniarze, geniusze, fanatycy, wizjonerzy"- Bartosz T. Wieliński
Autor: Bartosz T. Wieliński
Tytuł: Źli Niemcy. Zbrodniarze, geniusze, fanatycy, wizjonerzy
Liczba stron: 310
Data wydania: 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora:
Najbardziej w oczy rzuca się okładka. Możecie się śmiać, ale ta intensywna czerwień jako jest barwa dla mnie symbolizuje krew. A miecz ze strony tytułowej również jest dla mnie wymowny. Jest też ładnie wydana, czarno- białe ilustracje, papier taki jaki lubię.
W książce, która opowiada o wydarzeniach bądź co bądź historycznych bardzo ważne jest by przybliżyć je podając w jak najlepszych szczegółach, ale tak by się dobrze czytało.
"Źli Niemcy" bardzo mi się spodobało. To pokazanie kilkunastu sylwetek (dokładniej mówiąc 16) osób, które uważane są za zbrodniarzy wojennych.
Dużym plusem jest, że każdy rozdział ma zaledwie kilkanaście stron, ale dość dokładnie opisuje każdą sylwetkę.
Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę książkę. Pokazuje, jak wielka była miłość tych osób do ojczyzny. Wielu z nich przyznało, że miłość do własnego kraju sprawiła, że skłonni byli dla niej zrobić wszystko.
Nie oszukujmy się, o Niemcach mówi się szwaby, mordercy. Do dziś kolejne pokolenia pokutują (i zapewne będą jeszcze pokutować wiele lat) za czyny popełnione podczas wojny. Ale bądźmy szczerzy. Czy my, Polacy nie zrobilibyśmy podobnych rzeczy dla naszej Ojczyzny? Czy nie staralibyśmy się jej chronić z całych sił i wszelkimi środkami. A dodać trzeba, że Niemcy byli poddawaniu ostremu praniu mózgu.
Rzadko mi się zdarza czytać opinie o książce zanim ją zrecenzuję. Nie chcę by ktoś powiedział, że nie jest ona moją własnością intelektualną ( a zawsze jest!). Na portalu Lubimy Czytać znalazłam bardzo ciekawą opinię. Tomasz pisze: "Złych Polaków". Zgadzam się z tym. Z chęcią przeczytałabym taką książkę, która pokazałaby, że jednak i Polak może być zbrodniarzem. Zapominamy o tym i jak to się mówi- widzimy sól w oku innych, a belki w swoim już nie dostrzegamy.
Książkę polecam! Warto przeczytać.
Tytuł: Źli Niemcy. Zbrodniarze, geniusze, fanatycy, wizjonerzy
Liczba stron: 310
Data wydania: 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora:
Najbardziej w oczy rzuca się okładka. Możecie się śmiać, ale ta intensywna czerwień jako jest barwa dla mnie symbolizuje krew. A miecz ze strony tytułowej również jest dla mnie wymowny. Jest też ładnie wydana, czarno- białe ilustracje, papier taki jaki lubię.
W książce, która opowiada o wydarzeniach bądź co bądź historycznych bardzo ważne jest by przybliżyć je podając w jak najlepszych szczegółach, ale tak by się dobrze czytało.
"Źli Niemcy" bardzo mi się spodobało. To pokazanie kilkunastu sylwetek (dokładniej mówiąc 16) osób, które uważane są za zbrodniarzy wojennych.
Dużym plusem jest, że każdy rozdział ma zaledwie kilkanaście stron, ale dość dokładnie opisuje każdą sylwetkę.
Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę książkę. Pokazuje, jak wielka była miłość tych osób do ojczyzny. Wielu z nich przyznało, że miłość do własnego kraju sprawiła, że skłonni byli dla niej zrobić wszystko.
Nie oszukujmy się, o Niemcach mówi się szwaby, mordercy. Do dziś kolejne pokolenia pokutują (i zapewne będą jeszcze pokutować wiele lat) za czyny popełnione podczas wojny. Ale bądźmy szczerzy. Czy my, Polacy nie zrobilibyśmy podobnych rzeczy dla naszej Ojczyzny? Czy nie staralibyśmy się jej chronić z całych sił i wszelkimi środkami. A dodać trzeba, że Niemcy byli poddawaniu ostremu praniu mózgu.
Rzadko mi się zdarza czytać opinie o książce zanim ją zrecenzuję. Nie chcę by ktoś powiedział, że nie jest ona moją własnością intelektualną ( a zawsze jest!). Na portalu Lubimy Czytać znalazłam bardzo ciekawą opinię. Tomasz pisze: "Złych Polaków". Zgadzam się z tym. Z chęcią przeczytałabym taką książkę, która pokazałaby, że jednak i Polak może być zbrodniarzem. Zapominamy o tym i jak to się mówi- widzimy sól w oku innych, a belki w swoim już nie dostrzegamy.
Książkę polecam! Warto przeczytać.
czwartek, 11 września 2014
"Sekret czarownicy"- Anna Klejzerowicz
Autor: Anna Klejzerowicz
Tytuł: Sekret czarownicy
Liczba stron: 304
Data wydania: 2 września 2014
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Książki Anny Klejzerowicz mają w sobie COŚ. Coś, co czytelnika zainteresuje, wciągnie, że nie będzie widział świata. Jak widać po wpisach na moim blogu opowieści o czarownicach i inne książki typu fantastyka nie są w moim guście.
Tymczasem seria o Czarownicach bardzo mi się podoba. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, Małgosię, moją imienniczkę.
Przyznam się, że nie przeczytałam pierwszej książki z tej serii. Bardzo tego żałuję, bo nie wiem, co się zdarzyło na początku i jakie były wcześniejsze losy Gosi. Na pewno, jeśli gdzieś znajdę "Czarownicę" przeczytam ją.
"Sekret czarownicy" to książka łącząca w sobie elementy historii (templariusze, historyczne freski) i literatury obyczajowej. Początek był bardzo obiecujący, a dalej było jeszcze ciekawiej. Bardzo, ale to bardzo wciągnął mnie wątek miłosny naszej bohaterki i Damiana. Ich miłość przeżywa trudny czas, a komentarze i zachowanie stereotypowej teściowej na pewno nie pomaga w rozwiązaniu problemów w związku. Zwłaszcza, gdy w pobliżu pojawia się przystojny, pasjonujący się historią Robert.
Drugi wątek, który mnie zaciekawił to praca Małgosi w lecznicy weterynaryjnej. Widać, że kocha zwierzęta i potrafi się nimi zająć.
Czy problemu Gosi zostaną rozwiązane, a historia znaleziska w kościele wyjaśniona?
Bardzo ciekawa okładka, Bardzo lubię róże i cieszę się, że użyto ich w tej okładce. Pasują do tej ładnej rudowłosej kobiety.
P.s. Czekam na książkę o "Cień Gejszy", która ma się ukazać na dniach. Mam nadzieję, że będę mogła spotkać się z Emilem Martą i poczytać o jego kolejnym dochodzeniu.
Tytuł: Sekret czarownicy
Liczba stron: 304
Data wydania: 2 września 2014
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Książki Anny Klejzerowicz mają w sobie COŚ. Coś, co czytelnika zainteresuje, wciągnie, że nie będzie widział świata. Jak widać po wpisach na moim blogu opowieści o czarownicach i inne książki typu fantastyka nie są w moim guście.
Tymczasem seria o Czarownicach bardzo mi się podoba. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, Małgosię, moją imienniczkę.
Przyznam się, że nie przeczytałam pierwszej książki z tej serii. Bardzo tego żałuję, bo nie wiem, co się zdarzyło na początku i jakie były wcześniejsze losy Gosi. Na pewno, jeśli gdzieś znajdę "Czarownicę" przeczytam ją.
"Sekret czarownicy" to książka łącząca w sobie elementy historii (templariusze, historyczne freski) i literatury obyczajowej. Początek był bardzo obiecujący, a dalej było jeszcze ciekawiej. Bardzo, ale to bardzo wciągnął mnie wątek miłosny naszej bohaterki i Damiana. Ich miłość przeżywa trudny czas, a komentarze i zachowanie stereotypowej teściowej na pewno nie pomaga w rozwiązaniu problemów w związku. Zwłaszcza, gdy w pobliżu pojawia się przystojny, pasjonujący się historią Robert.
Drugi wątek, który mnie zaciekawił to praca Małgosi w lecznicy weterynaryjnej. Widać, że kocha zwierzęta i potrafi się nimi zająć.
Czy problemu Gosi zostaną rozwiązane, a historia znaleziska w kościele wyjaśniona?
Bardzo ciekawa okładka, Bardzo lubię róże i cieszę się, że użyto ich w tej okładce. Pasują do tej ładnej rudowłosej kobiety.
P.s. Czekam na książkę o "Cień Gejszy", która ma się ukazać na dniach. Mam nadzieję, że będę mogła spotkać się z Emilem Martą i poczytać o jego kolejnym dochodzeniu.
środa, 10 września 2014
"Kuchnia polska. Domowe obiady"
Tytuł: Kuchnia polska. Domowe obiady
Liczba stron: 488
Data wydania: 2013 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
Tę książkę naprawdę warto mieć w swojej biblioteczce (a właściwie kuchni). Ma bardzo dużo zalet i tylko jedną wadę, ale o tym później.
"Kuchnia polska" to zbiór przepisów na obiady z naszej rodzinnej kuchni. Już dziś wiem, że na pewno skorzystam z przepisów na zupy, czy obiady. Wiele osób przestaje przyrządzać typowo polskie potrawy twierdząc, że jest to rodzaj kuchni tłustej i niesmacznej. Próbują greckich, włoskich i innych specjałów z całego świata. U mnie w rodzinie jest konflikt interesów- ja lubię próbować nowości, a reszta rodziny? Cóż... oni kochają dawne, tradycyjne jedzenia, a na obiad musi być koniecznie zupa z zasmażką i ziemniaki z mięsem. Czasami trudno z nimi wytrzymać bo nie doceniają tego, że ktoś się stara i eksperymentuje bo chce poznać nowe smaki.
Książka podzielona jest na kilka rozdziałów: zupy, zapiekanki, potrawy z drobiu i inne. Na końcu znajdziemy też indeks potraw.
Jedną z największych zalet jest jej niska cena. Rzekłabym, że nawet bardzo niska. Zawsze książki kucharskie są drogie (bo pięknie wydane), a tymczasem tę możemy zakupić za... 19.90 zł. A teraz spójrzcie w górę na liczbę stron. Jak już wcześniej wspomniałam, jest pięknie wydana, w twardej oprawie ( chyba nie wyobrażam sobie takiej książki w innej oprawie).
Jedyny minus- brak mi zdjęcia potrawy. Jest obrazek, ale często przedstawia np jakiś składnik typu pieczarki czy pomidory. A ja uważam, że najważniejszym jest wrażenie wzrokowe: najpierw się patrzy, a potem czyta.
Podoba mi się okładka. Użyto bardzo kontrastowych i rażących kolorów, a ja takie połączenia bardzo lubię.
Liczba stron: 488
Data wydania: 2013 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
Tę książkę naprawdę warto mieć w swojej biblioteczce (a właściwie kuchni). Ma bardzo dużo zalet i tylko jedną wadę, ale o tym później.
"Kuchnia polska" to zbiór przepisów na obiady z naszej rodzinnej kuchni. Już dziś wiem, że na pewno skorzystam z przepisów na zupy, czy obiady. Wiele osób przestaje przyrządzać typowo polskie potrawy twierdząc, że jest to rodzaj kuchni tłustej i niesmacznej. Próbują greckich, włoskich i innych specjałów z całego świata. U mnie w rodzinie jest konflikt interesów- ja lubię próbować nowości, a reszta rodziny? Cóż... oni kochają dawne, tradycyjne jedzenia, a na obiad musi być koniecznie zupa z zasmażką i ziemniaki z mięsem. Czasami trudno z nimi wytrzymać bo nie doceniają tego, że ktoś się stara i eksperymentuje bo chce poznać nowe smaki.
Książka podzielona jest na kilka rozdziałów: zupy, zapiekanki, potrawy z drobiu i inne. Na końcu znajdziemy też indeks potraw.
Jedną z największych zalet jest jej niska cena. Rzekłabym, że nawet bardzo niska. Zawsze książki kucharskie są drogie (bo pięknie wydane), a tymczasem tę możemy zakupić za... 19.90 zł. A teraz spójrzcie w górę na liczbę stron. Jak już wcześniej wspomniałam, jest pięknie wydana, w twardej oprawie ( chyba nie wyobrażam sobie takiej książki w innej oprawie).
Jedyny minus- brak mi zdjęcia potrawy. Jest obrazek, ale często przedstawia np jakiś składnik typu pieczarki czy pomidory. A ja uważam, że najważniejszym jest wrażenie wzrokowe: najpierw się patrzy, a potem czyta.
Podoba mi się okładka. Użyto bardzo kontrastowych i rażących kolorów, a ja takie połączenia bardzo lubię.
poniedziałek, 8 września 2014
"O krok za daleko"- Tina Seskis
Autor: Tina Seskis
Tytuł: O krok za daleko
Liczba stron: 400
Data wydania: 2 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Zapowiadało się świetnie. Pewnego dnia kobieta rodzi zamiast jednej córki- bliźniaczki. Mimo wielkiego zdziwienia udaje jej się sprostać zadaniu. Jednak dziewczynki nie czują wobec siebie siostrzanej bliźniaczej, niemal telepatycznej więzi, jak to często bywa w takich przypadkach. Myślę, że podświadomie czują, że jedna była chciana i wyczekiwana, druga- nie.
Emily dokładnie wie, jak to jest pozostawić rodzinę i odejść. Początkowo (jak zwykle książki do recenzji wybieram po przeczytaniu jednego, dwóch zdań by nie psuć sobie niespodzianki) myślłam, że ten tytułowy "krok za daleko" będzie dotyczył zdrady.
Co popchnęło Emily do takiego radykalnego czynu? Przecież miała wszystko: dom, kochającego męża, cudownego synka. Czy jej zniknięcie jest związane z siostrą bliźniaczką? A może ma już dość życia? Mówi się, że nasza bohaterka ucieka przed swoją całą rodziną, głównie przed siostrą bliźniaczką, która ma problemy natury psychologicznej (w opisie pojawia się " słowo "z zaburzeniami", ale mi takie określenie wcale się nie podoba). Warto sięgnąć po tę książkę chociażby po to by rozwiązać tę zagadkę.
Mam problem. Nastawię się na konkretny typ literatury, a potem trudno mi się pogodzić z jakimkolwiek odstępstwem. Myślałam o wyciskaczu łez, a tu co innego- ciekawa książka sensacyjna.
I słowo o okładce: jest taka tajemnicza, delikatna, po prostu mi się podoba.
Tytuł: O krok za daleko
Liczba stron: 400
Data wydania: 2 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Zapowiadało się świetnie. Pewnego dnia kobieta rodzi zamiast jednej córki- bliźniaczki. Mimo wielkiego zdziwienia udaje jej się sprostać zadaniu. Jednak dziewczynki nie czują wobec siebie siostrzanej bliźniaczej, niemal telepatycznej więzi, jak to często bywa w takich przypadkach. Myślę, że podświadomie czują, że jedna była chciana i wyczekiwana, druga- nie.
Emily dokładnie wie, jak to jest pozostawić rodzinę i odejść. Początkowo (jak zwykle książki do recenzji wybieram po przeczytaniu jednego, dwóch zdań by nie psuć sobie niespodzianki) myślłam, że ten tytułowy "krok za daleko" będzie dotyczył zdrady.
Co popchnęło Emily do takiego radykalnego czynu? Przecież miała wszystko: dom, kochającego męża, cudownego synka. Czy jej zniknięcie jest związane z siostrą bliźniaczką? A może ma już dość życia? Mówi się, że nasza bohaterka ucieka przed swoją całą rodziną, głównie przed siostrą bliźniaczką, która ma problemy natury psychologicznej (w opisie pojawia się " słowo "z zaburzeniami", ale mi takie określenie wcale się nie podoba). Warto sięgnąć po tę książkę chociażby po to by rozwiązać tę zagadkę.
Mam problem. Nastawię się na konkretny typ literatury, a potem trudno mi się pogodzić z jakimkolwiek odstępstwem. Myślałam o wyciskaczu łez, a tu co innego- ciekawa książka sensacyjna.
I słowo o okładce: jest taka tajemnicza, delikatna, po prostu mi się podoba.
niedziela, 7 września 2014
"Dwie kochanki"- Marek Harny
Autor: Marek Harny
Tytuł: Dwie kochanki
Liczba stron:
Data wydania: 9 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Dziś chcę zaprosić na przedpremierową recenzję książki Marka Harnego. Premiera będzie w najbliższy wtorek, 9 września. Chcę też przeprosić za niekompletne informacje o książce- abo jakaś awaria na stronie wydawnictwa, albo jeszcze nie wprowadzono ich.
To pierwsza z książek, które wydawnictwo Prószyński i S-ka przekazało mi do recenzji we wrześniu. Niestety- w ogóle mi się nie podobała. Zbyt szybkie przechodzenie z jednego tematu do drugiego, misz- masz bohaterów- i szybka akcja. To, że się czyta fajnie to jeszcze nie wszystko, książka musi zainteresować czytelnika.
O czym możemy przeczytać? "Dwie kochanki" to wspomnienia pisarza Marka Cichego. Końcowe lata XX wieku i kobiety jego życia. Związany z Agatą wspomina Marylę i dawne czasy.
Sama w sobie książka nie jest zła, ale nie do końca pasuje mi skupianie się na sprawach seksu (może nie jakieś wielkie, ale jednak). Może to dlatego, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego?
Patrząc na tytuł myślałam, że będzie to wprawdzie kolejny, ale romantyczny, ckliwy romans.
Cóż, pomyliłam się, zresztą nie pierwszy raz.
Tytuł: Dwie kochanki
Liczba stron:
Data wydania: 9 września 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Dziś chcę zaprosić na przedpremierową recenzję książki Marka Harnego. Premiera będzie w najbliższy wtorek, 9 września. Chcę też przeprosić za niekompletne informacje o książce- abo jakaś awaria na stronie wydawnictwa, albo jeszcze nie wprowadzono ich.
To pierwsza z książek, które wydawnictwo Prószyński i S-ka przekazało mi do recenzji we wrześniu. Niestety- w ogóle mi się nie podobała. Zbyt szybkie przechodzenie z jednego tematu do drugiego, misz- masz bohaterów- i szybka akcja. To, że się czyta fajnie to jeszcze nie wszystko, książka musi zainteresować czytelnika.
O czym możemy przeczytać? "Dwie kochanki" to wspomnienia pisarza Marka Cichego. Końcowe lata XX wieku i kobiety jego życia. Związany z Agatą wspomina Marylę i dawne czasy.
Sama w sobie książka nie jest zła, ale nie do końca pasuje mi skupianie się na sprawach seksu (może nie jakieś wielkie, ale jednak). Może to dlatego, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego?
Patrząc na tytuł myślałam, że będzie to wprawdzie kolejny, ale romantyczny, ckliwy romans.
Cóż, pomyliłam się, zresztą nie pierwszy raz.
"Mniejsza połowa"- Dominika Stec
Autor: Dominika Stec
Tytuł: Mniejsza połowa
Liczba stron: 408
Data wydania 14 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Jeszcze przed lekturą znalazłam opinię o tej książce na blogu "Przegląd Czytelniczy" Nie była to zbyt pochlebna opinia, autorce nie spodobała się książka. Byłam ciekawa jakie ja będę miała odczucia po jej przeczytaniu.
Teraz już wiem, są odrobinę inne. Ot, zwykła książka, którą się po prostu przeczyta i zapomni.
Bohaterki to siostry bliźniaczki- Maja i Julia. Czas akcji- PRL, a ja akurat takie klimaty lubię (oczywiście o ile coś mnie zaciekawi, bo sam czas to nie wszystko). Historia opowiada o zaginięciu Mai.
To nie tak, że nic mi się w tej książce nie podobało. Jak już wspomniałam- miło czytało się o PRL, o tym jak to było te kilkadziesiąt lat temu czy wątek dzieciństwa Romka- oj, ten to chyba najbardziej do mnie trafił.
Warto wspomnieć o okładce, Ładna, nie przeładowana obrazami. Patrząc na nią można powiedzieć, że przypomina plakat filmowy.
Tytuł: Mniejsza połowa
Liczba stron: 408
Data wydania 14 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Jeszcze przed lekturą znalazłam opinię o tej książce na blogu "Przegląd Czytelniczy" Nie była to zbyt pochlebna opinia, autorce nie spodobała się książka. Byłam ciekawa jakie ja będę miała odczucia po jej przeczytaniu.
Teraz już wiem, są odrobinę inne. Ot, zwykła książka, którą się po prostu przeczyta i zapomni.
Bohaterki to siostry bliźniaczki- Maja i Julia. Czas akcji- PRL, a ja akurat takie klimaty lubię (oczywiście o ile coś mnie zaciekawi, bo sam czas to nie wszystko). Historia opowiada o zaginięciu Mai.
To nie tak, że nic mi się w tej książce nie podobało. Jak już wspomniałam- miło czytało się o PRL, o tym jak to było te kilkadziesiąt lat temu czy wątek dzieciństwa Romka- oj, ten to chyba najbardziej do mnie trafił.
Warto wspomnieć o okładce, Ładna, nie przeładowana obrazami. Patrząc na nią można powiedzieć, że przypomina plakat filmowy.
sobota, 6 września 2014
"Skarbczyk trzylatka. Zbiór opowiadań, bajek i rymowanek"
Tytuł: Skarbczyk trzylatka. Zbór opowiadań, bajek i rymowanek
Liczba stron: 94
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
Bardzo trudno pisać o książkach dla dzieci. Jeszcze trudniej o kolejnych z serii. Chciałabym napisać kilka słów o "Skarbczyku trzylatka". Zacząć trzeba od tego, że w księgarniach dostępne są cztery książki z serii "Skarbczyk...": "Skarbczyk dwulatka" [Recenzja TU]], "Skarbczyk trzylatka", "Skarbczyk czterolatka" i "Skarbczyk pięciolatka". Zwykle jest tak, że kolejne tytuły w serii utrzymane są w tej samej, przepięknej szacie graficznej, która na pewno zainteresuje małego czytelnika, tekst również napisany jest dużymi literami.
Myślę, że trzylatek wytrzyma więcej niż dziecko w wieku lat dwóch, a więc dłuższej kilkustrronnicowe teksty nie powinny go znudzić.
W obu pozycjach, które miałam okazję do tej pory przeczytać znalazło się coś, co bardzo lubię: spis treści na początku. Dzięki temu nie trzeba szukać, tylko od razu przeczytać co zawiera książka by dziecko wiedziało na co się zdecydować.
W książce oprócz znanych każdemu baśni znajdziemy coś nowego (a przynajmniej dla mnie).
Bardzo podobają mi się te książki. Mojej siostrzenicy też, a to powinna być najlepsza recenzja.
Polecam!
Liczba stron: 94
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
Bardzo trudno pisać o książkach dla dzieci. Jeszcze trudniej o kolejnych z serii. Chciałabym napisać kilka słów o "Skarbczyku trzylatka". Zacząć trzeba od tego, że w księgarniach dostępne są cztery książki z serii "Skarbczyk...": "Skarbczyk dwulatka" [Recenzja TU]], "Skarbczyk trzylatka", "Skarbczyk czterolatka" i "Skarbczyk pięciolatka". Zwykle jest tak, że kolejne tytuły w serii utrzymane są w tej samej, przepięknej szacie graficznej, która na pewno zainteresuje małego czytelnika, tekst również napisany jest dużymi literami.
Myślę, że trzylatek wytrzyma więcej niż dziecko w wieku lat dwóch, a więc dłuższej kilkustrronnicowe teksty nie powinny go znudzić.
W obu pozycjach, które miałam okazję do tej pory przeczytać znalazło się coś, co bardzo lubię: spis treści na początku. Dzięki temu nie trzeba szukać, tylko od razu przeczytać co zawiera książka by dziecko wiedziało na co się zdecydować.
W książce oprócz znanych każdemu baśni znajdziemy coś nowego (a przynajmniej dla mnie).
Bardzo podobają mi się te książki. Mojej siostrzenicy też, a to powinna być najlepsza recenzja.
Polecam!
"Skarbczyk dwulatka. Zbiór opowiadań, bajek i rymowanek"
Tytuł: Skarbczyk dwulatka
Liczba stron: 93
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
Miło mi poinformować, że rozpoczęłam współpracę z nowym wydawnictwem. Jest to wydawnictwo wydające głównie literaturę dla dzieci i książki kucharskie. Dziś mam przyjemność przedstawić dwie książki, które zostały przesłane mi do recenzji.
Pierwszą będzie "Skarbczyk dwulatka". Z całym przekonaniem mogę polecić tę książkę. Jest przepięknie wydana, w twardej oprawie. Znajdziemy w niej, jak tytuł mówi różne formy twórczości dla dzieci. Są klasyczne baśnie, wierszyki i bajki.
Dostrzegam w niej bardzo wiele zalet: ja, już dawno nie dziecko zachwyciłam się tym wydaniem. Piękne ilustracje, duży druk (nareszcie babcie i dziadkowie nie będą mieli problemu z przeczytaniem), przyjemny w dotyku papier i ten zapach nowości.
Bardzo dużym atutem jest cena. Książka ma blisko 100 stron, a na stronie Wydawnictwa Olesiejuk można zakupić ją za 16,99zł/ w Merlinie za 17 zł, a w księgarni internetowej Gandalf... za 14.40 zł.
Jest wiele plusów, jest też coś, czego nie nazwę minusem, ale maleńką wadą. Moja siostrzenica bardzo lubi czytać więc usiedzi i posłucha dłuższej bajki, ale wiem, że nie wszystkie dzieci tak mają.
Warto mieć tę pozycję w biblioteczce.
Liczba stron: 93
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Olesiejuk
Miło mi poinformować, że rozpoczęłam współpracę z nowym wydawnictwem. Jest to wydawnictwo wydające głównie literaturę dla dzieci i książki kucharskie. Dziś mam przyjemność przedstawić dwie książki, które zostały przesłane mi do recenzji.
Pierwszą będzie "Skarbczyk dwulatka". Z całym przekonaniem mogę polecić tę książkę. Jest przepięknie wydana, w twardej oprawie. Znajdziemy w niej, jak tytuł mówi różne formy twórczości dla dzieci. Są klasyczne baśnie, wierszyki i bajki.
Dostrzegam w niej bardzo wiele zalet: ja, już dawno nie dziecko zachwyciłam się tym wydaniem. Piękne ilustracje, duży druk (nareszcie babcie i dziadkowie nie będą mieli problemu z przeczytaniem), przyjemny w dotyku papier i ten zapach nowości.
Bardzo dużym atutem jest cena. Książka ma blisko 100 stron, a na stronie Wydawnictwa Olesiejuk można zakupić ją za 16,99zł/ w Merlinie za 17 zł, a w księgarni internetowej Gandalf... za 14.40 zł.
Jest wiele plusów, jest też coś, czego nie nazwę minusem, ale maleńką wadą. Moja siostrzenica bardzo lubi czytać więc usiedzi i posłucha dłuższej bajki, ale wiem, że nie wszystkie dzieci tak mają.
Warto mieć tę pozycję w biblioteczce.
piątek, 5 września 2014
"Przybij piątkę!"- Marta Fox
Autor: Marta Fox
Tytuł: Przybij piątkę!
Liczba stron: 80
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Przeglądając stronę wydawnictwa Akapit Press zaciekawił mnie ten tytuł więc postanowiłam go przeczytać. Mimo słusznego wieku, w którym czyta się własnym dzieciom czasami lubię przeczytać pouczające historyjki dla dzieci (książka trafi do dzieci mojej siostry gdy już będą na tyle duże by ją zrozumieć). Zresztą czasami warto wiedzieć co w trawie piszczy i można też komuś coś polecić.
Ta książka nie chwyciła mojego serca, jednak myślę, że dzieciom powinna się spodobać.
Opowiada o życiu kilku dzieciaków chodzących do drugiej klasy. Nikola, Paweł, Bartek i Mikołaj to właśnie tytułowe ananasy. Razem uczą się i bawią, jednak czasem zdarzają im się kłótnie. Odnoszę wrażenie, że nie do końca lubią szkołę. Niektóre rozdziały bardzo mi się podobały np. ten o stereotypach czy rytuałach szkolnych.
W książce można znaleźć zadania dla dzieci: muszą np. narysować swoje marzenia czy rysunkiem skomentować dany rozdział. I tu dostrzegam bardzo duży minus- dzieci mają rysować, ale na śliskich stronach niekoniecznie da się to zrobić- kredki nie będą rysować, a flamastry rozmazywać.
Bardzo lubię książki Marty Fox, ostatnio z biblioteki wypożyczyłam bardzo dużo książek tej autorki (teraz muszę znaleźć czas by je przeczytać)
Tytuł: Przybij piątkę!
Liczba stron: 80
Data wydania: 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Przeglądając stronę wydawnictwa Akapit Press zaciekawił mnie ten tytuł więc postanowiłam go przeczytać. Mimo słusznego wieku, w którym czyta się własnym dzieciom czasami lubię przeczytać pouczające historyjki dla dzieci (książka trafi do dzieci mojej siostry gdy już będą na tyle duże by ją zrozumieć). Zresztą czasami warto wiedzieć co w trawie piszczy i można też komuś coś polecić.
Ta książka nie chwyciła mojego serca, jednak myślę, że dzieciom powinna się spodobać.
Opowiada o życiu kilku dzieciaków chodzących do drugiej klasy. Nikola, Paweł, Bartek i Mikołaj to właśnie tytułowe ananasy. Razem uczą się i bawią, jednak czasem zdarzają im się kłótnie. Odnoszę wrażenie, że nie do końca lubią szkołę. Niektóre rozdziały bardzo mi się podobały np. ten o stereotypach czy rytuałach szkolnych.
W książce można znaleźć zadania dla dzieci: muszą np. narysować swoje marzenia czy rysunkiem skomentować dany rozdział. I tu dostrzegam bardzo duży minus- dzieci mają rysować, ale na śliskich stronach niekoniecznie da się to zrobić- kredki nie będą rysować, a flamastry rozmazywać.
Bardzo lubię książki Marty Fox, ostatnio z biblioteki wypożyczyłam bardzo dużo książek tej autorki (teraz muszę znaleźć czas by je przeczytać)
czwartek, 4 września 2014
"Czaruś, pies z charakterem"- Romek Pawlak
Autor: Romek Pawlak
Tytuł: Czaruś, pies z charakterem
Liczba stron: 78
Data wydania: 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Niedawno zaczęłam "eksperymentować" z książkami dla dzieci i młodzieży. Dziś chcę Wam opowiedzieć o jednej z nich.
Książka o piesku Czarusiu bardzo mi się podobała. Bardzo ładnie wydana, piękne obrazki, ciekawa treść i na dodatek pouczająca.
Uczy, że powinno się słuchać rodziców, bo zwykle mają rację, a ich rady są cenne. Uczy, że nie można oddalać się bez wiedzy opiekunów.
Czaruś to piesek, najlepszy przyjaciel trzyletniej Julki. Pewnego dnia oboje znikają. Dziewczynka jest jeszcze malutka, nie wie, że nie można się oddalać i nie zdaje sobie sprawy ile niebezpieczeństw czyha na nią za bramą podwórka. Na szczęście ma Czarusia, przyjaciela, który bez względu na wszystko z nią będzie i będzie jej bronił.
Dużym atutem jest twarda oprawa książki. Nie dość, że bardzo ładnie wygląda na półce to powinna być wytrzymała (wytrzymała "czytanie" mojej dwuletniej siostrzenicy więc chyba pozytywnie przeszła test).
Tytuł: Czaruś, pies z charakterem
Liczba stron: 78
Data wydania: 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Niedawno zaczęłam "eksperymentować" z książkami dla dzieci i młodzieży. Dziś chcę Wam opowiedzieć o jednej z nich.
Książka o piesku Czarusiu bardzo mi się podobała. Bardzo ładnie wydana, piękne obrazki, ciekawa treść i na dodatek pouczająca.
Uczy, że powinno się słuchać rodziców, bo zwykle mają rację, a ich rady są cenne. Uczy, że nie można oddalać się bez wiedzy opiekunów.
Czaruś to piesek, najlepszy przyjaciel trzyletniej Julki. Pewnego dnia oboje znikają. Dziewczynka jest jeszcze malutka, nie wie, że nie można się oddalać i nie zdaje sobie sprawy ile niebezpieczeństw czyha na nią za bramą podwórka. Na szczęście ma Czarusia, przyjaciela, który bez względu na wszystko z nią będzie i będzie jej bronił.
Dużym atutem jest twarda oprawa książki. Nie dość, że bardzo ładnie wygląda na półce to powinna być wytrzymała (wytrzymała "czytanie" mojej dwuletniej siostrzenicy więc chyba pozytywnie przeszła test).
środa, 3 września 2014
"Uśmiech Madeline"- Darien Gee
Autor: Darien Gee
Tytuł: Uśmiech Madeline
Liczba stron: 632
Data wydania: 14 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Już się zastanawiałam, czy czasem ze mną jest coś nie tak bo ostatnimi czasy niewiele się mi podobało. Ale trafiłam na książkę "Uśmiech Madeline" i prostu przepadłam. Na pewno będę polecać innym tę książkę- jest cudna, idealna.
Zalet ma wiele. Zacznę od okładki. Prześliczna, piękne kwiaty, nasycone kolory, a na drugim planie list i pióro.
W książce nie ma jednego bohatera. Jest ich wielu. Dowiadujemy się, jak nieprzewidziane rzeczy może szykować życie.
Isabele opuszcza mąż, Ava zostaje samotną matką (jej partner umiera), Frances czeka na adopcję dziewczynki z Chin, Yvonne stara się poukładać życie, jest hydraulikiem, Madeline ma herbaciarnię, w której pracuje Connie (kobieta, która miała trudne dzieciństwo). To tylko niektórzy mieszkańcy wioski Avalon w stanie amerykańskim stanie Illonis. Ich historie poznajemy w tej książce. Wydawać by się mogło, że nic nie łączy naszych bohaterów, ale zdradzę, że to pozory. Specjalnie nie wspomniałam o jednej osobie, o Bettie. Na początku sprawia wrażenie osoby bardzo wścibskiej, a jej hobby niezbyt ciekawe. Jednak każdy, kto trafi na takie spotkanie początkowo niezbyt przekonany prędzej czy później przepada w świecie wspomnień, albumów i scrapbookingu czyli ozdabiania albumów rodzinnych różnymi metodami i z różnych materiałów. Mówi się, że scrapbooking jest bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych, chociaż nie tylko, dziś i w Polsce można trafić na fascynatów takiego sposobu spędzania czasu. Autorka stworzyła niesamowity klimat i po otworzeniu książki nie miałam ochoty przerywać czytania.
Naprawdę polecam!
Tytuł: Uśmiech Madeline
Liczba stron: 632
Data wydania: 14 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Już się zastanawiałam, czy czasem ze mną jest coś nie tak bo ostatnimi czasy niewiele się mi podobało. Ale trafiłam na książkę "Uśmiech Madeline" i prostu przepadłam. Na pewno będę polecać innym tę książkę- jest cudna, idealna.
Zalet ma wiele. Zacznę od okładki. Prześliczna, piękne kwiaty, nasycone kolory, a na drugim planie list i pióro.
W książce nie ma jednego bohatera. Jest ich wielu. Dowiadujemy się, jak nieprzewidziane rzeczy może szykować życie.
Isabele opuszcza mąż, Ava zostaje samotną matką (jej partner umiera), Frances czeka na adopcję dziewczynki z Chin, Yvonne stara się poukładać życie, jest hydraulikiem, Madeline ma herbaciarnię, w której pracuje Connie (kobieta, która miała trudne dzieciństwo). To tylko niektórzy mieszkańcy wioski Avalon w stanie amerykańskim stanie Illonis. Ich historie poznajemy w tej książce. Wydawać by się mogło, że nic nie łączy naszych bohaterów, ale zdradzę, że to pozory. Specjalnie nie wspomniałam o jednej osobie, o Bettie. Na początku sprawia wrażenie osoby bardzo wścibskiej, a jej hobby niezbyt ciekawe. Jednak każdy, kto trafi na takie spotkanie początkowo niezbyt przekonany prędzej czy później przepada w świecie wspomnień, albumów i scrapbookingu czyli ozdabiania albumów rodzinnych różnymi metodami i z różnych materiałów. Mówi się, że scrapbooking jest bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych, chociaż nie tylko, dziś i w Polsce można trafić na fascynatów takiego sposobu spędzania czasu. Autorka stworzyła niesamowity klimat i po otworzeniu książki nie miałam ochoty przerywać czytania.
Naprawdę polecam!
poniedziałek, 1 września 2014
"Policz do stu"- Lucy Dillon
Autor: Lucy Dillon
Tytuł: Policz do stu
Liczba stron: 472
Data wydania: 12 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Na początku zastanawiałam się, dlaczego ta książka nie do końca przypadła mi do gustu. Winiłam za to okoliczność, że w chwili obecnej nie mam wyboru i do odtwarzania ebooków używam telefonu komórkowego. Jednak dziś zaczęłam czytać nową książkę (w taki sam sposób) i czyta się zupełnie przyjemnie. Więc to nie wina tego, jak czytam tylko po prostu- nie spodobała mi się.
Dziwi mnie to, bo to nie pierwsza książka Lucy Dillon, którą miałam okazję przeczytać, jednak ta najmniej mi się podobała. "Szczęśliwe zakończenie" i "Spacer po szczęście" zauroczyły mnie i sprawiły, że miałam ochotę na więcej.
Oczywiście w "Policz do stu" nie dostrzegam samych negatywów, jednak uczciwie przyznaję, że będę polecać inne książki tej autorki.
Bardzo nie podoba mi się przeskakiwanie z jednego tematu do drugiego, mieszanie przeszłości z teraźniejszością. Nie lubię tego.
Nie ma też dużo o psie, choć ten wątek najbardziej mi się podobał. W innych książkach Lucy Dillon więcej miejsca poświęcała zwierzętom.
Bohaterką jest Gina- rozwódka, która w życiu nie ma wesoło. Postanawia rozpocząć nowe życie i obiecuje sobie, że w nowym domu będzie miała tylko to, co ma dla niej szczególne znaczenie. Ogólnie rzecz biorąc postanawia, że tylko 100 przedmiotów zostawi sobie, a reszty się pozbędzie.
Gina walczy również z chorobą.
Jak się wszystko skończy? Czy Gina będzie szczęśliwa?
Tytuł: Policz do stu
Liczba stron: 472
Data wydania: 12 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Na początku zastanawiałam się, dlaczego ta książka nie do końca przypadła mi do gustu. Winiłam za to okoliczność, że w chwili obecnej nie mam wyboru i do odtwarzania ebooków używam telefonu komórkowego. Jednak dziś zaczęłam czytać nową książkę (w taki sam sposób) i czyta się zupełnie przyjemnie. Więc to nie wina tego, jak czytam tylko po prostu- nie spodobała mi się.
Dziwi mnie to, bo to nie pierwsza książka Lucy Dillon, którą miałam okazję przeczytać, jednak ta najmniej mi się podobała. "Szczęśliwe zakończenie" i "Spacer po szczęście" zauroczyły mnie i sprawiły, że miałam ochotę na więcej.
Oczywiście w "Policz do stu" nie dostrzegam samych negatywów, jednak uczciwie przyznaję, że będę polecać inne książki tej autorki.
Bardzo nie podoba mi się przeskakiwanie z jednego tematu do drugiego, mieszanie przeszłości z teraźniejszością. Nie lubię tego.
Nie ma też dużo o psie, choć ten wątek najbardziej mi się podobał. W innych książkach Lucy Dillon więcej miejsca poświęcała zwierzętom.
Bohaterką jest Gina- rozwódka, która w życiu nie ma wesoło. Postanawia rozpocząć nowe życie i obiecuje sobie, że w nowym domu będzie miała tylko to, co ma dla niej szczególne znaczenie. Ogólnie rzecz biorąc postanawia, że tylko 100 przedmiotów zostawi sobie, a reszty się pozbędzie.
Gina walczy również z chorobą.
Jak się wszystko skończy? Czy Gina będzie szczęśliwa?
Subskrybuj:
Posty (Atom)