piątek, 11 grudnia 2015

Blogowy cykl świąteczny: Karolina Wilczyńska

Niedawno na Facebooku wspominałam, że mam dla Was niespodziankę. Słowo stało się ciałem, a ja oficjalnie zapraszam Was na blogowy cykl świąteczny.  Poczynając od dziś- na blogu będą pojawiać się wpisy, w których znane autorki zgodziły się opowiedzieć o swoich świętach, prezentach i kolacji wigilijnej.

Pierwszym moim gościem jest Karolina Wilczyńska. Związana z Wydawnictwem Czwarta Strona. Czytelnicy pokochali ją za sagę "Stacja Jagodno" (w maju premiera kolejnego, trzeciego tomu). Autorka powieści "Jeszcze raz Nataszo", "Dasz radę, Nataszo", "Ta druga".



A więc zaczynajmy!


Święta w dzieciństwie.  Każdy z nas ma jakieś wspomnienia z czasu, gdy wierzyło się w Świętego Mikołaja, czekało z niecierpliwością na pierwszą gwiazdkę. Czy jest coś, co do dziś Pani wspomina?


K.W.: Tak, najlepiej pamiętam chwilę, gdy dostałam wymarzony prezent. Była to drewniana kołyska dla lalki, do której moja babcia uszyła śliczną pościel w maleńkie różyczki. Wtedy coś takiego było naprawdę trudne do zdobycia i pojawienie się tak pięknej rzeczy sprawiało, że można było uwierzyć w cuda. Ta wiara została we mnie do dziś ;)

Już na początku listopada w sklepach pojawiają się choinki, bombki, w radiach kolędy- ogólnie rzecz biorąc- zaczyna się czuć tę szczególną atmosferę.  Czy Pani lubi ten czas? A może odwrotnie- w głowie pojawia się myśl by w grudniu uciec gdzieś, gdzie nie ma radia, telewizji i wrócić dopiero po świętach?

K.W.: Nie  lubię sztuczności, tandetnych ozdób, nachalnej reklamy i  wykorzystywania przedświątecznego czasu do zwiększania sprzedaży wszystkiego. Wolę przygotowywać się do Świąt na swój sposób – powoli, spokojnie. Cenię sobie bardzo naturalne ozdoby i najchętniej kupuję je u rękodzielników, bo wtedy czuję, że w każdej rzeczy jest odrobina serca i prawdziwego człowieka.

Uwielbiam zapach choinki, jednak od wielu lat muszę zadowolić się sztucznym drzewkiem. Wraz z rodziną ubieramy ją w przeddzień lub nawet w dzień Wigilii. Co roku czekam na ten piękny czas. Jak to wygląda u Pani?

K.W.:  Święta spędzam u Mamy, więc choinka jest już gotowa. Kiedy mój syn był mały ubieraliśmy nasze drzewko wspólnie, właśnie w Wigilię. Zauważyłam, że im syn był większy, tym choinka mniejsza ;) Teraz, gdy jest zupełnie dorosły, świąteczne drzewko stało się bardziej symbolem. 
Nigdy nie byłam zwolenniczką żywych choinek, bo uważam, że takie powinny rosnąć w lesie, a nie lądować po Świętach w śmietnikach. Gdy widzę takie uschnięte biedactwa, to robi mi się smutno. Dlatego zawsze miałam sztuczną choinkę, a w tym roku kupiłam taką specjalną, wykonaną przez zdolną panią, w moim ulubionym kolorze.


 Przepiękne drzewko świąteczne Karoliny Wilczyńskiej

Tradycja mówi, że na stole ma być dwanaście potraw. W moim domu wieczerza wigilijna rozpoczyna się około godziny 17. Dania są tradycyjne, bezmięsne: uszka, krokiety, kapusta z grzybami. Nie może zabraknąć karpia i kompotu z suszu.  Z dań niekoniecznie tradycyjnych: w ostatnią wigilię przygotowałam łososia.  A jak jest u Pani? Wigilia w gronie najbliższych czy i dalszych krewnych? Jak wygląda przygotowywanie Świąt?

K.W.:  U mnie również króluje tradycja. Są śledzie, według tajnego rodzinnego przepisu, jest karp, zupa grzybowa, pierogi z kapustą i grzybami, kompot z suszu. Od kilku lat dołączyła nowa potrawa, którą genialnie przygotowuje moja siostra – rolada z łososiem i szpinakiem. Pycha!
Spotykamy się w gronie najbliższej rodziny, zwykle przy stole zbiera się około dziesięciu osób. Wieczerzę rozpoczynamy także około 17:00. Dzielimy się opłatkiem, składamy życzenia. Pod obrusem jest sianko, przy stole miejsca dla niespodziewanego gościa, a w pamięci wspomnienia o tych, którzy już odeszli, ale są w naszych sercach. Po wieczerzy wspólnie śpiewamy kolędy.

Po kolacji nadchodzi czas gdy możemy obserwować na twarzy rodziny uśmiechy. Z prezentów cieszą się nie tylko dzieci.  Ja uwielbiam sprawiać radość moim bliskim. Mimo skromnych funduszy staram się by podarkiem ucieszyć.  Wiele jest zwyczajów: w jednych domach prezenty dostają tylko dzieci, w innych- każdy- każdemu.  Jak to jest u Pani? 

K.W.: U mnie większe prezenty dostaje głównie najmłodsze pokolenie. Jednak każdego roku ktoś spontanicznie przygotowuje drobiazgi dla każdego i wszyscy mają niespodziankę. W tym roku ja szykuję coś specjalnego, ale o tym sza! ;) Bardzo lubię dawać prezenty, cieszy mnie radość na twarzach obdarowanych. Zawsze staram się przy ich wybieraniu kierować intuicją i uczuciami, jakie mam do danej osoby. Do moich prezentów zawsze dokładam szczyptę miłości. W końcu emocje to moja specjalność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz