czwartek, 11 października 2012

"Spójrz mi w oczy"- Lisa Scottoline

Autor: Lisa Scottoline
Tytuł: Spójrz mi w oczy
Liczba stron: 485
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Od razu gdy spojrzałam na tą książkę wiedziałam że muszę ją mieć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy ujrzałam ją na liście wrześniowych propozycji do recenzji od wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Pierwsze wrażenie nie było mylne. Książka bardzo mi się spodobała. Cierpiałam, gdy musiałam ją odłożyć bo dojeżdżałam do miejsca pracy (czytam w autobusie) czy musiałam iść spać.
Generalnie lubię czytać, wiele książek mi się podoba, ale nie przy wszystkich mam takie odczucia.
Powiedziałabym raczej, że przy niewielu.
Z twórczością Lisy Scottoline miałam już styczność. W styczniu zrecenzowałam "Ocal mnie". Zarówno "Ocal mnie" jak i "Spójrz mi
w oczy" zachwyciły mnie. Trzeba przyznać, że można dostrzec w nich wiele podobieństw.
W obu powieściach głównymi bohaterkami są matki, które nad życie kochają dzieci i starają się je obronić. W "Ocal mnie" jest walka o dobre imię, o to, żeby córka bohaterki nie dowiedziała się o co oskarżają jej mamę.
"Spójrz mi w oczy" zaczyna się w momencie gdy Ellen przeglądając pocztę znajduje w niej ulotkę
ze zdjęciem jej syna (co prawda adoptowanego gdy był malutki- w momencie toczenia się akcji Will ma trzy latka) . Początkowo myśli, że to on, ale gdy wczytuje się w nią okazuje się, że chłopczyk ma na imię Timothy.
Nasza bohaterka jest dziennikarzem, więc zaczyna swoje prywatne śledztwo, aby ustalić, kto naprawdę jest na tym zdjęciu. Zaniedbuje swoją pracę nie wiedząc, że czy chce , czy nie będzie musiała doprowadzić sprawę do końca nie zważając na konsekwencje. Gdyby okazało się, że to porwane dziecko musiałoby wrócić do biologicznych rodziców, mimo iż adopcja została przeprowadzona legalnie.
Książka niesamowicie trzyma w napięciu, a gdy Ellen poznaje wyniki śledztwa, które prowadziła przez jakiś czas mogłoby się wydawać, że to już koniec. Nic bardziej mylnego!
Dopiero wtedy zaczną się emocję.
Warto przeczytać, sięgnąć po inne książki Lisy Scottoline. Ja na pewno będę szukać tych tytułów, których jeszcze nie przeczytałam. Swoją drogą- nie wiem, dlaczego myślałam, ba! dlaczego byłam pewna, że te dwie książki, o których wcześniej wspominałam to jedyne książki autorki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz