Autor: Marian Izaaguirre
Tytuł: Tamte cudowne lata
Liczba stron: 408
Data wydania: 21 sierpnia 2014
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Książkę zachwala się, że jest jak "Cień wiatru" Carlosa Ruiza Zafona. No, jeśli tak, to będę miała problem z jej przeczytaniem i nie wiem czy mi się to uda. To nie jest mój styl. Wiele razy myślałam, że ją odłożę, ale dzielnie czytałam.
Klimat bardzo mi się podobał- miejsce akcji to dawna Hiszpania, czas po wojnie domowej, która wybuchła w 1936 r.
Dwie kobiety- całkiem inne znajdują ze sobą wspólny język. Lola i Alice spotykają się w księgarni, której właścicielem jest mąż Loli. Czytają jedną książkę. Podczas lektury przenoszą się do Anglii początków XX wieku. Poznają historię dziewczynki, która nie ma pojęcia kim są jej rodzice. Książka przeniesie nas w czasy, których była ona ważna, dla niektórych sensem życia.
Czy dziś dla kogoś literatura jest sensem życia? Czy książki są ważne? Podobno dla wielu osób tak, ale mówi się, że statystyki nie kłamią. A one są bezlitosne. Polacy nie czytają, nie uczą dzieci miłości do książek. Widzę to po mojej rodzinie. Jak widać- ja kocham czytać, siostra i mama lubią, tata raz na jakiś czas przeczyta, a brat- dziś szesnastolatek- od kilku lat nie przeczytał żadnej książki. Namawianie nic nie daje- nie chce i już.
Zauważyłam, że sierpniowe nowości wydawnictwa Prószyński i S-ka to melancholijne, zmuszające do zastanowienia się nad swoim życiem powieści. Jeśli ktoś lubi taki typ to niektóre, wydane przez wspomniane wydawnictwo w tym miesiącu książki na pewno się spodobają.
P.s. Znów zepsułam czytnik... Mówi się, że wykupienie ubezpieczenia się nie opłaca, jednak dla takiej psui jak ja to zbawienie. Czytanie na smartfonie jest trudne, ale staram się być na bieżąco.
piątek, 29 sierpnia 2014
środa, 27 sierpnia 2014
"Szukaj mnie"- Weronika Wierzchowska
Autor: Weronika Wierzchowska
Tytuł: Szukaj mnie
Liczba stron: 408
Data wydania: 19 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Niewątpliwie jest to bardzo ciekawa książka. Pewnego dnia Julia dowiaduje się, że zmarła dawno niewidziana ciotka i że kobieta zostawiła jej spadek. Z ciekawością jedzie na pogrzeb. Spadek okazuje się być "kupą papierów" i zeszytem. Oj, kto pomyśli, że to bezwartościowe papiery powinien ugryźć się w język. Ten spadek to spuścizna rodziny Jasińskich. To historia miłosna, choć bardzo smutna. Sam sposób jej poznawania zasługuje na wyróżnienie. Julia nie miała wszystkiego podanego na tacy, musiała sama dojść. Nie było to mocno skomplikowane, jednak i nie łatwe. W szukaniu pomagają jej przyjaciółki i pewien hrabia.
Ania, Ola i sama Julia są niesamowicie zainteresowane losami Józefiny. Nawet i ja co nieco wciągnęłam się w tę historię. Najprzyjemniej spodobało mi się opowieść o trudnej i nieszczęśliwej miłości Józi do Fiodora. Nie sposób zapomnieć też o osobie, która miała bardzo duży wpływ na to, co się stało. To właśnie kniahini Anna trzymała rękę na pulsie, szukała dla syna kogoś godnego niego i starała się nie dopuścić do mezaliansu.
Julię i Józefę dzieli przepaść czasowa, technologiczna, jednak okaże się, że ta silna, żyjąca w XIX wieku kobieta będzie miała bardzo duży wpływ na życie praprawnuczki. Julia, o tym jeszcze nie wie, ale spadek stanie się początkiem wielkich zmian w jej życiu.
Warto sięgnąć po tę książkę i zanurzyć się w historii...
Tytuł: Szukaj mnie
Liczba stron: 408
Data wydania: 19 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Niewątpliwie jest to bardzo ciekawa książka. Pewnego dnia Julia dowiaduje się, że zmarła dawno niewidziana ciotka i że kobieta zostawiła jej spadek. Z ciekawością jedzie na pogrzeb. Spadek okazuje się być "kupą papierów" i zeszytem. Oj, kto pomyśli, że to bezwartościowe papiery powinien ugryźć się w język. Ten spadek to spuścizna rodziny Jasińskich. To historia miłosna, choć bardzo smutna. Sam sposób jej poznawania zasługuje na wyróżnienie. Julia nie miała wszystkiego podanego na tacy, musiała sama dojść. Nie było to mocno skomplikowane, jednak i nie łatwe. W szukaniu pomagają jej przyjaciółki i pewien hrabia.
Ania, Ola i sama Julia są niesamowicie zainteresowane losami Józefiny. Nawet i ja co nieco wciągnęłam się w tę historię. Najprzyjemniej spodobało mi się opowieść o trudnej i nieszczęśliwej miłości Józi do Fiodora. Nie sposób zapomnieć też o osobie, która miała bardzo duży wpływ na to, co się stało. To właśnie kniahini Anna trzymała rękę na pulsie, szukała dla syna kogoś godnego niego i starała się nie dopuścić do mezaliansu.
Julię i Józefę dzieli przepaść czasowa, technologiczna, jednak okaże się, że ta silna, żyjąca w XIX wieku kobieta będzie miała bardzo duży wpływ na życie praprawnuczki. Julia, o tym jeszcze nie wie, ale spadek stanie się początkiem wielkich zmian w jej życiu.
Warto sięgnąć po tę książkę i zanurzyć się w historii...
wtorek, 26 sierpnia 2014
"Więzi krwi"- Gregg Olsen
Autor: Gregg Olsen
Tytuł: Więzy krwi
Liczba stron: 520
Data wydania: 14 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Jakiś czas temu, po pierwszej przeczytanej książce Gregga Olsena obiecałam sobie, że będę śledzić twórczość tego autora i w miarę możliwości czytać to, co zostało wydane. Obietnicy danej sobie staram się dotrzymać, dlatego dziś przedstawiam Wam "Więzy krwi".
Zacznę od okładki. Robi wrażenie. A czerwony kolor w kryminale jest mocno sugestywny. Któż nie patrząc na nią nie pomyślał o czerwieni krwi?
Niestety, nie jest to dla mnie najlepsza książka, którą ostatnio przeczytałam. O wiele bardziej podobała mi się i o wiele przyjemniejsza w lekturze była "Lodowa kurtyna".
"Więzy krwi" to "soczysty" kryminał" prowadzony na dwóch płaszczyznach: opowiadane są wydarzenia z przeszłości i te, które dzieją się teraz. To akurat nie bardzo mi przeszkadza, za to bardzo nie lubię przeskakiwania z jednego tematu na drugi.
Bohaterkami książki są bliźniaczki Tori i Laine oraz detektyw Kendall. Od początku wiadomo, kto jest winny zbrodniom, dalsze strony wyjaśniają tylko w jaki sposób ich dokonano i szukanie dowodów na zabójcę (wiemy, kim jest, lecz trzeba mu to udowodnić).
To w ostatnim czasie druga powieść, w której czas płynie na poszukiwanie dowodów popełnionych czynów (a nie osoby, która je popełniła). Pierwszy był "Nieuchwytny" wydany w lipcu 2014 r. nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Jest tylko mała różnica między tymi dwoma książkami: w "Nieuchwytnym" na końcu czekało czytelnika zaskoczenie, bo wszystko, o czym czytaliśmy wcześniej okazywało się iluzją, przedstawieniem i zabójcą był kto inny.
Tytuł: Więzy krwi
Liczba stron: 520
Data wydania: 14 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Jakiś czas temu, po pierwszej przeczytanej książce Gregga Olsena obiecałam sobie, że będę śledzić twórczość tego autora i w miarę możliwości czytać to, co zostało wydane. Obietnicy danej sobie staram się dotrzymać, dlatego dziś przedstawiam Wam "Więzy krwi".
Zacznę od okładki. Robi wrażenie. A czerwony kolor w kryminale jest mocno sugestywny. Któż nie patrząc na nią nie pomyślał o czerwieni krwi?
Niestety, nie jest to dla mnie najlepsza książka, którą ostatnio przeczytałam. O wiele bardziej podobała mi się i o wiele przyjemniejsza w lekturze była "Lodowa kurtyna".
"Więzy krwi" to "soczysty" kryminał" prowadzony na dwóch płaszczyznach: opowiadane są wydarzenia z przeszłości i te, które dzieją się teraz. To akurat nie bardzo mi przeszkadza, za to bardzo nie lubię przeskakiwania z jednego tematu na drugi.
Bohaterkami książki są bliźniaczki Tori i Laine oraz detektyw Kendall. Od początku wiadomo, kto jest winny zbrodniom, dalsze strony wyjaśniają tylko w jaki sposób ich dokonano i szukanie dowodów na zabójcę (wiemy, kim jest, lecz trzeba mu to udowodnić).
To w ostatnim czasie druga powieść, w której czas płynie na poszukiwanie dowodów popełnionych czynów (a nie osoby, która je popełniła). Pierwszy był "Nieuchwytny" wydany w lipcu 2014 r. nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Jest tylko mała różnica między tymi dwoma książkami: w "Nieuchwytnym" na końcu czekało czytelnika zaskoczenie, bo wszystko, o czym czytaliśmy wcześniej okazywało się iluzją, przedstawieniem i zabójcą był kto inny.
sobota, 23 sierpnia 2014
"Grzechy matki"- Danielle Steel
Autor: Danielle Steel
Tytuł: Grzechy matki
Liczba stron: 336
Data wydania: 2012 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Amber
"Grzechy matki" to nowa, stosunkowo niedawno wydana, książka Danielle Steel. Okładka bardzo mi się podoba. Przyciąga, a jednak ma w sobie pewną nutkę tajemniczości.
Uważam, że opis jest mocno przereklamowany. Cały czas czekałam na tę chwilę, w której dowiem się jaki to grzech popełniła tytułowa matka i z jakim wydarzeniem z przeszłości musi się zmierzyć. Takie lakoniczne informacje można znaleźć na odwrocie książki. Patrząc na to, nauczona doświadczeniem spodziewałam się nie wiadomo czego, mocnych wrażeń. Rozczarowałam się. Troszeczkę. Tak odrobinkę.
Opiszę Wam pokrótce o czym jest ta książka. Olivia jest kobietą sukcesu, właścicielką firmy, która teraz jest bardzo znana. Nie zawsze tak było. Kobieta pracowała do ostatnich sił by osiągnąć sukces. Bardzo ucierpiała na tym jej rodzina: nie miała czasu dla dzieci i męża. Nie miała z nich bardzo dobrego kontaktu (prawie nigdy nie było jej w domu), przegapiła wiele ważnych chwil z ich życia.
Teraz też pracuje, jednak święty jest dla niej czas dwóch tygodni w ciągu roku, który zawsze spędza z dziećmi i wnukami na podróży. W tym roku wynajęła jacht by wybrać się z rodziną na wakacje. Ostatniego dnia obchodzi siedemdziesiąte urodziny.
Niesamowicie się czytało o takich wakacjach: aż brała zazdrość, że tam nas nie ma. W ogóle bardzo podobała mi się ta książka. Nie pochwalam tylko niektórych decyzji bohaterki i dziwią mnie pretensje rodziny o pracę. Przecież gdyby nie Olivia nie mieliby takiego startu w życiu jak mieli i tego co teraz posiadają. Niestety, tak czasami jest, że trzeba coś poświęcić.
Tytuł: Grzechy matki
Liczba stron: 336
Data wydania: 2012 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Amber
"Grzechy matki" to nowa, stosunkowo niedawno wydana, książka Danielle Steel. Okładka bardzo mi się podoba. Przyciąga, a jednak ma w sobie pewną nutkę tajemniczości.
Uważam, że opis jest mocno przereklamowany. Cały czas czekałam na tę chwilę, w której dowiem się jaki to grzech popełniła tytułowa matka i z jakim wydarzeniem z przeszłości musi się zmierzyć. Takie lakoniczne informacje można znaleźć na odwrocie książki. Patrząc na to, nauczona doświadczeniem spodziewałam się nie wiadomo czego, mocnych wrażeń. Rozczarowałam się. Troszeczkę. Tak odrobinkę.
Opiszę Wam pokrótce o czym jest ta książka. Olivia jest kobietą sukcesu, właścicielką firmy, która teraz jest bardzo znana. Nie zawsze tak było. Kobieta pracowała do ostatnich sił by osiągnąć sukces. Bardzo ucierpiała na tym jej rodzina: nie miała czasu dla dzieci i męża. Nie miała z nich bardzo dobrego kontaktu (prawie nigdy nie było jej w domu), przegapiła wiele ważnych chwil z ich życia.
Teraz też pracuje, jednak święty jest dla niej czas dwóch tygodni w ciągu roku, który zawsze spędza z dziećmi i wnukami na podróży. W tym roku wynajęła jacht by wybrać się z rodziną na wakacje. Ostatniego dnia obchodzi siedemdziesiąte urodziny.
Niesamowicie się czytało o takich wakacjach: aż brała zazdrość, że tam nas nie ma. W ogóle bardzo podobała mi się ta książka. Nie pochwalam tylko niektórych decyzji bohaterki i dziwią mnie pretensje rodziny o pracę. Przecież gdyby nie Olivia nie mieliby takiego startu w życiu jak mieli i tego co teraz posiadają. Niestety, tak czasami jest, że trzeba coś poświęcić.
piątek, 22 sierpnia 2014
Mały jubileusz
Ja tu prezentuję Wam kolejne książki i nawet nie zauważyłam, że na moim blogu minął mały jubileusz.
Mianowicie 31 pierwszego lipca na moim blogu pojawiła się pięćsetna notka.
Wpisem numer 500 była recenzja książki "Zabłądziłam" Agnieszki Olejnik.
Ciekawa jestem kiedy pojawi się wpis nr 1000 ;-)
Mianowicie 31 pierwszego lipca na moim blogu pojawiła się pięćsetna notka.
Wpisem numer 500 była recenzja książki "Zabłądziłam" Agnieszki Olejnik.
Ciekawa jestem kiedy pojawi się wpis nr 1000 ;-)
"Być piękną"- Jana Frey
Autor: Jana Frey
Tytuł: Być piękną
Liczba stron: 168
Data wydania: 2009
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Po tej lekturze stwierdzam, że niektórzy ludzie nie powinni się odzywać. Pytanie: po co komentować czyjś wygląd? Nigdy nie wiadomo czy ktoś dobrze czuje się ze swoim ciałem, a czasem najmniejszy przytyk może mieć okrutny skutek, doprowadzić do tragedii.
Myślę, że nie zdradzę zakończenia, jeśli powiem, że wprawdzie do tragedii nie doszło, ale nasza bohaterka miała wielkie kompleksy na punkcie swojego wyglądu.
Helena to nastolatka mieszkająca z mamą w Berlinie. Ojciec wyprowadził się, mieszka w Londynie i ma nową rodzinę. Helenie bardzo nie podoba się jej wygląd, a dokładniej nos i broda. To, że ona tak uważa to jeszcze mogę zrozumieć, ale trudno mi pojąć czemu mają służyć komentarze innych odnoszące się do wyglądu. Słowa ranią, tak jak przemoc psychiczna. Dochodzi do tego, że nastolatka nazywa siebie Heleną Brzydką i zaczyna uważać, że nie ma dla niej innego wyjścia niż operacja plastyczna.
Bardzo podobała mi się ta książka. Jest taka.... prawdziwa. Pokazuje jak ważna jest zrozumienie, że nie zawsze ktoś uważany za dziwaka nie potrzebuje uwagi czy zrozumienia i przyjaźni.
Polecam ją nastolatkom, zresztą w ogóle polecam książki Jany Frey i Heidi Hassemuller dla tej grupy wiekowej (chociaż ja czasami też lubię je poczytać bo dotykają ważnych i trudnych problemów dzisiejszego świata).
Tytuł: Być piękną
Liczba stron: 168
Data wydania: 2009
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Po tej lekturze stwierdzam, że niektórzy ludzie nie powinni się odzywać. Pytanie: po co komentować czyjś wygląd? Nigdy nie wiadomo czy ktoś dobrze czuje się ze swoim ciałem, a czasem najmniejszy przytyk może mieć okrutny skutek, doprowadzić do tragedii.
Myślę, że nie zdradzę zakończenia, jeśli powiem, że wprawdzie do tragedii nie doszło, ale nasza bohaterka miała wielkie kompleksy na punkcie swojego wyglądu.
Helena to nastolatka mieszkająca z mamą w Berlinie. Ojciec wyprowadził się, mieszka w Londynie i ma nową rodzinę. Helenie bardzo nie podoba się jej wygląd, a dokładniej nos i broda. To, że ona tak uważa to jeszcze mogę zrozumieć, ale trudno mi pojąć czemu mają służyć komentarze innych odnoszące się do wyglądu. Słowa ranią, tak jak przemoc psychiczna. Dochodzi do tego, że nastolatka nazywa siebie Heleną Brzydką i zaczyna uważać, że nie ma dla niej innego wyjścia niż operacja plastyczna.
Bardzo podobała mi się ta książka. Jest taka.... prawdziwa. Pokazuje jak ważna jest zrozumienie, że nie zawsze ktoś uważany za dziwaka nie potrzebuje uwagi czy zrozumienia i przyjaźni.
Polecam ją nastolatkom, zresztą w ogóle polecam książki Jany Frey i Heidi Hassemuller dla tej grupy wiekowej (chociaż ja czasami też lubię je poczytać bo dotykają ważnych i trudnych problemów dzisiejszego świata).
środa, 20 sierpnia 2014
"A jeśli zostanę..."- Barbara Ciwoniuk
Autor: Barbara Ciwoniuk
Tytuł: A jeśli zostanę...
Liczba stron: 192
Data wydania: 2012
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Bardzo lubię książki Barbary Ciwoniuk mimo 26 lat. Będę zawsze polecać te książki dla nastolatek. Poruszają bardzo ważne problemy, które dotykają współczesnych nastolatków.
Poznałam dziś Wiktorię, której życie nie było usłane różami. Po śmierci rodziców w wypadku samochodowym wprawdzie nie została oddana do domu dziecka, ale rodzina stanęła na wysokości zadania i dziewczyna może zamieszkać u wujostwa, którzy mają córkę w tym samym wieku. Wydawać by się mogło, że dziewczynki zaprzyjaźnią się, jednak nic bardziej mylnego. Wika i Lala (Janka) ledwo się tolerują. To znaczy Wiktoria nie ma problemu z nawiązaniem relacji z kuzynką, jednak ta traktuje ją z wyższością, a nawet zdarza się jej ignorować czy dogryzać dziewczynie.
Wika zamieszkując u wuja musiała zmienić szkołę. Trafia do klasy eksperymentalnej, składającej się z uczniów mających wyłącznie dobre wyniki. Nie jestem przekonana do takiej segregacji i nie chciałabym chodzić do takiej szkoły. Przychodzi mi na myśl: skoro jest mowa o klasie z prymusami to może stworzyć też klasę złożoną z samych "trudnych" uczniów albo bogatych? Taki sam byłby efekt. Taka sama izolacja jednej z grup. Uważam, że w procesie wychowania bardzo ważny jest kontakt z różnymi grupami.
Książkę polecam: podrzućcie tytuł lub sprezentujcie tę czy coś innego tej autorki swoim nastolatkom
Tytuł: A jeśli zostanę...
Liczba stron: 192
Data wydania: 2012
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Bardzo lubię książki Barbary Ciwoniuk mimo 26 lat. Będę zawsze polecać te książki dla nastolatek. Poruszają bardzo ważne problemy, które dotykają współczesnych nastolatków.
Poznałam dziś Wiktorię, której życie nie było usłane różami. Po śmierci rodziców w wypadku samochodowym wprawdzie nie została oddana do domu dziecka, ale rodzina stanęła na wysokości zadania i dziewczyna może zamieszkać u wujostwa, którzy mają córkę w tym samym wieku. Wydawać by się mogło, że dziewczynki zaprzyjaźnią się, jednak nic bardziej mylnego. Wika i Lala (Janka) ledwo się tolerują. To znaczy Wiktoria nie ma problemu z nawiązaniem relacji z kuzynką, jednak ta traktuje ją z wyższością, a nawet zdarza się jej ignorować czy dogryzać dziewczynie.
Wika zamieszkując u wuja musiała zmienić szkołę. Trafia do klasy eksperymentalnej, składającej się z uczniów mających wyłącznie dobre wyniki. Nie jestem przekonana do takiej segregacji i nie chciałabym chodzić do takiej szkoły. Przychodzi mi na myśl: skoro jest mowa o klasie z prymusami to może stworzyć też klasę złożoną z samych "trudnych" uczniów albo bogatych? Taki sam byłby efekt. Taka sama izolacja jednej z grup. Uważam, że w procesie wychowania bardzo ważny jest kontakt z różnymi grupami.
Książkę polecam: podrzućcie tytuł lub sprezentujcie tę czy coś innego tej autorki swoim nastolatkom
wtorek, 19 sierpnia 2014
"Rytm serca"- Danielle Steel
Autor: Danielle Steel
Tytuł: Rytm serca
Liczba stron: 296
Data wydania: 1997
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Książnica
Ostatnie kilka dni upłynęło mi pod znakiem wspomnień. Po raz nie wiem który przeczytałam książkę "Pokochać znowu" (recenzja Tu). Dziś recenzuję "Rytm serca", który również czytam nie pierwszy raz (i na pewno nie ostatni). Lubię wracać do książek, które polubiłam, ale teraz niezbyt mogę sobie na to pozwolić (za dużo książek czeka w kolejce do przeczytania). To dzięki tym książkom polubiłam twórczość Danielle Steel i obiecałam sobie, że któregoś pięknego dnia przeczytam wszystko co napisała ta autorka. Nie oszukujmy się, troszeczkę tego jest.
"Rytm serca" porusza ważny problem, mianowicie zaufania w małżeństwie. Adriana pracuje w telewizji, a jej mąż w szeroko pojętej reklamie. Są w związku małżeńskim od dwóch lat, szczęśliwi, niczego im nie brakuje, pieniądze mają. Pomyśleć można, że to idealny czas by rodzina się powiększyła. Otóż nie. Adrianna chciałaby mieć dziecko, ale Steven kategorycznie mówi nie. Nie lubi dzieci., nie chce ich mieć, a za przyczynę takiego stanu rzeczy podaje swoje smutne dzieciństwo. Ja jednak powiedziałabym, że jest egoistą. Wiele osób dotknęły smutne wydarzenia z dawnych czasów, po których trudno się pozbierać, ale zdecydowana większość tym bardziej otwiera się na Nowe Życie. Na dziecko.
Kiedy Adrianna dowiaduje się, że w jakiś sposób zabezpieczenie zawiodło ( w końcu nie ma stuprocentowo pewnych środków) i spodziewa się dziecka łudzi się, że mąż zmieni zdanie. Jednak Steven, Pan Egoista jak go nazwałam wcale nie zmienił zdania, nakazał Adrianie usunąć dziecko, a gdy tego nie zrobiła- opuścił ją i nie zamierzał się z nią więcej kontaktować. Jego zagrywki były poniżej wszelkiej krytyki: szybki rozwód i kontakt za pomocą adwokata, kradzież sprzętów z mieszkania (że niby jego, że on to kupił).
Jak nasza bohaterka to zniesie? Czy będzie miała wsparcie w tych bardzo trudnych chwilach? A może pozna mężczyznę? I tu znów nasuwa się pytanie: czy ktoś zaakceptuje to, że jest w ciąży z mężem?
Tytuł: Rytm serca
Liczba stron: 296
Data wydania: 1997
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Książnica
Ostatnie kilka dni upłynęło mi pod znakiem wspomnień. Po raz nie wiem który przeczytałam książkę "Pokochać znowu" (recenzja Tu). Dziś recenzuję "Rytm serca", który również czytam nie pierwszy raz (i na pewno nie ostatni). Lubię wracać do książek, które polubiłam, ale teraz niezbyt mogę sobie na to pozwolić (za dużo książek czeka w kolejce do przeczytania). To dzięki tym książkom polubiłam twórczość Danielle Steel i obiecałam sobie, że któregoś pięknego dnia przeczytam wszystko co napisała ta autorka. Nie oszukujmy się, troszeczkę tego jest.
"Rytm serca" porusza ważny problem, mianowicie zaufania w małżeństwie. Adriana pracuje w telewizji, a jej mąż w szeroko pojętej reklamie. Są w związku małżeńskim od dwóch lat, szczęśliwi, niczego im nie brakuje, pieniądze mają. Pomyśleć można, że to idealny czas by rodzina się powiększyła. Otóż nie. Adrianna chciałaby mieć dziecko, ale Steven kategorycznie mówi nie. Nie lubi dzieci., nie chce ich mieć, a za przyczynę takiego stanu rzeczy podaje swoje smutne dzieciństwo. Ja jednak powiedziałabym, że jest egoistą. Wiele osób dotknęły smutne wydarzenia z dawnych czasów, po których trudno się pozbierać, ale zdecydowana większość tym bardziej otwiera się na Nowe Życie. Na dziecko.
Kiedy Adrianna dowiaduje się, że w jakiś sposób zabezpieczenie zawiodło ( w końcu nie ma stuprocentowo pewnych środków) i spodziewa się dziecka łudzi się, że mąż zmieni zdanie. Jednak Steven, Pan Egoista jak go nazwałam wcale nie zmienił zdania, nakazał Adrianie usunąć dziecko, a gdy tego nie zrobiła- opuścił ją i nie zamierzał się z nią więcej kontaktować. Jego zagrywki były poniżej wszelkiej krytyki: szybki rozwód i kontakt za pomocą adwokata, kradzież sprzętów z mieszkania (że niby jego, że on to kupił).
Jak nasza bohaterka to zniesie? Czy będzie miała wsparcie w tych bardzo trudnych chwilach? A może pozna mężczyznę? I tu znów nasuwa się pytanie: czy ktoś zaakceptuje to, że jest w ciąży z mężem?
piątek, 15 sierpnia 2014
"Herbatniki z jagodami"- Izabela Sowa
Autor: Izabela Sowa
Tytuł: Herbatniki z jagodami
Data wydania: 2012
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Przez całą książkę towarzyszyła mi myśl: czy ja już nie czytałam takiej książki? Bo wydaje mi się, że gdzieś już widziałam tę książkę.
Byłam też pewna, że mam tę książkę w biblioteczce, ale jeden rzut oka na nią pokazał, że się myliłam.
"Herbatniki z jagodami" to książka wakacyjna, lekka, a jednocześnie z przesłaniem. Warto zabrać ją do walizki na urlop.
Jagoda żyje tak jak wielu ludzi. Praca w korporacji- dam- praca w korporacji. Ma niewiele czasu na własne życie.
Wszystko zmienia się gdy zostaje wysłana na bezpłatny urlop (z bardzo głupiego i prozaicznego powodu). Postanawia więc na jakiś czas odciąć się od poprzedniego życia. Wraca więc do swojej rodzinnej miejscowości by spędzić trochę czasu z samotnym ojcem. To nie będzie kolejna banalna historia o miłości. Jagoda podczas "urlopu" pomaga w pogotowiu, w ramach wolontariatu. Poznaje nowych znajomych, trochę też zmienia się jej pogląd na życie. Styka się z różnymi osobami, sytuacjami czasem bardzo absurdalnymi. Dociera do niej jak bardzo kruche jest życie.
Bardzo podoba mi się ten wątek z pogotowiem. Z wielką ciekawością czekałam zakończenia.
Jak się to wszystko skończy? Czy Jagoda wróci do korporacji?
Na pierwszy rzut oka książka wygląda jak dla młodzieży. Okładka jest bardzo ładna, ale nie dla książek kobiecych tylko jak wspomniałam- młodzieżowych. Zaskoczyło mnie to, że znajduje się właśnie w dziale dla nastolatków.
Z przyjemnością sięgnę po inne książki z serii owocowej.
Tytuł: Herbatniki z jagodami
Data wydania: 2012
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Akapit Press
Przez całą książkę towarzyszyła mi myśl: czy ja już nie czytałam takiej książki? Bo wydaje mi się, że gdzieś już widziałam tę książkę.
Byłam też pewna, że mam tę książkę w biblioteczce, ale jeden rzut oka na nią pokazał, że się myliłam.
"Herbatniki z jagodami" to książka wakacyjna, lekka, a jednocześnie z przesłaniem. Warto zabrać ją do walizki na urlop.
Jagoda żyje tak jak wielu ludzi. Praca w korporacji- dam- praca w korporacji. Ma niewiele czasu na własne życie.
Wszystko zmienia się gdy zostaje wysłana na bezpłatny urlop (z bardzo głupiego i prozaicznego powodu). Postanawia więc na jakiś czas odciąć się od poprzedniego życia. Wraca więc do swojej rodzinnej miejscowości by spędzić trochę czasu z samotnym ojcem. To nie będzie kolejna banalna historia o miłości. Jagoda podczas "urlopu" pomaga w pogotowiu, w ramach wolontariatu. Poznaje nowych znajomych, trochę też zmienia się jej pogląd na życie. Styka się z różnymi osobami, sytuacjami czasem bardzo absurdalnymi. Dociera do niej jak bardzo kruche jest życie.
Bardzo podoba mi się ten wątek z pogotowiem. Z wielką ciekawością czekałam zakończenia.
Jak się to wszystko skończy? Czy Jagoda wróci do korporacji?
Na pierwszy rzut oka książka wygląda jak dla młodzieży. Okładka jest bardzo ładna, ale nie dla książek kobiecych tylko jak wspomniałam- młodzieżowych. Zaskoczyło mnie to, że znajduje się właśnie w dziale dla nastolatków.
Z przyjemnością sięgnę po inne książki z serii owocowej.
wtorek, 12 sierpnia 2014
"Dla Ciebie wszystko"- Katarzyna Michalak
Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Dla Ciebie wszystko
Liczba stron: 303
Data wydania: 28 sierpnia 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Dziś mam przyjemność przedstawić Wam przedpremierową recenzję książki "Dla Ciebie wszystko". Cieszę się, że mogłam ją przeczytać przed oficjalnym wydaniem bo uważam, że naprawdę warto.
Dla mnie jest o wiele ciekawsza niż dwie poprzednie z serii owocowej czyli "Wiśniowy dworek" i "W imię miłości".
"Dla Ciebie wszystko" to dalsze losy bohaterów wyżej wspomnianego "Wiśniowego dworku" czyli Danki, Danusi i Daniela i "W imię miłości": Edwarda, Marii, Neda, Weroniki i przede wszystkim- Ani Krasko. Co wyniknie ze spotkania delikatnej i empatycznej pani doktor Ani i Daniela, hakera, który nie cofnie się przed niczym?
Uśmiech pojawił mi się na twarzy (choć nie powinien) gdy przeczytałam o oszczędnościach Edwarda, które niefortunnie zainwestował w banku Silver Gold. Bardziej wyraźnie nie można było pokazać, że to analogia do parabanku Amber Gold, gdzie mnóstwo ludzi straciło oszczędności, a cała sytuacja okazała się tragifarsą, w której trudno sprawić by oskarżony poniósł karę.
Książka wzrusza, ciekawi. Ciężko ją odłożyć. Tu bardzo polubiłam Daniela, choć wcześniej wcale nie uważałam go za kogoś wartego uwagi.
Okładka jest przepiękna, klimatyczna, a książka na pewno warta przeczytania. Ciekawe czy przewidziane są dalsze tomu serii owocowej, czy to ostatni... Ale czytelnicy, którzy lubią twórczość pani Kasi na pewno nie będą się nudzić. Już ona o to zadba.
Tytuł: Dla Ciebie wszystko
Liczba stron: 303
Data wydania: 28 sierpnia 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Dziś mam przyjemność przedstawić Wam przedpremierową recenzję książki "Dla Ciebie wszystko". Cieszę się, że mogłam ją przeczytać przed oficjalnym wydaniem bo uważam, że naprawdę warto.
Dla mnie jest o wiele ciekawsza niż dwie poprzednie z serii owocowej czyli "Wiśniowy dworek" i "W imię miłości".
"Dla Ciebie wszystko" to dalsze losy bohaterów wyżej wspomnianego "Wiśniowego dworku" czyli Danki, Danusi i Daniela i "W imię miłości": Edwarda, Marii, Neda, Weroniki i przede wszystkim- Ani Krasko. Co wyniknie ze spotkania delikatnej i empatycznej pani doktor Ani i Daniela, hakera, który nie cofnie się przed niczym?
Uśmiech pojawił mi się na twarzy (choć nie powinien) gdy przeczytałam o oszczędnościach Edwarda, które niefortunnie zainwestował w banku Silver Gold. Bardziej wyraźnie nie można było pokazać, że to analogia do parabanku Amber Gold, gdzie mnóstwo ludzi straciło oszczędności, a cała sytuacja okazała się tragifarsą, w której trudno sprawić by oskarżony poniósł karę.
Książka wzrusza, ciekawi. Ciężko ją odłożyć. Tu bardzo polubiłam Daniela, choć wcześniej wcale nie uważałam go za kogoś wartego uwagi.
Okładka jest przepiękna, klimatyczna, a książka na pewno warta przeczytania. Ciekawe czy przewidziane są dalsze tomu serii owocowej, czy to ostatni... Ale czytelnicy, którzy lubią twórczość pani Kasi na pewno nie będą się nudzić. Już ona o to zadba.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
"Autorka"- Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
Autor: Maria Ulatowska, Jacek Skowroński
Tytuł: Autorka
Liczba stron: 424
Data wydania: 5 sierpnia 2014
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, powstaje wspólna powieść, nie obyczajowa, charakterystyczna dla Marii Ulatowskiej, i nie czysta sensacja, typowa dla Jacka Skowrońskiego. Powieść, która łączy oba gatunki.
To książka, na którą najbardziej czekałam w tym miesiącu (a na drugim miejscu "Dla Ciebie wszystko" Katarzyny Michalak). Książki pani Marii wprost uwielbiam, a książka pisana w duecie z Jackiem Skowrońskim to nie lada gratka i bardzo ciekawe doznanie czytelnicze. No bo nie oszukujmy się, napisać coś samemu, i to tak, żeby podobało się odbiorcom jest bardzo trudno, pisać z kimś.. cóż- uważam, że jest to bardzo trudne.
"Autorka" ma niesamowity klimat: aż pachnie książkami i tym co z nimi związane choć to powieść kryminalna. Bohaterką jest Justyna, autorka kilku książek. I choć w życiu zawodowym układa jej się bardzo dobrze, to prywatnie jest ciut gorzej. Właśnie rozwiodła się z mężem, na razie nie ma ochoty na nowy związek więc rzuca się w wir pracy. Prowadzi spotkania autorskie, zaczyna pisać kolejne książki. Ale uwaga! Grasuje seryjny morderca, który widać ma ochotę zniszczyć jej życie. Morduje kobiety, które były na spotkaniach autorskich i osoby w jakiś sposób z nią związane (służbowo czy prywatnie- nie ma zasady).
Gdy już wiadomo, że te kilka zabójstw to nie przelewki, że są w jakiś sposób ze sobą połączone i popełnia je jedna osoba do akcji wkracza Piotr Zawada i jego koleżanka Katarzyna Z. zwana Katiuszą. Proszą sympatyczną, jak to mówią profilerką Ewelinę (która jest również psychologiem) o przygotowanie na podstawie danych portretu psychologicznego zabójcy.
"Autorka" to naprawdę niesamowita książka. Nie sposób się od niej oderwać dopóki nie dotrzemy do ostatniej strony. A gdy już to zrobimy to czeka nas rozczarowanie. Ja też zastanawiałam się dlaczego to się tak skończyło? Zupełnie się tego nie spodziewałam. No ale w sumie taka jest natura kryminałów. Ale takie zakończenie jest równie ciekawe. Zupełnie nie spodziewałam się, że tak to się skończy, moja intuicja nie zadziałała. Bardzo polubiłam Ewelinę i Piotra, wiedziałam, że coś może między nimi być. Spodziewałam się, że wątek kłopotów córki Piotra Magdy zostanie poprowadzony dalej bo był ciekawy, ale niestety, tylko przelotnie o nim wspomniano.
W tej książce podobało mi się, że jako tła użyto dzisiejszych rozwiązań czyli Facebooka. Przecież mówi się, że jeśli ktoś nie ma Facebooka to nie istnieje (to stwierdzenie niezmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy). Dlaczego więc nie wykorzystać tego w książce? Coraz popularniejsze są profile autorów na tym portalu społecznościowym, dzięki czemu można wyrazić swoją opinię na temat książki. Pokazuje to, że pisarz to normalna osoba, która ma swoje życie prywatne, ale też, prowadzi promocję swojej osoby na Facebooku. Dziś bardzo wielu autorów można spotkać na Facebooku np panią Marię Ulatowską, Jacka Skowrońskiego, Annę Klejzerowicz, Hannę Cygler, Martę Fox, Magdalenę Witkiewicz, Katarzynę Puzyńską i naprawdę wielu, wielu innych.
Oprócz komputerowych spraw przenosimy się też w świat bibliotek, listów czyli technika, postęp łączy się z tradycją.
Czytałam wiele pozytywnych opinii o książce. Są w pełni zasłużone. Naprawdę. Duet Skowroński- Ulatowska stworzył coś naprawdę ciekawego i już wiem, że oprócz "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej to będzie mój drugi ulubiony kryminał polskiego pisarza (a wierzcie mi, jakoś nie do końca lubię kryminały napisane przez naszych rodzimych autorów).
Książkę naprawdę polecam. Jest warta przeczytania, już sama okładka, która mi się bardzo, ale ro bardzo podoba zachęca by pójść do księgarni (albo odpalić internet) i dokonać zakupu "Autorki.
Tytuł: Autorka
Liczba stron: 424
Data wydania: 5 sierpnia 2014
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością, powstaje wspólna powieść, nie obyczajowa, charakterystyczna dla Marii Ulatowskiej, i nie czysta sensacja, typowa dla Jacka Skowrońskiego. Powieść, która łączy oba gatunki.
To książka, na którą najbardziej czekałam w tym miesiącu (a na drugim miejscu "Dla Ciebie wszystko" Katarzyny Michalak). Książki pani Marii wprost uwielbiam, a książka pisana w duecie z Jackiem Skowrońskim to nie lada gratka i bardzo ciekawe doznanie czytelnicze. No bo nie oszukujmy się, napisać coś samemu, i to tak, żeby podobało się odbiorcom jest bardzo trudno, pisać z kimś.. cóż- uważam, że jest to bardzo trudne.
"Autorka" ma niesamowity klimat: aż pachnie książkami i tym co z nimi związane choć to powieść kryminalna. Bohaterką jest Justyna, autorka kilku książek. I choć w życiu zawodowym układa jej się bardzo dobrze, to prywatnie jest ciut gorzej. Właśnie rozwiodła się z mężem, na razie nie ma ochoty na nowy związek więc rzuca się w wir pracy. Prowadzi spotkania autorskie, zaczyna pisać kolejne książki. Ale uwaga! Grasuje seryjny morderca, który widać ma ochotę zniszczyć jej życie. Morduje kobiety, które były na spotkaniach autorskich i osoby w jakiś sposób z nią związane (służbowo czy prywatnie- nie ma zasady).
Gdy już wiadomo, że te kilka zabójstw to nie przelewki, że są w jakiś sposób ze sobą połączone i popełnia je jedna osoba do akcji wkracza Piotr Zawada i jego koleżanka Katarzyna Z. zwana Katiuszą. Proszą sympatyczną, jak to mówią profilerką Ewelinę (która jest również psychologiem) o przygotowanie na podstawie danych portretu psychologicznego zabójcy.
"Autorka" to naprawdę niesamowita książka. Nie sposób się od niej oderwać dopóki nie dotrzemy do ostatniej strony. A gdy już to zrobimy to czeka nas rozczarowanie. Ja też zastanawiałam się dlaczego to się tak skończyło? Zupełnie się tego nie spodziewałam. No ale w sumie taka jest natura kryminałów. Ale takie zakończenie jest równie ciekawe. Zupełnie nie spodziewałam się, że tak to się skończy, moja intuicja nie zadziałała. Bardzo polubiłam Ewelinę i Piotra, wiedziałam, że coś może między nimi być. Spodziewałam się, że wątek kłopotów córki Piotra Magdy zostanie poprowadzony dalej bo był ciekawy, ale niestety, tylko przelotnie o nim wspomniano.
W tej książce podobało mi się, że jako tła użyto dzisiejszych rozwiązań czyli Facebooka. Przecież mówi się, że jeśli ktoś nie ma Facebooka to nie istnieje (to stwierdzenie niezmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy). Dlaczego więc nie wykorzystać tego w książce? Coraz popularniejsze są profile autorów na tym portalu społecznościowym, dzięki czemu można wyrazić swoją opinię na temat książki. Pokazuje to, że pisarz to normalna osoba, która ma swoje życie prywatne, ale też, prowadzi promocję swojej osoby na Facebooku. Dziś bardzo wielu autorów można spotkać na Facebooku np panią Marię Ulatowską, Jacka Skowrońskiego, Annę Klejzerowicz, Hannę Cygler, Martę Fox, Magdalenę Witkiewicz, Katarzynę Puzyńską i naprawdę wielu, wielu innych.
Oprócz komputerowych spraw przenosimy się też w świat bibliotek, listów czyli technika, postęp łączy się z tradycją.
Czytałam wiele pozytywnych opinii o książce. Są w pełni zasłużone. Naprawdę. Duet Skowroński- Ulatowska stworzył coś naprawdę ciekawego i już wiem, że oprócz "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej to będzie mój drugi ulubiony kryminał polskiego pisarza (a wierzcie mi, jakoś nie do końca lubię kryminały napisane przez naszych rodzimych autorów).
Książkę naprawdę polecam. Jest warta przeczytania, już sama okładka, która mi się bardzo, ale ro bardzo podoba zachęca by pójść do księgarni (albo odpalić internet) i dokonać zakupu "Autorki.
sobota, 9 sierpnia 2014
"Jamnik z kluskami"- Olga Trzeciecka
Autor: Olga Trzeciecka
Tytuł: Jamnik z kluskami
Liczba stron: 432
Data wydania: 7 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
O rany, co za książka! Nie to, że arcydzieło literackie, ale zabawna, humorystyczna.
Wywołuje przede różne emocje. Ja przede wszystkim zgrzytałam zębami podczas czytania o teściowej Anny, czy o jej mężu Adamie. To były kreacje literackie, ale smutek ogarnia, że także w prawdziwym życiu takie osoby istnieją.
Anna jest młoda i nie do końca szczęśliwa w małżeństwie. Czarę goryczy przelewa fakt, że dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia sprzątając pod łóżkiem znalazła komplet bielizny. Początkowo sądziła, że to prezent dla niej, jednak karteczka nie kłamie, Adam ją zdradza. Na usta cisną mi się różne słowa. No przepraszam, ale trzeba być idiotą by prezent dla kochanki schować w sypialni, którą dzieli się z żoną. Gdy Anna odkrywa pudełko wraz z tajemnicą pogrąża się we wspomnieniach.
Ja sądzę, że tak naprawdę on jej nie kochał. Jedyną kobietą, którą kocha miłością wielką i nieskończoną jest jego mamusia. Dorosły facet, lekarz pozwala, żeby mamusia decydowała za niego,. a jego żonę poniewierała. W czym Anna jej przeszkadzała? W tym, że była troszkę... hm./. oryginalną kobietą? Przynajmniej się z nią nie nudzi. Naprawdę nie potrafię zrozumieć, jak w takim stopniu podporządkowuje życie mamie. Pępowinę trzeba odciąć. Ja nie dziwię się, że w pewnym momencie Ania miała dość i nie miała ochoty już słuchać poleceń pani Wacławy Klusek. I tak dziwie się, że tyle wytrzymała. Pani Klusek chciała koniecznie zniechęcić syna do żony, sączyła powoli, ale systematycznie jad. Skończyło się jak skończyło, ale przynajmniej Anna jest wolna. Cieszę się, że miała przyjaciółkę Magdę, na którą mogła liczyć zawsze i wszędzie. /To właśnie z MAgdą stanowiły niesamowity duet, który doprowadzał do łez.
Książka niesamowicie mnie ubawiła. Jeżeli szukacie wrażeń i wzruszeń- to nie tutaj. Tu tylko wesołość i, jak wcześniej pisałam napięte nerwy, ciśnienie podnosiła mnie pani Wacława. Adaś na zawsze pozostanie maminsynkiem, a kobiety nie będą zwracać uwagi.
Tytuł: Jamnik z kluskami
Liczba stron: 432
Data wydania: 7 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
O rany, co za książka! Nie to, że arcydzieło literackie, ale zabawna, humorystyczna.
Wywołuje przede różne emocje. Ja przede wszystkim zgrzytałam zębami podczas czytania o teściowej Anny, czy o jej mężu Adamie. To były kreacje literackie, ale smutek ogarnia, że także w prawdziwym życiu takie osoby istnieją.
Anna jest młoda i nie do końca szczęśliwa w małżeństwie. Czarę goryczy przelewa fakt, że dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia sprzątając pod łóżkiem znalazła komplet bielizny. Początkowo sądziła, że to prezent dla niej, jednak karteczka nie kłamie, Adam ją zdradza. Na usta cisną mi się różne słowa. No przepraszam, ale trzeba być idiotą by prezent dla kochanki schować w sypialni, którą dzieli się z żoną. Gdy Anna odkrywa pudełko wraz z tajemnicą pogrąża się we wspomnieniach.
Ja sądzę, że tak naprawdę on jej nie kochał. Jedyną kobietą, którą kocha miłością wielką i nieskończoną jest jego mamusia. Dorosły facet, lekarz pozwala, żeby mamusia decydowała za niego,. a jego żonę poniewierała. W czym Anna jej przeszkadzała? W tym, że była troszkę... hm./. oryginalną kobietą? Przynajmniej się z nią nie nudzi. Naprawdę nie potrafię zrozumieć, jak w takim stopniu podporządkowuje życie mamie. Pępowinę trzeba odciąć. Ja nie dziwię się, że w pewnym momencie Ania miała dość i nie miała ochoty już słuchać poleceń pani Wacławy Klusek. I tak dziwie się, że tyle wytrzymała. Pani Klusek chciała koniecznie zniechęcić syna do żony, sączyła powoli, ale systematycznie jad. Skończyło się jak skończyło, ale przynajmniej Anna jest wolna. Cieszę się, że miała przyjaciółkę Magdę, na którą mogła liczyć zawsze i wszędzie. /To właśnie z MAgdą stanowiły niesamowity duet, który doprowadzał do łez.
Książka niesamowicie mnie ubawiła. Jeżeli szukacie wrażeń i wzruszeń- to nie tutaj. Tu tylko wesołość i, jak wcześniej pisałam napięte nerwy, ciśnienie podnosiła mnie pani Wacława. Adaś na zawsze pozostanie maminsynkiem, a kobiety nie będą zwracać uwagi.
piątek, 8 sierpnia 2014
"Dobry ojciec"- Diane Chamberlain
Autor: Diane Chamberlain
Tytuł: Dobry ojciec
Liczba stron: 392
Data wydania: 5 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Bardzo lubię książki tej autorki. Mam prawie wszystkie. Gdy zobaczyłam zapowiedź kolejnej wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Uważam, że do książek Diane Chamberlain trzeba mieć cierpliwość. Przez długi czas trudno połapać się kto, z kim i dlaczego: jej powieści zwykle mają kilku narratorów i dopiero w dalszej części dowiadujemy się związków przyczynowo- skutkowych między nimi.
Przy "Dobrym ojcu" wciągnęłam się dopiero około połowy książki. Cierpliwość została nagrtodzona, a ja wsiąkłam na amen.
"Dobry ojciec" to historia młodego ojca i jego trudnych wyborów. Wszystko zaczyna się od pewnego pożaru. Travis traci w nim cały dobytek, a jego matka umiera by uratować wnuczkę. Teraz sam musi sobie radzić, sam dbać o rodzinę. Najtrudniej o pracę, gdy więc dowiaduje się od znajomej, że w Railegh jest praca na budowie postanawia wyjechać wraz z córką. Nie wie, że w tym momencie życie postanowiło z niego paskudnie zakpić, a przyjaciel okazuje się nim nie być, jedynie wykorzystuje zdesperowanego mężczyznę do swoich celów.
Mężczyzna nawet nie wie, w jakie kłopoty się pakuje...
Travis poznaje w kawiarni Erin, kobietę, która również w życiu doświadczyła tragedii. Jej córeczka zmarła w tragicznych okolicznościach: utonęła w jeziorze. Jak żyć po takiej tragedii? Jak sobie poradzić z traumą?
Travis musi podjąć bardzo trudną decyzję. Nie ma co zrobić z córeczką podczas gdy on będzie pracował.
Czy Erin zgodzi się pomóc? A może znajdzie się inne rozwiązanie?
Książka pokazuje, że najlepsze wybory podejmujemy sami. Nikt nie ma prawa decydować za nas. Można kogoś skrzywdzić na całe życie. Czy ktoś może rozkazywać kogo kochać? Można zasugerować, ale ingerować tylko wtedy, gdy widzimy, że komuś dzieje się krzywda, doświadcza przemocy fizycznej lub psychicznej. Tak nie było w przypadku Travisa i Robin. Ojciec dziewczyny zniszczył piękną nastoletnią miłość, a wszystko to w trosce o szeroko pojęte zdrowie. Nie podobało mu się też, że Travis był biedny i miał problemy rodzinne.
Książkę polecam.
"Dobry ojciec" to kolejna pozycja z klubu "Kobiety to czytają". Ależ ta inicjatywa prężnie się rozwija.
Tytuł: Dobry ojciec
Liczba stron: 392
Data wydania: 5 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Bardzo lubię książki tej autorki. Mam prawie wszystkie. Gdy zobaczyłam zapowiedź kolejnej wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Uważam, że do książek Diane Chamberlain trzeba mieć cierpliwość. Przez długi czas trudno połapać się kto, z kim i dlaczego: jej powieści zwykle mają kilku narratorów i dopiero w dalszej części dowiadujemy się związków przyczynowo- skutkowych między nimi.
Przy "Dobrym ojcu" wciągnęłam się dopiero około połowy książki. Cierpliwość została nagrtodzona, a ja wsiąkłam na amen.
"Dobry ojciec" to historia młodego ojca i jego trudnych wyborów. Wszystko zaczyna się od pewnego pożaru. Travis traci w nim cały dobytek, a jego matka umiera by uratować wnuczkę. Teraz sam musi sobie radzić, sam dbać o rodzinę. Najtrudniej o pracę, gdy więc dowiaduje się od znajomej, że w Railegh jest praca na budowie postanawia wyjechać wraz z córką. Nie wie, że w tym momencie życie postanowiło z niego paskudnie zakpić, a przyjaciel okazuje się nim nie być, jedynie wykorzystuje zdesperowanego mężczyznę do swoich celów.
Mężczyzna nawet nie wie, w jakie kłopoty się pakuje...
Travis poznaje w kawiarni Erin, kobietę, która również w życiu doświadczyła tragedii. Jej córeczka zmarła w tragicznych okolicznościach: utonęła w jeziorze. Jak żyć po takiej tragedii? Jak sobie poradzić z traumą?
Travis musi podjąć bardzo trudną decyzję. Nie ma co zrobić z córeczką podczas gdy on będzie pracował.
Czy Erin zgodzi się pomóc? A może znajdzie się inne rozwiązanie?
Książka pokazuje, że najlepsze wybory podejmujemy sami. Nikt nie ma prawa decydować za nas. Można kogoś skrzywdzić na całe życie. Czy ktoś może rozkazywać kogo kochać? Można zasugerować, ale ingerować tylko wtedy, gdy widzimy, że komuś dzieje się krzywda, doświadcza przemocy fizycznej lub psychicznej. Tak nie było w przypadku Travisa i Robin. Ojciec dziewczyny zniszczył piękną nastoletnią miłość, a wszystko to w trosce o szeroko pojęte zdrowie. Nie podobało mu się też, że Travis był biedny i miał problemy rodzinne.
Książkę polecam.
"Dobry ojciec" to kolejna pozycja z klubu "Kobiety to czytają". Ależ ta inicjatywa prężnie się rozwija.
czwartek, 7 sierpnia 2014
"Superfacet nie istnieje. No i co z tego?"- Catherine Grey
Autor: Catherine Grey
Tytuł: Superfacet nie istnieje. I co z tego?
Liczba stron: 176
Data wydania: 15 lipca 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Amber
Wydawnictwo Amber to kolejne wydawnictwo, z którym mam przyjemność współpracować. "Superfacet nie istnieje..." to pierwsza książka, którą przekazano mi do recenzji. Niestety z powodu innych obowiązków czytelniczych musiała chwilę poczekać na swoją kolej. A i gdy ją wczoraj skończyłam to i wyjątkowo nie od razu przelałam swoje myśli w notkę.
"Superrfacet..." to poradnik, w którym opisane są wszystkie typy mężczyzn, które może spotkać kobieta. Autorka radzi by dokładnie przyjrzeć się temu, kogo poznajemy i w kim się zakochujemy. Catherine Grey pisze, że jesteśmy wyjątkowe i ma rację! A wyjątkowa kobieta musi mieć wyjątkowego mężczyznę, prawda?
Dzięki temu poradnikowi dowiadujemy się, który typ rokuje poprawę, którego po prostu kochać, a od którego uciekać jak najdalej. Przy tym ostatnim typie spotkałam się z określeniem ropuch, które bardzo mi się podoba.
Nie zgadzam się, że książka jest niesamowicie humorystyczna. Ma po prostu ciekawy i wesoły sposób przekazania informacji. Wiedza nie musi być nudna!
Tytuł: Superfacet nie istnieje. I co z tego?
Liczba stron: 176
Data wydania: 15 lipca 2014 r.
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Amber
Wydawnictwo Amber to kolejne wydawnictwo, z którym mam przyjemność współpracować. "Superfacet nie istnieje..." to pierwsza książka, którą przekazano mi do recenzji. Niestety z powodu innych obowiązków czytelniczych musiała chwilę poczekać na swoją kolej. A i gdy ją wczoraj skończyłam to i wyjątkowo nie od razu przelałam swoje myśli w notkę.
"Superrfacet..." to poradnik, w którym opisane są wszystkie typy mężczyzn, które może spotkać kobieta. Autorka radzi by dokładnie przyjrzeć się temu, kogo poznajemy i w kim się zakochujemy. Catherine Grey pisze, że jesteśmy wyjątkowe i ma rację! A wyjątkowa kobieta musi mieć wyjątkowego mężczyznę, prawda?
Dzięki temu poradnikowi dowiadujemy się, który typ rokuje poprawę, którego po prostu kochać, a od którego uciekać jak najdalej. Przy tym ostatnim typie spotkałam się z określeniem ropuch, które bardzo mi się podoba.
Nie zgadzam się, że książka jest niesamowicie humorystyczna. Ma po prostu ciekawy i wesoły sposób przekazania informacji. Wiedza nie musi być nudna!
środa, 6 sierpnia 2014
"Gdy przejdziesz przez próg"- Paula Daly
Autor: Paula Daly
Tytuł: Gdy przejdziesz przez próg
Liczba stron: 456
Data wydania: 7 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Kolejna odsłona serii "Kobieca strona thriller "! To trzecia książka w tej serii. Muszę pochwalić się, że przeczytałam wszystkie. Jednak to właśnie "Gdy przekroczysz próg" wywołała we mnie najwięcej emocji. Zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.
Ale o tym późnie.Wyobraźcie sobie taką sytuację. Pewnego dnia Wasza córka będąca na wycieczce trafia do szpitala. Jedziecie w do niej bez obaw o drugie dziecko i rodzinny biznes. Przecież nie masz czego się bać, nad wszystkim czuwa twój mąż i przyjaciółka. No, ale gdyby było tak idealnie, to o czym byłaby książka? Gdy stan Felicity się poprawia dziewczynka wraca z matką do domu. Okazuje się, że Eva, przyjaciółka Natt naprawdę dobrze zajęła się domem. Do tego stopnia, że Sean postanowił porzycić żonę i związać się z nią.
Zapewne pomyślałybyście sobie, że gdybyście mogły to zabiłybyście kochanice męża lub chociaż zrobiłybyście krzywdę. Całkiem przypadkiem Natt ma okazję zemścić się. Na parkingu pod supermarketem dochodzi do nieprzyjemnego incydentu. Natt kilkakrotnie uderza swoim samochodem, w ten, w którym była Eva. Na szczęście tej nic poważnego się nie stało.
Jak to się skończy, czy wszyscy dowiedzą się, że Eva to okrutna manipulatorka, która nie cofnie się przed niczym by osiągnąć cel, nawet ten najbardziej okrutny. Zakończenie mocno mnie zaskoczyło, żeby nie powiedzieć, rozczarowało.
Uważam, że książka ma bardzo nierówny poziom. Miejscami nudna i irytująca, potem znów mocno interesująca, że oderwać się nie da. Nie miałam takiego wrażenia przy poprzedniej książce Pauli Daly. "Co z ciebie za matka" pochłonęła mnie, jak to się mówi, bez reszty.
Jeśli musicie wybrać: zdecydowanie zachęcam do zakupu "Co z ciebie za matka?"
Tytuł: Gdy przejdziesz przez próg
Liczba stron: 456
Data wydania: 7 sierpnia 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Kolejna odsłona serii "Kobieca strona thriller "! To trzecia książka w tej serii. Muszę pochwalić się, że przeczytałam wszystkie. Jednak to właśnie "Gdy przekroczysz próg" wywołała we mnie najwięcej emocji. Zarówno pozytywnych, jak i negatywnych.
Ale o tym późnie.Wyobraźcie sobie taką sytuację. Pewnego dnia Wasza córka będąca na wycieczce trafia do szpitala. Jedziecie w do niej bez obaw o drugie dziecko i rodzinny biznes. Przecież nie masz czego się bać, nad wszystkim czuwa twój mąż i przyjaciółka. No, ale gdyby było tak idealnie, to o czym byłaby książka? Gdy stan Felicity się poprawia dziewczynka wraca z matką do domu. Okazuje się, że Eva, przyjaciółka Natt naprawdę dobrze zajęła się domem. Do tego stopnia, że Sean postanowił porzycić żonę i związać się z nią.
Zapewne pomyślałybyście sobie, że gdybyście mogły to zabiłybyście kochanice męża lub chociaż zrobiłybyście krzywdę. Całkiem przypadkiem Natt ma okazję zemścić się. Na parkingu pod supermarketem dochodzi do nieprzyjemnego incydentu. Natt kilkakrotnie uderza swoim samochodem, w ten, w którym była Eva. Na szczęście tej nic poważnego się nie stało.
Jak to się skończy, czy wszyscy dowiedzą się, że Eva to okrutna manipulatorka, która nie cofnie się przed niczym by osiągnąć cel, nawet ten najbardziej okrutny. Zakończenie mocno mnie zaskoczyło, żeby nie powiedzieć, rozczarowało.
Uważam, że książka ma bardzo nierówny poziom. Miejscami nudna i irytująca, potem znów mocno interesująca, że oderwać się nie da. Nie miałam takiego wrażenia przy poprzedniej książce Pauli Daly. "Co z ciebie za matka" pochłonęła mnie, jak to się mówi, bez reszty.
Jeśli musicie wybrać: zdecydowanie zachęcam do zakupu "Co z ciebie za matka?"
wtorek, 5 sierpnia 2014
"Za jakie grzechy?" Anna Karpińska
Autor: Anna Karpińska
Tytuł: Za jakie grzechy
Liczba stron: 456
Data wydania: 10 lipca 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Uwielbiam książki tej autorki. Zawsze poruszy we mnie coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy.
O czym jest ta książka? Dosłownie o wszystkim. Ale w przypadku tej pani to mi się podoba.
Bohaterką jest Alina- młoda kobieta, która w życiu przeżyła wiele i teraz wraz z koleżanką Moniką oddaje się pracy w gabinecie psychologicznym. Sama czasami śmieje się, że fajna z niej pani psycholog, która nie może poradzić sobie z życiem, rozliczyć z przeszłością.
Powyżej wspomniałam, że w książce panuje misz-masz tematowy. Jest o miłością, przyjaźni, pracy i pieniądzach.\Nie jest też zbyt nachalna .
A co spotkało Alinę jej narzeczony zdradził z siostrą bohaterki, tchórz i zrobił z niej pośmiewisko. Teraz Alina nie ma ochoty na kontakty nie tylko z siostrą, ale też z rodzicami. Uświadamia sobie, że zawsze była "tą gorszą", a rodzice jej nie doceniali.
Co w jej życiu zmieni śmierć ukochanego wuja i nieoczekiwany spadek? A bardzo dużo. Zrozumie, że "tam gdzieś w niebie" czuwa wuj i dba by jej było dobrze.
Bardzo podobał mi się wątek sensacyjny i praca w drukarni wuja. Za to problemy Moniki wydają mi się wyolbrzymione, choć wiele kobiet przeżywa to co ona. Ja osobiście postąpiłabym inaczej.
Za to okładka urzekła mnie. Te kolory, to zdjęcie...
Polecam! Naprawdę warto przeczytać tę książkę.
Tytuł: Za jakie grzechy
Liczba stron: 456
Data wydania: 10 lipca 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Uwielbiam książki tej autorki. Zawsze poruszy we mnie coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy.
O czym jest ta książka? Dosłownie o wszystkim. Ale w przypadku tej pani to mi się podoba.
Bohaterką jest Alina- młoda kobieta, która w życiu przeżyła wiele i teraz wraz z koleżanką Moniką oddaje się pracy w gabinecie psychologicznym. Sama czasami śmieje się, że fajna z niej pani psycholog, która nie może poradzić sobie z życiem, rozliczyć z przeszłością.
Powyżej wspomniałam, że w książce panuje misz-masz tematowy. Jest o miłością, przyjaźni, pracy i pieniądzach.\Nie jest też zbyt nachalna .
A co spotkało Alinę jej narzeczony zdradził z siostrą bohaterki, tchórz i zrobił z niej pośmiewisko. Teraz Alina nie ma ochoty na kontakty nie tylko z siostrą, ale też z rodzicami. Uświadamia sobie, że zawsze była "tą gorszą", a rodzice jej nie doceniali.
Co w jej życiu zmieni śmierć ukochanego wuja i nieoczekiwany spadek? A bardzo dużo. Zrozumie, że "tam gdzieś w niebie" czuwa wuj i dba by jej było dobrze.
Bardzo podobał mi się wątek sensacyjny i praca w drukarni wuja. Za to problemy Moniki wydają mi się wyolbrzymione, choć wiele kobiet przeżywa to co ona. Ja osobiście postąpiłabym inaczej.
Za to okładka urzekła mnie. Te kolory, to zdjęcie...
Polecam! Naprawdę warto przeczytać tę książkę.
niedziela, 3 sierpnia 2014
"Wracajmy do domu"- Lisa Scottoline
Autor: Lisa Scottoline
Tytuł: Wracajmy do domu
Liczba stron: 512
Data wydania: 8 lipca 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Są przynajmniej trzy autorki zagraniczne na których książki wydałabym ostatnie pieniądze. Już ich nazwiska są gwarancją ( przynajmniej dla mnie) dobrej lektury. To Diane Chamberlain, Jodi Picoult i Lisa Scottoline.
Bardzo cenię sobie książki tej autorki. Na mojej półce stoją trzy jej powieści: "Ocal mnie", "Spójrz mi w oczy" i "Nie odchodź". Na pewno będę ją polecać!
Książka wywołała we mnie dużo emocji. Nie mogłam się od niej oderwać.
"Wracajmy do domu" to bardzo ciekawe doznanie czytelnicze, a problemy, które zostały poruszone- mocno życiowe. Jill jest lekarką, kobietą, która wiele przeszła. Jej małżeństwo z Williamem nie przetrwało z powodu jego kłamstw. Każde z nich idzie w swoją stronę zabierając swoje dzieci z poprzednich małżeństw. Pewnego dnia jej przybrana córka przybiega do niej mówiąc, że ojciec nie żyje. I chociaż policja twierdzi, że w śmierci niema nic dziwnego to Abby uważa, że został on zamordowany. Dziewczyna prosi Jill o znalezienie dowodów by potwierdzić, że ktoś pomógł Williamowi opuścić świat.
Bardzo nie podobała mi się reakcja Sama, obecnego partnera Jill na wydarzenia, których uczestnikiem stał się mimo woli. I choć zapewniał swoją narzeczoną o miłości to nie wspierał jej, nie miał ochoty by pasierbica jego żony (ot, taki mały misz masz rodzinny, podobno nazywa się taką sytuację rodziną patchworkową) zamieszkała choć na jakiś czas z nimi. Użyję mocnych słów: niby dorosły, dojrzały facet, a zachowuje się jak dziecko, które nic nie rozumie i które musi postawić na swoim bo jeśli nie uda si to jest obrażone i ma poczucie wielkiej krzywdy.
"Wracajmy do domu" to opowieść o tym, że czasem miłość jest o wiele ważniejsza niż więzy krwi. Choć Abby nie jest biologiczną matką Abby i jej siostry za nimi wskoczyła by w ogień. Z miłości naraża się na niebezpieczeństwo próbując dowiedzieć się prawdy o śmierci byłego męża., z którym nie łączyły jej przyjacielskie stosunki i który bardzo ją skrzywdził.
"Wracajmy do domu" to kolejna książka, która ukazała się w ramach klubu "Kobiety to czytają".
Tytuł: Wracajmy do domu
Liczba stron: 512
Data wydania: 8 lipca 2014 r.
Forma: ebook
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Są przynajmniej trzy autorki zagraniczne na których książki wydałabym ostatnie pieniądze. Już ich nazwiska są gwarancją ( przynajmniej dla mnie) dobrej lektury. To Diane Chamberlain, Jodi Picoult i Lisa Scottoline.
Bardzo cenię sobie książki tej autorki. Na mojej półce stoją trzy jej powieści: "Ocal mnie", "Spójrz mi w oczy" i "Nie odchodź". Na pewno będę ją polecać!
Książka wywołała we mnie dużo emocji. Nie mogłam się od niej oderwać.
"Wracajmy do domu" to bardzo ciekawe doznanie czytelnicze, a problemy, które zostały poruszone- mocno życiowe. Jill jest lekarką, kobietą, która wiele przeszła. Jej małżeństwo z Williamem nie przetrwało z powodu jego kłamstw. Każde z nich idzie w swoją stronę zabierając swoje dzieci z poprzednich małżeństw. Pewnego dnia jej przybrana córka przybiega do niej mówiąc, że ojciec nie żyje. I chociaż policja twierdzi, że w śmierci niema nic dziwnego to Abby uważa, że został on zamordowany. Dziewczyna prosi Jill o znalezienie dowodów by potwierdzić, że ktoś pomógł Williamowi opuścić świat.
Bardzo nie podobała mi się reakcja Sama, obecnego partnera Jill na wydarzenia, których uczestnikiem stał się mimo woli. I choć zapewniał swoją narzeczoną o miłości to nie wspierał jej, nie miał ochoty by pasierbica jego żony (ot, taki mały misz masz rodzinny, podobno nazywa się taką sytuację rodziną patchworkową) zamieszkała choć na jakiś czas z nimi. Użyję mocnych słów: niby dorosły, dojrzały facet, a zachowuje się jak dziecko, które nic nie rozumie i które musi postawić na swoim bo jeśli nie uda si to jest obrażone i ma poczucie wielkiej krzywdy.
"Wracajmy do domu" to opowieść o tym, że czasem miłość jest o wiele ważniejsza niż więzy krwi. Choć Abby nie jest biologiczną matką Abby i jej siostry za nimi wskoczyła by w ogień. Z miłości naraża się na niebezpieczeństwo próbując dowiedzieć się prawdy o śmierci byłego męża., z którym nie łączyły jej przyjacielskie stosunki i który bardzo ją skrzywdził.
"Wracajmy do domu" to kolejna książka, która ukazała się w ramach klubu "Kobiety to czytają".
piątek, 1 sierpnia 2014
"Poczwarka"- Dorota Terakowska
Autor: Dorota Terakowska
Tytuł: Poczwarka
Liczba stron: 322
Data wydania: kwiecień 20014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Dziś przedstawić chcę kolejną książkę, do której bardzo chętnie wracam. Niewątpliwie Dorota Terakowska podjęła się trudnego zadania jakim jest napisanie książki o ludziach dotkniętych Zespołem Downa. Autorka bardzo trafnie ukazała uczucia, obawy, reakcje, zarówno ze strony rodziców, ludzi obcych, ale też pokusiła się o opisanie uczuć, problemów, myśli dziecka z ZD. Moim zdaniem książka jest rewelacyjna, wzruszająca, po prostu piękna.
Książka jest historią życia Marysi nazywanej przez rodziców Myszką. Przychodzi na świat w najdroższej klinice, jej rodzice, gdy była jeszcze w brzuszku rozmawiali o jej karierze. Zaplanowali niemal wszystko, ale życie lubi płatać figle. Dokładnie zaplanowali wszystko, łącznie z czasem urodzenia, na dziecko pozwolili sobie dopiero gdy zrobili karierę, mieli zabezpieczenie finansowe.Nie spodziewali się, że Marysia będzie dzieckiem specjalnej troski.
Autorka pokazuje świat z różnych perspektyw: z perspektywy osoby z ZD (Myszka jest w innym świecie, na strychu, gdzie może tańczyć, może być jak inne dzieci), z perspektywy rodziców, ukazuje też jak postrzega ją społeczeństwo. I za tych ostatnich trzeba się wstydzić- mimo nacisku na integrację osoby chore umysłowo traktowane są jak trędowaci, szkoły, klasy integracyjne często są fikcją bo najlepiej integrować się z osobą na wózku inwalidzkim czy słabowidzącą bo można je bez problemu zrozumieć, bo nie sprawiają kłopotów. By może nie jest tak wszędzie, jednak w moim mieście klasy integracyjne nie spełniają swojego zadania. Ja jako osoba bardzo słabo widząca chodziłam do takiej klasy w liceum. Niestety nie otrzymałam żadnej pomocy, a wystarczyłoby tylko wydrukowanie/kserowanie materiału. W dodatku w mojej klasie integracyjnej nie było osób z większą niepełnosprawnością: byłam tylko ja- słabo widząca i chłopiec lekko kulejący. Szkoła nie była przystosowana: dużo schodów, śliskie linoleum, wind w ogóle nie było.
Autorka pokazuje różnorodne nazewnictwo osób z Zespołem Downa. można nazywa je np muminkami. Najbardziej rozczuliła mnie nazwa "Dary Pana"- w książce jest wyjaśnione dlaczego akurat tak.
Książka warta jest przeczytania- może wywołać łzy wzruszenia, ale działa też kojąco.
Jest ona też idealną pozycją biblioterapeutyczną..
Tytuł: Poczwarka
Liczba stron: 322
Data wydania: kwiecień 20014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Dziś przedstawić chcę kolejną książkę, do której bardzo chętnie wracam. Niewątpliwie Dorota Terakowska podjęła się trudnego zadania jakim jest napisanie książki o ludziach dotkniętych Zespołem Downa. Autorka bardzo trafnie ukazała uczucia, obawy, reakcje, zarówno ze strony rodziców, ludzi obcych, ale też pokusiła się o opisanie uczuć, problemów, myśli dziecka z ZD. Moim zdaniem książka jest rewelacyjna, wzruszająca, po prostu piękna.
Książka jest historią życia Marysi nazywanej przez rodziców Myszką. Przychodzi na świat w najdroższej klinice, jej rodzice, gdy była jeszcze w brzuszku rozmawiali o jej karierze. Zaplanowali niemal wszystko, ale życie lubi płatać figle. Dokładnie zaplanowali wszystko, łącznie z czasem urodzenia, na dziecko pozwolili sobie dopiero gdy zrobili karierę, mieli zabezpieczenie finansowe.Nie spodziewali się, że Marysia będzie dzieckiem specjalnej troski.
Autorka pokazuje świat z różnych perspektyw: z perspektywy osoby z ZD (Myszka jest w innym świecie, na strychu, gdzie może tańczyć, może być jak inne dzieci), z perspektywy rodziców, ukazuje też jak postrzega ją społeczeństwo. I za tych ostatnich trzeba się wstydzić- mimo nacisku na integrację osoby chore umysłowo traktowane są jak trędowaci, szkoły, klasy integracyjne często są fikcją bo najlepiej integrować się z osobą na wózku inwalidzkim czy słabowidzącą bo można je bez problemu zrozumieć, bo nie sprawiają kłopotów. By może nie jest tak wszędzie, jednak w moim mieście klasy integracyjne nie spełniają swojego zadania. Ja jako osoba bardzo słabo widząca chodziłam do takiej klasy w liceum. Niestety nie otrzymałam żadnej pomocy, a wystarczyłoby tylko wydrukowanie/kserowanie materiału. W dodatku w mojej klasie integracyjnej nie było osób z większą niepełnosprawnością: byłam tylko ja- słabo widząca i chłopiec lekko kulejący. Szkoła nie była przystosowana: dużo schodów, śliskie linoleum, wind w ogóle nie było.
Autorka pokazuje różnorodne nazewnictwo osób z Zespołem Downa. można nazywa je np muminkami. Najbardziej rozczuliła mnie nazwa "Dary Pana"- w książce jest wyjaśnione dlaczego akurat tak.
Książka warta jest przeczytania- może wywołać łzy wzruszenia, ale działa też kojąco.
Jest ona też idealną pozycją biblioterapeutyczną..
"Zawołajcie położną"- Jennifer Worth
Autor: Jennifer Worth
Tytuł: Zawołajcie położną
Liczba stron: 428
Data wydania: maj 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo:Literackie
W internecie można znaleźć dużo pozytywnych opinii o tej książce. Dlatego bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać.
Zacznijmy od czasu akcji. Zanim spojrzałam na jej odwrót ze szczegółów umieszczonych w książce stawiałam, że są to lata pięćdziesiąte XX wieku. Trafiłam.
To bardzo ciekawa książka. Jest jakby połączeniem starych i nowych metod stosowanych w położnictwie. Z jednej strony pokazuje jak kobiety ślepo ufały swoim matkom i mężom w sprawach zdrowia, z drugiej zaś pokazano dla współczesnego czytelnika dostępne szpitale i zdawałoby się standardy porodu, które wtedy były czymś nowym i dziwnym.
To pozycja, którą warto przeczytać. Jest to opowieść młodej położnej o przyuczaniu się do zawodu i pracy położnej w ciężkich powojennych czasach. Jej pacjentkami nie są bogate kobiety lecz takie mieszkające w, jak to się dawniej mówiło, dzielnicach dla biedoty. Jenniffer swoją praktykę odbywała w ośrodku pielęgniarskim sióstr anglikańskich.Dzięki siostrom poznała inny świat i zyskała wiele cennych rad.
Na podstawie książki "Zawołajcie położną" został nakręcony serial "Z pamiętnika położnej". Sama zaś książka to podobno pierwszy tom wspomnień autorki. Wypada więc mieć nadzieję, że i pozostałe zostaną wydane w Polsce. W końcu czytelnicy czekają, prawda?
A okładka jest urocza, idealnie pasująca. Takie książki lubię. Dzięki nim można poznać jak to kiedyś było i co się zmieniło.
Tytuł: Zawołajcie położną
Liczba stron: 428
Data wydania: maj 2014
Forma: książka papierowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo:Literackie
W internecie można znaleźć dużo pozytywnych opinii o tej książce. Dlatego bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać.
Zacznijmy od czasu akcji. Zanim spojrzałam na jej odwrót ze szczegółów umieszczonych w książce stawiałam, że są to lata pięćdziesiąte XX wieku. Trafiłam.
To bardzo ciekawa książka. Jest jakby połączeniem starych i nowych metod stosowanych w położnictwie. Z jednej strony pokazuje jak kobiety ślepo ufały swoim matkom i mężom w sprawach zdrowia, z drugiej zaś pokazano dla współczesnego czytelnika dostępne szpitale i zdawałoby się standardy porodu, które wtedy były czymś nowym i dziwnym.
To pozycja, którą warto przeczytać. Jest to opowieść młodej położnej o przyuczaniu się do zawodu i pracy położnej w ciężkich powojennych czasach. Jej pacjentkami nie są bogate kobiety lecz takie mieszkające w, jak to się dawniej mówiło, dzielnicach dla biedoty. Jenniffer swoją praktykę odbywała w ośrodku pielęgniarskim sióstr anglikańskich.Dzięki siostrom poznała inny świat i zyskała wiele cennych rad.
Na podstawie książki "Zawołajcie położną" został nakręcony serial "Z pamiętnika położnej". Sama zaś książka to podobno pierwszy tom wspomnień autorki. Wypada więc mieć nadzieję, że i pozostałe zostaną wydane w Polsce. W końcu czytelnicy czekają, prawda?
A okładka jest urocza, idealnie pasująca. Takie książki lubię. Dzięki nim można poznać jak to kiedyś było i co się zmieniło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)